Skocz do zawartości

parmenides

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    1 710
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Odpowiedzi dodane przez parmenides

  1. Kupiłem Fenixa 5 - jako zegarek na codzień, do biegania, ale i na rower przy dojazdach do pracy. Mam go od kilku dniu. Jest ekstra! Wahałem się pomiędzy FR935, a F5, ale zdecydował wygląd jako zegarek do codziennego użytku plus łatwa wymiana pasków. 

    Na zdjęciu wszystkie (poza nawigacją samochodową) graty od garmina, które używa moja rodzina. 

    pozdr

     

    AK190309_001.jpg

  2. Też mam problem z pękniętymi bokami w conti 4000 s2. W pierwszej wersji tego nie było, a zajechalem 3 komplety (każdy bezawaryjnie przejezdzał po 7-9 tyś km). W tym roku na 4000s2 pękły mi z boku 2 opony (po przejechaniu pewnie koło 3tyś km). Następne opony będą inne: może wrócę do Vittorii.

  3. Musicie przyznać, że w tym wątku hejtujecie niemal wszystkich: biegaczy, deskorolkarzy, ludzi na hulajnogach, rodziny z dzieckiem, nawet małe dzieci, pieszych, właścicieli psów i same psy, kierowców, motocyklistów, starszych ludzi, a nawet innych rowerzystów. Dobrze dać sobie czasem taki kanał do ujścia swoim emocjom. Jednak słowa, których często używacie, świadczą bardziej o sile waszej frustracji. Z mojej perspektywy wygląda, że większość wypowiadających się w tym temacie strasznie się stresuje jeżdżąc na rowerze po mieście. 

  4. ostatnio nazbierało się tego trochę: 

    - lampki do szosówki: Bontrager ion 100 i Flare R City

    - lampa na nocne szybsze jeżdżenie i na zimowe dojazdy przez las: Bontrager Ion 800

    - koszulka Bontrager Race w salonie Treka w Bielsku-Białej (przecena na 100 zeta, kolor fluo)

    - spodnie do biegania długie Nike

    - plecak rowerowy b'twin 500 6l - przecena w kolorze fluo na 79 zeta

    - pompka co2 bontragera

    - koszulka z długim rękawem Brubecka z wełny merynosa. 

    - okulary accent stingray - miłem już takie przez ostatnie 2 lata, ale się zniszczyły, kupiłem kolejną parę - w centrum rowerowym poniżej 90 zeta. 

     

    Wszystkie rzeczy to zakupy trafione z moimi potrzebami. 

    pozdr

     

  5. Kupiłem w końcu Bontrager Ion 800. Lampa była mi potrzebna na nocne jeżdżenie po zupełnie zaciemnionych okolicach. Miałem do tej pory różne przednie lampki o różnej mocy. Zawsze brakowało mi albo mocy, albo pokrycia drogi, albo czasu świecenia. Potrzebowałem coś uniwersalnego o czasie mocnego świecenia ok 4-6 godzin. Nie będę opisywać swoich różnych prób i podejść do różnych lampek. 

    Koniec końców wybrałem Bontrager Ion 800. Cena katalogowa bardzo duża, ale kupiłem w zaprzyjaźnionym sklepie za ok. 65% ceny wywoławczej. 

    Jeździłem z nią kilka razy przy dość podłej pogodzie: duża wilgotność, temp ok 3 do -6 C. Jeździłem po mieście i lesie. 

    Wnioski: 

    plusy: 

    + moc - 800 lm w zupełnie ciemnym lesie pozwala na obserwowanie pobocza i głównego szlaku. Nie ma znaczenia pod jakim kątem mamy kierownice. Oświetlenie jest naprawdę szerokie i dość równomierne. Nadaje się do szybkiej jazdy po zupełnie ciemnych miejscach. Prawdę powiedziawszy jadąc przez suchą ścieżkę przez ciemny las wystarcza mi połowa mocy tego światełka. Jadę wtedy z prędkością ok 29+ km/h i takie oświetlenie wystarcza. 

