Skocz do zawartości

ferrieha

Nowy użytkownik
  • Liczba zawartości

    12
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Dodatkowe informacje

  • Skąd
    Śląsk

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia użytkownika ferrieha

Świeżak

Świeżak (1/13)

  • Pierwszy post
  • Collaborator
  • Conversation Starter
  • Od tygodnia
  • Od miesiąca

Ostatnio zdobyte

2

Reputacja

  1. No to kilka słów na zamknięcie tematu po zamianie, bo sprawy potoczyły się szybko. Jednak sprzedałam trekkinga. Uznałam, że będę jeździć na jednym rowerze, pewnie docelowo doposażę go w bagażnik. Trekking sprzedał się bardzo szybko i w dobrej cenie, ale też był świetnie utrzymany i jeszcze na gwarancji. Mam nadzieję, że będzie dobrze służyć nabywcy. We wtorek przyszedł Marin, pierwsze wrażenie było nieco zepsute, bo okazało się, że rower kupiony jako nowy miał kilka rys na ramie, obręczy i korbie, oraz mocno brudne koła, a opony wręcz całe z piachu. No cóż, ktoś sobie przetestował i odesłał rower, a sklep nie sprawdził. Kontakt ze sklepem był jednak bardzo dobry, przeprosili i umówiliśmy się na zwrot 10% kosztów zakupu - co jest dla mnie satysfakcjonujące. Zwrot faktycznie już dostałam, więc suma summarum rower wyszedł mnie 2250 zł, co uważam za super cenę jak na takiego Marina. Co do samego roweru - pierwsze wrażenia były dziwne, przede wszystkim rower jest dość krótki i przyzwyczajona do trekkinga miałam wrażenie, że za krótki dla mnie. Ale już po dwóch dniach jazdy stwierdzam, że to kwestia przyzwyczajenia, dzisiaj już tej krótkości nie czułam. Drugie wrażenie było takie, że w porównaniu do trekkinga jest twardy i niewygodny. Tego też już dzisiaj nie czuję. Po dość bolesnym pierwszym i drugim wrażeniu rower zaczął pokazywać swoje pozytywne strony - po asfalcie jest szybki, nie wiem czy to kwestia wagi roweru czy lepsze koła, piasty, cokolwiek, ale lekko depnę i rower leci naprzód. Ładnie idzie też w lesie. Trochę muszę uważać na korzonki, bo rower jest mniej stabilny od ciężkiego trekkinga, ale za to wjedzie wszędzie tam, gdzie trekkingiem bym się nie pchała. Dzisiaj miał trochę leśny offroad i sprawdził się bardzo dobrze - włącznie z tym, że przenosiłam go przez głębsze rowy i zwalone drzewa, i te 13 kg nioslo się naprawdę bez problemu. Z trekkingiem nawet bym nie próbowała. Chociaż mówi się, że trekkingi to takie doposażone crossy, to jednak na pewno nie w tym przypadku. Tutaj pozycja za kierownicą jest znacznie inna, co oczywiście jest mniej wygodne, ale za to bardziej przypomina jazdę na rekreacyjnym góralu i zdecydowanie lepiej mi się pedałuje, lepiej podjeżdża na wzniesienia, lepiej się czuję na takim rowerze w terenie. W zasadzie na asfalcie też, bo tam rozwijam większą prędkość i pozycja jest mniej "pod wiatr". A poza tym wszystkim rower jest śliczny 😛 Także podsumowując jestem z zamiany bardzo zadowolona i na tym rowerze zdecydowanie bardziej czuję, że jeżdżę "jak ja" z kiedyś (kiedy poruszałam się rekreacyjnym górskim authorem). Spróbuję wrzucić kilka zdjęć, o ile forum przyjmie [u
  2. Okej, to była szybka decyzja, kupiłam go 🙈 tzn. San Anselmo ds2. Pospieszyłam się, bo okazało się, że w tej cenie była już ostatnia sztuka w moim rozmiarze w polskim internecie. Dwie inne sztuki były droższe i sugerowana cena na stronie producenta już też wzrosła. Jako, że rowerów teraz na rynku brak, postanowiłam pójść na żywioł i brać, póki jest. Mam nadzieję, że decyzja była dobra, w każdym razie proszę mi już nie mówić co lepszego mogłam kupić, bo za późno 🤣 Czekam zatem na Anzelma, a Spartacus będzie na sprzedaż.
