Używałem FL czerwonego w lato i jesień, teraz używam FL zielonego, wcześniej używałem Rohloffa ale nawet przy dokładnej aplikacji i machaniu łańcuchem, kręceniu na sucho i wycieraniu wyłaził potem z połączeń ogniw i łapał syf  starczał na 250 km może, i cicho chodził, gęsty i lepki  
Do tego po szejku z benzyny (dwukrotnym) gdy rozkułem łańcuch z powodu krzywego ogniwa (taka tam... nieumiejętna zmiana biegów ) Pomiędzy blaszkami była prawdziwa pasta szlifierska:) Gdyby nie baza oleju użyłbym tego do zmatowienia tarczy:) 
FL czerwony: Starczał na jedną trasę, nie czarujmy się. Wycierałem szmatą, czasem przemywałem tylko wodą żeby pozbyć się piachu i co większych zanieczyszczeń, znów szmata i kolejna warstwa, starczył na dłuuuugo (po jednym sezonie mam nadal 0.5 buteleczki). Napęd słychać ale ładnie chodzi i nie widać było zużycia po 3 k km:) (No może rozciągnięty ale cóż) 
Fl zielony: Na początek szejk z benzyny żeby usunąć resztki czerwonego i wio, nakładam zielony. Łatwo go nanieść bo jest o wiele gęstszy od czerwonego  Po nasmarowaniu zdrowo machamy łańcuchem żeby weszło w każde ogniwo, zakładamy jedziemy po bułki i po powrocie wycieramy szmatką  Po pierwszym wypadzie nałapał piachu ale wnętrze blaszek było czyste (czyste - nie brudniejsze niż zwykle ) ogólnie podczas zimy nie robię tras jak w lecie, ale na jakieś 200 km warstwa starcza, chyba że bawimy się w maraton błotny i jedziemy jak jest koło 0/+1*C wtedy z czystej grzeczności myje napęd  
To wszystko, innych smarów nie używałem