Skocz do zawartości

ppavel

Nowy użytkownik
  • Liczba zawartości

    4
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Dodatkowe informacje

  • Imię
    Paweł
  • Skąd
    Polska

Osiągnięcia użytkownika ppavel

Świeżak

Świeżak (1/13)

  • Pierwszy post
  • Conversation Starter
  • Od tygodnia
  • Od miesiąca
  • Od roku

Ostatnio zdobyte

3

Reputacja

  1. Witam! Od pewnego czasu chodził mi po głowie wyjazd rowerem do któregoś z krajów Skandynawii i właśnie w czerwcu tego roku udało się taką eskapadę zorganizować. Za cel obrałem sobie trzy szwedzkie wyspy – Gotlandię, Olandię oraz Faro. Plan dość ambitny, biorąc pod uwagę zaledwie 12 dni, które mogłem przeznaczyć na wyjazd. Wyprawa rowerowa miała na celu zapoznanie się z tymi obszarami, poruszając się głównie drogami przebiegającymi w pobliżu wybrzeża każdej z wysp. Cała historia wyglądała tak oto: Po dotarciu do Karlskrony promem z Gdyni, udałem się na pierwszą, najbliższą wyspę czyli Olandię. Na Olandię prowadzi most Olandsbron o długości ponad 6km, jednak jazda rowerem jest po nim zabroniona. Rower można przetransportować autobusem. Most ma ciekawe wybrzuszenie w środkowej części umożliwiające przepływanie pod nim większych statków. Po przedostaniu się na Olandię czas dosiąść bicykla i udać się w podróż wzdłuż wybrzeża wyspy, trzymając się lokalnych oznakowań szlaku turystycznego. Jak widać zachodnie wybrzeże Olandii jest płaskie i różni się od nabrzeża typowego dla Polski, przypomina raczej brzeg jeziora. Kamienie, kamienie, kamienie... Południowy kraniec Olandii wskazuje latarnia morska zwana Lange Jan, na którą można wejść po uiszczeniu drobnej opłaty. Nocowanie na dziko w Szwecji jest dozwolone, więc rozłożyłem się w dogodnym miejscu, kilka metrów od morza w Blasinge Hamn. W pobliżu przylądka północnego Olandii. Podobnie jak na północy, południowy kraniec wyspy ma swoją budowlę, Lange Erik. Trzymając się szlaku Olandsleden rozpocząłem podróż w kierunku południowym. Trasa wiodła szutrową drogą w stylu charakterystycznym dla Skandynawii. Na takiej nawierzchni można utrzymywać stosunkowo dużą prędkość podróżną, warto jednak mieć rower z trochę szerszymi oponami. Moje 28x1,35 były nieco zbyt wąskie, ale kontynuowałem jazdę. Po przejechaniu 135km tego dnia rozłożyłem się z namiotem na skraju przyjemnego pastwiska z dostępem do Bałtyku. Rower jak widać udał się już na drzemkę… Kolejny poranek zacząłem jak zawsze ze słoneczną pogodą i wystartowałem w dalszą podróż znaną szutrową aleją. Bardzo bezpieczna droga szutrowa o długości 49km w pobliżu wybrzeża pozwala na zapoznanie się z charakterystycznym dla Olandii krajobrazem. Na tym czas zakończyć zwiedzanie Olandii. Pora na główną atrakcję urlopu, czyli Gotlandię. Udałem się tam promem z Oskarshamn. Po trzech godzinach rejsu dopłynąłem do największej wyspy na Morzu Bałtyckim – Gotlandii. Miasto Visby jest głównym miastem i portem wyspy. Visby otoczone jest średniowiecznym murem miejskim o długości 3,5km zachowanym w dobrym stanie. A tak prezentuje się od wewnątrz. W roku 1525 Niemcy najechali na Gotlandię i spalili wszystkie kościoły, czego dowodzi kościół Św. Katarzyny na centralnym rynku Visby. Typowa uliczka w Visby. Czas zatem na opuszczeniu stolicy Gotlandii i udanie się w podróż wokół wyspy. Kierunek wskazuje drogowskach sztandarowego szlaku rowerowego, którego będę się luźno trzymał. Kilka kilometrów na południe od Visby czeka jedna z większych atrakcji turystycznych – Hogklint. To jest rezerwat przyrody chroniący klifowe wybrzeże Gotlandii. Skalne ściany wyrastają