Skocz do zawartości

[jazda]Co nas motywuje do jazdy ?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam!

 

Z racji, że dzień krótki i ciemny zdarza mi się coraz częściej rozpoczynać zawiłe toki myślowe :).

 

Tak mnie natchneło pytanie "co mnie motywuje do jazdy"?

Hmmm zdrowie jest, nigdy nie paliłem fajek więc to nie to. Kondycja też myślę nie najgorzej ale bardziej w kierunku ruchu pieszego niż rowerowego - więc to chyba tez nie będzie poprawa kondycji. Tusza też wydaje sie ok, kasy za kręcenie nie zarabiam.

 

Ostatnio zwróciłem uwagę, że w ciągu niespełna dwóch lat mam przerób części jak dobry tester(chyba tylko Siwyex i Tobo mnie przebili :D). Kupuje, sprzedaje, wymieniam i staram się większość rzeczy opisać. Zaczeło się od hitowej w swoim czasie RST Aerosy AET a skończyło na tłumikach foxa i RS.

 

Kurde to jest to KRĘCI I MOTYWUJE MNIE DO JAZDY TESTOWANIE NOWEGO SPRZĘTU !

Co nie oznacza, że w jakikolwiek sposób ogranicza to ilość km w stosunku gdybym mial jeździć dla przyjemności.

 

Ciekaw jestem co Was motywuje i zachęca do jazdy? Czy są to jakieś wyższe idee w stylu "dziadek jeździł, ojciec jeździł to i ja podtrzymuje tradycje" czy może kręcimy z nudy i braku innych zajęć, a może nasza Kobieta stwierdziła, że sexownie wyglądamy w lajkrach :D:D:D.

 

Z góry wielkie dzięki za przedstawienie swoich motywatorów :).

 

Pozdrawiam!

Marcin

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na góralu jeździłem od 10 roku życia. Ale naprawdę porządna jazda zaczęła się na początku liceum (teraz jestem na drugim roku studiów).

Na pewno wpływ miało to, że lubiłem rowery a połączyło się z tym że w końcu znalazłem swoje towarzystwo - ludzi którym odpowiadałem i którzy mi odpowiadali.

 

Po kupieniu w 1 klasie liceum cudownego Gianta Yukona (przesiadka z wysłużonego granda) zaczęła się jazda na treningi, pierwsze podium na zawodach, niecałe pół roku po kupnie roweru, od razu na wiosnę. Kolega miał rację że po kupnie roweru wydatki dopiero się zaczną. Teraz mam dużo lepszą zimówkę niż był Giant na którym się ścigałem, ponadto jest szosa, też niekiepska a z Gianta oryginalne zostały podkładki dystansowe. Przewaliłem naprawdę dużo części, wiele z nich od oryginalności roweru była nie raz zmieniona - np trzecie koła, przerzutka itp. też lubię potestować części i akcesoria. Tylko w tym roku miałem 8 różnych pulsometrów polara i jednego garmina :). Do tego zmiana ramy i kół, złozenie szosy składa się na spory obrót częściami ostatnio. Lubię mieć dobry rower, części które mi się podobają i odpowiadją, ale jeszcze bardziej lubię na nim jeździć.

Do tego wszystkiego dochodzi element rywalizacji, szczególnie na maratonach czy wyścigach, spędzanie czasu w towarzystwie, zwiedzanie różnych miejsc, góry, mazury itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja może też coś dodam od siebie, gdyż właśnie czasami (jak już ma się dużo km w sezonie to się odechciewa) :)

 

- Lepsze wyniki mnie motywują do jazdy i to mocno, zawsze chce być lepszy (teraz motywacja - wejście do M2) ;p

- Tak jak już Marcin wspomniał, nowy sprzęt także w dużym stopniu motywuje:)

- Większa ilość kilometrów też w jakimś stopniu daje się we znaki, choć ostatnio znudziło mi sie "walenie" kilometrów ile się da, skupiłem się bardziej na trenowaniu, aniżeli tylko jeźdzeniu.

