Kluczowy jest ostatni posiłek dzień przed jazdą. To jest główny zapas paliwa. W czasie jazdy podjadam rzeczy, które mi po prostu smakują i są normalnym pokarmem. Kabanosy, daktyle, jakieś normalne batony np. Bakalland Ba( tanie i dobre), zwykłe kanapki a w ciągu dnia zwykły lekki obiad dla poprawienia morale.
Nie wyobrażam sobie, że podczas wycieczki rowerowej czyli czasu wolnego, który ma być przyjemny dla ciała i ducha karmię się żelami czy jakimkolwiek innym niejadalnym syfem, który mi szkodzi a przecież jadę rowerem, żeby sobie zrobić dobrze a nie źle