Skocz do zawartości

Rowerzysta Niedzielny

  • wpisów
    45
  • komentarzy
    125
  • wyświetleń
    99 816

Okazje, wtopy i gadżety


Tadeus

2 026 wyświetleń

Tym razem będzie o sprzęcie...

 

Długi weekend się skończył, mniej jest więc okazji do ciekawych wycieczek i rowerowych przygód. Poza zewnętrznym światem rowerowym istnieje jednak ten całkiem swojski, domowy. Niezliczone narzędzia, stare części, skupiska wciśniętych po kątach gadżetów, multum potrzebnych i niepotrzebnych śrubek i podkładek, a nawet rękawiczki robocze ubabrane jeszcze zeszłorocznym smarem... Aż ciężko uwierzyć, iż zgromadzone to zostało w zaledwie jeden sezon. Z pewnością nie wszystko zostało kupione rozsądnie, ale znajdzie się tam też kilka perełek, które powodują, że czas spędzony na dwóch kółkach jest jeszcze przyjemniejszy.

 

Ten wpis zacznie skromny mini-cykl z recenzjami zakupionego i wypróbowanego przeze mnie sprzętu. Myślę, że dobrze wpasuje się to w ideę bloga o oszczędnym jeżdżeniu. W końcu lepiej by tani chłam kupił ktoś inny i sam ryzykował, nie? Tak właśnie zrobiłem i wy możecie na tym skorzystać :)

 

Dzisiaj będzie coś o pompce stacjonarnej BETO z manometrem i zapięciu rowerowym Spencera.

 

Beto CMP-074

 

pompka1.jpg

 

Do zakupu stacjonarnej pompki doszedłem w bolesny sposób. Kto pamięta upały zeszłego roku, wie że w tamtym okresie jakakolwiek aktywność fizyczna mogła doprowadzić nawet zdrowego człeka do omdlenia. A ja miałem malutką kieszonkową pompkę i dwa rowery do napompowania. Więc pompowałem jak głupi tym małym g., w pocie czoła, przy szeroko otwartym oknie na balkon, by nie paść trupem z braku powietrza. Ciśnienie oczywiście mierzyłem na czuja, ściskając oponę. Nie dość, że po napompowaniu dwóch rowerów do odpowiedniego ciśnienia na beton padałem już przed wyjściem na rower, to jeszcze na jednej z wycieczek w ogromnym huku i z efektownym rozpryskiem gumy eksplodowała tylna opona w mieszczuchu mojej żony. Pierwszy raz widziałem, by dętka rozsadziła ze sobą też oponę. No ale to był używany holender z Allegro... mógł mieć jakiś chory przebieg i paru byłych właścicieli. Nigdy nie dowiedziałem się, czy była to kwestia zestarzałej gumy, czy może w parnym amoku na granicy podduszenia wpompowałem tam takie tytanicznie ciśnienie. Tak czy inaczej, miałem szczerze dość.

 

pompka2.jpg

 

Wyszukałem najtańszy model stacjonarny BETO z manometrem i wybuliłem 35zł zaskoczony, iż kosztowało mnie to tak niewiele. I to był jeden z najlepszych zakupów w mojej rowerowej karierze. Nie dość, że w idealny sposób mogę kontrolować twardość opon (co ma naprawdę ogromne znaczenie dla komfortu jazdy), to jeszcze cały proces kontrolowania i uzupełnienia ciśnienia w dwóch rowerach zajmuje mi dwie minuty i kosztuje mnie zero wysiłku. Końcówkę blokuje się wygodnie na wentylu, więc nic nie trzeba trzymać, ani dociskać, parę zrelaksowanych pchnięć tłokiem i mam rowery gotowe do drogi z dokładnie taką relacją prędkości do przyczepności jaką potrzebuję do planowanej wycieczki. Ja kupiłem tani model stalowy, droższy (i podobno wytrzymalszy) aluminiowy kosztuje 40zł. Za 14zl w razie czego można wymienić wężyk z nakładką na wentyl, jakby się kiedyś zużył. Z mojej strony zdecydowanie polecany zakup.

 

Łańcuch rowerowo-motocyklowy Spencer

 

lancuch1u.jpg

 

Dość długo zastanawiałem się nad najtańszym markowym U-Lockiem, modelem Keeper Kryptonita. Wychodziło to jednak koło 100zł na rower wart w swoim używanym stanie może z 600zł. Relacja dość niekorzystna, dodatkowo przymierzyłem się do najczęściej używanych przeze mnie miejsc postojowych i ani tam, ani w pobliżu nie za bardzo mogłem znaleźć miejsce, gdzie by mi ten U-lock wystarczał jeśli chodzi o długość. No i jakby tego było mało, na Amazonie dużo osób pisało, że w tych Keeperach z czasem psuje się zamek. Cóż postanowiłem w takim razie wziąć coś, co byłoby długie (ma prawie metr) i przynajmniej z wyglądu bardziej odstraszające od zapięcia linkowego. Kosztował mnie 59zł. Czyli, jakby nie było, idealnie wpasowuje się w zalecane 10% wartości roweru :D

 

lancuch2.jpg

 

I z daleka faktycznie wygląda masywnie i w miarę porządnie. Jednak im bardziej się do niego zbliżamy, tym wrażenie staje się gorsze. Ogniwa są nie do końca zaspawane, a sam zamek ma strasznie dużo miejsc, w których krawędzie blachy stykają się ze sobą bez żadnego zabezpieczenia. Sam oczywiście nie próbowałem, ale wygląda mi to tak jakby dało się do niego dobrać płaskim śrubokrętem wciskając go w te szczeliny i podważając. Szkoda też, że kryjący łańcuch materiał ochronny nie pociągnięty jest do samej kłódki, wtedy przynajmniej te niezespawane do końca ogniwa nie rzucałyby się tak w oczy i może miałyby lepszą funkcjonalność odstraszającą :)

 

lancuch3.jpg

 

Z pozytywów... Klucze działają w zamku bez zarzutu i może jeśli złodziej będzie miał obcinaczki do linek, a nie będzie miał śrubokręta to go nie otworzy. Jeśli postawimy go wśród rowerów zapiętych linkami o podobnej wartości i złodziej mu się dokładniej nie przyjrzy to jest szansa, że ukradnie te inne. Ze względu na swoją masę (ponad 2kg) i wyważenie nadaje się też idealnie do samoobrony w przypadku kradzieży połączonej z napadem. Ale tak na serio to raczej nie polecam nikomu, kto szuka zabezpieczenia, które naprawdę zabezpieczy jego rower. Akcesorium należy raczej do tych śmiechowych.

 

W następnym odcinku sakwy i obcinaczka do linek i pancerzy.

 

Pozdrawiam

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...