- Kolejnym pretekstem jest oczywiście miłość do tego co robie, po prostu uwielbiam spędzać czas na rowerze, choć czasem, pogoda i czas na to nie pozwalają:)

 

To chyba tyle...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co mnie motywuje?

Krytyka ludzi, którzy całe życie mówili że jestem gruba, że jestem do niczego, że nic nie osiągnę, że jestem leniwa.

To mnie motywuje. No, i radocha mojego lubego, gdy kręcę.

 

No i lubię jeździć... Po prostu sprawia mi to przyjemność. A że jest lepsze niż rzucanie kubkami, wazonami i krzyczenie, to chyba jasne (; Ja jestem strasznie agresywna (;

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetny topic :)

 

-Możliwość golenia nóg ( wymówka że nie jestem pedziem xD )

-Prędkość na zjazdach :)

-Obiekt kultu - inwestowanie w niego w nieskończoność to przyjemność

-Starty w wyścigach - cała otoczka itp

-Wywaleni w kosmitę kumple, ludzie którzy bez względu na wiek są tak powaleni jak ja na punkcie roweru, i to ze bez względu na wiek gada nam się jakbyśmy wszyscy mieli po 16 lat :D

-"cześć" do wszystkich kolarzy spotkanych na trasie :)

 

-sexy wdzianko

-to że od tego sezonu będę w pierwszym profesjonalnym klubie

 

-No i to co nawrotek kocha najbardziej czyli zapach palonych klocków hamulcowych i smak tarcz :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do stwierdzenia, że wydatki zaczynają się po zakupie roweru, to się w pełni zgadzam :) A to nowy amortyzator, a to SPD mi się przywidziały :D

 

Co mnie motywuje do jazdy? Przede wszystkim to, że fakt przemieszczania się na rowerze daje mi ogromną satysfakcję i przyjemność :) Poza tym dobrze wpływa na moje samopoczucie i kondycję :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rodzina i dziewczyna na pewno nie, ale może wręcz przeciwnie - chcę im zrobić na złość. Znaczy, ja wiem swoje. Nie mam chorych ambicji zostania mistrzem świata, ale lubię być szybki.

Na pewno zdrowsze to niż siedzenie przed telewizorem lub cotygodniowe uchlanie się do nieprzytomności.

Bez względu na to, co "starsi i doświadczeni" ludzie mówią o jeździe na rowerze przy -5*C i śnieżycy :)

 

Jest radość z prędkości i podniecenie związane z wyścigami. Na sam zapach bengaya i dźwięki "fragmy" przyspiesza mi puls :)

 

Ekipa, towarzystwo. Nie ma znaczenia wiek, płeć, wykształcenie czy status majątkowy. Każdy czerpie tą samą radość z kręcenia. Podobnie jest z motocyklistami, ale to akurat znam z opowieści tatusia. W klubie mają nawet księdza ^^

 

Góry! Tak to się u mnie zaczęło. Kumpel mnie zabrał, tak spontanicznie, w Beskidy. Dał mi wtedy solidny wycisk. Ale zakochałem się w tym, a w zaszłym sezonie pierwszy raz go wyprzedziłem. Byłem z siebie dumny ;] Góry dają ogromne poczucie wolności. Na myśl o tym, że na wiosnę znowu poczuję radość z kolejnego zdobycia Skrzycznego, chce mi się trenować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie Dornif - zapach Bengaya i Fragma - aż mi ciarki przechodzą po plecach na samą myśl :whistling:

Oprócz tego:

-wielka frajda na zjazdach

-uwielbiam podziwiać panoramy w górach

-lubię rywalizację

-uwielbiam rozmyślać o swej maszynie, co tu jeszcze zmienić itd.

