Skocz do zawartości

Wyprawa ZImowa na Nordkapp

Przez Artur202, 04.06.2017
  • 2 776 wyświetleń
  • 4 komentarzy

Samotna wyprawa rowerowa, zima/wiosna Rovaniemi-Nordkapp-Alta-Narvik-Harstad 2017:

 

Całość trasy przebiegała poza linią koła podbiegunowego.

 

Trasa:

- 1200 km rowerem,

- około 400 km przeszedłem prowadząc rower.

Pierwszy etap Finlandia tajga, potem Norwegia tundra i góry.

 

Noclegi:

-2 razy spałem pod dachem - raz w domku, drugie miejsce niech na razie zostanie tajemnicą

-3 noce w namiocie

-reszta nocy w hamaku

-kilkakrotnie spałem w górach.

 

Większość noclegów odbywała się w śniegu.

 

Woda, woda:

Przez większość wyprawy używałem wody śniegowej, wody z potoków i wodospadów. Ostatni etap to woda rzeczna filtrowana.

Najlepsze że nigdy mi jej nie zabrakło.

 

Straty:

- 7 szprych w tylnym kole

- zagubiłem garnki biwakowe

- strata kubeczka metalowego kupionego na Nordkapp

- 9,5 kg wagi.

 

Odwiedziłem:

- linie koła podbiegunowego

- zjechałem większość kraju Samów

- Parlament Samski

- Muzeum Samów

- Nordkapp

- Altę

- Narwik

 

Ruszając na wyprawę miałem mieszane uczucia. Wybrałem dość trudną porę roku jak na takie przedsięwzięcie. Teraz wiem, że odruchowo człowiek podejmuje najlepsze dla niego decyzje. Zwłaszcza w trudnych warunkach.

Przeżyłem przygody których nie da się kupić, czasami trudno je opowiedzieć, ale też nie można ich sprzedać. Dowiedziałem się ile jest warte słowo ludzkie i na kim można polegać ...

 

Przekonałem się o tym. Siedząc w mokrych przymarzających ciuchach, po zerwaniu przez wiatr namiotu i burzy śnieżnej. Polegać można na sobie ;) i dobrym słowie.

 

Niełatwy był pieszy etap wędrówki. W sumie pękło / "wyskoczyło" mi 7 szprych w tylnym kole. Nie byłem przygotowany technicznie do pieszej wędrówki, a do Narwiku trzeba było dotrzeć o własnych siłach.

Bardzo często chodziłem w nocy. Wtedy ulice miasteczek wymierały. Człowiek wpadał w trans chodzenia. Arktyczny dzień i zmęczenie, dziwna mieszanka. Zazwyczaj około godziny 23.00 wpadało się w trans w którym nogi chodziły same, mózg działał niezależnie. Łydki nie bolały, kręgosłup nie sztywniał, nogi nie czuły rosnących pęcherzy. Swoista mantra w której trzeba było bardzo uważać na moment gdy człowiekowi zabraknie "paliwa". Wtedy momentalnie robi się zimno i natychmiast opadamy z sił. Szybki posiłek i można iść dalej.

 

Trwało to zazwyczaj do godziny 2 w nocy, rekordem była godzina 4, czy 5. Nie pamiętam dokładnie, pamięć w takich warunkach potrafi zawodzić a zmysły stają się otępiałe.

 

Na pamięć rozwija się hamak, udeptuje śnieg, przygotowuje posiłek i zasypia. Trzeba przy tym być na tyle dokładnym żeby nie zapomnieć o podstawach: zamarzających rzeczach / których nie możemy zostawić na mrozie, o bateriach z którymi śpimy bo inaczej się rozładowują.

 

Nie było łatwo ale dzięki wyprawie zobaczyłem wymarzoną północ i Arktykę (a właściwie jej skrawek). Byłem w miejscach o których czytałem i marzyłem jako dziecko.

Rekomendowane komentarze

Komentarze

Wyprawa robi wrażenie :-)

Ja w tym roku pod koniec lutego też zaliczyłem Nordkapp, - ale jachtem.

 

Pozdrawiam.

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza


IP.Board Videos by DevFuse
×
×
  • Dodaj nową pozycję...