Cześć.
Po trzech latach regularnej jazdy wciąż nie potrafię odp. ubrać się kiedy na dworze jest tak jak teraz lub trochę ciepłej, a rady z innych wątków forum zrobiły mi wodę z mózgu, więc wybaczcie że zakładam wątek, ale inaczej nie ogarnę, bo chyba coś mylę.
Po ok pół godzinie zaczynają mi marznąć plecy. Myślę że to może być przez to że za grubo się ubieram, pocę a potem marznę. Jeżdżę po pagórkowatym terenie, turystycznie, nie treningowo, często w lesie, ale też często na szosie g
Niedawno kupiłem, a właściwie wziąłem za punkty z roboty, te : https://www.intersport.pl/spodnie-nakamura-basic-szel-5456.html
Są OK - miłe w dotyku, lekko ocieplane ( wczoraj przy + 1 nie zmarzłem ), jednak szelki dość ciasne, a nie jestem pakerem ( 180 cm, 74 kg i ok. 100 w klacie ), wziąłem rozmiar L i jest na styk.
Dobry patent na zimę, to suwak z przodu - ułatwia odcedzanie kartofli ;-) , i w sumie z tyłu na nogawkach ( w drugich mam z boku, i lubią się "brzydko" układać ).
Mały minus