-nowe części dają niesamowitego kopa

-kiedy zbierze się ekipa i śmigamy w góry w kilka osób :)

-świadomość robienia czegoś niezwykłego

-góry, góry, góry! bez tego nie da się żyć...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- to, że wiem,że zaraz wsiądę na bika i zacznę jechać

- sama myśl wyjazdu i zjazdu

- Nowy sprzęt, jak każdego

- moi kumple, bo aż żal patrzeć co robi komputer, szczególnie na WF-ie, czyli brak jakiejkolwiek kondycji i wytrzymałośći

- Góry, obok których mieszkam (Pieniny)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie motywuje głównie to, że ciągle są lepsi ode mnie i dopóki nie zostanę mistrzem olimpijskim nie zaprzestane jeżdżenia :whistling:

 

A tak na serio to to, że są lepsi ode mnie też jest motywacją ale nie maniakalno obsesyjnym wyciskaniem siódmych potów z siebie aby stać się lepszym, po prostu jeżdżę swoje coraz bardziej uwagę zwracając na prawidłowy trening, bo w sumie te dwa sezony co zacząłem jeździć jakoś bardziej na poważnie zostały potraktowane jak dobra zabawa w dobrym towarzystwie czasem kończąca się kacem i wracaniem do domu o 23 bez światełek, ale raz się żyje, jakie przygody wtedy się przeżywa - niezapomniane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- nowy szpej do przetestowania;

- nowe trasy do wyeksplorowania;

- rosnąca kondycja/technika/psyche => pokonywanie coraz trudniejszych odcinków tras pod górę/na płaskim/w dół (na zasadzie: wczoraj nie dawałam rady - dziś już tak :D );

- GÓRY :whistling: ;

- absolutny brak jakiegokolwiek przymusu, jakichkolwiek ograniczeń: wszystko mogę, nic nie muszę (wszelkie muszenia i powinności - tak czasowe, jak i co do trasy, i w ogóle każdego rodzaju - potrafią mi zabić całą frajdę z jazdy).

 

No, i to są moje główne akceleratory B)

Pozdrówko zmotywowane :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy z nas bajkerów jest w jakimś stopniu fetyszystą i -nawet jak się do tego nie przyznaje -chce mieć w rowerze dobry szpej. Ja nie jestem wyjątkem B) To mile łechce ego i motywuje do... topienia jeszcze większej kasy w sprzęt :whistling: Testowanie nowych komponentów? To też ,ale z racji skromnych finansów nie mam z pewnością takiego "przerobu" części jak Tobo czy Siwyex. Dlatego od pewnego czasu kręci mnie własnoręczny tuning sdandardowych części.

 

No ale rower jest przede wszystkim po to ,żeby na nim jeżdzić. I to jest to co tygrysy lubią najbardziej :) Zmęczyć się ,spocić ,uświnić ,wjechać na szczyt. Człowiek wtedy wie ,że żyje. Chłonąć piękne krajobrazy ,odwiedzić te wszystkie ciekawe miejsca o których się słyszało z opowieści kumpli. Coraz lżejszy i sprawniejszy w terenie rower to coraz więcej adrenaliny. Satysfakcja ,że za poświęcony dzień wcześniej czas rower odwdzięcza się w trasie bezawaryjnym działaniem. Staram się łączyć rowerowanie z turystyką i dzięki mojej maszynie mogę dotrzeć w takie miejsca ,w które normalnie nigdy bym nie dotarł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie motywuje chec zrzucenia wagi, to byl i jest cel dla ktorego kupilem rower. Oprocz tego start w jakis maratonach. Ale nie tylko, jest masa powodow dla ktorych ide na rower. Np jak sie ze starymi pokloce to zamiast sie zamykac w pokoju jak emo i plakac, to ja trzaskam drzwiami wyjsciowymi i jade byle przed siebie :D

Albo jak jade sobie pomiedzy samochodami stojacymi w korku i widze wkurzone miny kierowcow, a ja im sle usmiech od ucha do ucha i widze jak czerwienieja ze zlosci :)

Odkad mam kask to doslownie kocham wymuszac pierwszenstwo na pasach :) A najlepiej to jak jedzie jakis szpaner swoja BEMO :whistling: No i piesi sie na mnie z wdziecznoscia patrza B)

Czasami jak sie nudze to ide na rower, czasami mam za duzo energii to tez na rower, przyjezdzam do domu i matka znow mowi ze sie nie uczylem tylko na rowerze bylem to nawet jej nie slucham, tylko odwracam sie na piecie i znow ide na rower...

