ja 2 lata temu miałem niezłą przygodę ze zwierzakiem.
pojechałem sobie rano do lasu na krótką trasę. Zjechałem z mocno uczęszczanego asfaltu do Skorzęcina na leśną drogę . Poruszałem się blisko prawej krawędzi ścieżki przy której rosły niskie krzaki i dość wysoka trawa. Tempo miałem spokojne, ok 10-15km/h. Miałem za sobą może z 200-300 metrów od głównej drogi nagle usłyszałem hałas i coś wielkiego zaczęło poruszać krzakami. Momentalnie dałem po hamulcach, a z krzaków zaczęła się wyłaniać sylwetka. Muszę się przyznać że wtedy pierwszy raz w życiu przekonałem co to takiego - niemy krzyk W życiu tak się nie przestraszyłem, kompletnie mnie sparaliżowało. Tą sylwetką okazał się puchacz największa polska sowa. Właśnie wtedy miałem ją dosłownie 1m przed nosem, machającą ociężale skrzydłami o rozpiętości prawie 2m. To robi wrażenie!
Do tej pory nie mialem pojecia jak wielkie jest to ptaszysko. Zanim odleciala minelo ladnych kilkanascie sekund, wiec zdarzlem sie jej dokladnie przyjrzec. Zdecydowanie to najladniejszy zwierzak jakiego widzialem.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Puchacz