Skocz do zawartości

peludito

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    50
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Dodatkowe informacje

  • Imię
    Marcin
  • Skąd
    W-wa

Ostatnie wizyty

208 wyświetleń profilu

Osiągnięcia użytkownika peludito

Odkrywca

Odkrywca (3/13)

  • Pierwszy post
  • Collaborator
  • Conversation Starter
  • Od tygodnia
  • Od miesiąca

Ostatnio zdobyte

3

Reputacja

  1. Hej, zamieściłem tę relację w lokalnej, mazowieckiej grupie, ale dostałem od jakiegoś smutnego pana fidbek, że niczego nie wnosi. Moderacja i tak zamknęła opcję komentowania, więc proszę o usunięcie tematu z grupy mazowieckiej, a relację przenoszę tu, bo to chyba dobre miejsce. Otóż spontanicznie uderzyliśmy wczoraj we dwójkę na podbój KPN. Przejechaliśmy 53km, w tym stanowczą większość lasem, trafiła się mnogość rodzajów nawierzchni, podzielę się krótko wrażeniami. Moja dziewczyna cisnęła na Giancie Yukonie (model sprzed 3 albo 4 lat ze standardowym setupem), pode mną Merida Magnesium Elite po licznych wymianach ostatnio. Trasa pobiegła wschodnimi rubieżami - od Metra Młociny przez Opaleń, Sieraków, Truskaw, Pociechę i Palmiry na skraj lasu i z powrotem górą na metro. Średnia rodzinno - spacerowa, 14,5km 1. Pusto - minęliśmy w sumie kilkoro bajkerów, może ze 3 pary i ze 3 samotników. To bardzo fajnie, ale też szkoda - fajnie, bo dobrze pojeździć po głuszy, a szkoda, bo tam jest świetnie i powinno być zatrzęsienie rowerzystów. 2. Grząsko - liczne odcinki z kopnym piachem. Koleiny, więc miejscami twardszy grunt pośrodku, czasami do sprytnego minięcia skrajem drogi, a miejscami 100% szerokości przeprawy w kopnym i było prowadzone. Widoczne ślady walki innych kierowców i ich inwencję Trzeba mieć siłę, kondycję, technikę i lacze, żeby przez to brnąć bez opuszczania siodła. Póki miałem ambicję, jakoś cisnąłem przez te odcinki, zakopałem się na amen raptem 2 razy. Potem zsiadałem, bo i tak się kończyło na postoju - dziewczyna pomimo jazdy na jakiejś grubej kostce odpuszczała i ja ją rozumiem. 3. Wyboiście - ze 20% trasy przejechałem z dupą nad siodłem. Typowy urok leśnych ścieżek: miejscami poryte końskimi kopytami, miejscami erozja, korzenie. Na pewnych odcinkach piękne, stare, kocie łby, w każdym razie żeby pozwiedzać, trzeba być gotowym na telepkę. Mi to akurat nie przeszkadza specjalnie, to bardzo fajne odcinki ogólnorozwojowe - na trening techniki jazdy, test osprzętu i ogólnie okazja do pogłębienia więzi z rowerem. 4. Wycinki - na naszym odcinku nie było tego nie wiadomo ile, ale wiszą zakazy wjazdu i widać efekty pracy. Niektórzy przez to cisną, jak widziałem, u nas rozsądek wygrał i kilka razy zmieniliśmy przez ten temat trasę. 5. Widoki, zapachy, odgłosy - no to jest warte każdego wysiłku. Puszcza w rozkwicie pachnie wszystkim, a zieleń oczy wybija. Zdarzają się odcinki z koronami zamkniętymi nad głowami, 100% magii lasu. Tysiące ptaków, świerszczy, słychać życie z każdego kąta. 6. Komary - rzeźnia. Po godz.16-17 nie ma postojów, dosłownie. Wystarczy sekunda bez ruchu, siadają DZIESIĄTKI komarów na każdym odkrytym kawałku ciała. Daję silne 9 w 10-punktowej epidemiologicznej skali ataku. Dziwna sprawa, po ukąszeniach nie ma wielkich ani bardzo swędzących bąbli, dzisiaj praktycznie nie mamy śladów po pogryzieniach. 