Skocz do zawartości

k_k_s

Nowy użytkownik
  • Liczba zawartości

    9
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez k_k_s

  1. Przekonaliście mnie z tymi MOR-ami.

    Ja dysponowałem bardzo szczegółowymi mapami GV ale jeździły one głównie w sakwach, bo przy tym oznakowaniu rzadko były potrzebne. A jakbym miał pod ręką mógłbym widzieć, jak daleko od sklepu jest najbliższy MOR.

    U berlo zaskoczyło mnie jeszcze wyposażenie jednego z MORów w klucze i kompresor(?). Nie spotkałem się z tym.

     

    Ponadto w pełnej rozciągłości z sedymen'em. Mniej narzekania, więcej radości i pozytywnego nastawienia!

  2. Późno, ale coś się MOŻE poprawić na GreenVelo:

     

    "Do 28 lutego świętokrzyscy przedsiębiorcy będą mogli się zgłaszać do sieci Miejsc Przyjaznych Rowerzystom na rowerowej trasie Green Velo. Właśnie ruszyły nabory. Żeby otrzymać certyfikat takiego miejsca, dany hotel, restauracja, gospodarstwo agroturystyczne czy atrakcja turystyczna musi jednak spełnić kilka warunków"

     

    http://www.echodnia.eu/strefa-biznesu/wiadomosci/z-regionu/a/green-velo-zaprasza-przedsiebiorcow-do-wspolpracy,11787200/

     

    Obawiam się, że źle zrozumiałeś ideę Miejsc Przyjaznych Rowerzystom. Przyznanie kolejnych certyfikatów nie sprawi, że na trasie będzie więcej sklepów, noclegów itp. Po prostu certyfikaty dostaną te, które się zgłoszą. Nie pisałem o tym w relacji, ale takimi certyfikowanymi miejscami były na pewno "Dworek na krańcu świata" czy "Bużny szlak". W zamian dostali trochę mapek do rozdania, zestaw narzędzi, pompki (te nam się bardzo przydały) plus to, że można je gdzieśtam odnaleźć na tej "świetnej" stronie www Green Velo. Zawsze jest to jakaś forma reklamy, więc gorąco do zgłoszenia namawialiśmy np. właścicieli "Agroturystyki u Stefanów". 

     

    A teraz z innej, ale nieco podobnej beczki.

    Trochę zdziwiło mnie w relacji berlo, że chwali te Miejsca Obsługi Rowerzystów. Dla mnie o ile nie były umiejscowione przy jakiejś atrakcji, to były umiejscowione tak sobie. Faktycznie gęsto, ale zwykle bez dostępu do toalet czy sklepu (cóż z tego, że można przygotować posiłek jeśli nie wiezie się zapasów). Na naszej trasie się średnio sprawdzały, zwykle jedliśmy pod sklepem albo gdzieś w lesie, rowie. Jednakże jako, że pokonywaliśmy z berlo w dużej mierze różne odcinki to może u nich było lepiej :).

    no stąd, że spora część trasy była projektowana zza biurka, a projektanci nie zadali sobie trudu by ułatwić życie rowerzystom. Ba, oni jak podejrzewam nie wpadli na pomysł by wysłać na trasę ludzi którzy mogliby opiniować poszczególne odcinki.

     

    Nie zgadzam się. Z moich obserwacji (i relacji) wynika, że to my często popełnialiśmy błąd zjeżdżając z GV. Trasa świadomie omijała trudne podjazdy i w dużej mierze leśne dukty. O ile się nie mylę, ja przez nasze 766 km skrytykowałem 2 odcinki a berlo przez 500 km jeden odcinek (w dodatku ten sam co ja, na trasie Augustów-Dolistowo). Tragedii nie ma. Ja miałem dodatkowo pretensje o brak sklepów, ale mam wątpliwości, czy przeprowadzenie trasy przez wiochę B zamiast wiochy A spowodowałoby, że ten sklep by się pojawił.

     

    Powiedz mi - ile dziennie pociągów z Katowic dociera do Elbląga, ile z Łodzi a ile z Rzeszowa i Poznania? Dlaczego cała ta ekipa ze "scyzorykowa" nie zadała sobie trudu by pociągnąć nitkę Green Velo z Gdańska i Olsztyna?  Bądź co bądź to są bardzo duże węzły komunikacyjne i następnym takim na trasie jest dopiero Białystok.

     

     

    Może dlatego, że Gdańsk nie leży w Polsce Wschodniej :). Co do Olsztyna się zgodzę, szkoda, szczególnie że sam będę tam jechał tego lata. Ale trasa jest, mam wrażenie, "przygraniczna" a Olsztyn zwyczajnie leży trochę dalej. Podsumowałbym, że jakby trasy nie poprowadzili, to zawsze ktoś byłby niezadowolony/poszkodowany.

     

    Próbowałeś może zaplanowac sobie trasę za pomocą ich strony? Przecież to są ogromne pieniądze wydane chociażby na stworzenie i utrzymanie ich strony.

