Skocz do zawartości

[Rowerzyści] Czyli spojrzeć na siebie z boku :)


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie :) Zdaję sobie sprawę, że temat może i trochę kontrowersyjny, ale.. wydaje mi się, że potrzebny. Dużo się pisze o:

 

-pieszych na ścieżkach

-rolkarzy na ścieżkach

-samochodach zaparkowanych na ścieżkach

-i różnych innych dziwnych zachowaniach, często wrogich wobec rowerzystów (najczęściej stosowanych przez okrutnych buraków w samochodach).

 

Ja jednak chciałbym poruszyć temat nas, czyli rowerzystów na ścieżkach i drogach, i zapytać Was jakie są wasze obserwacje w stosunku do środowiska rowerowego.

 

Na początek: pomińmy dziadków na składakach i różne tego typu przypadki. Moje obserwacje dotyczą ludzi, których strój i sprzęt wskazuje na to, że rower dla nich to nie jest jedynie środek transportu po bułki i mleko; a mogę wymienić następujące typy zachowań (sytuacje widywane na trójmiejskich ścieżkach rowerowych):

 

- jazda slalomem z dużą prędkością przy bardzo dużym ruchu na ścieżce. Najczęściej do zaobserwowania w weekendy. Pomiędzy dość dużą ilością ludzi, można zaobserwować jadących w bardzo niebezpieczny sposób "naginaczy", często o przysłowiowy "włos" mijając pozostałych. Normą jest wciskanie się na siłę i na chama, byle tylko do przodu. O dziwo, nie są to ludzie na szosówkach.

 

- przejeżdżanie ścieżką na czerwonym świetle. W zasadzie ok 20% rowerzystów czeka. Pozostali - huzia na Józia (oczywiście o ile nic aktualnie nie jedzie).

- jazda bez oświetlenia po zmroku. Znów niestety jest to większość.

- jazda ulicą pod prąd; to niemalże norma.

- trudne do przewidzenia zachowania na drodze; nagły wskok na chodnik i po chwili powrót na drogę (np w celu ominięcia świateł, nagły skręt bez sygnalizacji zamiaru manewru itd).

 

Jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Na czym łapiecie się często sami a co denerwuje Was u innych?

 

Pozdrawiam serdecznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam staram się nie utrudniać ruchu innym uczestnikom drogi, ale zdarzają mi się małe grzeszki - sygnalizacja skrętu (w lewo zawsze, w prawo bywa różnie :)), slalom wśród pieszych też ma co jakiś czas miejsce - ale przy prędkości ~10-15 km/h (zawsze zwalniam przed miejscami uczęszczanymi przez pieszych) - nic innego nie da rady zrobić jak ludzie łażą całą szerokością chodnika i ścieżki rowerowej :/. Świateł też nie mam (powoli odkładam do skarbonki - na przyszły sezon będą na 100%) - ale nie jeżdżę po zmroku. Do tego parę razy złapałem się, że idąc wybieram ścieżkę rowerową zamiast chodnika... Nie wiem czemu, po prostu mnie tam samo ciągnie.

 

Z zauważonych przeze mnie: jazda we 2-3 (czasami więcej...) osoby obok siebie. Jak chcą tak bardzo pogadać to niech sobie w ostateczności jadą (pomińmy kwestie prawne) - ale jak widzą/słyszą samochód to mogliby zrobić wężyk. Jazda po chodniku czy pasach to też norma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety muszę się przyznać, że czasem mi palma odbija i zdarzają się jakieś niebezpieczne manewry, chociaż zawsze poprzedzone analizą sytuacji na drodze. Ogólnie raczej unikam zatłoczonych miejsc, a w terenie to już tylko sobie krzywdę mogę zrobić.

 

Jeżeli chodzi o zachowania innych rowerzystów to najbardziej drażni mnie jazda "ramię w ramię" ludzi, którzy wyszli na rower żeby sobie porozmawiać i toczą się powoli tamując cały ruch, co też prowokuje czasem do ryzykownych zagrań.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że my rowerzyści nie jesteśmy bez skazy i oczywiście prawdą jest to, co pisze autor wątku.