7. Północny skraj puszczy - wyjechaliśmy praktycznie do Warszawskiej na wysokości miejscowości Łomna-Las (potem przechodzi w Kolejową) i to nie jest tak, że jak się wyjedzie z lasu górą, to można do tego lasu w dowolnym momencie wrócić Fajnie szosą pojechać, ale jednak chcieliśmy jeszcze lasem, dwie próby wbitki skończyły się fiaskiem: ślepe uliczki, brak przelotu do krawędzi lasu między posesjami itp. Także jeżeli się chce lasem, to raczej nie wolno dopuścić, żeby się ten las skończył, bo potem ciężko wrócić. Wnioski "sprzętowe" są takie: 1. Amor - wysłużony Psylo jakoś wciąż daje radę, chociaż tłumienie powrotu nie działa od dawna. W KPN lepsza amortyzacja, niż moja, na pewno się odwdzięczy. 2. Sztyca - mam równie starą, amortyzowaną sztycę Rock Shox, w KAŻDY teren bardzo przydatna rzecz. Na co dzień zapominam, że ją mam, ale kiedyś zdarzyło mi się przejechać trochę km bez niej i dopiero ją doceniłem. 3. Koła - niedawno zmieniłem koła na Shimano MT65, polecam bez dwóch zdań: nie są ciężkie, rewelacyjna sztywność boczna, toczą się wiecznie i to chyba wystarczająca rekomendacja. 4. Hamulce - też od niedawna jeżdżę na Juicy 7 i też złego słowa nie mogę napisać. Może tyle, że klocki (chyba organiki, takie pomarańczowe) wydają specyficzny, matowy i niezbyt przyjemny dźwięk tarcia przy subtelnym hamowaniu. Pod koniec jazdy z przodu lekkie bicie o tarczę, ale koło proste. Nie ta skala awarii, żeby wpływała na komfort jazdy, ustawienie zacisku do poprawy. Modulacja i siła budzą bardzo duże zaufanie, praca w suchych warunkach wzorowa. 5. Opony - Furious Fred na mleku, kupiłem z kołami i trochę się obawiałem na tym wynalazku jechać w teren szczerze mówiąc Jestem dość ciężki (89kg, w rynsztunku i z plecakiem pewnie koło 95), a to cienkie oponki, które nie słyną z wytrzymałości jak wiadomo. Tak czy owak, miałem wąty jedynie na piasku - drobny bieżnik, niewielka grubość (2.0) i sztywne pompowanie nie pozwalały na szaleństwo po miękkim. Jazda przez leśne ścieżki była głośna, balon bez dętki hałasuje, szyszka potrafi bardzo niepokojąco strzelić, ale jeżeli chodzi o właściwości jezdne - lacze trzymają się gruntu zaskakująco dobrze, są bardzo sprytne przy manewrach i bardzo chętne do jazdy, tak bym to ujął. Siknąłem na napędy jedynie trochę teflonowego finish line'a i zdał egzamin na medal - dojechaliśmy do mety bez glutów z piachu i bez odgłosów dojeżdżania drobinami kaset. Podsumowując, KPN to doskonały cel na dzień w siodle, a nawet na tydzień w siodle. Ruszyliśmy może 10% tych terenów, a może i to nie, mijaliśmy dziesiątki bocznych ścieżek, każdą chętnie pojechałbym. Można sobie zaplanować krótsze trasy, jeżeli ktoś się obawia o siłę albo kondycję, bo jednak trochę pary idzie w pedały. Stanowczo polecam wyprawę na cały dzień, do pory ataku komarów można świetnie poczilować tu i tam w przerwach na odpoczynek, a to są tereny dosłownie stworzone dla dwóch kółek.
