Ja miałem chyba najgorszy z was wypadek, to było pewien czas temu jechałem sobie na kolarce boczną drogą i nagle wbił przedemnie labrador nie miałem jak go wyminąć poprostu na niego wpadłem ale pech chciał że nowe koł z carbonu na stożku 58mm złamało się na pół od udeżenia dosłownie jak zapałka.
Piesek oczywiście wstał zapiszczał i uciekł a właściciela nie było.