     

     

    Strony akurat faktycznie nie da się obronić, jest mega gó*nem za grube siano. Niestety taka jest specyfika inwestycji z funduszy UE. Kasy jest naprawdę dużo, więc jest rozwalana. Ale to chyba nie temat na forum rowerowe. Jak komuś bardzo zależy, to możemy pogadać prywatnie, 5 lat zajmowałem się kontrolą wydatkowania funduszy UE :)

     

    No niestety, GV to przysłowiowa "łyżka dziegciu w beczce miodu". Tereny zdecydowanie warte odwiedzenia, ale irytuje świadomość, że GV to niedoróbka za miliony - o czym można poczytać w relacjach.
     

     

     

    Niedoróbka? W których miejscach? Co byś poprawił? Oznakowanie, jakość asfaltu na ścieżkach? No już kurczę bez przesady, myślę że jest to jedna z najlepszych tras w Polsce. A mam porównanie z kiepską Euro Velo nad morzem i polskim odcinkiem wzdłuż zachodniej granicy (z niemieckim nie porównuję;) ). A że kosztowała miliony? Unia dała, to się wzięło. Przy większości unijnych czy też w ogóle publicznych inwestycji są kontrowersje dotyczące wysokości kosztów. Taka specyfika, pisałem już o tym wyżej. Za stary jestem i za dużo o tym wiem, żeby sądzić, że coś się w tym aspekcie zmieni. 

  3. Co się natknę na relacje z Green Velo to każdemu się podoba. Skąd bierze się więc tyle negatywnych opinii o niej? To chyba od tych piszących z kanapy a nie z roweru :).

    U nas już postanowione - w czerwcu sprawdzamy odcinek Elbląg - Gołdap i "zawracamy" w kierunku Olsztyna, juz nie po Green Velo.

     

    Jeśli chodzi o Twoją relację berlo, to chyba jesteście mistrzami wypadków i upadków :). Mi co prawda też się to ze dwa razy przydarzyło, jak zakopałem się w leśnym piasku i zapomniałem, że jestem wpięty w pedały ale Wasze upadki brzmią znacznie efektowniej :).

    Relacja bardzo fajna, chyba zostanę fanem czytania o Green Velo :).

  4. Wschodni bimber szybko zakonczylby wyprawę hehe

     

    Wysłane z mojego S6 Edge

     

    Chyba Twoją ;). Nie trafiło na ludzi z pierwszej łapanki, aczkolwiek fakt, że nieco mogłoby wyprawę spowolnić ;).

    Rozpocząłem czytać relację ale zakończyłem gdy 2-3 dnia pojawiło się znowu piwko. Sorry ale wolałbym o czymś ciekawym przeczytać a nie tylko o upajaniu się alkoholem. Jak dla mnie taka relacja to dno.

     

    To bardzo dobrze, hejterku, zrobiłeś, bo o tym wspaniałym izotoniku wspomniane jest pewnie każdego dnia. Co więcej, jak już skończę relację Świnoujście-Hel to też o nim będzie. A jak zabiorę się za opis wyprawy po czeskich browarach? To będzie dopiero "dno dnów". Dno głębokie jak Rów Mariański! Ale póki co powolutku sobie dłubię, więc w międzyczasie chętnie poczytam Twoje relacje z bezalkoholowych wypraw. Wyczuwam, że mogą ocierać się o nagrodę Burszytnowego Motyla, jeśli nie o Literacką Nagrodę Nobla, więc już zacieram ręce :)

  5. To prawda, ekipa to podstawa. Nie wyobrażam sobie spędzania dłuższego czasu w gronie, które nie jest świetnie zgrane, grozi konfliktem itp.

    I to też ważna wskazówka dla osób planujących takie wyprawy.

     

    Dodam jeszcze jeden sukces naszej ekspedycji. Chociaż kilka razy nam proponowano - nie wypiliśmy grama bimbru. Chociaż amatorów tego trunku wśród nas nie brakowało, to jednak po wódzie gorzej się pedałuje. Piwko działa bardziej izotonicznie :)

  6. http://karoltp.geoblog.pl/podroz/25117/suwalki-przemysl-green-velo

    Powyżej moja relacja z wyprawy Suwałki - Przemyśl, gdzieś w 80% po Green Velo.

    Jeśli chodzi o wrażenia itp. to wszystko jest w tekście ale dla tych, którym się nie chce czytać:

    Plusy:
    - świetne oznakowanie
    - dużo miejsc wypoczynku
    - bardzo atrakcyjna turystycznie i krajobrazowo

    Minusy:
    - bywają bardzo długie odcinki bez sklepów itp.
    - bardzo różne nawierzchnie - z jednej strony drogi rowerowe wytyczone bezpiecznie wzdłuż dróg samochodowych a z drugiej odcinki po piachu czy mokrych duktach leśnych
    - kiepska (w sensie dość rzadka) baza noclegowa na trasie

    Ogólnie szczerze polecam, 8 dni (766km) spędziliśmy bardzo sportowo, wypoczynkowo i poznawczo. Magia wschodu istnieje icon_e_smile.gif
×
×
  • Dodaj nową pozycję...