  2. No właśnie tak mi ta rama odpowiada, że wkładam kasę w ten rower, zamiast kupić nowszy. Lekka, bardzo dobra sztywność boczna, totalnie moja geometria. Ciśnie do przodu ten rower, świetny do agresywnej jazdy, lubi ostre starty i jest bardzo sterowny, ogólnie daje bardzo duży fun factor. Po wymianach w ogóle odlot, opłaciło się wsadzić trochę kasy i energii. Przejechałem 15km przed chwilą i jestem pod wrażeniem Furious Fredów, absolutnie genialna mieszanka. Na asfalt i chodniki (na co dzień 90% moich tras) petarda, mam wrażenie sporo lepszej przyczepności, niż dawały Saguaro, chociaż też sprawowały się świetnie. Muszę jeszcze z przerzutkami pogadać, bo coś nie mogę dobrze ustawić pracy na najmniejszych zębatkach z tyłu. Nie mam czasu dobrze w to zajrzeć, bo tyram, ale wygląda to tak: hak prościutki, naprężenie linki jest niby spoko, dystanse ustawione śrubkami H i L na oko wyglądają elegancko - a łańcuch źle pracuje na dwóch najmniejszych zębatce, przeskakuje. Powoli biorę pod uwagę, że łańcuch mogę mieć o ogniwo lub dwa za długi.
  3. Ok, raportuję - wymieniłem oliwkę, odpowietrzyłem, żyleta SM-RT67 haczą pająkiem o uchwyt klocka, ale już sieć zna ten kejs, jak widziałem, trzeba ucinać. Odpowietrzanie Juicy ciut bardziej skomplikowane, niż na przykład Grimeki, ale to strasznie fajna robota, z tych satysfakcjonujących. Ładnie klamki pracują, chyba będę zadowolony z tych hampli. Próbuję się jak najbardziej usamodzielnić od serwisu, bo w lecie terminy zabijają, a szkoda każdego dnia. Nie mam doświadczenia ani stojaka, czasami mi brakuje jakiegoś narzędzia i dymam dokupić, nerwów trochę poszło, ale idę do przodu powoli. Póki co zmieniłem cały wheelset z SL-420 na jakichś prostych piastach sprzed lat na MT-65. Oczywiście ktoś z*ebał niezje*ywalne i założył opony totalnie nie tak - z przodu jest napędowo, z tyłu kierunkowo, więc czeka mnie jeszcze zabawa w zamianę i tego też się będę uczył na żywych organach. Poza tym koła w pięknym stanie, może mają ze 200km na koncie, a może i to nie. Kupiłem z Furious Fredami na mleku, tymi tarczami i kasetą 10 CS-M771. Przerzutkę już miałem emerytowaną, stary XT z pękniętym kółkiem w wózku śmigałem - zmieniłem na RD-M773 i SL-M770. W zasadzie ze starego setupu została rama, przednia korba z blatami i bebechami, mostek, kierownica, sztyca i siodełko. Poza tym tył muszę wycentrować elegancko, ma lekkie bicie boczne, a całość się prezentuje jak na obrazku. Miłego!
  4. Jasne, czyli oliwka opiera się na otworze tulei tej gwintowanej końcówki, na to połączenie idzie siła przy hamowaniu. U mnie w takim razie może być nieszczelność albo na połączeniu przewodu z oliwką, albo w miejscu styku oliwki z tuleją końcówki. Najpierw spuszczę DOT, wykręcę tuleję, zobaczę, czy tam jest jakaś okiem widoczna nieszczelność. Jeżeli nie - zdejmę oliwkę, zobaczę, jak jest przycięty przewód. Jeżeli dobrze, muszę kupić oliwkę i tulejkę, wykręcić tę tulejkę, zdjąć oliwkę, wysunąć przewód ze starej tulei, wsunąć nową tuleję, założyć oliwkę, wkręcić przewód, zalać system. Dobry plan? Ok, naoglądałem się, jak to działa - bardzo sprytna historia Już powinienem sobie poradzić, na pewno napiszę, o co chodziło i jak się skończyło.
