Prawie 6 tygodni temu, podczas wieczornej przejażdżki kocur wyskoczył mi z krzaczorów pod koła. Dosyć ostry betonowy zjazd, szybkosc +/- 47km/h, jechałem niestety bez kasku.
Wywrotka.
Skończyłem w szpitalu: złamanie pokrywy czaszki, złamanie podstawy czaszki, wstrząśnienie pnia mózgu, stłuczenie nadgarstka prawego, łokcia prawego i barku lewego.
Siedem dni pod kroplówką w szpitalu plus cztery tygodnie zwolnienia lekarskiego. Leżenie plackiem w domu przez trzy tygodnie.
Nigdy więcej nie pojadę bez kasku.