 

Sam popełniam grzechy typu przejeżdżanie przez przejście (ale raczej nie na czerwonym :) ) albo jazda jednokierunkową pod prąd, ale zawsze staram się swoim zachowaniem nie utrudniać życia innym.

 

Dlatego nie mijam pieszych o włos przy 40 km/h jeżeli idą na ścieżce, nie wjeżdżam na ścieżkę na zielonym na pełnym gazie, jestem oświetlony i nie boję się powiedzieć przepraszam (a jeżeli trzeba, opierdzielić).

 

Niestety żyjemy w kraju, w którym rower nie jest traktowany jako pełnoprawny uczestnik ruchu (chyba że przez policjanta, gdy trzeba walnąć mandat) oraz w którym jesteśmy skazani na taką infrastrukturę i poziom świadomości społeczeństwa jaki mamy. Staram się o tym pamiętać i po prostu bardziej uważam podczas jazdy.

 

Niektórzy reagują na taką sytuację agresją i dziwnym poczuciem wyższości, w szczególności mając pieszych na ścieżce/chodniku za nic i czerpiąc satysfakcję z tego, że ich wystraszą lub zbluzgają.

 

To nie jest mój styl. Rower ma mi dawać fun po całym dniu pracy, więc szkoda mi czasu i nerwów na coś takiego jak powyżej. O tym jaki jest przekaz społeczny takiego zachowania nie muszę wspominać - wystarczy powiedzieć, że opinia o jego autorach przenosi się na wszystkich rowerzystów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyznam się, że z wymienionych powyżej grzeszków to przejeżdżanie na czerwonym mi się zdarza - ale bardzo rzadko i tylko jak nic nie jedzie. Z reguły późnym wieczorem, np wczoraj po godzinie 23 wracałem do domu, ulica pusta, no to po co miałbym czekać :) Po zmroku jeżdżę zawsze z oświetleniem. Pod prąd nie jeżdżę, czasami zdarzy mi się wykonać niebezpieczny manewr ale raczej rzadko :) A co mnie denerwuje u innych... Hmm... Przede wszystkim blokowanie ścieżek przez jadących obok siebie rowerzystów, czasami nawet jak widzą, że ktoś jedzie to nie ustąpią i muszę wjeżdżać na chodnik :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moj najgorszy grzech ...

 

Jazda 30-45km/h w centrum miasta po deptaku slalomem miedzy pieszymi :)

Na razie jeszcze bez konsekwencji, ale 2 razy bylem szybszy od pieszego - na szczescie. Nie ma to jak ktos nagle staje w miejscu, patrzy w kierunku butiku i postanawia do niego wejsc. Powinienem chyba jezdzic w trialu.

Chociaz nieraz otarlem sie ubranie o ubranie z <1cm zapasem.

 

Staram sie ograniczac! :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak byłem młodszy robiłem numery w rodzaju szybkiej jazdy między pieszymi na chodniku, czy też wymijanie na centymetry ludzi na ścieżkach, jednakże od jakiegoś czasu chyba bardziej wychilloutowałem i nabrałem większego dystansu. Poza tym z chodnika "przeszedłem" na ulicę i w tej chwili największymi moimi grzechami są:

nie sygnalizowanie skrętów - ale wychodzę z założenia, że lepiej się dobrze rozejrzeć przed manewrem niż skupiać się na prowadzeniu roweru jedną ręką, omijając dziury.

przejeżdżanie na czerwonym - ale tylko wtedy gdy się spieszę, nikt nie jedzie i znam dobrze skrzyżowanie.

przejeżdżanie po pasach -choć rzadko korzystam z chodnika i nigdy nie daje pełną parą, to po prostu wolę wolniutko przejechać zamiast zsiadać z roweru - czyste lenistwo.