    + uniwersalna - w ciągu dnia i o poranku wystarczy migający tryb, wieczorem różne tryby 1/4, 1/2 i pełna moc. 

    + długi czas pracy na baterii - w temperaturze ok -3 wystarczy na jakieś 6-8 godzin mieszanej jazdy (ok 2 godzin w trybie migania i 6 godzin w różnych trybach świecenia: od 200 do 800 lm). W zimie taka lampka wytrzymuje u mnie średnio ze trzy kursy ponad 50-kilometrowe. Latem pewnie starczy na kilka tygodni wożenia w torbie. 

    + świetne mocowanie

    + ładownia usb

    + szeroki strumień światła

    +wiele różnych trybów (w tym dwa migające: na dzień i noc)

    + jakość wykonania, gwarancja, odporność na wodę. 

    minusy:

    - szeroki strumień światła i dość duża moc powoduje, że trzeba uważać, żeby nie ustawić lampki zbyt mocno i zbyt wysoko. Mozna oślepiać innych. Zdarzyło mi się, że w mieście przy 400lm ciągłego światła miałem zbyt wysoko ustawioną lampę i oślepiałem innych rowerzystów.  Ktoś zwrócil mi uwagę (jeśli jest ten rowerzysta na naszym forum, to przepraszam i dziękuję za info). 

    - chciałem lampkę usb. Dlatego tylko wspominam, że aku jest niewymienny. Dla mnie bomba, bo szukałem czegoś kompaktowego, mocnego i wytrzymałego. Dla wielu może być to wada. 

    - długi czas ładowania - od zera do 100% zajmuje ok. 5-6 godzin. To dość dużo, jak mamy awaryjne sytuacje. Muszę sprawdzić jak sprawuje się na jakiś letnich ultra przejazdach, kiedy w nocy świecimy z mocą 1/4 (200lm) i starczy na całą krótką noc, a rano ładujemy z powerbanku. 

    gallery_159503_3703_59292.jpggallery_159503_3703_5852.jpggallery_159503_3703_130414.jpggallery_159503_3703_437828.jpg

    • +1 pomógł 2
  6. Nie wiesz co dla kogoś jest wartością dodaną oprócz tych, które wymieniłeś. Wspominałem, ale przypomnę:

    1. lampę sygnałową wolę ładować przez USB. Nie muszę pamiętać, żeby zabierać jakieś dodatkowe ładowarki i kable na wyjazdy. Wtyczka USB zawsze jest w pobliżu. 

    2. mocowanie do mojego mostka: czysty kokpit. 

     

    oraz to, czego nie widziałeś, ale wnosisz ze zdjęć z internetu: 

    3. "rozkład światła" - znakomity dla lampy sygnalizacyjnej. To musi świecić szeroko, żebyś był widzialny również w ciągu dnia. 

    4. "więcej światła" to jakiś bełkot. Chodzi po prostu o lepszą widoczność, skoro mówimy o światlach sygnalizacyjnych na dzień i noc. Ta sama dioda zasilana w ten sam sposób da inne natężenie światła w danej odległości w zależności od zwierciadła, głębokości osadzenia diody na tym samym zwierciadle. 

     

    Zaś jeśli chodzi o cenę, to sam dobrze wiesz, że na jakimś dobrym poziomie odrobina poprawy w jakości wykonania i działania produktu nie rośnie proporcjonalnie do ceny. Jest odwrotnie proporcjonalna do wzrostu jakości. 