  3. Dziękuję Zekker za sporo dobrych rad Czytam dalej i chyba jednak skłaniam się ku crossowi. Myślę o liv rove 2 albo giant roam 2 w męskiej wersji. Dzisiaj też zaciekawił mnie Marin san anselmo ds2 - dziwną ma specyfikację, przerzutki z gorszej półki, ale za to jest hydrauliczna blokada amortyzatora, są też hydrauliczne tarczówki. No i ten rower ma 13 kg 🤨 poważnie biorę go pod uwagę. Cena 2500 więc bardzo ok. Może powiecie mi coś więcej o nim? https://sprint-rowery.pl/rower-crossowy-damski-marin-san-anselmo-ds2-2021
  4. Myślę jeszcze o Liv w crossowej wersji - rove 3 albo 2. Ten rower waży 13 kg goły, nawet z lekkim bagażnikiem nawet się nie zbliża do obecnych 20 kg. Poza tym zastanawiam się czy po prostu nie zostawić dwóch rowerów. Szkoda mi tego premiera sprzedawać zbyt tanio, bo jest naprawdę fajny. Poza tym zdarza mi się jeździć zimą i tu podejrzewam, że choćby ze względu na wierzchnią odzież wygodniej byłoby na trekkingu. Swoją drogą nie wiem co widzisz na zdjęciu - tam przy rowerze jest bidon, mała torba podsiodłowa na dętkę i ulock wisi na bagażniku. Nic tam więcej nie ma. To fakt, że rowery bardzo podrożały, ale ten model o ponad 50% w ciągu roku - a to nie jest przecież żadna topowa półka ani rower pełen innowacji. Także uważam, że to spora przesada i raczej wykorzystywanie sytuacji na rynku, niż realny wzrost cen.
  5. Cześć Wam po roku. Rower został ze mną, waga okazała się być w zasadzie nieistotna, przynajmniej dopóki nie trzeba roweru podnieść. Rzeczywiście jest problemem jak chodzi o przewóz kilku rowerów na bagażniku samochodowym, ale to dopiero przede mną. Jako rower trekkingowy premier sprawdza się super - polecam serdecznie, chociaż na pewno nie w tej cenie, w której jest dostępny teraz (ja go kupiłam za 1650 zł i to była bardzo dobra cena, obecnie kosztuje 2500! 🤨). A mnie ostatnio tak coś korci do zmiany i sama nie mogę dojść do tego, jakim rowerem powinnam jeździć. Z jednej strony trekkingowa damka jest bardzo wygodna, robię czasami zakupy do sakw, jeżdżę w spódnicach czy sukienkach, taki rower ma swoje plusy. Z drugiej strony lubię w lesie zjeżdżać z głównych ścieżek, a tu już bywa gorzej, zwłaszcza w błocie czy na piasku. Lubię wykorzystać pochyloną pozycję przy podjazdach i trochę dokręcić - a na takim wyprostowanym trekkingu czuję wyraźnie, że ten rower nie jest do tego. Pamiętam jeszcze mój stary "górski" rower (to był author basic sx, więc do współczesnych mtb daleko) - on pod górę i w terenie jechał jednak zupełnie inaczej. Korci mnie do jakiegoś rekreacyjnego górskiego na kołach 29 (wstępnie myślę o liv tempt 3 albo kross lea 6.0). A z drugiej strony ten mój trekking ma taką magiczną właściwość, że jak wyjadę z lasu na asfalt, to jakby dostawał skrzydeł 😉 i tego też tracić bym nie chciała 🤔 może warto iść w stronę lekkiego crossa? Szkoda, że nie ma rowerów "wszystko w jednym"
  6. Marvelo, dzięki za merytoryczne podpowiedzi na czym można by go odchudzić Polubiłam ten rower i na pewno na najbliższe 2-3 lata zostaje ze mną. Pedały rzeczywiście ma bardzo ciężkie i pewnie je wymienię szybko. Opony na pewno przy najbliższej wymianie będę zmieniać na lżejsze, ale na razie chcę trochę chociaż pojeździć na tym, co jest, zwłaszcza, że na bokach są dość przyjemnie przyczepne, a środek bieżnika mają gładki. Już raz zaliczyłabym poślizg na przedmiocie, którego nie zauważyłam po ciemku, ale opona złapała przyczepność w ostatniej chwili. Dam im wysłużyć swoje. Myślę nad sztycą. Ogólnie rower moze i jest ciezki, ale naprawdę fajnie się prowadzi i nie czuć tego ciężaru w trakcie jazdy (w przeciwieństwie do holenderskiego, którym jeździłam wcześniej, a którego wagę było czuć na każdym podjezdzie).
