-
Liczba zawartości
66 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Galeria
Blogi
Kalendarz
Collections
Odpowiedzi dodane przez BlackSummer
-
-
A ja tu z pytaniem wystartuję... jeżdżę xc , ostatnio trochę bardziej hardkorowo , pare gleb , dzwonów i decyzja o kupnie kasku . Poszukuję głebokiego (wysokiego) kasku , potrzebny mi właśnie taki ze względu na kształt dyńki(głowy:-) . Orzechy wykluczone, fullface raczej tez ,chcę jakis porządny xc ewentualnie z dopinanym dżinglem na szczenę . Casco Viper czy też Giro Switchblade podobno mają regulację dopasowującą kask do wysokości głowy , może ktoś o tym słyszał ,albo o innych z takim patentem. Pisać co wiecie ludziska!
bo dzwoni dzwoni tylko w którym kościele
Dlaczego ff odpada? Oglądnij produkt Specialized zrobiony właśnie niby pod "ostre xc", ff Specialized Deviant. Waga 850g, bardzo przewiewny i kompaktowy. Powyżej pisałem o Giro Remedy - już poszedł pod młotek, straszna "bańka" z niego była + ciężki (1.1kg), a również potrzebny mi jest ff na "ostry xc" (chociaż w moim wypadku to lekkie enduro). Właśnie zamówiłem opisywanego Deviant'a (...i ta nazwa! ) z zagranicy. Koszt w pl: 800 pln, w Austrii, 130 euro (-> 130 * 3.8 = 494, połowa ceny polskiej, lol?).
Btw, odradzam kask z dopinaną szczęką. Przy ew. uderzeniu w ziemię szczęka może ci się wbić w twarz.
-
2/5, 40%, nie jest źle
-
Używam full-face, Giro Remedy. Kask lekki, dobrze wietrzony, niebrzydki (czarny matowy). Przesiadłem się na ff po tym, jak pewien znajomy z którym jeździłem paskudnie rozrył sobie dolną szczękę na żwirze w górach. Tak, miał zwykły kask xc.
IMO na kasku nie można oszczędzać i nie ma powodu by się go wstydzić. Nawet full-face'a. Jeśli jeździsz ostrzej lub w cięższych warunkach, to właśnie FF staje się najlepszym rozwiązaniem.
Dlaczego koledzy bajkerzy tak bardzo dbają o wygląd kasku, hm? Aaaa... no tak... musi być pod kolor do spodenek
[szalone zwierzaki]kłopot bikerów
w Wypadki i stłuczki rowerowe
Napisano
Nic nie mów nawet. Kilka dni temu w pewnej dechami zabitej podkołobrzeskiej wiosce dopadły mnie 3 średniej wielkości, przeraźliwie zajadłe kundle. Mam srebrne buty i chyba to one je tak rozwścieczyły. Wypadły z podwórka z takim ujadaniem i nienawiścią, że aż się wzdrygnąłem. Odkopnąć takiego od siebie się nie da. Raz, że to zwinne jest strasznie, dwa, że w spdach nie bardzo jest jak. Ok, no więc "ostro depnąłem", tyle że za gospodarstwem była górka o dł. 100m, zbocze 35*+, droga żwirowo-piaskowa, świeżo rozmyta, cała w koleinach wypłukanych przez wodę i po kołach traktora. Pada lekki deszcz. Przednie koło tańczy. Błoto pryska na boki. Psy ujadają i starają się uczepić rzepów przy butach. Każda następna bruzda robi się coraz głębsza... nie wiem jakim cudem dałem radę. Na szczycie prawie pozbyłem się zawartości żołądka...