     

    pozdr

     

  7. Kupiłem te sygnalizacyjne lampki Bontragera, bo po prostu widziałem jak działają w świecie rzeczywistym, miałem doświadczenie z innymi lampkami - bądź to poprzez fakt posiadania, bądź też poprzez obserwację u moich znajomych. Te, moim zdaniem robią robotę, do jakich chciałbym je zatrudnić w MOICH jazdach. Świecą szeroko i mocno w ciągu dnia, co przyda mi się na szosie w górach i przy gorszej pogodzie. Wspomogą lub zastąpią mocniejsze oświetlenie w nocnych jazdach komunikacyjnych po mieście i okolicznych lasach. Czas świecenia w trybie migającym wystarczający - poza dalekimi brewetami spokojnie kilka godzin. Łatwość ładowania poprzez USB ogranicza mi konieczność wożenia lub myślenie o dodatkowych ładowarkach np. przy wyjazdach w góry (tam wtedy jazdy w ciągu dnia). Power bank nie jest potrzebny przy zwykłych jazdach szosowych (dzień, do 4 godzin), ani przy jazdach komunikacyjnych (u mnie max 3,5 godziny).  Mała waga, nie rzucają się w oczy, można zostawić pod sklepem, bo "nie wyglądają". Mocowanie przedniej w systemie blendr w mojej szosówce, to czysty kokpit (wartość tylko estetyczna, ale dla mnie ważna). 

     

     

    Za cenę tego ion-a 100 chyba bym wolą Sigmę Buster 200. Więcej światła, pojemniejszy akumulator, możliwość ładowania podczas używania (czyli np. podpinasz power banka i przedłużasz działanie o wiele godzin).

     

    Porównywałeś te lamy bezpośrednio?

     

    Jak można wydać więcej, to można popatrzeć na konstrukcje typu Ixon Core, Roxim RX5, Philips Safe Ride 80, Ixon IQ-Premium.

     

    Skoro cena nie ma aż takiego znaczenia, to może przesiadka w mieszczuchu na dynamo w piaście? Wygoda niezaprzeczalna, bo nie trzeba się kompletnie przejmować bateriami. Na minus waga piasty i cena zestawu, bo lepsze lampki to poziom 250zł.

     

    Piasty nie rozważam. Philipsa rozmyślałem, bo świetnie pisali o nim koledzy na forum szosowym. Niestety już nieprodukowany. 

     

    Także pierwsza decyzja czy ma być tanio i wystarczająco, czy premium, bo na razie taki miszmasz wychodzi. Niby tanio, a dobrą tylną lampkę chcesz zastąpić trochę lepszą za kupę kasy.

     

    Właśnie na to chciałem w tym wątku zwrócić uwagę, że nie sama moc w stosunku do kasy się liczy. Dla jednych będzie to podstawowy współczynnik, dla innych takim będzie rodzaj ładowania, dla jeszcze innych sposób użycia i rodzaj najczęstszych jazd, dla kolejnych wygląd i waga. Jeszcze inny będą zwracać uwagę na szerokość świecenia i widoczność na drodze lub widzialność szlaku przed sobą. Dla wszystkich liczy się bezpieczeństwo jazdy, ale komfort oznacza zupełnie coś innego.

    Cena nie jest ostatecznym warunkiem. Kupujemy w naszym hobby często ciuchy drogie, bo zauważamy dużą różnicę z produktami niewiele tańszymi. Dla przykładu: lubię wyższe serie z deca i kupuję ich spodenki na wyprzedażach; czasem ich bluzy. Ale koszulki letnie kupuję innych firm i płacę czasem wielokrotnie więcej. To jest hobby, a nie biznes: tutaj często nie działamy w kategoriach czystej racjonalności. I dlatego najczęściej nie odpowiadam na pytania w stylu: "czy opłaca się kupić..."

    Ten wątek przerodził się w apoteozę Convoya i Walliego. Z pewnością to świetne lampy (Walliego znam bardzo dobrze, a Convoya zamówiłem). Ale nie każdego jeżdżenia i nie dla wszystkich. Stąd wziął się mój opis Bontragerów, które są drogie i przy tym tylko trochę lepsze w nocy od przykładowego Walliego (w lumenach wychodzi, że dwukrotnie), ale dużo od niego IMHO lepsze w ciągu dnia. Każdy ma inne kryteria, a ten wątek skupił się na jednym aspekcie. 

