Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 15.07.2016 w Komentarze w blogu

  1. Niech będzie pochwalona Cukinia przysmażana na maśle, Monokl założyłem, z treścią się zapoznałem, tekst dobrze skiśnięty i wchodzi równie dobrze, co Mocny Full. Nacoorviam Haute Couture... Zacznę od tego, co mnie od razu się rzuciło w szkiełko i oko, to jest, że bez amortyzatora się nie da. Uwierz lub nie, to w marcu roku Pańskiego 2015 wraz z Komitetem Akceptacyjnym i moim synem umiłowanym "rambolbambol juniorem" udaliśmy się w rejony Szklarskiej Poręby. Rowery pod tyłek, syn mój w fotelik i jedziemy do Smrek. Co to Smrek? To taka mała mekka wszelkiego singletracku, ewenement na skalę archidiecezji. Wyprawa wyglądała następująco: żona i ja wspinamy się na jakąś górę ścieżkami rowerowymi następnie ona pada ze zmęczenia a syn mój z niedoboru cyca następuje demontaż fotelika z synem i zamontowanie syna w pobliżu cycujścia, tudzież jakiegoś substytutu pożywienia w postaci Gerberka tata, czyli ja, pokonuje trasę pokonaną w ciągu ostatniej godziny w ciągu 2-3 minut jadąc singletrackiem równoległym do ścieżek rowerowych i unikając lotów, bo Cobia jest raczej nielotem słuchając ścieżki dźwiękowej z telefonu w postaci narzekań i żali żony wspinam się ponownie w przeciągu 15-20 minut na górę jedziemy dalej I co… da się na sztywno i to z powodzeniem! Łapy i łydy na konkretnych kamlotach bolą konkretnie, ale o to chodzi. A wiesz jak łapy i plecy fajnie puchną od jazdy na sztywno w terenie? Jako orędownik sztywno jeździectwa w MTB stwierdzam, że to nie podwójne zawiechy i wielopiwoty prują po singletrackach, tylko ludzie pokręceni na rowerach. Im ktoś bardziej pokręcony, tym rower prostszy. Są dwa przeciwne bieguny jeździectwa. Jeden to okazyjny fullojazd-hipster raz w roku widujący góry i dojeżdżający dzień w dzień fullem bo bułki. Drugi to wszystkojazd-hipster łykający wszystkie trasy na czymkolwiek, bo by miało korbę i łańcuch, chociaż by to nawet taboret był. Daj takiemu na przykład Chris Akrigg’owi rower Wigry, to zobaczysz jak zniszczy motywację wszystkich downhilllerów w zasięgu widzenia. A co by było dopiero, jakby mu dać taboret z korbą? W Bydgoszczy mamy trasy nie gorsze od waszej Toruńskiej Scar-PY i Kanady. Przy odrobinie wyobraźni, przyczepie kamlotów i niewielkim nakładzie pracy można by tam wyczarować twory oryginalne na skalę sołectwa. Jeden jest nawet taki zjazd, podczas którego przypominam sobie czasy dzieciństwa, „zbite butelki, ubite lufki, starte zelówki”. Zjazd przedśmiertelnej retrospekcji, pokręcony na tyle, że nawet Batman i Żółwie Nijna by rady nie dali. Ja daję radę, mimo, że Avid Elixir wrzeszczą z przerażenia a offset sztywnego widelca przyjmuje wartość ujemna. To, że nie lecę przez kierownicę na tym zjeździe, wynika tylko z faktu, że siła woli silniejsza niźli grawitacja jest. PS. Niestety Batman działa tylko w Gotham a Żółwie Ninja i Chris Akrigg to podobno postacie fikcyjne! Pozdrawiam, rambolbambol
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Dodaj nową pozycję...