Witam
Od momentu zakupu (rok 2015), rower jeździł ~2000 km rocznie, głównie XC/szosa. Od nowości nie grzebałem nic przy hamulcach, bo nie było takiej potrzeby, wszystko działało bez zarzutu. Jeszcze wczoraj, po wyciągnięciu roweru na kolejną przejażdżkę ~78 km i powrocie do domu wszystko było cacy. Natomiast dziś rano po przejechaniu 6km i naciśnięciu klamki hamulca (normalne łagodne hamowanie) tłoczki nie odbiły, innymi słowy zablokowało koło. W miarę dalszej jazdy, po ok. 2km tłoczki puściły i do konca 51 km trasy nie używałem tylnego hamulca w obawie, że znowu złapie mi tarczę i będę musiał wrócić do domu innym środkiem transportu. Wróciwszy do domu, upewniłem się na google, że to raczej nie objawy zapowietrzenia, bo przecież jak hamulec zapowietrzony, to klamka miękka i siła hamowania takiego hamulca jest poniżej przeciętnej. Postanowiłem wyciągnąć klocki, przyjrzeć się co tam się mogło wydarzyć. Tłoczki czyste, klocki praktycznie jak nowe. Natomiast tłoczków za żadne skarby nie da się cofnąć do normalnej pozycji. Stoją w miejscu jak zamurowane. Odkręciłem śrubkę w klamce aby sprawdzić poziom oleju mineralnego - pusto. Sprawdziłem czy gdzieś nie ma przecieku, na klamce, na przewodzie, na zacisku - wszystko czyste. Czy ktoś wie co może być przyczyną? Nie wiem czy po prostu nie kupić olej mineralny, zalać cały układ, wyciągnąć stary olej i odpowietrzyć hamulec.