 

@Sorcerer, trudno wymagać od przechodnia na chodniku, żeby z każdym krokiem się rozglądał, od tego jest chodnik, żeby się na nim pieszy nie stresował, co innego gdy wchodzi na ścieżkę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Staram się nie utrudniać komuś życia, lecz to jest skandal żeby ludzie krzyczeli na ciebie że jedziesz po chodniku, który jest w żeczywistością scieszką rowerową. Z kikoma osobami kłuciłem się o to, nawet jedna baba chciała wzywac policje, gdy to uslyszalem zaprowadzilem ją ok. 50m wczesniej gdzie został założony znak informujacy o scieszce rowerowej.Jednak to nie jest najgorsze, nie wiem jak jest u was ale gdy jade gdzieś dalej po wsiach itp. mnóstwo psów lata sobie po ogrudku który jest w 50% ogrodzony lub ma płot ale nie posiada bramy. Za każdym razem przejeżdzając koło takiego gospodarstwa zaczeły nas gonić psy. Nie myślcie że to jakiś teren prywatny itp najczesniej jest tam piekna asfaltuwka. Czy ci ludzie nic nie myśla nie kazdy jest chroniony blacha w samochodzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetnie że ktoś poruszył temat. Narzekamy na wszystkich dookoła, ale nie ukrywajmy. Często sami zachowujemy się na drogach jak świnie i owszem teraz będę mówił ogólnikowo bo jeszcze nigdy nie widziałem kogoś kto by zawsze był w 100% w porządku (no może po za jedną osobą ;) i nie jestem to ja). Nie ważne też czy rowerzysta jest szosowcem, krosiarzem, downhillowcem, dirtowcem, trialowcem czy też freeriderem.

 

Sam często jadę środkiem drogi obok drugiego rowerzysty, o ile zawsze wskazuję kierunek ręką to światła często po prostu olewam, korki mijam przepychając się pomiędzy lusterkami... mógł bym wymieniać dużo. Jeśli mogę, ułatwiam życie kierowcom jadąc jak najbliżej krawędzi drogi i kilka innych pomocnych rzeczy, ale to nie jest nawet najmniejszym usprawiedliwieniem.

 

Każdy ma jakieś swoje odpały i owszem krytykuję kierowców, ale krytykuję również rowerzystów, pieszych czy też zwierzęta mimo że do tych nigdy nic nie dotrze.

 

I na koniec, ani samochód, pieszy czy też rower nie jest świętą krową, a święty nie jest tym bardziej. Przepisy łamią wszyscy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O chodnikach i ścieżkach się nie będe wypowiadał bo po nich nie jeżdże. Ale jako pieszy to czasem denerwują ludzie jeżdżący po chodnikach na rowerach.

Staram się raczej nie utrudniać nikomu życia, ale jazda środkiem pasa to u mnie często norma niestety w większości przypadków wymuszona przez stan nawierzchni. Jak słysze że ktoś z tyłu jest niecierpliwy a z przecieciwka jadą auta uniemożliwiając bezpieczne wyprzedzenie, zjeżdżam na środek pasa i nie puszczam delikwenta ze względu na własne bezpieczeństwo. Nawet na trąbienie się uotpornilem. Przejeżdżanie na czerwonych światłach to niestety u mnie norma. Manewry staram się sygnalizować, ale widze że z tym jest duży problem. Miałem z tego powodu kilka niemiłych sytuacji jak ktoś bez ostrzeżenia wjeżdżał pod koła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Własciwie wszystkie z tych ktore wymienil AgentOrange oprocz jazdy pod prad i trudnych do przewidzenia manewrow (zawsze sygnalizuje gdzie jade, wyjatek stanowil dzisiejszy dzien, gdzie kolega zajechal mi droge i bylem zmuszony do niebezpiecznego manewru) ale zawsze zachowuje bezpieczna odleglosc od pojazdu, kazdy manewr sygnalizuje... A reszta to juz zmartwienie kierowcow i pieszych, nie moje :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po chodniku staram się jeździć spokojnie i ustępować drogę pieszym nawet kosztem zatrzymania, na pasach przejeżdżam z lenistwa :wallbash: Zdarza mi się przejechać na czerwonym jak skrzyżowanie jest puste lub bardzo się śpieszę. Unikam jazdy ruchliwymi drogami i jak na razie nie miałem żadnych niebezpiecznych sytuacji :verymad:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- na chodnikach piesi są święci, oni zawsze mają pierwszeństwo, ja muszę uważać na nich, a nie oni na mnie, jestem intruzem i staram się jak najmniej uprzykrzać im życie

