Na wstępnie chciałbym się przywitać, ponieważ to mój pierwszy post na forum, także witam wszystkich serdecznie :).
Rowery ponownie zagościły w moim życiu 3 lata temu - wtedy też po wielu latach kupiłem nowy rower crossowy marki Tabou, model Flow 4.0.
Do tego roku rower spełniał moje zapotrzebowania, gdyż jeżdżę dużo po wałach, szutrach, ścieżkach rowerowych szutrowych, czasem asfaltach, ale powoli zacząłem czuć, że nie jestem w stanie wykręcić nim więcej. Tej wiosny i lata mam na nim zrobione 1,5 tys i znudzony uznałem, że chciałbym sprawdzić jakiegoś gravela.
Wypożyczyłem jakiegoś starego Tribana z Decathlonu na SRAMie i zrobiłem nim rundkę 70km po różnych nawierzchniach, podjazdach, zjazdach - bardzo mi się to spodobało. Pozycja była dla mnie bardzo wygodna, wydawało mi się, że mam więcej siły mimo, że jechałem z podobną prędkością jak na crossie, tyłek nie bolał, mogłem trzymać ręce w różnych pozycjach, więc też się nie męczyły. Rower ten miał kilka mankamentów, takie jak brak hydraulicznych hamulców, słaba owijka (czuć było linki) oraz kilka innych, ale mimo wszystko jeździło mi się naprawdę fajnie i bardzo dobrze przyspieszało.
Po tej przejażdżce zacząłem się rozglądać za gravelem dla siebie, na kolejny sezon.
Problem jest jednak taki, że nie za bardzo wiem na co się zdecydować.
Na początku szukałem czegoś z marek premium typu Canyon lub Trek, ale kiedy porównałem je z osprzętem i ceną takich Krossów lub Unibike to nie byłem pewien skąd takie wielkie różnice w tych rowerach.
Ostatecznie mój wybór padł na trzy modele, z których każdy czymś się różni, ale trzymają podobną cenę.
Orbea Terra H40
Kross Esker 6.0
Unibike Geos
Czy możecie mi doradzić, który z tych rowerów potencjalnie rozpatrywać i z czego wynikają tak duże różnice w cenie graveli? Nawet patrząc na Orbea, która jest na GRX400 2x10 a Kross na GRX820 2x12 widzimy pewną różnicę, mimo podobnych widełek cenowych...
Z góry dzięki za pomoc.