Dziękuję za wszystkie uwagi wstępne. Ten rower ma 30 lat i w całej karierze przejechał ze 2000km max. To jest rower który dostałem na 18-kę i trochę podjeżdżałem 2km na korty i stał z 12 lat, potem krótkie dystanse z dzieckiem i teraz od 4 sezonów jeździ bardziej (tzn jakieś dwa wypady po 120-160 km/rok) plus w miarę możliwości 3-4km z psem na dzień i to jak jest pogoda.Jednak 4 lata temu w Ustroniu podjeżdżając do Kolejorza i chcąc nie zsiadać, zrzucałem dość intensywnie biegi jednocześnie cisnąc mocno na pedały. Wtedy to chrobotanie się pierwszy raz objawiło na drugim biegu (ok 4 lata wstecz). Syf jest codziennie na rowerze, bo jeżdżę teraz codziennie po lesie z psem (trochę ubity piach, igliwie, kałuże jak to las). Płuczę koła wężem z psich odchodów co parę dni razem z łańcuchem i zębatkami. Potem jak nie zapomnę to psikam silikonowym na łańcuch i tylny napęd i tak to teraz jesienią się kręci. Jak ostatnio napsikałem silikonem to chrobotanie zniknęło, ale wraca to na drugi, trzeci dzień jak smarowanie już nie jest takie świeże. Mogę spróbować regulacji śrubą "B", choć biegi wchodzą bez zarzutu tylko na dwójce, na której ciągle jeżdżę z psem jakby wyczuwalne chrobotanie.
Dla odmiany u córki w rocznym Romet Orkan 3d, który chyba nie ma 200km i ze 3 lata, chrobocze korba cały czas (pomimo nasmarowania), gdy jest obciążona łańcuchem na każdym biegu jakby łożysko w korbie poszło. Może 100km było wszystko w porządku.