  5. Czyli baryłki są dedykowane do przewodów, nie do klamek - kupuję pod przewód, jeżeli siądzie na przewodzie, w klamce też? Chcę budżetowo zapiąć temat, dlatego pytam o tani zestaw do odpowietrzania. Hayesy i Grimeki opędzałem zwykłą strzykawką i igielitową rurką, w Avidach chyba jest potrzebny ten gwintowany wynalazek do klamki - reszta zestawu taka sama? Plus zaciski na rurki?
  6. Ok, brzmi jak banał. Jeszcze takie pytania mi przychodzą do głowy: 1. Baryłkę muszę kupić dedykowaną do Juicy 7? 2. Jeżeli przewód będzie krzywo przycięty, potrzebne mi specjalne narzędzie, żeby go przyciąć prosto, czy brzeszczot wystarczy? 3. Czy te tanie komplety do odpowietrzania robią robotę? Tam chodzi chyba tylko o końcówkę wężyka z gwintem, który musi pasować do Juicy 7? Bardzo dzięki za sugestie.
  7. Być może chodziło sprzedawcy o to, że zapiął nowe w ubiegłym sezonie - nie wgryzałem się w to, poczytałem opinie o 7 i wziąłem. Zależało mi na czasie, a hamulce były sprzedane jako odpowietrzone i gotowe do jazdy.. Zdjąłem uszczelkę, wyciek jest spomiędzy przewodu a tego gwintowanego gniazda, w którym siedzi i które się wkręca w klamkę. Dokręciłem jeszcze z pół obrotu to gniazdo, ale lipa, nadal cieknie. Co powinienem teraz sprawdzić? Czy jeszcze coś mi pozostało, poza spuszczeniem DOT-a i rozbiórką klamki?
  8. Hej, kupiłem używane Juicy 7 (ubiegłoroczna produkcja). Mam adaptery, zamontowałem, przedni działa jak złoto - tylny nie bardzo. Przy silnym dociśnięciu klamki jest wyciek, puszcza bańki między gumą a klamką w miejscu, gdzie przewód wchodzi w obudowę. Domyślam się, że to jakaś nieszczelność, teraz pytanie, co mnie z tym czeka. Jest jakaś opcja, żeby to samemu uszczelnić? Czy tam się mogło coś wykręcić albo poluzować? Jeżeli nie i to ewidentne uszkodzenie - czego potrzebuję i czy dam radę to ogarnąć przy pomocy narzędzi, jakiegoś tutka dostępnego w sieci i zdolności manualnych?
  9. Ok, chętnie kupię, ale nie mogę się dogrzebać, które to podkładki 3D - wśród nazw handlowych nie widzę takiego określenia. Chodzi o takie? Jeżeli tak, mam dwie przy tylnym Hayesie obecnie. Jak rozumiem, przy przednim też powinienem mieć? Jeżeli możesz mi napisać, gdzie to można dostać luzem (tu lub na PW), będę bardzo wdzięczny. E: jeszcze jedno pytanie przy okazji - czy tarcze w takim stanie, w jakim widać, powinienem pilnie wymienić? To jakieś zwykłe Shimano, działają w porządku, ale już powierzchnia nie jest pierwszej świeżości. To wpływa na szybsze / nierównomierne zużycie klocków?
  10. Hej, helpmi, bo mi zaraz bok wyrwie Przymierzyłem się do wymiany hampelków i mi ręce opadli - z tyłu miałem Hayesa z rozstawem widocznie 73mm, bo Avid ze swoimi 75mm nie pasuje do adaptera. Z przodu na Psylo mam rozstaw 50mm, Grimeca siedzi jak stąd - pod Avid nie mam pojęcia, co mam kupić. W ofertach nie ma rozstawu otworów mocujących, więc pewnie te 75mm od dawna jest jakimś standardem, a ja mam starszawą ramę. Co powinienem kupić, żeby zahamować tym cudem? Pozdrawiam wszystkich!