- na ścieżkach rowerowych jestem dla pieszych raczej wyrozumiały, namalowanie znaku czy wybrukowanie czerwonego dywanu nie zmieni mentalności ludzi i podejścia do ścieżki rowerowej jak do drogi dla pieszych zakazanej, zresztą władze nie starają się wcale odseparować chodnika od ścieżki co jest kolejną przyczyną konfliktów

- na drodze sygnalizuję zamiar skrętu jeśli tylko jest jakiś odbiorca mojej sygnalizacji na drodze, czy to za mną, przede mną, czy po bokach

- wychodzę z założenia, że prawo gwarantuje nam bezpieczeństwo na drodze, więc przejeżdżam na czerwonym świetle jeśli mam 200% pewności, że nie wiąże się to z absolutnie żadnym zagrożeniem (czytaj - kiedy jestem zupełnie samiuśki na skrzyżowaniu)

- jeżdżę tak żeby wymuszać na autach przepisowe wyprzedzanie mnie - metr, półtora od krawędzi. To gwarantuje mi minimum bezpieczeństwa i jakąkolwiek możliwość ucieczki

- czasem staję w wysepkach dla autobusów żeby przepuścić auta, które nie mogą mnie wyprzedzić bo z naprzeciwka jedzie sznur samochodów

- nie mam oświetlenia, muszę to zmienić, niestety nie ma nic ciekawego co by spełniało wszystkie moje wymagania, albo ja nie mam siodełka pozwalającego zamontować fizik blink :wallbash:

 

Propaguję wzajemną przyjaźń i zrozumienie między kierowcami i cyklistami :verymad:

Mimo wszytko muszę przyznać, że na przestrzeni lat kultura kierowców zdecydowanie się poprawia. Jest dużo łatwiej jeździć drogami niż jeszcze kilka lat temu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak czytam, i w głowie mi się nie mieści jak można jechać pod prąd o.0 . Kiedyś znajomy kierowca mi o tym opowiadał to nie mogłem uwierzyć, ale widzę, że to prawda.

Normalnie wjeżdżasz i już :D

Jazda rowerem pod prąd nie jest tak uciążliwa i niebezpieczna jak samochodem. Rowerzysta i kierowca widzą się doskonale i mogą reagować zależnie od sytuacji. Jak jest za ciasno na minięcie się, rower łatwo przestawić na np. chodnik.

Oczywiście przy założeniu, że jest to droga o małym natężeniu ruchu.

Czasami zdarza mi się tak jechać, raz przypadkiem, a w innym miejscu nagminnie, ale to osiedlowa o malutkim ruchu.

 

hudy

Nie intruzami - gośćmi. Wolę tak o tym myśleć. :D

 

Stara się nie utrudniać innym jazdy czy chodzenia.

Zdarza mi się przejeżdżać na czerwonym (raz zagapiłem się i nie zauważyłem sygnalizatora :) ), ale przeważnie czekam na zielone (jest takie miejsce w Gdańsku, gdzie ciężko się czeka, bo jest różnica 30s między samochodami, a pieszymi i rowerzystami). Przeważnie jest to na drodze dla rowerów, sporadycznie na przejściach i prawie nigdy na jezdni.

Jeżdżę po chodnikach, ale dostosowuję się do pieszych. Zwalniam, a jak nie mam jak wyprzedzić, to się wlokę za nimi. Jak się trochę śpieszę, to powiem przepraszam i dziękuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim mieście ścieżek jest tak mało i są tak fragmentaryczne że pozostaje wyłącznie chodnik i ulica. Jeżeli chodzi o ulice to staram się przestrzegać wszystkich nakazów i zakazów a mimo to miałem tyle groźnych sytuacji z nerwowymi kierowcami że nawet nie chce mi się tego opisywać. Parę razy było bardzo gorąco i zimny pot się pojawił na czole.... Natomiast śmigając po chodnikach zwracam uwagę na pieszych i zdaje sobie sprawę że to ja jestem tu gościem. Ogólnie dzięki takiej postawie mimo że jeżdżę ok kilkunastu lat po chodnikach nigdy nie miałem ani jednej niebezpiecznej sytuacji.

