Kilka dni temu, w końcu wziąłem się za to. Nie powiem, rocznik '47, 20 lat w kurniku, ale nie było tak źle jak się wydawało. Koła 28", tylnie chyba z przedwojennego Bałtyka ('38r.).
Dowiedziałem się ładnie, że w Kato jest tylko jeden zakład zajmujący się chromowaniem etc. więc po rozkręceniu roweru do najmniejszej śrubki z radością zaniosłem tam wszystkie przeznaczone do tego celu części.
W sobotę wybrałem się na Targ Staroci do Bytomia, gdzie udało mi się zdobyć brakujący w moim lecz identyc
Tydzień temu przyszły drewniane rączki (czyt. chwyty na kierownicę).
Wczoraj, po siedmiotygodniowym opóźnieniu, odebrałem ramę, widełki, błotniki etc. etc. z lakierowania. Wyszły ładnie. To, z kolei, oznacza, że już mi pozostało złożyć części w całość, a to już z górki.
Dziś odebrałem z chromowania oddane tam tydzień temu części (naprawę wyglądają teraz o wiele lepiej).
Zbiegło się to w czasie z terminem nadejścia paczki ze ściągabymi przeze mnie brakującymi częściami, więc podwójny powód do radości.
We czwartek oddałem skórę siodła do reparacji.
Reflektor kupiony
Wczoraj zawiozłem (w końcu) ramę do malowania. Gotowa będzie na przełomie kwietnia i maja (a tu kurcze matura). Ciekaw jestem jaki będzie efekt końcowy
W końcu! Udało się! Niniejszym, po serii jazd próbnych, mogę stwierdzić, że Simson Suhl 1a Herren-Tourenrad z 1949 został doprowadzony do stanu fabrycznego, o czym zaświadcza załączony album. Jest w pełni sprawny. Jeździ się nim... on właściwie sam jedzie. Teraz tylko czekam na jakiś rajd rowerów zabytkowych - ewentualnie zlot.