Od początku roku bije się z myślami czy nie sprzedać mojego rocznego RR XC120 i za ten pieniądz nie kupić gravela. W moim rowerze mi niczego nie brakuje i kupiłem go całkiem świadomie. Latem bywam max co drugi weekend w Brennej i jeżdżę tamtejszymi szczytami tj. Trzy Kopce Wiślane, Kotarz, Stary Groń, Równica itd... A na codzień lasy w okolicach Bytomia czy lasy lublinieckie. Asfalt jest u mnie bardzo rzadko <10% przebiegów. Myślałem nad gravelem z oponami 40c i nie wiem czy jest sens/czy nie będę żałować np. braku fajnego amorka. Nigdy nie jeździłem gravelem i nie mam nawet gdzie pożyczyć. Jakieś 10 lat temu jeden sezon jeździłem szosą ale asfalt to nie jest coś co lubię. W związku z tym czy taki gravel nie będzie mnie ograniczać? To ma być jedyny rower.