A odnośnie tych fragmentów ścieżek to jest gigantyczny problem z świadomością pieszych że ścieżka to nie jest kolorowy fragment chodnika. A najlepsze jest to że sam pare razy śmigając na piechotke na tym samym sie złapałem i od razu skorygowałem miejsce spaceru. PO prostu jak kilkanaście lat śmigasz tą samą trasą to nagle po podzieleniu chodnika na 2 części mimowolnie kierujesz sie w ta prawa stronę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Należy odróżnić rowerzystów od debili poruszających się rowerami, a tych niestety nie brakuje nawet wśród zawodowców, którzy w ogóle nie uznają wynalazków takich jak lampki i ganiają po ciemku. Nikt święty nie jest, ale przepisy są jednak po to żeby je przestrzegać w mniejszym lub większym stopniu :rolleyes: Ja notorycznie olewam znak Stop przed przejazdami kolejowymi. Zwalniam, rozglądam się i jadę. Zdarza mi się też omijać czerwone światło chodnikiem. Przejeżdżanie przez pasy też mam na liście swoich grzechów bo niestety, mimo że są jako takie ścieżki to o przejazdach dla rowerzystów nikt nie pomyślał i nadal są zwykłe pasy. Sporadycznie zdarza mi się też dla wygody jechać ulicą zamiast ścieżką.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałam pewną okropną sytuację na jezdni, potrąciłby mnie autobus, wymijał mnie i mignął mi jakieś 15 centymetrów od kierownicy. Od tamtej pory nie chcę korzystać w większym stopniu z jezdni, wole chodniki. Lepiej być intruzem na chodniku, niż być rozjechanym na jezdni ;)

 

Mam też trochę grzeszków na swoim koncie, np. nie wjeżdżam z jezdni (czasem na prostych i mało ruchliwych odcinkach jednak z niej korzystam, żeby szybciej po mieście się przemieszczać) na chodnik bez sygnalizowania tego.

 

Kiedy jeżdżę po chodniku, jestem bardzo ostrożna, ponieważ wiem, że na nich pierwszeństwo mają piesi. Jeżdżę wtedy bardzo powoli i ostrożnie, często się też zatrzymuję, żeby kogoś przepuścić. Jednakże kiedy widzę, że gros pieszych łazi mi po ścieżce rowerowej, kompletnie ignorując fakt, że to nie jest dla nich, a na dodatek mają do dyspozycji dwa razy szerszy chodnik, to naprawdę się denerwuję. Korzystam wtedy dosyć często z dzwonka, a czasem ponoszą mnie nerwy i pokrzyczę sobie trochę. Mam jednak nadzieję, że to mi minie niedługo :thumbsup:

 

Przykre tez jest to, jak niektórzy ojcowie na rowerach nie pilnują swoich dzieci na roweruch jadących przed nimi. Ostatnio dziewczynka by mi wjechała pod koła i sobie krzywdę zrobiła, a tatuś gdzieś się rozglądał i nie zwracał na własne dzieci uwagi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałam pewną okropną sytuację na jezdni, potrąciłby mnie autobus, wymijał mnie i mignął mi jakieś 15 centymetrów od kierownicy. Od tamtej pory nie chcę korzystać w większym stopniu z jezdni, wole chodniki. Lepiej być intruzem na chodniku, niż być rozjechanym na jezdni :)

 

 

Nie rozumie ludzi którzy boją się jeździć ulicą. Jako że jestem szosowcem to ścieżek i chodników nie używam a w terenie zdarza mi się jeździć tylko w okresie październik-luty. W sezonie robie ponad 20 tys km i nie przypominam sobie żebym miał jakieś niebezpieczne zdarzenia. Wiadomo pewne nieuprzejmości są na porządku dziennym, ale nie przesadzajmy jazda drogami nie wiąże się ze zbyt dużym ryzykiem. Jadąc na trening czuje się co najmniej tak bezpiecznie jakbym jechał autem a głównymi drogami też mi się zdarza jeździć.

