Skocz do zawartości

[rodzice] i ich namawianie


Rekomendowane odpowiedzi

A ja bym przestudiowała uważnie ten temat - do którego zresztą podłączyłam twój. Znajdziesz tu wiele porad w interesującej cię sprawie.
Aż się przeraziłem, myślałem że w 30 minut tyle ludzie postów wrzucili :D

 

Rodzice myślą takimi kategoriami: wyda pieniądze, chwilę się tym pobawi i rzuci w kąt, udowodnij im że tak nie jest, że wiesz jaką wartość ma pieniądz i że go szanujesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość R3surrection

też tak miałem a że w wakacje można parę tysięcy zarobić to szybko zacząłem mieć gdzieś uwagi typu "na co ci amortyzator za 1500zł skoro stary też działa (rst gila xD) więc ogólnie własna kasa= robisz co chcesz ;)

trochę mnie to już nie dotyczy bo nie ten wiek ale cholernie mnie irytowalo to proszenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

skąd ja to znam... ;) Z moim rowerem to było tak, że rodzice kupowali mi tylko rzeczy niezbędne do jazdy typu kaseta, korba (ale to też takie z tańszych), a na swoje widzimisię musiałem zarabiać sam, a i tak krzywo patrzyli na mój rowerek :icon_wink: Chociaż w końcu stwierdzili, że lepiej abym interesował się i wydawał pieniądze na rower niż stał pod sklepem albo bawił się w huligana.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś też rodzice patrzyli krzywo na to, co kupuję i za ile. Ale moim zdaniem to przechodzi z czasem. Jak zobaczyli, ile jeżdzę, startuję, zobaczyli w garażu numery startowe, zdjęcia całego mnie ubłoconego z moim komentarzem, że gorsze części nie dałyby rady. Zobaczyli te zużyte części w garażu i wreszcie że spostrzegli, że to moja pasja, to teraz nie robią już wielkich oczu. Chcą tylko, żebym całej kasy, którą zarobię, nie wydawał na rower a poymślał też np., żeby się w coś ubrać (coś nierowerowego :rolleyes:). Zrozumienie rodziców przyjdzie z czasem, kiedy zauważą twoją pasję. Aha, i Broń Boże nie pokazuj rachunków :icon_wink: Chociaż moi są na tyle uodpornieni, że jak sami znaleźli rachunek (przez przypadek oczywiście) za Rebe opiewający na sumę, za którą złożyłem dziewczynie ostatnio rower (dość niezły ;) ) to widząc moje zachwycenie i opowiadania o zajeżdzonym teflonie w poprzednim amortyzatorze i stwierdzeniu, że ze 2,3 lata na Rebie pojeżdzę, nie patrzyli się już krzywo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty się nie zdziwi jak pod Twoim domem stanie sznurek kandydatek do tytułu Twojej dziewczyny ;)

 

Ja po 3 latach przekonałem swoich że koszulka z Big Stara jest lepsza, dłużej mogę w niej pochodzić, prać ile wlezie a koloru nie straci i nie rozrywa się przy codziennych czynnościach. Jak glany kupowałem albo Nike za 3 stówy to kręcili nosem, dziś nie kręcą bo wiedzą że to porządne ciuchy i wytrzymują dłużej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeśli pieniądze które masz dostajesz od rodziców - to zapytaj ich wprost czy masz na pewno prawo wydawać je na to na co masz ochotę. niech ci powiedzą że tak lub nie - jeśli nie to zaproponuj im niech nie dają ci żadnych skoro nie masz prawa decydować o tym co z nimi zrobisz.

jeśli nie imprezujesz - zawsze można użyć argumentu o piciu/paleniu/wydawaniu na bzdety przez twoich kumpli.

 

nie wiem jaki status finansowy ma twoja rodzina - jesli nie jest on najlepszy to trochę rozumiem twoich rodziców, że nie podoba im się wizja wydawania pieniędzy "na rowerowe pierdoły". jeśli wydajesz na rowerowe graty pieniądze od nich a potem przychodzisz po prośbie - to nie jest w porządku, ostatecznie wymagac można od swoich dzieci gospodarności. ;)

 

czasami działa również tekst: "zamieniłem się z kolegą" :icon_wink:

o drobnych nabytych rzeczach wogóle nie warto mówić, jeśli zmian nie widać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witojcie syćkie

 

Lubie takie tematy :D Od razu wracają wspomnienia :D

 

Pierwszy rower wiadomo na komunie - to był szał, same szimanochy :D

 

