Skocz do zawartości

toms

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    59
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia użytkownika toms

Świeżak

Świeżak (1/13)

  • Pierwszy post
  • Collaborator
  • Conversation Starter
  • Od tygodnia
  • Od miesiąca

Ostatnio zdobyte

4

Reputacja

  1. Wstęp Jakiś czas temu dostałem zapytanie od firmy Nitefighter, czy nie przetestowałbym ich lampki rowerowej. Po krótkim zapoznaniu się ze specyfikacją, stwierdziłem, że czemu nie... Zestaw wygląda dość ciekawie, a parametry ma całkiem obiecujące. Poniżej zamieszczam wrażenia z testów i krótkiego okresu użytkowania. Gdy lampka już dotarła, po bliższym przyjrzeniu, jej konstrukcja wydała mi się znajoma. Jest to ni mniej, ni więcej, tylko bliźniak popularnej Magicshine MJ-872. Czemu bliźniak, a nie klon? ...Ano dlatego, że obie firmy to tylko "marki", a sama lampka powstaje w jednej fabryce, mianowicie w zakładach Lumingear. Pełną specyfikację modelu BT40 można znaleźć na stronie Nitefighter, ja przytoczę tylko główne cechy. -żródło światła: 4x CREE XP-G R5 (CW) -jasność maksymalna: 1600 lm (co jest bzdurą, ale o tym później) -zasilanie: pakiet 4x18650, 7.2V, 4400mAh -tryby: 100%,75%,50%,30% -sygnalizacja poziomu naładowania (5-stopniowa) -wodoszczelność: IPx4 (odporna na deszcz) -powłoka HAIII -masa własna (lampka, uchwyt i pakiet / sama lampka z uchytem): 359g / 120g Pierwsze wrażenie i akcesoria Zestaw Nitefighter BT40 otrzymujemy w sztywnym kartonowym pudełku, wymoszczonym gąbką z przegródkami dla każdej części zestawu. Przy takim zabezpieczeniu, trudno o jakiekolwiek uszkodzenia podczas transportu. Plus dla producenta. Oprócz lampki w zestawie znajdują się: pakiet zasilający, etui na tenże pakiet, przedłużacz dla kabla zasilającego, trzy opaski mocujące, uchwyt do montażu lampki na kasku, ładowarka, oraz pasek z rzepem do dowolnego zastosowania. W moim pudełku brak było instrukcji, ale sklepowe wersje ją posiadają. Właściwie wszystko czego potrzeba. Zanim przejdziemy do samej lapmki, omówię po krótce akcesoria. Najważniejszym z nich jest z pewnością pakiet zasilający. Cztery akumulatory 18650 znajdują się w gumowym, szczelnym (wg IPx4) pokrowcu. Przewód zasilający ma około 25cm. Szkoda tylko, że użyto ogniw o pojemności 2200mAh. Gdyby taki pakiet wypuszczono 7 lat temu, wtedy OK. Pojemność słuszna, ale w dobie ogniw o pojemności 3400mAh, gdzie markowe 2600mAh kosztują śmieszne pieniądze, trochę szkoda, że producent nie pokusił się o lepsze ogniwa. Pakiet posiada zabezpieczenie przed nadmiernym rozładowaniem i naładowaniem. Oczywiście, zanim nastanie ciemność po odcięciu z powodu rozładowania pakietu, lampka nas o tym dość sugestywnie informuje. Ale o tym też później. Etui na pakiet. No jest, jakie jest. Nic specjalnego, swoją rolę spełnia. Ma trochę przydługie rzepy jeśli chcemy montować pakiet zasilający na poziomej części ramy. Ale nie jest to jakiś straszny problem. W każdym razie droższe (i tańsze też) ramy porysowane nie zostaną. Głowne parametry ładowarki znajdują się na naklejce. Osobiście w te 2000mA nie bardzo wierzę. Pakiet potrzebuje około 5 godzin do pełnego naładowania. Tragedii może nie ma, ale rekord prędkości to też nie jest. Przedłużacz ma 80cm długości. Po dodaniu tego do 70 cm kabla samej lampki oraz 25cm pakietu zasilającego, lampkę i pakiet możemy zainstalować w niemal dowolnym miejscu na sobie lub na rowerze. Wszelkie połączenia mają taką budowę, aby po złączeniu były szczelne. Ale to zrozumiałe w tego typu sprzęcie. Niemniej, jeśli ktoś się zastanawia czy przypadkiem BT40 nie nadawałoby się do nurkowania, to od razu mówię, że nie. Nitefighter BT40 mocujemy za pomocą grubych gumowych opasek. W zależności od średnicy