do 48m powyżej poziomu morza. Kolejny punkt wyprawy – skansen Kovik, prezentujący rybacką wioskę sprzed lat. Korzystając z dobrej okazji do zanocowania, rozbiłem obóz na terenie skansenu. Czas na odpoczynek. Następny dzień i kolejne atrakcje. Miejscowość Djauvik z ciekawą zabudową rybacką. W oddali wyspy Lilla Karlso oraz Stora Karlso. Przyjemne klimaty do jazdy. Południowy cypel Gotlandii z rezerwatem Hoburgen. Formacje Hoburgsgubben. Trzeba przyznać, że warto było! Piękne widoki! Autobus hotelowy – czego to Niemiaszki nie wymyślą... Kierunek północ. Ostańce wapienne (raukary) w okolicach miasteczka Slite na wschodnim wybrzeżu Gotlandii. Kolejny nocleg i obowiązkowy serwis roweru. Rybacka wioska Gyle w pobliżu miasteczka Slite. Z miejsca, które tego dnia wybrałem na nocleg, rozciągał się szeroki widok na morze. Łódź szwedzkiej straży wybrzeża prezentuje się imponująco. Bezpłatny prom na kolejną wyspę, Faro. Czas transportu to około 10 minut. Nasi rodacy najwyraźniej też tu byli... Często spotykane malownicze wiatraki, tutaj z kamiennym korpusem. Jako, że na wyspie Faro nie ma żadnego przemysłu, a w związku z tym brak ruchu ciężarowego, tutejsze drogi mają prawo być wąskie i kręte – idealne dla rowerzystów. Rezerwat Raukomrade chroniący wapienne ostańce na wybrzeżu wyspy Faro. Teren na Faro podzielony jest na pastwiska otoczone płotem pod napięciem. Aby bydło nie przechodziło na sąsiednie działki, Szwedzi stosują specjalne stalowe śluzy na drogach. Trzeba przyznać, że szwedzkie drogi, nawet na prowincji są naprawdę doskonałej jakości. Po powrocie promem z Faro na Gotlandię, rozpocząłem eksplorację północnego wybrzeża. A to miejscowość o dość krótkiej nazwie. Kolejne przykłady szwedzkiej architektury rekreacyjnej. Napotkany zakład przetwarzania kruszywa. Droga publiczna przebiega przez środek terenu przedsiębiorstwa, ogrodzenie – najwidoczniej nie potrzebne. Trasa wycieczki zbliża się do końca. Po ciężkim dniu, dotarłem do klifu Lillklint, gdzie niczym nie zabezpieczona ściana skalna spada pionowo do morza z wysokości około 25m. Bez namysłu postanowiłem przenocować w tym miejscu. Lillklint – dogodne miejsce do rozłożenia biwaku. Po nocy w tym uroczym miejscu, udałem się do Visby, wsiadłem na prom do Oskarshamn, następnie do Gdyni i niniejszym zakończyłem moją eskapadę. Dystans całkowity na wyspach zamknął się liczbą 895km. Podbój trzech wysp oceniam rewelacyjnie! Na pewno jadąc w te rejony trzeba się przygotować na silne wiatry i spartańskie warunki socjalno-bytowe w sytuacji planowania dzikich noclegów. Ja trafiłem na okres bardzo dobrej, słonecznej pogody, jednak stałe przebywanie w warunkach dość mocnego wiatru i wszechobecnej soli morskiej, wymaga dobrego przygotowania sprzętowego oraz sporej odporności fizycznej i psychicznej, a także dużej dyscypliny w trakcie całej wyprawy. Jednym słowem – WARTO! Polecam wszystkim! Oto jeszcze kilka linków zewnętrznych: https://www.youtube.com/watch?v=QluO3hpsfJQ https://www.youtube.com/watch?v=N8TyhfwG5W4 https://www.youtube.com/watch?v=D2i-urIjZWI https://www.youtube.com/watch?v=JQqcGw61Dcg https://www.youtube.com/watch?v=mOBblQxaf28 https://www.youtube.com/watch?v=M7NuzaREzmk https://www.youtube.com/watch?v=aJoSOnWZXsk ppavel
  2. Witam! Tak, byłem sam. Nie ma żadnych większych zagrożeń. Jest bardzo bezpiecznie. Nawet podczas robienia zakupów w markecie nie ma obawy o pozostawiony rower i bagaż. To samo tyczy się ruchu drogowego. Każdy kierowca zwalnia na widok rowerzysty, ustępuje. Część trasy wiodła po ścieżkach rowerowych, które są na najwyższym poziomie zarówno jeśli chodzi o nawierzchnię, jak i oznakowanie. Generalnie nie ma żadnych problemów i jeśli tylko lubisz samotne eskapady to Szwecja i w ogóle Skandynawia to bardzo dobry wybór.
