Skocz do zawartości

[pierwsza pomoc] udzielanie pierwszej pomocy


wsfetrze

Rekomendowane odpowiedzi

Z pierwszą pomocą 1. raz zetknąłem się na lekcjach PO, ale to była tylko teoria i to tak sobie. Ostatnio ukończyłem kurs pierwszej pomocy organizowany przez takie stowarzyszenie działające przy PCK, bardzo fajna sprawa, masa pozoracji i bardzo przystępnie podana teoria. Przy okazji podam stronke wartą polecenia: Polska Rada Resuscytacji.

 

Mam wielką nadzieję, że nigdy nie będę musiał wykorzystać zdobytej wiedzy :unsure:

 

BTW, nigdy nie zakładajcie opasek uciskowych, tylko bezpośredni ucisk na ranę :wink:

 

BTW2: Jeśli nie masz żadnego ustnika ani nic takiego, a obawiamy się zakażenia, nie trzeba robić "usta-usta", BEZPIECZEŃSTWO RATOWNIKA NAJWAŻNIEJSZE!! Już sam masaż serca podnosi szanse na przeżycie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja należę do Pokojowego Patrolu, szkolenie za sobą mam wprawdzie tylko pierwszego stopnia ale i tak można się tm mnustwo nauczyć, bardzo polecam dużo pozoracji naprawdę Hardcorowych wypadków itp. osobiście nie miałem nieprzyjemności uczestniczyć w wypadku drogowym, z czego sie bardzo cieszę, ale pierwszej pomocy już nie raz byłem zmuszony udzielać i powiem szczerze, to co mówicie o nieumiejętności ludzi naprawdę jest przerażające, poprostu stale spotykam się z epileptykami i zapaściami a ludzie przerzodzą obok i nie reagują. Raz sam przeszedłem i po dziś dzień mam wyżuty sumienia, dodam tylko że zazwyczaj już noszę ze sobą maseczkę i rękawiczki, a na woodstocku w pole bez apteczki nie wychodzę

Swoją drogą muszę dodać że ostnio na egzaminie z BHP moja profesor mnie zrugała za "najpierw bezpieczeństwo ratownika potem ratowanego" niech żyje kompetencja ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przecież nikt nie będzie nosił przy sobie gumowych rękawiczek i ustnika :)

jednak w każdej apteczce na pewno coś takiego powinno się znaleźć

 

z PP, jak większość z was też jestem niestety zielony (na razie...)

w te wakacje jadę na 2. tygodniowy obóz szkoleniowy

mam nadzieję, że dużo z niego wyniosę

 

swoją przyszłość też z ratownictwem wiążę - spoko sprawa, kiedy uratujesz komus życie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2)- za udzielenie PP w wyniku ,którego klient umrze => też pierdel :)

 

Niezupełnie tak jest. Miałem na PO teorię i praktykę 1st pomocy, więc jestem świeżo w temacie.

Jeżeli połamiesz żebra czy nawet uśmiercisz ofiarę podczas akcji ratunkowej a robiłeś to w dobrej wierze to nie będziesz miał z tego powodu żadnych konsekwencji. Do więzienia pójdziesz tylko wtedy, jeżeli nie udzielisz pomocy ofierze wypadku który widziałeś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Ja miałem o pierwszej pomocy na PO a raczej na lightowej wersji dla gimnazjalistów. Nauczycielka rozmawiała z nami o krwotokach, potem pół roku przerwy i na nowo krwotoki. Jakoś na początku stycznia puściła nam jeszcze nudny i trochę głupi film. Dzieciaki widzą wypadek i wyciągają z kieszeni gumowe rękawiczki i maseczkę do sztucznego oddychania. Nie wiem, kto to przy sobie nosi codziennie, bo ja nie. Ogólnie zmierzam do tego, że nasze szkoły słabo przygotowują do udzielania pierwszej pomocy a jak już coś się robi to w nudnej formie. A potem nie wiemy co robić jak ktoś leży na ulicy. Coś z tym trzeba zrobić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieciaki widzą wypadek i wyciągają z kieszeni gumowe rękawiczki i maseczkę do sztucznego oddychania. Nie wiem, kto to przy sobie nosi codziennie, bo ja nie.

