Ja ostatnio miałem nieciekawą sytuacje związaną z psami, na szczęście wyszedłem  z tego cało. A mianowicie zjeżdżałem sobie z pochyłej ulicy, było to juz blisko domu także zmęczony nie pedałowałem tylko  na luzie  zjeżdżałem także prędkość wynosiła 35-40 kmh. Na chodniku po mojej lewej "bawiło"  się  z pięć psów  i nagle  przed moje koła na wskroś jezdni wyleciał biały bernardyn a za  nim, zaraz za jego ogonem kundel podobnych rozmiarów, nawet nie zdążyłem pomyśleć co zrobić to już moje koło było prawie na d*pie tego bernardyna, ale na szczęście nie wiem jakim   cudem przejechałem idealnie między nimi. Szkoda że psy były bez właścicieli...