  3. Siema! Nie był to jakiś kluczowy problem dla mnie, chociaż nieco uciążliwy. Akurat trafiłem na okres słonecznej pogody z silnym wiatrem, a że przebywałem cały czas na okrągło na wybrzeżu morskim to oddziaływanie ciągłego wiatru z bryzą morską + mycie się w morzu + pranie w morzu sprawiło, że skóra mocno się wysusza. Możliwe, że stosowanie jakiegoś kremu by pomogło. Tak z obserwacji to morze jednak nieco wyniszcza. Paweł
  4. Witam! Od pewnego czasu chodził mi po głowie wyjazd rowerem do któregoś z krajów Skandynawii i właśnie w czerwcu tego roku udało się taką eskapadę zorganizować. Za cel obrałem sobie trzy szwedzkie wyspy – Gotlandię, Olandię oraz Faro. Plan dość ambitny, biorąc pod uwagę zaledwie 12 dni, które mogłem przeznaczyć na wyjazd. Wyprawa rowerowa miała na celu zapoznanie się z tymi obszarami, poruszając się głównie drogami przebiegającymi w pobliżu wybrzeża każdej z wysp. Cała historia wyglądała tak oto: Po dotarciu do Karlskrony promem z Gdyni, udałem się na pierwszą, najbliższą wyspę czyli Olandię. Na Olandię prowadzi most Olandsbron o długości ponad 6km, jednak jazda rowerem jest po nim zabroniona. Rower można przetransportować autobusem. Most ma ciekawe wybrzuszenie w środkowej części umożliwiające przepływanie pod nim większych statków. Po przedostaniu się na Olandię czas dosiąść bicykla i udać się w podróż wzdłuż wybrzeża wyspy, trzymając się lokalnych oznakowań szlaku turystycznego. Jak widać zachodnie wybrzeże Olandii jest płaskie i różni się od nabrzeża typowego dla Polski, przypomina raczej brzeg jeziora. Kamienie, kamienie, kamienie... Południowy kraniec Olandii wskazuje latarnia morska zwana Lange Jan, na którą można wejść po uiszczeniu drobnej opłaty. Nocowanie na dziko w Szwecji jest dozwolone, więc rozłożyłem się w dogodnym miejscu, kilka metrów od morza w Blasinge Hamn. W pobliżu przylądka północnego Olandii. Podobnie jak na północy, południowy kraniec wyspy ma swoją budowlę, Lange Erik. Trzymając się szlaku Olandsleden rozpocząłem podróż w kierunku południowym. Trasa wiodła szutrową drogą w stylu charakterystycznym dla Skandynawii. Na takiej nawierzchni można utrzymywać stosunkowo dużą prędkość podróżną, warto jednak mieć rower z trochę szerszymi oponami. Moje 28x1,35 były nieco zbyt wąskie, ale kontynuowałem jazdę. Po przejechaniu 135km tego dnia rozłożyłem się z namiotem na skraju przyjemnego pastwiska z dostępem do Bałtyku. Rower jak widać udał się już na drzemkę… Kolejny poranek zacząłem jak zawsze ze słoneczną pogodą i wystartowałem w dalszą podróż znaną szutrową aleją. Bardzo bezpieczna droga szutrowa o długości 49km w pobliżu wybrzeża pozwala na zapoznanie się z charakterystycznym dla Olandii krajobrazem. Na tym czas zakończyć zwiedzanie Olandii. Pora na główną atrakcję urlopu, czyli Gotlandię. Udałem się tam promem z Oskarshamn. Po trzech godzinach rejsu dopłynąłem do największej wyspy na Morzu Bałtyckim – Gotlandii. Miasto Visby jest głównym miastem i portem wyspy. Visby otoczone jest średniowiecznym murem miejskim o długości 3,5km zachowanym w dobrym stanie. A tak prezentuje się od wewnątrz. W roku 1525 Niemcy najechali na Gotlandię i spalili wszystkie kościoły, czego dowodzi kościół Św. Katarzyny na centralnym rynku Visby. Typowa uliczka w Visby. Czas zatem na opuszczeniu stolicy Gotlandii i udanie się w podróż wokół wyspy. Kierunek