 

No, a właśnie powinno się. Ja mam zamiar niebawem wybrać się na jakiś konkretny kurs 1. pomocy i wtedy zaopatrzę się we wszelkie niezbędne akcesoria.

Pozdrówko z postanowieniem :) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akcesoria tak, w apteczce jak się gdzieś jedzie na rowerku dalej niż do sklepu. Czasami mam w plecaku parę rękawiczek jednorazowych, bo się w szkole przydają do głupich pomysłów, więc w razie wypadku, to chociaż coś mam. Ale w kieszeni?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja akurat jestem po paru kursach pierwszej pomocy (w tym dwóch całkiem niezłych - organizowanych przez ludzi którzy zajmują się tym na codzień) łażę na konkursy, doszkalam się w tym klimacie, a wypadki komunikacyjne i resustytacja to moje ulubione dziedziny (oczywiscie tylko na pozoracjach). Jeśli chodzi o samo udzielanie pierwszej pomocy - jeszcze nigdy nie miałem okazji (no może poza obsługą bełtających na imprezach). I szczerze mówiąc nie chcę nigdy mieć okazji udzielać tej pomocy. Ale jeśli kiedyś będę musiał to mam nadzieję że dam rade wszystko zrobić.

Swoją drogą... słyszałem że 50% śmiertelnych ofiar wypadków ginie tylko dlatego że nikt nie podszedł i nie udrożnił dróg oddechowych. A to tylko delikatne odchylenie głowy do tyłu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w portfelu noszę 2 skalpele (same ostrza oczywiście)

 

Skalpele? To co ty chcesz ratować czy dobijać?:] Nie no ale tak serio to jeśli to są same ostrza to lepiej je jakoś zabezpiecz. Kumpel już miał jazdę z nożem kuchennym.

 

Na każdym obozie mamy tzw. samotność. Bierzemy menażkę, worek mąki, nóż i kawałek sznurka i idziemy na 36 godzin do lasu. Każdy siedzi sam, daleko od siebie, nie widujemy sie (no powiedzmy:P) i wracamy po dwóch nocach do obozu. Koleś pierwszy raz był na czymś takim, prawdopodobnie przez pomyłkę zapomniał wyjać z kieszeni malutkiego noża kuchennego. Kiedy byl już na miejscu i zaczął organizować sobie szałas poślizgnął się i sturlał po stoku. Niestety jak doleciał na dól to nóż tkwił już glęboko w udzie. Wyobraźcie sobie co by było gdyby ten koleś tam zemdlał. Chłopak niepełnoletni w środku Gorców, gdzieś na wyd... (ekhem) gdzie nikt nie chodzi leży sobie nieprzytomny z nożem w nodze. Na szczęście koleś doszedł o własnych siłach do właściwiego obozu a później już wozem do szpitala.

 

Pomyśl co się może stać z dwoma ostrymi skalpelami podczas upadku na rowerze:] Tym bardziej że akurat skalpel wbrew pozorom rzadko się przydaje podczas udzielania PP (no chyba że musisz przeprowadzić operację na otwartym sercu:])

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem ratownikiem juz jakies 2,5 roku. Na kursach zrozumialem jedno: to, co naucza was na PO (poza odchyleniem glowy do tylu) jest w sumie nic nie warte. Ćwiczac na profesjonalnym manekinie do wprawy doszedlem po parudziesięciu minutach a moje proby po doswiadczeniach wyniesionych z PO nie zdawały rezultatu... To przedmuchalem pacjenta na wylot i doprowadzilem do wymiotow, to powietrze w ogole nie weszlo. A nie mowie już o masażu. To wymaga prawdziwej praktyki a nie jakiś ucisków na kukiełce. Nie sztuka połamać żebra, ba niektórzy nawet zastosowali by masaż gdy nie jest potrzebny co może doprowadzić do zgonu... Moim zdaniem wystarczyłby porządny, kilku weekendowy, obowiązkowy kurs w szkolach i można by było naprwdę czuc sie bezpiecznie.

