ważyłem 86kg, po dwuch sezonach na rowerze trzymam wage ok. 70-72kg. jezdze praktycznie tylko w soboty lub niedziele - ok. 50-70km intensywnie po gorzystym terenie. Szybko po plaskim i czuje sie wyśmienicie. odstawiłem piwo, mocne alkohole (co nie znaczy że w ogóle), nie obrzeram sie słodyczami ani chipsami. Zamiast Cola-coli do obiadu - woda mineralna. Zaczełem w tym sezonie jeździć w Bikemaratonie i MTBMaratonie, a koledzy zazdroszczą zrzuconego brzuszka i muszą oglądać plecy na podjazdach... czuje sie bardzo dobrze!