A ja kiedyś z rozpaczy i braku jakiegokolwiek innego smarowidła natarłem łańcuch kremem Nivea. Ładnie pachniał i co najważniejsze przestał hałasować (koszmarny hałas był powodem mej rozpaczy).
A co do bieżącej konserwacji:
1. kiedyś używałem Brunoxa, teraz czegoś z GoSporta (nazwy nie pamietam)
2. jedno i drugie na tydzień spokojnie wystarczy (tydzień wycieczki, czyli jakieś 300-400 km)
3. o syfieniu się nie wypowiem, bo nigdy nie miałem ambicji by mieć czyste zębatki i łańcuch, przecieram syf z grubsza przy okazji smarowania
4. jeżdżę na fabrycznym napędzie od jakichś 5 lat i wszystko gra
5. nie jeżdżę dużo i hardkorowo, raz do roku w cywilizowanych krajach niecałe 2 tygodnie z kupą gratów na bagżniku, poniżej 1000 km za każdy razem, poza tym trochę po okolicy, głównie po lesie (w Polsce po ulicach z zasady nie jeżdżę, bo się boję)
No i teraj jadę na dłużej i się zastanawiam co zabrać, bo to co mam się kończy. Smar do pił łancuchowych jakoś do mnie przemawia muszę powiedzieć.