Witajcie koledzy. Mój pierwszy post, zatem witam wszystkich. Konto założyłem, bo jestem w potrzebie .
Kupiłem sobie i żonie rowery, nic nadzwyczajnego, klasa niższa w okolicach 1500zł. Jej rower to Romet Jolene o taki właśnie. Fabrycznie ma hamulce Shimano mechaniczne M375.
Ale pomyślałem, że skoro nieco narzekała na moc hamulców i ból nadgarstka to zrobię niespodziankę, kupię hydrauliki i wszyscy będą szczęśliwi. Wybór padł na Shimano M445.
Jeśli w tym momencie chcesz mi napisać że w tej cenie lepiej było brać jakieś Avidy - być może masz rację ale złośliwie odpowiem, że wehikuł czasu oddałem do przeglądu . A bardziej serio w necie (np. na centrumrowerowe.pl) pisze, że to grupa Alivio, więc na amatorskie wycieczki w sam raz...
Kupiłem nówkę na Allegro, komplet za 270zł i jeszcze tarcze były w komplecie. Plan był taki by sprzedać te nowe tarcze ze starymi hamulcami i trochę zwrócić sobie kosztów - stare mają przebiegu może 300km. Przyszły zalane, odpowietrzone, gotowe do instalacji.
Założyłem, ale nie byłem zadowolony z wyników. Pomyślałem, że może jakieś niedotarte klocki.. założyłem stare i to samo. Tarcze zostawiłem stare RT56. Nowe jakie przyszły to RT51 - chyba podobna klasa.
Postanowiłem odpowietrzyć. Kupiłem olej LHM plus.
Tu może rozpętać się seria wyzwisk w moją stronę, że czemu nie olej Shimano. Odpowiedź jest taka, że bałem się że mając tylko 100ml Shimano rozleję, zrobię coś źle, zmarnuję itp. A LHM jaki jest taki jest, ale przynajmniej hamulców nie uszkodzi - można wrócić do oleju Shimano. Poza tym nawet jeśli jest między nimi różnica w działaniu to na pewno nie taka gigantyczna...
Odpowietrzyłem według wskazówek z internetu. Dla pewności podam co zrobiłem:
Przed operacją usunąłem klocki i wsadziłem zaślepkę. Do otworu w manetce wkręciłem szczelnie strzykawkę bez tłoczka. Wtłoczyłem zaworkiem na hamulcu olej aż napełniła się strzykawka przy manetce. Nie zaobserwowałem pęcherzyków, ale niestety siedziałem sam bez pomocnika, więc zawsze się mniej widzi. Następnie odłączyłem na dole strzykawkę, podłączyłem wężyk którym miał spływać olej. Kilka ścisków manetki, ściśnięcie i w czasie ściskania na krótko popuszczenie zaworka. I tak 5-6 razy. Czy były pęcherzyki - raczej nie.
Na testach hamulce wypadły tak. Ja ważę 120kg (mam 194 wzrostu tytułem obrony ). Przy 10km/h moja droga hamowania to jakieś 1,5m. Przy 20km/h to jakieś 4m! Na małych kamyczkach nie byłem w stanie zablokować żadnego koła. Jakby co żona jest dużo lżejsza .
Skoro hamulce zapowietrzone nie były to już nie mam pomysłu... Jeśli uważacie że to wina zmiany oleju - tylnego nie tykałem i ma oryginalny - a tył pracuje tak samo dennie. Co do skoku klamek - kurczę chyba jest w miarę ok - leciutko i dość nagły opór. Potem używając siły mogę go docisnąć około centymetr licząc na końcu klameczki.
Klocki wymieniałem, tarcze nawet też wymieniłem na chwilę - zasadniczo pracuje tak samo.
Starałem opisać problem jak najdokładniej - w razie czego doprecyzuję. Bardzo proszę o pomoc - w takim stanie hamulców nie puściłbym żony nawet po bułki do Lidla .
PS: chciałem tarczówki w naszych rowerach bo myślałem że działają lepiej. Teraz bym brał coś z dobrymi V-kami. Ale mądry człowiek po fakcie...