     

    serdecznie pozdrawiam

    adam

  8. Tak, oczywiście z pieniędzmi masz rację, ale zwróć uwagę, że zrezygnowałem z bontragera ion 800 i próbuję convoya za 1/5 ceny. Najważniejsza jest efektywność i użyteczność. I czasem cena wcale nie jest wyznacznikiem tak zwanej "opłacalności". Skoro mówimy o oświetleniu rowerowym, to rozmawiamy o bezpieczeństwie lub przynajmniej komforcie jazd. To trudno przeliczyć na pieniądze.

    pozdrowienia

    adam

     

    PS próbuję wnieść trochę ożywczego wiatru w dyskusję, która skupiła się na lampach Convoy z przodu i Walle z tyłu. Świat jest piękny i różnorodny, a my obracamy się w tym samym sosie jako jedyne kryterium przyjmując ilość lumenów na 1zł. 

  9. Panie i Panowie,

     

    Stałem przed dylematem zakupu jakiegoś oświetlenia do swoich dwóch rowerów: szosowego i dojazdowego. Rowerem szosowym jeżdżę tylko dla przyjemności, tylko w ciągu dnia, w miarę szybko, poza miastem. Jeżdzę nim również w górach, czasem przy ograniczonej widoczności (mgła, ostre zakręty, spora prędkość). Drugi rower wykorzystuję na jazdy z rodziną po szosie/lesie i na dojazdy do pracy (wracam często po zmroku przez warszawskie ulice, ścieżki rowerowe i Las Kabacki). Do tej pory na rowerze szosowym nie używałem niemal nigdy żadnego oświetlenia (na ogół nie było potrzebne), a podczas jazd górskich i we mgle miałem malutkie sygnalizacyjne lampki Cat Eye Nima 2. W trybie migającym czułem się z nimi przy gorszych warunkach trochę bezpieczniej. 

    Na dojazdy do pracy z tyłu miałem Walliego od Mactronica, a z przodu latarkę philipsa na 3 baterie AAA i jadąc przez las lub nieoświetlone chodniki i ścieżki rowerowe (np. ścieżka z Wilanowa do Powsina) dodatkowo bardzo małą czołówkę z Decathlonu - ok 100 lumenów. W zasadzie na moje trasy wystarczyło.

     

    Postanowiłem jednak odrobinę polepszyć sobie widoczność podczas tych nocnych jazd komunikacyjnych,a przy okazji odrobinę poprawić swoją widoczność podczas jazd na szosie w ciągu dnia. 

    Temat wałkowałem, czytałem, porównywałem lumeny, oglądałem lampki w sklepach i u znajomych. 

     

    Jadąc w niedzielę do pracy mijałem parę jadącą na rowerach szosowych. Był ładny słoneczny dzień, ale ich zobaczyłem z bardzo daleka. Czerwone migające światło było bardzo dobrze widoczne w ciągu dnia z około 400 metrów. Udało mi się "dojść" tych rowerzystów i powiedzieli, że mają lampki Bontragera ion100 z przodu i Bontarger Flare R City z tyłu. Postanowiłem, że coś takiego na szosę oraz w nocy do komunikacji po mieście by było znakomite. Znam dobrze Walle, ale te lampki są po prostu lepiej widoczne. Kupiłem komplet tych lamp. 

    Tylnia: jest znacznie lepiej widoczna od Walliego, przednia oświetla drogę w nocy lepiej niż moja dotychczasowa latarka. Lumeny, lumenami, laboratorium jest ważne, ale to co widać w realnym świecie często odbiega od laboratorium. 

     

    Oczywiście przednia lampka ion100 nie zastąpi jakiegoś głównego oświetlenia przy jazdach przez ciemny las. Tylna Flare R City nawet w takich warunkach będzie aż nadto dobra. 