 

Przepracowałem 2 sezony nad Bałtykiem, miałem kilka akcji, kilkadziesiąt zasłabnięć, omdlen, padaczek, powaznych ran itp. Z czystym sumieniem moge powiedziec, że nie boję sie udzielac pomocy innym. Doświadczenie uczy, iż najlepsze sa wyrobione nawyki co do ratowania życia, gdy liczy sie każda sekunda, gdzie nie ma czasu na przypominanie sobie co robic, a tego niestety nie da sie nauczyc w szkolnej ławce...

 

Dlatego polecam wszystkim którzy choć troche umieja pływać kurs młodszego ratownika WOPR. Jeśli prowadzacy bedzie konsekwentny, mozecie zdobyc naprawde duza wiedze i praktyke... Polecam zajęcia WOPRU SOSNOWIEC. Kurs juz sie zaczal ale jeszce zdazysz...

Cena? Wraz z egzaminem i papierem ok 400zl :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie... Kto z nas mając 400 zł w kieszeni poszedłby na kurs ratownika a nie kupił czegoś do roweru lub wybrał się na kilkudniową wycieczkę?

 

Profesjonalne szkolenia z PP powinny być przeprowadzane za darmo w szkołach (i to już od podstawówki), i przy każdej innej okazji (kurs na prawo jazdy, ratownika, zajęcia doszkalające dla nauczycieli, zakłądy pracy też mogłyby się tym zainteresować...).

 

Obecna sytuacja jest taka że większość ludzi nie umie udzielić poprawnie pierwszej pomocy (ja jestem wśród nich ;), nie licząc małych krwotoków i omdleń, ale to żadna filozofia...). I to jest złe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na każdym obozie mamy tzw. samotność. Bierzemy menażkę, worek mąki, nóż i kawałek sznurka i idziemy na 36 godzin do lasu. Każdy siedzi sam, daleko od siebie, nie widujemy sie (no powiedzmy:P) i wracamy po dwóch nocach do obozu. Koleś pierwszy raz był na czymś takim, prawdopodobnie przez pomyłkę zapomniał wyjać z kieszeni malutkiego noża kuchennego. Kiedy byl już na miejscu i zaczął organizować sobie szałas poślizgnął się i sturlał po stoku. Niestety jak doleciał na dól to nóż tkwił już glęboko w udzie. Wyobraźcie sobie co by było gdyby ten koleś tam zemdlał. Chłopak niepełnoletni w środku Gorców, gdzieś na wyd... (ekhem) gdzie nikt nie chodzi leży sobie nieprzytomny z nożem w nodze. Na szczęście koleś doszedł o własnych siłach do właściwiego obozu a później już wozem do szpitala.

 

Niech zgadnę?? Harcerstwo?

 

Jeśli tak, to po raz kolejny wychodzi brak odpowiedzialności instruktorów, którym niestety nie starczyło na tyle wyobraźni, żeby przewidzieć że chłopak mógł tam zemdleć, połamać się itp itd. Sam byłem przez długi czas w harcerstwie, niedawno zrezygnowałem, bo zaczęło mnie to nudzić. Faktem jest jednak że przez te ponad 4 lata spotkałem bardzo wielu instruktorów bez wyobraźni, którym swoich dzieci bym nigdy nie powierzył.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bynajmniej mylisz się. Koniec offtopu, chodz na priv to pogadamy.

 

Cookies - co do tematu 400 zł - część szkół ma w programie finansowanie takich przedsięwzięć, więc może się okazać że nawet 300 zl z tego może zostać ci zesponsorowane. Mi się udało i z kursu za 100 zł (dla harcerzy) udało mi się zrobić kurs za 30...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli ktoś ma wątpliwości co do bezpieczeństwa noszenia tych skalpeli to uspokajam. One jak nie są otwierane i leżą włożone w kieszonce na karty kredytowe to raczej prawdopodobieństwo zrobienia sobie tym krzywdy jest znikome. Jak nie wierzycie to pójdźcie do sklepu z artykułami medycznymi, kupcie sobie takie ostrze i sami zobaczcie (koszt sztuki 50 groszy).

To nie są noże z rękojeścią.

A swoją drogą to trzymanie normalnego noża w kieszeni jest co najmniej głupie.

