Temat wygląda tak:
Od nowości przez kilka miesięcy jeździłem na dętkach. W pewnym momencie zacząłem masowo przebijać dętki. Pooglądałem, posłuchałem mądrych ludzi, którzy mówią że w gravelach lepsze mleko - no i zdecydowałem się na tzw. "switch". O procesie samego przechodzenia na mleko nie będę pisał wiele powiem tylko tak: każde doświadczenie jest dobre jeśli nas czegoś uczy.
W każdym razie... W trakcie wymiany okazało się, że tylna opona ma całkiem sporą dziurę którą jednak po jakimś czasie mleko wypełniło. Minęło jednak około 2 tygodnie zanim ciśnienie w oponie zaczęło się utrzymywać na zadowalającym poziomie przez co najmniej kilka dni. No i już kiedy zacząłem myśleć, że dobrze zrobiłem dziś nastąpiła weryfikacja przez duże wery.
Rowerek postał sobie parę godzin w ciepełku i słoneczku. Wsiadam, jadę. Nagle słyszę syk i pryskanie mleka... no pięknie. Schodzi powietrze, co robię... przyciskam palcem, zabieram palec ... przestaje syczeć. Wow! Naprawiłem oponę. Dopompowałem, jadę dalej... jednak nadal uchodzi (choć nie tak intensywnie). Lipa z dzisiejszej jazdy, wróciłem do domu.
No i moje pytanie co teraz? Drogi widzę 2:
- próbować nowego doświadczenia, czyli załatać oponę.
- kupić nową.
Dodam też, że w planach wakacyjnych jest intensywne jeżdżenie w tym kilkudniowe ultra, na którym wolałbym uniknąć przykrych niespodzianek na tyle na ile się da.
Będę wdzięczny za wszystkie odpowiedzi.
pozdrawiam