Później na rynku zaczęły sie pojawiać fulle :D Każdy miał fulla z marketu, ja na szczęście widziałem u kumpla jak "to coś" jeździ i jak często musieliśmy przy "tym" grzebać :D Noi sie zaczęło namawianie :D , warunek był- jak zdam z nagrodą to dostane rower :D Poszło jak trzeba i kupiłem w porządnym (tak wtedy myślałem) sklepie rowerowym fulla CRX :D:D (na tamte czasy rower na 600zł to była maszyna) cyna straszna, ale w pierwszy dzień już sie wolnobieg zepsuł i później szło z górki tylko :D klamki, hamulce, urwana kiera :(, namawiałem rodziców na nowe części, nie mówiąc już o całym rowerze. Ale zawsze słyszałem to samo :D "po co Ci nowy rower, jak ty tłuczesz sie po min i skaczesz" <lol2>. naprawdę moi są jak skały - dynamitem ledwo ruszysz :P Na szczęście dorwałem prace i po pierwszym miesiącu było mnie stać na "normalne" części :) Teraz jeżdże, nie martwiąc się, że w najmniej odpowiednim momencie gdzieś się rozbije :P

 

Namawiajcie, kombinujcie, bo to tak samo dla waszego bezpieczeństwa na drodze :)

 

Pozdrawiam :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

uważam że uczciwość jest ważna w życiu jednak jeśli argumenty rodzicielskie są mało sensowne - to nie trzeba mieć specjalnych oporów przy kłamstwach.

co i dla kogo no i jak jest ważne - sprawa indywidualna.

dopóki tym co się robi nie robi się komuś krzywdy - jest dla mnie dopuszczalne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja bym na Twoim miejscu (jeśli jesteś w miarę samodzielny finansowo) postawił ich przed faktem dokonanym.

Nie wiem jacy są Twoi rodzice, ale wiem że nie którym można tłumaczyć, mówić, klarować a i tak jak grochem o ścianę - bo przecież rodzice mają swoje racje..

 

Dokładnie. Rodzice też mi mówili jaki jestem głupi, a jak bez ich wiedzy z bratem do domu sprowadziłem nową ramę, za wyłącznie moje zaoszczędzone pieniążki to zmiękli, i nawet wsparli w 33% cały mój nowy rower :] Rodzice kiedyś zmiękną, bo co innego się może liczyć jak nie dobro ukochanego syna :( ? Teraz rozumieją, że to moja pasja i jej nie zmienię. Tylko tata mi dokucza, że jak chce być dobry to mam trenować przez zime po 5-6h i biegać ile wlezie xD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

;) a co zrobic z 11 letnim dzieckiem, którego rodzice chcieliby wspólnie jezdzic rowerami, dzieciak ma najnowszego scotta, moze mieć części, ciuchy jakie chce, a nie wykazuje najmniejszej checi jezdżenia rowerem... na hasło idziemy na rowerki - pojezdzimy po lesie zawsze słysze odpowiedz - ZNOWU ?? ja nie chce.

 

Wspólne jeżdżenie rozpoczęliśmy jak miało 3 lata i od początku robiło tyły, nie wykazywało najmniejszej chęci jeżdżenia i widzę, że nie sprawia mu to najmniejszej nawet radości... ciągle czekam, aż sie to zmieni i powoli tracę nadzieję...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ nic na siłę, przecież nie każdy lubi jeździć na rowerze. Jeden lubi ten sport, a drugi inny. Dla nas jest to jakieś niedopuszczalne, jak to można nie lubić jeździć na rowerze :) ale podkreślam dla nas.

Widocznie dziecko nie odziedziczyło genu cyklozy po rodzicach ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy ma soje preferencje - jedni wydają kupę szmalcu na struny do gitary (dla niezainteresowanych - struna = niecały metr drutu <_< ) a inni na teflonowaną linkę (dla niezainteresowanych - linka = nieco ponad metr drutu :D ). Co kto lubi.

 

A jeśli chodzi o "niepotrzebne wydawanie kasy" w rodzinie, to jeśli ktoś przejawia oznaki wredności (ja przejawiam :P ) to na następne pytanie "po co co nowy rower skoro stary działa" można odpowiedzieć "po co ci nowy telewizor skoro stary działa". U mnie skutkuje - części kupuję na bieżąco, a telewizora nie pozwolę zmienić dopóki się nie posypie. Inna sprawa że dla mnie tej trajkoty mogłoby nie być w ogóle :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja nie mam specjalnie problemów z namawianiem rodziców co do kupna części, roweru ani rzeczy codziennego użytku, oni po prostu wiedza, ze lepiej kupić coś lepszego i trwałego, niż taniochę, która rozleci się po kilku dniach, chociaż może nie do końca to skutkuje, iż nie często mowie im ceny jakie rzeczywiście place za dana rzecz, np dają 500zloty na jakaś część, a ja dodaje do tego 49zl i mam już to co chce, sam nie wiem dlaczego, hehe. ;) , ogólnie z tego co przeczytałem nie mam co narzekać, iż mam to co chce.. bez zbędnego namawiania i meczenia się, ze chciałbym a nie mogę, wiec jedyne co mogę wam poradzić to ćwiczenie umiejętności perswazji, lub pokazanie rodzicom, ze droższe znaczy lepsze, kupując im coś markowego co będą mogli porównać do poprzednio używanej, może to poskutkuje. :P :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Ale wy faktycznie macie takie problemy jak chcecie coś kupić za swoje własne pieniądze :D? Czy to jest tylko wtedy gdy chcecie na tą rzecz wyciągnąć z czyjegoś portfela w tym przypadku rodziców :P