  7. Orkan 5 ma wg producenta 14 kg, jeśli producent tak samo uczciwy jak inni, to realnie pewnie ma z 15,5 i to bez blotnikow, oświetlenia i bagażnika. No chyba, że znasz ten rower i wiesz, że rzeczywiście tyle waży Zostanę przy tym, co kupiłam. Odkręciłam śrubę z korby po stronie, po której stukało, dokrecilam ponownie, jeszcze raz wkręciłam pedały, drugą stronę korby też dociągnęłam maksymalnie i chwilowo nic nie stuka. Może już tak zostanie Pojeździłam dzisiaj w deszczu i muszę przyznać, że rewelacyjnie się jedzie. Wagi roweru zaladowanego malymi zakupami (1 sakwa), bidonem i ulockiem nie czuć nawet pod górkę. Za to jak podniosłam całość razem z zakupami, żeby wnieść po kilku schodach, to trochę ciężko. No ale coś za coś. Niech już zostanie ten rower. Wcześniej nie mówiłam, żeby nie sugerować, teraz powiem, to Spartacus premier 4.0. P. s. Aha, a lampkę naprawiłam prastarą metodą na wciśnięcie papierka. Docelowo rozejrzę się za jakąś fajną lampką.
  8. No, 14 kg ze wszystkim to byłaby rewelacja. Ale zostawię ten rower raczej. Jeździ dobrze, a ja niczego składać nie będę, na pewno nie teraz, kiedy z dostępnością części jest duży problem. Nie znam się też na rowerach na tyle, żeby składać od zera - chociaż tu akurat zawsze można się poznać, ale to też trwa, a ja potrzebuję roweru jeszcze na ten sezon. Być może jeśli rower okaże się dobry na dłuższą metę, to w przyszłości będę mogła się rozejrzeć za lżejszymi kołami i innymi elementami.
  9. Dzięki za odpowiedzi, czyli mogę rozumieć, że tych 17,8kg to normalna waga trekkingu. Rzeczywiście nie mam najmniejszej ramy, mam 19', ale umówmy się, podawanie przy konkretnym rowerze w konkretnym rozmiarze wagi jego mniejszego kuzyna to trochę slaba praktyka. Ja nie patrzyłam na wagi katalogowe, tylko na opis producenta przy konkretnej ofercie z rowerem 19'. Co do tempa jazdy, zdecydowanie nie zamierzam się ścigać, nie o to chodzi. Problem leży gdzie indziej - ja generalnie jeżdżę raczej szybko, dynamicznie z natury, a kondycji obecnie nie mam dobrej. W ubiegłym roku ja jeździłam na 20,5-kg holendrze a mąż na moim starym gorskim autorze, który miał fajną wagę ok. 12-13 kg (ukradli nam go niestety). Bez trudu zostawiałam męża w tyle, bo jeżdżę raczej twardo i dynamicznie (a on przeciwnie), tylko co z tego, skoro po chwili byłam bardzo zmęczona taką jazdą. Dlatego boję się ciężkich rowerów, bo nie lubię się męczyć założeniem kupna trekkinga było m. in. zejście z wagi roweru o te 4 kg, a okazuje się, że waży w zasadzie prawie tyle, co miejski. Niestety nie mam wskazanych serwisów, serwis producenta jest tylko jeden w jego siedzibie (jest door to door), natomiast na inne naprawy poza serwisem firmowym producent musi wyrazić zgodę, żeby nie utracić gwarancji - a jak pisałam póki co nie mam od niego odpowiedzi w tym temacie. Na odpowiedź czekam, a póki co zastanawiam się, czy chcę korzystać z gwarancji i naprawiać rower, czy raczej odstąpić od umowy i kupić coś innego. Dodatkowym problemem jest to, że teraz jest koszmar z dostępnością rowerów i co szukałam jakiegoś modelu, to nie ma go nawet do ściągnięcia z internetu. P. s. Wracając jeszcze do dynamiki jazdy tego nowego roweru, nie narzekam na przyspieszanie, jest jakieś 5x lżej niż na moim starym holendrze nie mam też celowo przerzutki w piaście, tylko zewnętrzną i zrezygnowałam z dynama w piaście na rzecz baterii (głównie dlatego, że w dostępnych do zakupu modelach była albo prądnica w piaście albo kaseta, a mnie bardziej zależało na kasecie). Rower jest oczywiście mniej zwrotny niż mały góral (jeździłam na rowerze 12-13 kg 16 cali mając 172 cm wzrostu i on byl faktycznie bardzo zwrotny i zrywny), ale to nie jest problem, nie jeżdżę w labiryntach
