Obecnie skłaniam sie do kupienia tego hexagona i to ze sklepu wysyłkowego. Po drobnej kalkulacji wychodzi ze rower z osprzętem (licznik, lampy, błotniki, + pierdoły w rodzaju pompka czy dętka zapasowa, mieści się w 1150 zł. Kellys w sklepie to 1250 + ok 200 na wspomniane akcesoria = 1450 (dużo ponad planowany budżet).
300 zł różnicy z powodzeniem pozwala zmienić osprzęt, bo i tak roku pewnie nie wytrzyma, oraz kompensuje ryzyko reklamacji. Na okresowe modernizacje będzie mnie stać, a napęd pewnie zajadę szybko, bo pary w kopycie mam kapkę a oszczędzać go nie zamierzam .
Kross o ile się nie mylę, ma lepszą kasetę i piasty z tarczowkami.
A ten quartz jakiś dziwnie nierówny, zwłaszcza w tym co nie widać, rozbudowa go może wymagać większych nakładów niż Krosa.
W poniedziałek się przejdę siąść na tym quartzu i zdecyduję jak będzie.
PS. /niestety edycja ładowała się tak długo że po napisaniu wygasła :P/
Wiem że tarczówki w krosie są nie najwyższych lotów, ale raczej dla mnie wystarczą, jak się posypią wymienię na lepsze. Są dla mnie zaleta głównie ze względów praktycznej eksploatacji - nie niszczą obręczy, nie brudzą się tak przez co lepiej chodzą w trudnych warunkach - a będę jeździł w deszczu/śniegu/błocie.
Tak sobie pomyślałem, że wcieranie roztopionego solą i posypanego piachem miejskiego śniegu w obręcze może im nie służyć.
Też wydaje mi sie że bez Vbraka będe w stanie zamontować naprawdę skuteczny błotnik, a nie ładny ozdobnik.