Kiedyś zbierałem scyzoryki i inne noże i zawsze zwracałem uwagę na zabezpieczenie przed „nieautoryzowanym” użyciem. Nie wkładałem do kieszeni noża z niepewną blokadą, a co dopiero „otwartego”.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ja tam coś umiem, jakieś tam kursy miałem a bez apteki z domu się nie ruszam :030: . Pierwsza reakcja po wypadku to tylko stek modlitw do Boga o to, żeby nie było trzeba RKO robić :o. A najczęściej to jakieś potrącenia, raz był samochód vs. pociąg, raz był żurek. Różnie- ludzie po prostu nie myślą :blush:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Miałem pierwszą pomoc na zajęciach PO w liceum ale pamietam z tego tylko niektore reczy, te z ktorych byly cwiczenia praktyczne, niestety na pokazanie wiekszość nie starczyło czasu i chociaz niby znam teorie w wiekszosci przypadkow nie umialbym pomoc. Piękna jest ta polska szkoła na zajęcia które mogą komuś uratować życie nie starcza godzin a są cuda w rodzaju WOKu i dwie religie w tygodniu :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
  • 10 miesięcy temu...

...Kursy przeszedlem... ale chyba najwazniejsze jest opanowanie... bo niewielu z nas potrafi zachowac zimna krew w roznych stresujacych sytuacjach... mialem jeden przypadek kiedy musialem udzielac pomocy... mojego kolegi ojciec mial zawal... i razem robilismy masaz serca az do przybycia karetki... malo przyjemne doswiadczenie... ale po raz pierwszy przekonalem sie jak ciezko przypomniec sobie wszystko co sie niby wie o udzielaniu pomocy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

w swoim krótki życiu kilka razy opatrywałem rany różnej wielkości po glebach na rowerze czy to swoich czy kogoś z kim właśnie jechałem, przeważnie było tak, że z racji braku apteczki przy rowerze zatrzymywałem samochód i błagałem o nią a potem to juz opartunek itd...

 

Ale ostatnio miałem przykład z życia jak mało olacy wiedzą o pomocy po wypadku- zostałem potrącony przez samochód wysiadając z tramwaju, odbicie od maski lot i upadek na asfalt kilka metrów dalej, chwilowe omdlenie no i o oprzytomnieniu pierwsza myśl czy wogole żyje no ale co inego, ludzie którzy to widzieli to pierwsza reakcja- chcieli mnie stawiać na nogi, chcieli za wszelką cene podnieśc mnie z drogi i postawić... a przecież wiadomo chyba że przy takim czymś kręgosłup może być uszkodzony, jedynie jakaś dziewczyna wezwała pogotowie i pojechałem do szpitala.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...

w szkole i na prawku człowiek uczy się jak udzielać pierwszej pomocy często to tylko sucha teoria i tyle wiemy co przeczytaliśmy, ja raz w życiu udzielałam pierwszej pomocy manekinowi na Lekcji PO i nikomu więcej więc mam liche doświadczenie, jedynie co umiem to opatrywać rany bo kilka razy ktoś sobie zdarł skórę a to z ręki a to kolan tak więc bandażować i oczyszczać mniej więcej ranę umiem hmm j jeśli bym musiała udzielić komuś pierwszej pomocy to z pewnością bym działa ale gdy w pobliżu jest osoba z większą wiedzą to sobie odpuszczam :)

 

 

pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 8 miesięcy temu...

Bawiąc się w drobną nekromancję tematu (chyba w sam raz do tego ten temat :) ) mam pytanie o szkolenia pierwszej pomocy w Warszawie i okolicach. Czy ktoś może polecić / odradzić jakieś firmy? Może od czasu, kiedy powstała większość postów tutaj ktoś zdobył z nimi jakieś nowe doświadczenia? Oprócz tego, żeby naprawdę się czegoś nauczyć, zależy mi na tym, żeby cena była "konkurencyjna" :)

Tymczasem dobre wrażenie sprawiła na mnie firma polecana przez Pati na samym początku (emermed), ale może ktoś zna coś bliżej dla mnie, tzn. raczej południe niż północ wawy, i ew. taniej a również dobrze?

Już od lat miałem się za to zabrać i czegoś naprawdę się nauczyć (a nie tak tylko jak na PO czy prawku) i czuję, że w końcu nadszedł ten moment. :) Jedną sytuację, w której nie miałem pojęcia co robić już miałem (na szczęście nie byłem sam), więcej nie chce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...