Skocz do zawartości

Sansei6

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    4 782
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    207

Zawartość dodana przez Sansei6

  1. Po 3 dniach wymuszonej przerwy (juznie pamiętam kiedy tak długo nie jeździłem), choć roboczy standard, póki co
  2. Roboczy standard, potem z 10 kg plecakiem w upale latanie od optyka do optyka, na działking, na iminieniny i powrót do domu, na szybko, bo naprzeciw pożar...ależ dzień w tempie i pocie...
  3. Myslałem, ze dziś już rowerowo nic nie będzie *było duzo pieszo przez lasy), a jednak z młodym wyskoczył jeszcze mały wypadzik, w tym dobicie moich opon do 3 barów, hmm za dużo nie co... wiem, ale juz nie 3,6 jak kiedyś
  4. Takie tam nocne 52 km z czego udało się sporo na jakichś nie oswietlanych ścieżkach polno/lesnych tylko z własnym szperaczem
  5. Całodniowe hmm no to ciekawe jak Ci plecy i rece wytrzymają na takim crosie, nie mówiąc o 4 literach Nie lepiej jakiegoś trekinga poszukać do takiego użytkowania?
  6. Będziecie jeżdzić po za ściazkami rowerowymi i asfaltem? Do czego ma słuzyć wam rower?
  7. Nie plaga, tylko gapiostwo zony, zostawic na chwilę nie zapięty ot tak wolno stojacy pod sklepem, bo niby po bułeczki, jassne i gadka ze sprzedawczynią i ponoć 2 min nie miała go na oku... to bardzo dużo.... A dziś pierwszy raz zmodyfikowany standardzik roboczy o terenową trasę na działkę
  8. Szkoda, że nie w kwitnących truskawkach
  9. Roboczy standard, plus po pracy na komendę zgłaszanie skradzionego żonie roweru itp. potem jeszcze trochę z tymi członkami najbliższej rodziny, którzy jeszcze mają rowery...
  10. Roboczy standard, potem do żony, bo buchneli jej rower...sierota zostawicnie przypiety pod sklepem, tylko na minutke, masakra... a potem jeszcze rundka od mechanika...
  11. Już myslałem, że dziś nic z roweru nie bedzie, a wyszło trochę rodzinnego stuntu na mieście
  12. bo lało niesamowicie, ale udało sieznaleźć bezpiczne schronienie
  13. Wczoraj ruszylismy rodzinnie, a dopiero dziś wrócilismy... były przygody, ukrywanie sieprzed ulewą i spotkanie nocne u znajomych... dystans nie wielki, nbo nie bnył on celem...
  14. Właściwie stadnard roboczy plu dobrych kilka służbowych km w parnym upale... a teraz nei co z nudy czyszczenie napędu, w sumie głównie łańcucha i smarowanie go, no i amortyzatorów.
  15. bo z tej miejscówki nad Zalewem jeszcze zachodu słonca nie złapałem
  16. Roboczy standard i powrót w słońcu i jednocześnei strógach deszczu, a potem jeszcze rodzinne kręcenie i małe wieczorno-nocne.
  17. Roboczy standard, plu sjeszcze sparawa w urzędzie i popsucie multitoola
  18. Jak wieje wiatr, albo dość szybko siezasuwa, to tych ptaszków za bardzo nie uświedczysz, tylko szumi w uszach, a tak to i uszu nie przewieje i mozna coś miłego dla ucha, jak kto woli, oczywiście bez przesady z głośnością, ale o tym był już temat Jak kto woli
  19. W dzień z rodzinką na działke i powrót, ale prawdziwa jazda dopiero od 23-ej... nocno, terenowo ponad 30 km, aż żal było wracac noc taka piękna spokojna i ciepła...
  20. bo Heks świeci prawie jak księzyc
  21. Dzieki za otuchę, zazdroszcze dzieciakom, co jeżdzą na tylnym jakby było przyklejone... dobre, zę opanowałem ratowanie się przed zaliczeniem gleby na plecach... A dzis z młodym na trening, a w międzyczasie w stroju bojowym po pobliskim terenie ostry trening i kilka sprintów, po treningu z młodym wydłużony powrót, bo chiał uzyskać na liczniku dystans z samymi szóstkami czyli ja dziś ponad 25km to spokojnie.
  22. Dobrych kilkanaście minut prób zrobienia dłuższego whele niztylko poderwanie i 2 metry jazdy... nie wychodzi, zastarym już na to?
  23. Włąśnei nie miałem takiego patentu i w tym problem. A jendna sie jeszcze udało pokręcić z młodym ponad 12 km ale na speeedzie i terenowo, w tym pobiłem swój rekord prędkosci na twardym 51,8 km/h to juzchyba mój totalny max na MTB i terenowych oponach.
  24. Póki co to namordowałem sie by wrzucić rower do auta, przy walnietym siłowniku klapy, samemu to wkurzajaca sprawa, gdy klapa na łep leci, rower nie chce do środka i jeszcze światełku znów ułamałem brrr... aha i naprawa piszczącego amortyzatora podsiodłowego w żony torpedzie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...