To teraz ja odświeżę temat i opowiem wam o moich historiach..
To było jakiś roku temu, Pewnego dnia jadąc prostą drogą z dość sporą prędkościa około 40km/h nagle wyjeżdża mi z prawej strony samochód, ale to znienacka i nie pozostawało mi nic innego jak po prostu w niego wjechać, coś tam dałem po hamulcach, ale to wiele nie dało, przeleciałem przez maskę i się trochę porysowałem, a rower? Szkoda gadać.. Przednie koło było jak Literka "S" a amortyzator wyłamany z ramy, skutkiem tego wyłamania byłoteż pęknięcie ramy, Rower do kasacji, a ja się jakoś pozbierałem z asfaltu..
Następna historia też jest całkiem ciekawa, jadąc również prostą drogą do domu widzę na pasach Matkę z wózkiem, w którym było dziecko i obok kolejne dziecko, również jej, ale to szczegóły.. No i jadąc nagle te 2 dziecko wybiegło a ja lekkim slalomem wyminąłem je i odbiłem do lewej wjeżdżając w samochód stojący po 2 stronie ulicy (ulica była wąska), konsekwencje poniosła matka, ponieważ nie upilnowała dziecka i szkody również
Obie historie zakończyły się Happy-end'em
Pozdrawiam