Jak czuje ze mi sie miesnie nog wyrobily i juz nie sa tak sflaczale to daje motywacje do jazdy.

Jak nie lapie zadyszki po przebiegnieciu w jedna i druga strone na wfie, tylko biegam do kazdej pilki i jeszcze mam mnostwo sily to jeszcze wieksza motywacja sie rodzi.

Nie jestem juz caly morky po wfie tylko troche :)

No mnostwo mnostwo innych zalet jezdzenia na rowerze :)

 

Jedyny minus, to kasa :/ Poki co to wapiam kazda zlotowka w rower :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rower w moim przypadku jest ucieczką od problemów. Po prostu wsiadam i zapominam o wszystkim co złe, to poczucie wolności czy to w górach czy na ścieżce lawirując pomiędzy setkami pieszych niesamowicie mnie napędza. Do tego pokonywanie barier, dziś się nie udało, trudno, trzeba jeździć aż w końcu się uda. Musi się udać :thumbsup:

 

No i rowerzyści, bez nich już w niejednym momencie straciłbym motywacje(niektórzy to naprawdę wspaniali ludzie)

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No więc większość rzeczy została wymieniona a więc:

WYŚCIGI-ich atmosfera to uczucie podczas jazdy w peletonie....wszystkie treningi aby być lepszym i jeszcze lepszym!

ZNAJOMI-sam rzadko jeżdżę :P

WYGLĄD-każdy mięsień na mnie widać taka"żyła" ze mnie normalnie anatomii można się uczyć :thumbsup:

PASJA-Od zawsze na zawsze, całe moje życie jest podporządkowane pod jazdę na rowerze!, plan tygodnia, wygląd sypialni itp.

WOLNOŚĆ i ODSKOCZNIA od codzienności, wsiadam i wszystkie troski znikają!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to teraz ja coś powiem od siebie. Marcin zapodałeś super temat :thumbsup:

 

Jeśli chodzi o tradycję to moja babcia od lat młodzieńczych po dziś dzień jeździ na rowerze codziennie do sklepu i z powrotem po przykładowe bułki jak i potrafi śmignąć 40 km by załatwić urzędowe sprawy w Starogardzie i się przy tym niewiele zmęczyć :P dla mnie jest wzorem :)

 

Jak byłam dzieckiem co najbardziej w rowerze lubiłam, to że dawał mi poczucie wolności.

Wakacje zawsze spędzałam w lesie nad jeziorem i tam po prostu uwielbiałam jeździć na rowerze. Pędziłam przed siebie na niebieskim składaku...

Nie ma to jak wiatr we włosach, dzikie spojrzenie i owady w zębach :D No cóż czasem mi się coś tam połknęło, no ale podobno mają dużo białka :)

hmm Dobrze, że mój chłopak jest na szkoleniu i tego nie czyta :D

 

Rower daje mi wolność, którą od zawsze kochałam...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Motywuję mnie wolność podczas jazdy na rowerze. Nie ma żadnych ograniczeń. Na wycieczkach w dosłownym znaczeniu. Rower jest wolny i można się wszystkiemu dokładnie przyjżeć.

Dzień bez roweru, dniem straconym :thumbsup: Dlatego namawiam kogo się da żeby jeździł jak najwięcej. Poza tym kasa. Jestem kurierem czyli w jakimś sensie "zawodowcem" :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie najbardziej motywujące są widoki. Nieraz lubię wyjechać nawet na niewielką górkę, usiąść na łące i wyciszyć się z dala od ludzi. Dlatego też nienawidzę asfaltów i szutrów, które tego nie są w stanie mi zaoferować, a przynajmniej nie w Polsce(no może poza górami izerskimi;) ) Dobrze jest też z fajną ekipą jechać, pogadać, pośmiać się:thumbsup:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...