    Przy nocnych jazdach przez las zdecydowałem (ze względu na cenę) wypróbuję Convoya S2+, o którym w tym wątku było już tyle, że nie mogłem się powstrzymać. Zamówiłem, jak przyjdzie, to będę mieć jakieś własne opinie. 

    Przy rowerze dojazdowym zdecydowałem, że z tyłu Bontrager Flare R City w trybie migającym powinien wystarczyć również przy nocnych jazdach w złych warunkach. Na przód w nocnej jeździe po mieście na oświetlonych drogach, z pewnością na miasto wystarczy migający przedni Ion 100, zaś przy jeździe przez słabo oświetlone rejony będę wspomagać się Convoyem. 

     

    Zalety takiego rozwiązania są następujące:

    - bardzo dobra widoczność na szosie i w jeździe komunikacyjnej w ciągu dnia (Bontragery) - waga na szosie ma jednak znaczenie, szczególnie przy jeździe po górach. 

    - szybkość ładowania, dość długi czas pracy w trybie migania, USB jest często łatwiej dostępne niż "kontakt".

    - bardzo dobra widoczność tylnego światełka Bontragera (moim zdaniem znacznie lepsza niż polecany najczęściej Walle)

    - mocna tania lampa Convoy na leśne przecinki i nieoświetlone drogi - się zobaczy, ale taką mam nadzieję. jak nie, to będę szukać innej przedniej lampki. 

     

    pozdr

     

    PS. Jako przednią mocną lampę na ciemne odcinki wytypowałem Convoya ze względu na ten, trzeba przyznać, dość nudny wątek:) Oczywiście mogłem od razu spróbować czegoś innego - np Bontragera ion 800, o którym myślałem, ale jednak cena ma znaczenie. Łatwiej na próbę poświęcić 120 zeta (Convoy + akcesoria) niż 500 zeta za Bontragera. W razie czego latarka zawsze się przyda. Wiele alternatyw w tym wątku nie było...

     

  10. Panie i Pany,

    czy ktoś z Was jeździł z Bontragerem Ion 800 lub 350? Wprawdzie cena przekracza zakres tego wątku, ale to chyba najlepszy wątek o światłach, więc pozwalam sobie z niego skorzystać.

    Światło potrzebuję do szosy i roweru na miasto, którym jeżdżę również przez las w nocy. Teren łatwy, ścieżki równe, asfalty na szosie też OK. Światło chciałbym też wykorzystywać na szosie w ciągu dnia w górach, na szybkich i krętych beskidzkich drogach. Jeśli ktoś ma lub miał starszą wersję Ion 700, to też proszę o info. pozdr

    adam

  11. Zaszalałem: dwa bidony camelback podium. Miałem kiedyś jeden taki bidon i to było najlepsze co widziałem (do czasu, aż mi nie wypadł z koszyka na przełęczy w przepaść). Miałem mnóstwo tackxów i elite. Żaden z nich się nie zbliżył wygodą użytkowania do camelbacka. Drogie jak sumienie złodzieja, ale moim zdaniem warto. pozdr

     

  12. z racji tego że czas na projekt jest nieograniczony więc i budżet jest rozłożony w czasie dlatego sky is the limit, oczywiście wszystko w ramach zdrowego rozsądku.

     

    1) Rama:

    Fajnie by było mieć w miare klasyczną ramę. Tu pojawia się moje pierwsze pytanie, Jak jest z osprzętem - czyli chodzi mi o wszelkie możliwe otwory. Z racji tego że chciałbym się pobawić w max odchudzenie roweru więc wybierałbym maksymalnie lekki osprzęt. Czy będzie on pasował do klasyczych ram? Chodzi mi o rozmiary otworów na wkład suportu, ośki przerzutki, widelec (być może karbon). Proszę o garść porad odnośnie doboru ramy (szperania po necie). Czy wkłady suportu mają różne rozmiary itp ? Jeżeli chodzi o otwory na bieżnie widelca itp ? Nie chciałbym się wpieprzyć w fajną ramę a później kombinować z osprzętem. 