Niesamowite :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawiązując do wypowiedzi Pixona...najlepsza metoda na rodziców, sprawdza sie zawsze i wszedzie..zero konfliktów gwarantowane...wiem bo sama stosowałam - jak sobie odłożysz to wtedy sobie kupisz :P i żadnych wątpliwości nie ma....zatem młodszym przyjdzie odkładać z kieszonkowego i dorabiać przy zrywaniu truskawek latem, a starszym praktykować ciułanie zaskórniaków...ale przynajmniej nikt nie bedzie miał prawa przy ich wydawaniu mrugnąć przy Was okiem.. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Jak sam sobie uciułam trochę grosza to zawsze jest pytanie "Jak ci nie szkoda pieniędzy?" a potem "A może kupisz sobie coś innego?" (oczywiście nie związanego z rowerem), dziwie się, że sobie rodzice jeszcze nie odpuścili bo ich przekonywanie i tak nic nie zmienia :D ale oczywiście metoda zero konfliktów pomaga

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja napiszę od innej strony najlepszą metodą na rodziców jest zaszczepienie im tego bakcyla, jakim jest jazda na rowerze. W tedy na koszta związane z wydatkami na rower będą patrzyli inaczej. Jeżeli nie jeżdżą sami to nie rozumieją, po co kupować takie drogie rowery czy części jak są o wiele tańsze, a jak sami zaczęliby jeździć to popatrzą na to z innej strony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie stosunek rodziców do mojej cyklozy wygląda następująco:

 

Co do zakupu roweru - rodzice mieli mi opłacić prawo jazdy, ale umówiłem się z nimi, że popracuję przez miesiąc, Oni mi dołożą około 700 zł i kupię najpierw rower, ale na prawo jazdy zapracuję potem sam.

Części kupuję za swoje pieniądze - z Mamą jest tak, że jak usłyszała, ile kosztował nowy amortyzator, to się spytała, czemu tak drogo i czy nie mam na co pieniędzy wydawać (ale raczej było to pytanie retoryczne i nie oponowała :blink:). Tato to niegdyś zapalony kolarz, więc tylko czasami widząc mnie uśmiechającego się do nowej części sam się uśmiechnie i podrapie się wymownie w skroń: "No tak, każdy ma swoje kółko zainteresowań" :icon_mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napiszę jak to z drugiej strony wygląda tzn ojca "dzieci" które mają 24 i 25 lat. Pójście na udry i konfrontacje daje marne wyniki. Rzeczowa, spokojna rozmowa jest najlepsza. Wytłumacz starym łopatologicznie wsjo. Pewno mają mgliste pojęcie o rowerach i nie widzą różnicy pomiędzy sprzętem z Tesco a normalnym rowerem, który kosztuje kosmiczne pieniądze. Pokaż, że to nie słomiany zapał zainwestuj najpierw swoje oszczędności i poszukaj w necie jakiś sensownych tekstów napisanych dla laików dlaczego warto kupić coś normalnego a nie jednorazówkę. Możesz podkoloryzować trochę o wypadkach, pękających ramach i związanych z tym wypadkach na makrokeszach. Takie coś zawsze bierze rodziców ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Metoda porównawcza jest bardzo dobra. Warto zapodać filmy pokazujące co nas interesuje, czyli np. wyścig mtb/szosowy lub jakieś ewolucje. Niech rodzice zrozumieją do czego chcesz dążyć. Inna rzecz to porównanie "na dotyk", można przejść się z rodzicami do rowerowego i niech sprawdzą jak działają hamulce, koła, amortyzator itp w normalnym rowerze, a następnie w marketowcu lub czymś z dolnej półki. Niech sobie też spróbują podnieść rower ważący 12kg a następnie 20kg ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim skromnym zdaniem i tak najlepiej samemu zapracować, wtedy satysfakcja jest nieziemska, no i bardziej człowiek szanuje taką rzecz bo wie ile trzeba wysiłku i pracy żeby na to zarobić ;)

 

Ja akurat swój rowerek zakupiłem ze stypendium na studiach. I kto powiedział że nauka nie popłaca ? :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...