Jeśli policji nie chce sie pojechać 500 metrów od komendy (bo tam znajduje sie ta ulica) i sprawdzić tej osoby, to już widze jak oni szukają osoby której ewentualnie sprzedano ten rower, szczególnie jak to bedzie poza miastem. Zawsze znajdą jakąś wymówke, że dowody nie wystarczające (bo oczywiście można powiedzieć, że to zbieg okoliczności czy coś w tym stylu) itp. Przypuszczam, że gdyby nie zastali tej osoby albo nikt by nie otworzył to daliby sobie spokój, bo tam każda sprawa jest ważniejsza od każdej i tracić czasu na takie pierdoły nie będą. Zrobiłem "przyczajkę", jeździłem po tej ulicy przez pewien czas i rozglądałem sie, niestety bezskutecznie Korci mnie, żeby zadzwonić do tego kolesia i zrobić z nim deal, że jak mi odda rower to nie powiem policji, bo ta bezczynność mnie dobija, a tak może bedzie jakaś szansa na odzyskanie...