    2) Napęd:

    Odnośnie przerzutek, Jakie najlepiej do szosy stosować 1 blat z przodu czy lepiej więcej ?

     

    Skoro pieniądze nie są problemem, to może jakiś sprawdzony frameset z gotowców: 

    Trek Emonda SLR - lekki rower na góry.

    https://www.trekbikes.com/pl/pl_PL/rowery/rowery-szosowe/rowery-szosowe-wyczynowe/émonda/rama-émonda-slr/p/1470100-2017/

    Jeśli raczej na płaskie jeżdżenie to coś bardziej aero: 

    https://www.canyon.com/pl/road/aeroad/2017/f-aeroad-cf-slx-el.html

    Na takim rowerze też się można wspinać - robili to chłopcy z Movistara w zeszłym roku:)

    albo również klasyk - Cervelo S5

    https://www.cervelo.com/en/road/s-series/s5

     

    Jeśli chciałbyś coś pod siebie, to pewnie custom, ale te są głównie ze stali. W Polsce masz Rychtarskiego czy Orłowskiego. Frameset będzie cięższy, ale masz dowolność malowania, wykończenia, etc. 

     

    Co do napędu, to pewnie mechaniczna lub elektryczna grupa SH DA. To jest teraz standard. Najlżejszy będzie Sram, a najbardziej klasyczne będą makarony. 

    Koła trzeba wybrać pod teren i warunki, w których się jeździ. To będzie też związane z rodzajem ramy: do aero ramy wybierzesz wyższe stożki; do wylajtowanego górala znajdziesz coś lekkiego o niższym profilu. 

     

    Dwa blaty w szosie są standardem od wielu lat i nic nie zapowiada się, żeby cokolwiek się zmieniło. 

    Zadałeś początkowe bardzo ogólne pytanie. Może napisz gdzie jeździsz i jaki jest orientacyjny budżet, bo dla każdego niebo leży na innej wysokości. 

     

    Z tańszych lekkich gotowych rozwiązań kupisz np. Treka ALR (sam frameset - https://www.trekbikes.com/pl/pl_PL/rowery/rowery-szosowe/rowery-szosowe-wyczynowe/émonda-alr/rama-émonda-alr/p/1426100-2017/ - choć ja za tyle kupiłem cały rower z zeszłorocznej kolekcji ALR 5, wymieniłem koła na Fulcrumy Racing 3 i opony na Conti 4000sII i całość wyszła ok 5,5 tyś złotych). Możesz kupić jednak kupić sam frameset i do tego lekkie koła, lekkie rurki, grupę Ultegra (może korba od DA dla dodatkowego zysku wagi). Nie będzie szpanersko, ale będzie lekko i pod Ciebie. Jeśli oczywiście jeszcze nie przekreśliłeś aluminium, bo większość osób, które chce składać rower stawia jednak albo na karbon, albo na stal. 

     

    pozdr

  13. Tak, masz rację, każdy jest inny. 

    Ja mam 43 lata, 178 cm i 69 kg. Tej zimy i wiosny głównie biegałem - rower niemal odstawiłem. Do dzisiaj, mimo, że pogoda ładna, częściej biegam. Ten rok jest po prostu inny niż poprzedni. W poprzednich latach robiłem ok 11-12 tyś km na rowerze. Ponadto biegalem - zawsze ok 600-1000 km. W tym roku więcej biegam jak na razie. Sprawia mi to frajdę i latwiej mi było się zebrać na bieganie, kiedy pogoda na rower nie była najlepsza. 

    Zarowno na rowerze, jak i bieganie - staram się by było dość intensywne - oczywiście intensywność w zależności od dystansu. 

    W sobotę biegałem: krótko - ok 6km, ale w tempie 3:46. Wysiłek dla mnie bardzo duży (tętno średnie ok 166, długie kroki i wysoka kadencja). Ale to tylko 22 min biegu. 