  11. któregoś dnia wykręciłem ten dolny element z małą uszczelką, na której zostaje imbus z pokrętłem regulacji - widać to gniazdo i jest wyrobione. Nie mam takiego dużego klucza, żeby odkręcić zakrętkę na goleni od góry i się dostać do mechanizmu, ale to nie jest nie do przeskoczenia. Na logikę tak trzeba by było zrobić: wyjąć, wyczyścić, aż będzie luz na obrocie, a potem zalać gniazdo imbusa jakimś sztywnym klejem, włożyć tam na mokro ten imbus może czymś posmarowany, żeby go nie związało, poczekać, aż klej stwardnieje, wyjąć imbus, włożyć mechanizm na miejsce, zalać olejem i po sprawie. Amor poza tą dolegliwością jest w super kondycji: uszczelki trzymają, powłoki jak nowe, nic mu nie jest. Jakiś dwuskładnikowy, epoksydowy klej się do tego nada, masz jakiś pomysł?
  12. czyli tak - żeby się dostać do tego gniazda, musiałbym odkręcić zaślepkę z góry goleni, wtedy można wyjąć ten układ z kąpieli olejowej i zobaczyć, co tam się dzieje? Chętnie bym zablokował ten giberes w jakiejkolwiek innej pozycji, bo teraz wygląda na to, że zupełnie nie mam tłumienia - jeżdżę na sprężynie zamiast dobrego amora.
  13. Zwykły się pewnie będzie tak samo kręcił, jak ten firmowy, chyba że wyrobiło się na tyle, że rozmiar większy wejdzie. Jak to - brak możliwości? Przecież to jest modułowa robota, tam jest mechanizm w goleni i on musi być demontowalny? Śrubę popuścić - chodzi o ten cały trzpień z uszczelką, który wychodzi z goleni i w który się wkłada imbus z czapeczką?
  14. Dzień dobry, mam taki amor, swoje lata ma, ale nie jest skatowany - golenie w idealnym stanie, wszystko proste, uszczelki trzymają. Jedyny problem jest z mechanizmem tłumienia powrotu. W prawej goleni od dołu jest taka czapeczka z małym, dość długim imbusem. Ten kluczyk można wyjąć, jest "w oleju", a po włożeniu w goleń czapka (pokrętło) wchodzi na uszczelkę i to powinno pozwalać na regulację tłumienia (żółw - zając). Nie pozwala, bo na 99% jest wyrobione gniazdo w mechanizmie: obrót jest możliwy, ale czuć niezdrowy opór i jest dokładnie takie poczucie, jakby przekręcać imbus w wyrobionym gnieździe. Nie miałem w ręku sprawnego Rock Shoxa z takim systemem, więc nawet nie wiem, jaką siłę trzeba przyłożyć normalnie, żeby dokonać regulacji w zdrowym amorze. Nie wiem też, czy do wymiany są całe bebechy od reboundu, czy sam ten giberes z gniazdem na imbus. I czy to w ogóle jeszcze bywa na rynku. Równie dobrze może być tak, że mechanizm się zastał i poprzedni właściciel wyrobił gniazdo próbując siłowo kręcić imbusem. Wiem, że z dostępnością gratów do starych amorów różnie bywa. Widziałem gdzieś na aukcjach i w internetowych sklepach części do Psylo, koło 30$ kosztuje taki zestaw naprawczy niby właśnie do mechanizmu rebound. Tam jest chyba ta cała ośka, elastomer z otworami, jakieś nakrętki i uszczelki - ale nie mam pojęcia, czy to jest to, czego potrzebuję. Czy ktoś z Was miał do czynienia z takim problemem? Pozdro.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...