kierownicy (bądź innego elementu na którym lampkę będziemy mocować) mamy trzy różne opaski. Dla kierownic o średnicy 31.8mm pasuje średnia. Mimo że dość proste, to rozwiązanie się sprawdza. Podczas jazdy lampka nie zmieniała pozycji (kąta) ani też jej nie zgubiłem. Warto zaznaczyć, że lampka jest dość lekka (120g z gumową opaską) oraz ma kompaktowe rozmiary, wobec czego ma znaczną przewagę nad tradycyjną latarką, która przy co bardziej wyboistych nawierzchniach lubi się trząść. Ostatnim elementem jest mocowanie na kask. Niestety nie testowałem w praktyce, ponieważ w kasku nie jeżdżę. Po sprawdzeniu "macanym" wygląda ok. Główny bohater Lampka wykonana jest dobrze, zarówno pod wzglądem obróbki mechanicznej, powłoki oraz samego montażu. Ciężko się tu do czegoś przyczepić. Część korpusu z żebrami podłużnymi, to tylko nakładana tuleja, więc bardziej wygląda niż chłodzi. Pod płytką z diodami jest całkiem konkretna ilość pasty termoprzewodzącej, raczej tej lepszej, bo szarej. Optyka dociskana jest za pomocą aluminiowego pierścienia, imitującego stal. Za wadę tego nie uznam, bo zdaję sobie sprawę, że dla maniaków odchudzania, każdy gram się liczy, a aluminium tu w zupełności wystarczy. Samo mocowanie do kierownicy wykonane jest z plastiku i przykręcone śrubką M4. Przewód zasilający, jak już wcześniej wspomniałem, ma 70cm długości. Myślę, że to w sam raz. Z tyłu korpusu znajdują się dwa przyciski do włączania i regulacji trybów. Mimo, że są to przyciski oparte na mikrostykach, to wymagają nieco siły do wciśnięcia. Jest to o tyle złe, że podczas jazdy ciężko będzie zmienić tryb w sposób szybki i pewny. Dobrym rozwiązaniem byłby osobny przełącznik montowany na kierownicy, coś jak kierunkowskazy w motocyklach. Górny przycisk służy do zwiększania jasności, dolny do jej zmniejszania. Dowolnym przyciskiem można lampkę wyłączyć (przytrzymując go ponad 1s) jak i włączyć (dłuższe przytrzymywanie nie jest konieczne). Koncepcja całkiem fajna, ale jak wspomniałem przydałoby się, aby te przyciski chodziły trochę lżej. Wspomniałem wcześniej, że lampka sygnalizuje stan naładowania pakietu. Odbywa się to przez podświetlenie tylnego przycisku. W zależności od pozostałej pojemności pakietu, świeci on w 4 róznych kolorach: zielonym (100%-75%), niebieskim (75%-50%), pomarańczowym (50%-25%), czerwonym (25%-5%) oraz czerwonym pulsującym (5%-0%). Poszczególne progi zostały ustawione prawdopodobnie na podstawie pomiaru napięcia. Jak to się ma w praktyce, można zobaczyć na wykresie czasu pracy, gdzie wejście poszczególnych kolorów zostało zaznaczone. Nitefighter BT40 posiada cztery stałe tryby 100%, 75%, 50%, 30% oraz nie posiada żadnych migaczy. Za brak migaczy plus, za dobranie trybów minus. Uważam, że tryb 75% jest bez sensu. Ani nie oferuje on znacząco dłuższego czasu pracy, ani też nie powoduje znaczącego spadku jasności. A z kolei tryb 30% jest ciut za wysoki jak na najniższy dostępny. Przydałoby się ustawienie odpowiednie na oświetlone miasto, czyli tylko tyle, aby sygnalizować swoją obecność na drodze. Jednak tak dobrane tryby mają jedną zaletę, mianowicie maskują problem niskiego PWM. Wynosi ono zaledwie 120Hz. Litości, mamy 2013 rok, gdzie diody mocy już konkretnie zadomowiły się na rynku, wkraczając w praktycznie każdą dziedzinę związaną z oświetleniem, a same układy sterujące to naprawdę wysublmowane dzieła elektroniki ...a tu panowie projektanci doszli do wniosku, że 120Hz używane jakieś 7 lat temu będzie ok. Gdzie tu więc zaleta ? Ano, przy tak dobranych trybach, cykle świecenia są dość długie, zatem efekt niskiego PWM nie jest tak dokuczliwy. I rzeczywiście, jadąc w nocy, na którymś z niższych trybów, PWM nie jest tak bardzo męczący, jak mogłoby się wydawać. A zapewniam, że