Cześć
Tak, jak w tytule szukam roweru do trzech rzeczy:
- dojazd do pracy, ścieżkami rowerowymi w mieście,
- weekendowe podróże jedno bądź dwudniowe,
- raz bądź dwa razy w roku dłuższy wypad w okolicach tygodnia.
W sumie to szukam głównie alternatywy dla backpacking'u, który jest moim hobby, ale pokonywanie kilometrów na nogach zajmuje sporo czasu - ten czas to czysta przyjemność, ale wymaga sporo kombinacji między urlopem, rodziną itd. Dlatego pomyślałem, że może warto zamienić nogi na koła, by móc w tym samym czasie zobaczyć więcej, być w większej ilości miejsc...
Góry - nogi, cala reszta rower. Stąd pomysł, że może gravel będzie tutaj dobrym rozwiązaniem.
Jestem totalnym laikiem, na gravelu siedziałem dwa razy w życiu. Jeździłem na rowerze w ostatnich 5 latach może cztery razy. Więc brak mi jakiejkolwiek doświadczenia.
Natomiast chyba wiem czego szukam - roweru, który:
- jest dosyć prosty w budowie, co przełoży się na brak problemów w serwisie (dostępność części itd),
- ma geometrię nastawioną na komfort kręcenia kilometrów, absolutnie nie interesuje mnie ściganie, urywanie sekund, dodatkowe nawiercanie tarcz hamulcowych dla redukcji masy i golenie nóg,
- jest w stanie bezpiecznie przewieść mnie z A do B przy 120kg i około 10kg bagażu.
- istotne są dla mnie możliwość instalacji bagażu - im więcej opcji tym lepiej. Nie wiem, jak docelowo będę chciał montować bagaż (sakwy czy torby), to sobie wypracuję doświadczalnie. Nie wiem czy to ma znaczenie, ale możliwość przejścia na piastę z dynamem,
- napęd, który nie zabije frajdy z jazdy, krótko mówiąc na tyle szeroki zakres, żeby podjazdy nie wykańczały, a na zjazdach/płaskim można było dokręcić. Wiem, że to trudny temat i kondycji nie da się zastąpić napędem (pomijając e rowery).
Jak zacząłem czytać, o takim rowerze, to wszędzie w polskim internecie zaatakował mnie Marin 4C, aż zaczął mi się podobać ale po chwili zacząłem się zastanawiać czy to nie jest przypadkiem sprytny marketing... Z jednej strony fajny rower i polecany, z drugiej - chyba jeden z najcięższych, hamulce na lince, prosta główka ramy, osie 9mm.
To wszystko do kupy, jakoś mi tak zgasiło entuzjazm. Może jest jakaś alternatywa dla tego roweru w podobnym przedziale cenowym?
Bardzo dużym plusem 4C jest obciążenia do 135kg. Czyli na styk (ja z bagażem), choć zakładam, że szybko zacznę się oddalać od tej granicznej wartości, jak zacznę jeździć.
Teraz, żeby jeszcze jakoś wypośrodkować to co napisałem wyżej z goleniem nóg, rwania gramów, a z drugiej strony narzekaniem na brak sztywnych osi. To czego szukam to złoty środek do konkretnego zastosowania, w określonym budżecie. Interesuje mnie komfort jazdy, bezawaryjność i łatwość serwisu. Jeżeli przy okazji da się mieć więcej (osie, hydraulika etc), to super, jak nie to trudno.
Będę bardzo wdzięczny za każdą sugestię.
Pozdrawiam