    Wczoraj jechałem bardzo spokojnie do pracy: ok 52 km. Pulsometru nie miałem, bo do roby jechałem, ale to spokojna jazda, żeby się nie spocić. Wysilek trwał jednak prawie 2 godziny dłużej. W takim tempie, to można jechać 15 godzin:)

    Żartuję, ale nawet intensywne jazdy na rowerze, po 3-5 godzin, to w sezonie norma. To naprawdę rozkręca metabolizm i po takiej jeździe nie trzeba odpoczywać na następny dzień. A po takim bieganiu jak sobie zafundowalem w sobotę jednak bym na następny dzień nic poważnego nie planował. 

    O tym mówiłem w kontekście "szybkości" chudnięcia podczas biegania i jazdy na rowerze. 

    pozdrowienia

    adam

  14. Właśnie o to chodzi, że człowiek jest zwierzęciem, które jest przystosowane do ciągłego ruchu. Jego aktywność to ponad połowa doby, bez drzemki na trawienie. Są plemiona, które potrafią zabiegać antylopy na śmierć - polowanie bez użycia broni.

    Do tego przystosowany jest do okresów głodu i obfitości - stąd jo-jo.

    Zarzucenia aktywności zawsze spowoduje powiększenie procentowe tłuszczu. Po prostu kiedyś człowiek musiał się wysilić by zdobyć pożywienie, obecnie największy wysiłek w jego zdobywaniu to wypraws do lodówki. Bez aktywności fizycznej zawsze obrośniemy tłuszczem.

    Oczywiście są jednostki chorobowe, które mimo aktywności nie chudną i takie, które przytyć nie potrafią. Ale o tym nie ma co dyskutować bo to temat dla lekarza.

     

     

    W książce "Urodzeni biegacze" jest ten przykład i autor książki wziął udział w takim polowaniu. Ale okazuje się, że biegacze mogą zagonić nawet konie. Na dystansie ok 150 km, takie przypadki są częste. Natomiast w słynnym walijskim biegu na 35 km Man versus Horse Marathon dwa razy w historii (na 36 edycji) wygrał człowiek. Dystans krótki dla konia, a dla człowieka niemal maraton w terenie. Człowiek potrafi znosić bardzo długo wysiłek, ale z mniejszą intensywnością. Nie wyprzedzimy na 100 metrów konia w galopie, ale możemy go zagonić na dystansie 50 mil. 

     

     

    @Brombosz - jeśli biegasz maraton w dwie godziny, to co robisz na naszym forum? 

     

    pozdr

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

  15. Udo Frooma ma pewnie mniejszy obwód niż udo 90% użytkowników naszego forum. 

    Udo Gabreselassie ma mniejszy obwód niż Bolta. Nie sądzę jednak, żeby Bolt przebiegł szybciej maraton niż Haile. Nie ma szans, żeby Haile zbliżył się na 100 do wyniku Usaina. 

     

    To są dwie różny dyscypliny z różnym treningiem. Nie wiem, po co w kontekście kolarstwa przytaczacie wyniki z podnoszenia ciężarów czy skoków narciarskich, jeśli nawet w kolarstwie szosowym sprint, jednodniowe klasyki i duże toury, wymagają innej wagi, innych przygotowań, innej taktyki. 

     

    Wracając do tematu: z moich obserwacji: szybciej chudnie się na rowerze niż biegając. Większy głód mam po biegu niż po rowerze. Biegać dwie godziny, to już jednak spory wysiłek, który ograniczy naszą aktywność w następnych dniach. 2 godziny na rowerze to nic, nawet jak ostro ciśniemy pod górę. Ilość spalonych kalorii przy podobnym tętnie pewnie podobna, ale jednak na rowerze możesz spędzić znacznie więcej czasu przy tej samej intensywności. Sam tego nie rozumiem, ale tak jest...

×
×
  • Dodaj nową pozycję...