jestem czuły na tym punkcie. Zastosowana optyka ma kąt 20 stopni. Prawdopodobnie wartość ta jest mierzona dla odrobinę mniejszych powierzchniowo diod XP-E. Moim osobistym zdaniem jest odrobinkę za szeroko. To znaczy, nie mam nic przeciwko szerokiemu świeceniu, ale chciałoby się widzieć nieco dalej niż na 60m-70m. Zwłaszcza przy takiej mocy. No właśnie ...moc. Producent obiecuje 1600lm. Nie wiem, skąd to się wzięło, może z maksymalnej, realnej jasności diod XP-G R5. Z rzeczywistością jednak nie ma to nic wspólnego. Nitefighter BT40 oferuje coś w okolicach 800lm. Wyniki pomiarów jasności w testach sufitowych są bardzo zbliżone (o włos wyższe) do latarki Fenix TK45, która legitymuje się 760 lumenami. Czy to źle? ...No według mnie nie, 800lm to naprawdę kupa światła i każdemu powinna wystarczyć o ile nie cierpi na kurzą ślepotę. Te 800lm oznacza także niższy prąd i dłuższe działanie na pakiecie zasilającym, wynoszące grubo ponad 3 godziny. Z inżynierskiego punktu widzenia, wartość ta też oznacza mniej problemów z odprowadzaniem ciepła i żywotnością diod. Gdyby produkt w specyfikacji miał od razu te 800lm, wtedy spoko. Jasno zaznaczone kawa na ławę, co możemy się spodziewać. Ale trudno zaprzeczyć, że magiczne 1600lm wpływa dość pozytywnie na decyzję o zakupie, a zatem w pewnym sensie jest przynętą na haczyku która (obojętnie czy to dobrze, czy źle oceniając całokształt produktu) okazuje się bujdą i nieco podkopuje obraz producenta. W kwestii nagrzewania. Najniższy tryb nie wymaga wymuszonego obiegu powietrza. Lampka jest tylko ciepła i może działać leżąc na stole, bądź przypięta do kierownicy roweru opartego o drzewo. Z trybem 50% też jest w miarę OK. Nagrzewa się mocniej, ale granicy rozsądku nie przekracza. Tryby 75% i 100% wymagają już wymuszonego obiegu powietrza (czyli po prostu chcąc ich używać ciągle, należy systematycznie pedałować). Gdyby ktoś się jednak zapomniał i np. oparł rower o ławeczkę, otworzył sobie browara i zapomniał o tych 800lm emitowanych znad kierownicy, to po przekroczeniu temperatury krytycznej (nie wiem ile to jest, ale sterownik wie) lampka się wyłączy sama. Co tu więcej dodać. Trochę pojeździłem z BT40 zapiętą na kierownicy. Żadnych niespodzianek nie było. Wszystko działało tak jak należy. Nic nie przerywało, tryby nie zmieniały się same. Mocowania spełniały swoją rolę. Pakiet zasilający ani ładowarka też nie sprawiały żadnych problemów. Właściwie, to tak jak producent założył, tak też sprzęt działał. Ogólnie jest to bezproblemowa konstrukcja, o ile zaakceptujemy jej słabości w postaci takich a nie innych trybów oraz niskiego PWM. Czas pracy Poniżej znajduje się wykres czasu pracy dla trybu maksymalnego. Te niespełna 3.5h to całkiem fajny wynik biorąc pod uwagę jasność oraz pojemność akumulatorów w pakiecie. Dość dobrze też działa sygnalizacja stanu akumulatorów. Tak dobrane interwały pozwalają dość sensownie rozplanować użycie mocy maksymalnej, ewentualnie oszacowanie czy dojedziemy do domu, czy też trzeba będzie wyciągać z plecaka starą poczciwą latarkę. Na pochwałę zasługuje także sam przebieg krzywej świecenia. Przy praktycznie rozładowanym pakiecie mamy nadal ponad 80% początkowej jasności. Dla niższych trybów wykresu nie tworzyłem. Można przyjąć, że będzie miał podobny kształt, tyle że bardziej rozciągnięty w czasie. Wyniki były następujące: tryb 75% - 4h:45min tryb 50% - 7h:17min tryb 30% - 14h:35min ...Całkiem nieźle zgodziło się to z matematycznego punktu widzenia. Pakiet zasilający wyłączał się przy napięciu spoczynkowym w okolicach 6.7V. Według mnie całkiem rozsądna granica. Zdjęcia terenowe Jako że nie dysponuję żadną inną mocną lampką rowerową, która stanowiłaby konkurencję dla Nitefighter BT40, postanowiłem porównać