Wydaje mi się że przekonanie o tym że jazda po szosie jest niebezpieczna wynika z

niewielkiego doświadczenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Albo akurat ze zbyt duzego doswiadczenia ...

 

Co jak co, ale czasami nie mamy wplywu na to co robia inni, a to jest najgorsze. Wtedy zazwyczaj jest juz po filipku i konczy sie to zle. Dlatego zawsze powtarzam, trzeba miec oczy dookola glowy. Zarowno jak przechodzimy przez jezdznie czy jedziemy rowerem.

 

Osobiscie jako przyszly prawnik wiem ALE! dla przykladu, pieszy potracony na pasach (NAWET przy zielonym) przez samochod jest wina pieszego. Nie w doslownym znaczeniu oczywiscie, ale rozgladac sie trzeba. Nawet jak sie idzie chodnikiem itd.

 

Osobiscie wole omijac ulice jesli do wyboru mam chodnik gdzie jestem w stanie poruszac sie z praktycznie uliczna predkoscia. Co i tak skutkuje tym, ze sie rozgladam. Nigdy nie wiadomo czy ktos nagle Ci nie przeleci przez chodnik, walnie w sciane a ty staniesz pomiedzy.

 

Chociaz nie mozna wpadac w paranoje, moze sie to niektorym wydawac przesadzone co opisalem.

 

Zycie jest tylko jedno.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to co najbardziej wkurza mnie u rowerzystów.

 

Podejście niektórych z nich. Mam 2 kumpli co składają rowery już z 2 lata. Rama karbon, Xtr , bla bla bla . Ludzie co to za rowerzysta jak siedzi na dupie miesiące.

 

Inny typ to "niedzielni" rowerzyści. Rower za 5 tys zł, strój,spd, a jedzie jak ta *****. Ja śmigam na rowerze za 800 zł i cisnę ile sił w nogach a tutaj taka zapchajdziura . Raz sobie cisnę z 40 na blacie ścieżka rowerowa praktycznie pusta wszyscy po prawej stronie lewa wolna cisnę ile sił w nogach i nagle jakiś jeleń zjeżdża na moją stronę bez powodu. Ja po hamulcach ledwie wyhamowałem . Krzyczę do niego co robisz baranie a ten że kałużę chciał wyminąć.A i z dziobem do mnie czy ja wiem ile taki sprzęt kosztuje. Najlepszy tekst jaki słyszałem "jakbym miał takiego klamota jak Ty to tez bym nie oszczędzał ?! Oczywiście się pochwalił że rower za 5 tys zł .

 

Inny typ który mnie wkurza to najczszcześciej członkowie różnych grup kolarskich. Wpychają się cwaniakują i jeżdżą szalenie niebezpiecznie na ścieżkach rowerowych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inny typ który mnie wkurza to najczszcześciej członkowie różnych grup kolarskich. Wpychają się cwaniakują i jeżdżą szalenie niebezpiecznie na ścieżkach rowerowych.

 

Dobrz wiesz, że nie wszyscy członkowie grup kolarskich tak robią (o ile w ogóle tak robią) - członkowie grup koalrskich to mimo wszystko szerokie pojęcie. Inaczej jeździ grupa kolarzy zrzeszona w klubach od 10 roku życia, a inaczej jeżdżą kolarze, którym po trzydziestce udało się (w małym stopniu) zrealizować marzenia, bądź dopiero teraz znaleźli na to czas.

Pozdrawiam !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówię bardziej o młokosach którzy myślą że mogą wszystko.

Sytuacja z wczoraj jadę sobie dość szybko trzymam się prawej strony nagle słyszę świst leci jeden z drugim . Jakieś 50 metrów przede mną starsza kobieta jedzie sobie środkiem. Jeden oszołom przejechał z 10 cm od jej kierownicy . Kobieta ze strachu skręciła gwałtownie w drugą stronę wtedy drugi koleś zamiast jechać za swoim kolegą specjalnie w drugą stronę. W skrócie... zamiast wyprzedzać z jednej strony Ci dla hecy z dwóch stron. Gdyby mi tak zrobili to chyba wziął bym jakiegoś drogą i jak wracaliby któryś by wyłapał!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...