wskazuje drogowskach sztandarowego szlaku rowerowego, którego będę się luźno trzymał. Kilka kilometrów na południe od Visby czeka jedna z większych atrakcji turystycznych – Hogklint. To jest rezerwat przyrody chroniący klifowe wybrzeże Gotlandii. Skalne ściany wyrastają do 48m powyżej poziomu morza. Kolejny punkt wyprawy – skansen Kovik, prezentujący rybacką wioskę sprzed lat. Korzystając z dobrej okazji do zanocowania, rozbiłem obóz na terenie skansenu. Czas na odpoczynek. Następny dzień i kolejne atrakcje. Miejscowość Djauvik z ciekawą zabudową rybacką. W oddali wyspy Lilla Karlso oraz Stora Karlso. Przyjemne klimaty do jazdy. Południowy cypel Gotlandii z rezerwatem Hoburgen. Formacje Hoburgsgubben. Trzeba przyznać, że było warto! Piękne widoki! Autobus hotelowy – czego to Niemiaszki nie wymyślą... Kierunek północ. Ostańce wapienne (raukary) w okolicach miasteczka Slite na wschodnim wybrzeżu Gotlandii. Kolejny nocleg i obowiązkowy serwis roweru. Rybacka wioska Gyle w pobliżu miasteczka Slite. Z miejsca, które tego dnia wybrałem na nocleg, rozciągał się szeroki widok na morze. Łódź szwedzkiej straży wybrzeża prezentuje się imponująco. Bezpłatny prom na kolejną wyspę, Faro. Czas transportu to około 10 minut. Nasi rodacy najwyraźniej też tu byli... Często spotykane malownicze wiatraki, tutaj z kamiennym korpusem. Jako, że na wyspie Faro nie ma żadnego przemysłu, a w związku z tym brak ruchu ciężarowego, tutejsze drogi mają prawo być wąskie i kręte – idealne dla rowerzystów. Rezerwat Raukomrade chroniący wapienne ostańce na wybrzeżu wyspy Faro. Teren na Faro podzielony jest na pastwiska otoczone płotem pod napięciem. Aby bydło nie przechodziło na sąsiednie działki, Szwedzi stosują specjalne stalowe śluzy na drogach. Trzeba przyznać, że szwedzkie drogi, nawet na prowincji są naprawdę doskonałej jakości. Po powrocie promem z Faro na Gotlandię, rozpocząłem eksplorację północnego wybrzeża. A to miejscowość o dość krótkiej nazwie. Kolejne przykłady szwedzkiej architektury rekreacyjnej. Napotkany zakład przetwarzania kruszywa. Droga publiczna przebiega przez środek terenu przedsiębiorstwa, ogrodzenie – najwidoczniej nie potrzebne. Trasa wycieczki zbliża się do końca. Po ciężkim dniu, dotarłem do klifu Lillklint, gdzie niczym nie zabezpieczona ściana skalna spada pionowo do morza z wysokości około 25m. Bez namysłu postanowiłem przenocować w tym miejscu. Lillklint – dogodne miejsce do rozłożenia biwaku. Po nocy w tym uroczym miejscu, udałem się do Visby, wsiadłem na prom do Oskarshamn, następnie do Gdyni i niniejszym zakończyłem moją eskapadę. Dystans całkowity na wyspach zamknął się liczbą 895km. Podbój trzech wysp oceniam rewelacyjnie! Na pewno jadąc w te rejony trzeba się przygotować na silne wiatry i spartańskie warunki socjalno-bytowe w sytuacji planowania dzikich noclegów. Ja trafiłem na okres bardzo dobrej, słonecznej pogody, jednak stałe przebywanie w warunkach dość mocnego wiatru i wszechobecnej soli morskiej, wymaga dobrego przygotowania sprzętowego oraz sporej odporności fizycznej i psychicznej, a także dużej dyscypliny w trakcie całej wyprawy. Jednym słowem – WARTO! Polecam wszystkim! Oto jeszcze kilka linków zewnętrznych: https://www.youtube.com/watch?v=QluO3hpsfJQ https://www.youtube.com/watch?v=N8TyhfwG5W4 https://www.youtube.com/watch?v=D2i-urIjZWI https://www.youtube.com/watch?v=JQqcGw61Dcg https://www.youtube.com/watch?v=mOBblQxaf28 https://www.youtube.com/watch?v=M7NuzaREzmk https://www.youtube.com/watch?v=aJoSOnWZXsk Pozdrawiam! ppavel
×
×
  • Dodaj nową pozycję...