ją z latarką Fenix TK45, która dysponuje podobną mocą oraz oferuje niezbyt skupiony (choć i tak bardziej niż BT40) promień światła, oraz latarką typu zoom, dość popularną wśród rowerzystów. Za reprezentanta tej grupy latarek posłużył Tank007 TK-736, który moim zdaniem jest najlepiej wykonanym i najsensowniej zbudowanym tego typu sprzętem. Wszystkie zdjęcia zostały zrobione z jednakowymi parametrami (za wyjątkiem drobnych wahań balansu bieli, ale naprawdę drobnych - sprawdzałem). Parametry te to: Czas: 2s Przesłona: f4.0 ISO:200 Ponieważ komary cięły niemiłosiernie, ze zdjęciami musiałem się spieszyć i nie było czasu na analizę materiału. To co widać na zdjęciach jest odrobinkę ciemniejsze niż w rzeczywistości widziały to moje oczy, zatem wyobraźcie sobie, że gdybyście stali obok mnie, widzielibyście te scenerie nieco lepiej i nieco jaśniej. Druga sprawa. Na zdjęciach przedstawiających Nitefighter BT40 czytelnik może odnieść wrażenie, że była skierowana za mocno w dół (bo obszar przed rowerem jest dość mocno rozświetlony). To jest tylko złudzenie. Lampka była ustawiana za każdym razem tak, aby uzyskać jak największy zasięg. To mocne rozświetlenie przed rowerem wynika z charakterystyki zastosowanej optyki. W rzeczywistości oczywiście nie było aż takiego kontrastu między bliskimi a dalekimi obiektami - aparat też ma swoje słabe strony, no ale jak się nie ma co się lubi (5D Mark3) to się lubi co się ma (40D). Musi Wam to wystarczyć. Od siebie dodam tylko, że najniższy tryb w zupełności wystarcza do normalnej jazdy w zupełnych ciemnościach. Przy trybie maksymalnym można już spokojnie szaleć (jakkolwiek dziwnie to brzmi...). Oczywiście zakładam tu normalny zdrowy wzrok. Podświetlenie sygnalizujące stan pakietu zasilającego trochę mocno "daje", zwłaszcza jak jest zielone, ale koncentrując się na dalszych obiektach nie przeszkadzało mi zbytnio. Pozostałe kolory nie świecą tak jasno. Podsumowanie Po ponad miesiącu testowania mogę napisać, że Nitefighter BT40 jest fajnym sprzętem. Ma swoje wady w postaci niskiego PWM oraz takich sobie trybów, ale z drugiej strony wysoko ustawione tryby niwelują dokuczliwość niskiego PWM, a realnie oceniając nikt nie kupuje takiego sprzętu żeby "sygnalizować" swoją obecność na mieście. Do tego równie dobrze nadaje się jakaś mała, biała diodówka za 25zł. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że projektanci zatrzymali się jakby w poprzedniej epoce (sprawa pojemności akumulatorów). Z jednej strony ciężko zarzucić cokolwiek, biorąc pod uwagę zastosowane rozwiązania, z drugiej strony można było zastosować lepsze. Są takowe dostępne na rynku (lepsze sterowniki, pojemniejsze ogniwa). Wracając znów do pozytywów, sprzęt oferuje właściwie to czego każdy przeciętny (lub lekko ponadprzeciętny) rowerzysta by oczekiwał. Ponad trzy godziny pracy w maksymalnym trybie, solidne wykonanie, brak "chorób wieku dziecięcego", rozsądną masę i dobrze dobrane akcesoria. Czy dałoby się lepiej? ...Dałoby się. Zatem ostatecznym kryterium pozostaje cena. Wynosi ona około 120$, czyli w przeliczeniu na nasze około 400zł. Samoróbka o takich parametrach i takim stopniu dopracowania byłaby dość ciężka w realizacji (uwzględniając nakład pracy) z kolei typowe rowerowe rozwiązania z górnej półki to już sumy czterocyfrowe. Czy warto? Jeśli potrzebujesz dość mocnego światełka, które w razie potrzeby można wrzucić na kask, a kiepski z Ciebie elektronik żeby poprawiać chińskie badziewie dostępne po znacznie bardziej atrakcyjnych cechach, to warto. Nawet mimo wyżej wymienionych wad. Jeśli jeszcze cena spadłaby do nieco bardziej rozsądnego poziomu (~100$ to byłby taki poziom) to już w ogóle byłoby super.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...