Skocz do zawartości

[do 4000 zł] Nieco uniwersalny MTB


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Cześć! Przez ponad 2 lata śmigałem na crossowej meridzie, która była pierwszym sensownym rowerem poza wcześniejszymi markeciakami. Od pół roku w zasadzie tylko szosa, a ostatnio kupiłem używanego MTB z zamiarem tłuczenia, od czasu do czasu wypadów z rodzinką czy znajomymi... ale mam problem, bo jednak bardzo mi się to spodobało :) Na tyle bardzo, że mam obecnie dylematy co by tutaj robić i liczę na Waszą pomoc. Dodam, że przez ostatnie 2,5 roku zrzuciłem wagowo ze 100 kg do 72 kg i kondycyjnie stoję dobrze. Poprawiam też technikę (np. trzymanie kadencji 90-100). 

Za MTB 26" dałem 650 zł, do tego zmiana tylnego koła, wolnobiegu na kasetę, łańcucha i gripów. Ogółem wyszło jakieś 1000 zł i jestem z niego zadowolony, choć w planach miałem jeszcze zamianę przedniego v-brake na tarczowiec mechaniczny (np. polecane BB5)... albo wrzucenie i tu i tu hydraulików gdyby się szarpnąć na coś większego. No ale to znów wymiana przedniego koła, bo w aktualnym tarcza nie podejdzie. Gdybym zdecydował się na hydrauliki, to za zestaw shimano deore + nowe koło.. pewnie coś koło 650 zł. Może też coś z amortyzatorem.. bo te 120 mm obecne chyba mi specjalnie nie jest potrzebne. To jednak tylko takie gdybanie.

 

Ogólnie nadal cenowo byłoby znośnie (poza tym starsze rzeczy można sprzedać zawsze coś odzyskując), ale zastanawiam się, czy nie lepiej byłoby go sprzedać i kupić za jakieś 3500-4000 zł nowego bądź używkę na wypasie na 27,5 lub nawet 29r - choć ten drugi przy moim wzroście (176) wydaje mi się nieco złym pomysłem, że będzie to za mało zwrotne a i promień skrętu jak w TIRze ;) Pewnie się jednak mylę, bo nigdy nie miałem okazji jechać na takim MTB. Zmiana na obecnie wiodące "standardy" to natomiast lepsza baza.. z drugiej strony niby "26 umiera", ale z oponami czy kołami problemów nie ma. To cały czas żyje a i koszty tych elementów są na pewno niższe, niż w większych rozmiarach. Dlaczego używka? Wiadomo, w tej samej cenie można trafić dużo lepszy osprzęt.

W ogóle do czego dążę.. na pewno wycieczki po lasach, acz bez jakichś bardzo wymagających terenów - szutrowe drogi, nieco błota, wertepy, dziury, czasami kostka drobna/gruba na której na szosie/crossie ma się po chwili dosyć. Maratony raczej odpadają.. choć może i bym coś kiedyś spróbował?

 

Obecnie rozważam sprzedaż aktualnie posiadanych rowerów - wiem, że na żadnym innym nie będę miał takiej radochy z śmigania po asfalcie jak na szosie ale... w moich okolicach mam nieco mało dobrych dróg i przyznam, że po pół roku czasami czuć znużenie. Trzyma mnie walka z samym sobą i chęć wykręcania na tych samych trasach coraz lepszych wyników, a od czasu do czasu większe wyprawy. Tu po prawdzie też jednak skończyły mi się pomysły no i ostatnio zacząłem praktykować coś typu: w weekend wrzucam rower do samochodu, jadę do miasta 50 km dalej i tam startuję zwiedzając zupełnie nowe dla mnie okolice. "Zwiedzając", bo szosą i na spd-sl to raczej miganie rzeczy w tle ;)

 

Szukam więc MTB - bo te czołgi wjadą wszędzie, ale nieco bardziej uniwersalnego. Może np. napęd 2x9/2x10 + dwa zestawy kół, jeden typowo w teren/rekreacyjnie, a drugi na szybsze trasy asfaltowe? Nie przeskoczę braku baranka, ale na jakiś kompromis pójść trzeba, nie da się inaczej. Inna opcja to oczywiście rozbudowa tego, co mam obecnie. 

 

Aha, przełajów nie biorę w ogóle pod uwagę, mimo że po tym co wymieniłem (np. napęd) ktoś może uznać, że to najlepszy wybór. Taki to ni pies, ni wydra.. podobnie jak cross - wydaje mi się, że na drogach byłoby super, ale brak jakiejkolwiek amortyzacji + baranek w lesie.. nie widzę tego. Próbowałem ostatnio przejechać się tak szosą i stwierdziłem, że to nie dla mnie. Nawet jakby uwzględnić inną geometrię to nie widzę sensu.

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...