  10. Cześć, Zacznę od tego, że kilka dni temu kupiłam sobie wymarzonego trekkinga. Rower dobierałam w wydawałoby się przemyślany sposób, zarówno pod względem typu roweru, jak i jego wagi, osprzętu, producenta (stosunek cena/jakość), itd. Niestety po zakupie mam co do roweru mieszane uczucia: jego waga okazała się być o 1,5 kg wyższa, niż producent podawał, dodatkowo przy trzeciej krótkiej jeździe coś zaczęło mi stukać przy pedałach/korbie/suporcie (pedały są dokręcone solidnie) a kontakt z producentem póki co jest utrudniony (brak sklepu posredniczacego w transakcji, kupno bezpośrednio u producenta i póki co brak odpowiedzi producenta na zgłoszony problem - ale dam mu jeszcze chwilę czasu). Do tego dziś wieczorem zauważyłam, że głupia lampka na baterie przy lekkich nierównościach przygasa, co samo w sobie jest banalne, ale w obecnej sytuacji trochę przelewa czarę goryczy. Z drugiej strony jednak muszę przyznać, że rower jest dla mnie bardzo wygodny. Wielkość ramy jak na miarę szyta, siodelko rewelacyjne, kierownica bardzo mi dobrze leży, a mimo jego dużej wagi, na rowerze jeździ się komfortowo i lekko. Zastanawiam się więc czy jest sens skorzystać z możliwości odstąpienia od umowy zawartej na odległość i poszukać czegoś innego, czy pozostać przy obecnym rowerze, szukając przyczyn stuków w nowej maszynie. Obecny rower waży 17,8 kg (miał ważyć 16,4 wg obietnic producenta), dodając do tego ulocka i bidon mam już 20 kg. Trochę sporo, ale pytanie ilu kg mogę się spodziewać po trekkingu? Czy można znaleźć na rynku w cenie do 2k trekking który ma tych, powiedzmy, 15kg, a nie 18? Zależy mi na kasecie, wolnobieg odpada, i chciałabym osprzęt przynajmniej alivio. Ile ważą Wasze trekkingi? Czy waga roweru ma duże znaczenie? Nie będę musiała go nigdzie wnosić po piętrach (jestem też dość silna i bez trudu podnoszę te 20 kg), jeździ się lekko i komfortowo, ale obawiam się, że dłuższe dystanse i podjazdy mogą być trudniejsze przy cięższym rumaku. A może skoro jedzie lekko to nie powinnam się przejmować wagą? I jeszcze jedna myśl, może kupno crossa i doposazenie go w bagaznik i lekkie blotniki jest lepszym rozwiązaniem pod względem wagi? Jakoś łatwiej znaleźć crossa w okolicach 13-14 kg. Jeśli ktoś ma jakieś ogólne porady czy przemyślenia, będę wdzięczna za podzielenie się. Decyzję oczywiście muszę podjąć sama, ale rada doświadczonych kolegów i koleżanek może rzucić mi tu trochę światła Aha, rower ma być używany w mieście i w płaskim terenie leśno-polnym, nie jakiś trudny teren, raczej ścieżki. Sporo przed nim wycieczek rodzinnych, gdzie będzie musiał przewieźć tysiąc bluz, bidonów i wafelków, a także w przyszłości chciałabym robić na nim nieco dalsze dystanse, ale bez szaleństw (tak powiedzmy do 60km już góra wraz z rozwojem kondycji).
  11. Hej, oceńcie proszę stan w 2 rowerach (oba staruszki) 1: 2: Co będzie do wymiany i mniej więcej kiedy? Da radę do lata dojeździć na tym, co mam?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...