Od niedawna jestem (prawie) szczęśliwym posiadaczem elektryka do Enduro. Ciężka krowa do tyrania w błocie na pełnej (z założenia w dół). Też troche ważę 95kg. (Rower 26.5kg) Mam hamulce shimano xt tarcze 200. Normalnie jest ok, ale jak sie jedzie po płaskim... Cyrk zaczyna się gdy zaczynam zjeżdżać, kiedy od telepania wszystkie plomby w zębach dostają już luzów, to w heblach zaczyna brakować mocy hamowania i trzeba juz sie ratować tylnym albo będzie drzewo, dzwon, gleba czyli awaria. Już odpowietrzane - bez zmian. Odtłuszczane - bez zmian . Papier ścierny też już był. Wydaje mi sie że zwyczajnie nie nadają do mojej jazdy. Btw. Nie zjeżdżam na wciśniętych heblach przez cały czas - żeby nie było. Mam dosyć dużo dohamowywania przed ciasnymi zakrętami w dół.
Kiedyś, kiedyś latałem na hayes HFX i były super: modulacja i moc,- ale to było prawie 20 lat temu i jakies 20 kilo mniej...
Shimano odpada, SRAMY mi kompletnie nie podchodzą, z Magurami też mi nie po drodze a w TRP jakoś nie wierzę.Testowałem, próbowałem i nie...
Biorę pod uwagę wymiane na hope tech 4 v4 lub Hayes dominion A4 (z tarczą 223 galfer (shark?) na przód). Tył 200
Ktoś coś może powiedzieć: doradzić, odradzić, jakieś sugestie. Miałem okazje troszeczkę potestować w/w Hope i były fajne, mocne + dosyć fajna modulacja aczkolwiek w dosyć wąskim zakresie od dotknięcia tarczy do kotwicy. Jednak nie miałem okazji przetestować Dominionów. Jeśli modulacja byłaby tak genialna jak kiedyś to biją na głowę całą konkurencję (może Magury troszkę mniej) ale Hope był najbliżej tego ideału. Jednak podobno obecnym hayesom zdążają się jakieś drobne niedociągnięcia.
Jeśli ktoś może coś powiedzieć o wspomnianych faworytach to będę bardzo wdzięczny