Miałem bardzo podobną sytuację . Jechałem ścieżką dookoła fosy tzw. wałem i niby nic groźnego nie powinno się przydarzyć. I nagle ni stąd ni zowąd poczułem silne uderzenie w przód głowy. Okazało się że ktoś uciął dość grubą gałąź a wystający kikut upolował moją głowę. Mogę się cieszyć że miałem kask bo konar zostawił na nim spore wgniecenia a skutkiem tego uderzenia były jedynie lekkie lima wokół oczu pozostawione przez okulary gwałtownie dociśnięte do nosa.
Nigdy nie wiadomo kiedy kask się może przydać.