Kłaniam,
Panowie! To było to Wielkie podziekowania za towarzystwo (wszyscy), nawigację (Marecki jesteś Wielki), Obywatelowi w Sitnie za wskazanie iż jeszcze Daleka Droga Przede Mną , Szefowej za gorące przyjęcie - literalnie - wyżerke i śniadanie dla mnie, specjalnie o 6.30 rano, Graboskiemu za odegranie roli Gościa Wieczoru i Dostarczyciela Odkwaszacza i last but not least panu konduktorowi za wskazanie mi ogrzewanego miejsca w szynobusie
Było rokendrolowo, miejscami hardkorowo i emocjonalnie.
Najniższy punkt całej wyprawki to jak mi sie zdawa ostanie 2-3 kilo przed stacja kolejową w Wiezycy. Zaczął padać deszcz, przebijaliśmy się przez pole - dobrze ze gbur nie przywalił nam solą z gwintówki, tylko pokierował na drogę - i okazało sie że nie wszystkie lampy działają poprawnie, ba! niektóre wręcz wcale.
Miałem chyba baaardzo niskie notowania u reszty Towarzystwa gdy przed PKP Wieżyca zaoponowałem przeciw wariantowi Na Kwatere i Potem na Szczyt. Tymbardziej że jak wiemy część do asfaltu była dość hardkorowa - zrywka, błoto, targanie rowerów na pleckach a miejscami sprowadzanie.
No ale pokonaliśmy słabości, zdobyliśmy szczyta i mamy to odhaczone w Annałach
Wiosenna wyprawa na Wieżycę przed Wiosnówką? Jak najbardziej Ale teraz juz bez lipy. Z Gdyni niebieskim na Otomin, do Wieżycy czarnym i lub niebieskim. Bez kwękania A na miejscu mozemy zaliczyć Węsiory lub nawet Odry - kamienne kregi i gockie kurhany - jeśli będziemy czuli wiatr w żaglach.
Raz jeszcze Wielkie, Wielkie dzięki!
Szacunek...
I.