Skocz do zawartości

[zima, upadki] Ochrona rowerzysty w zimie


Rekomendowane odpowiedzi

10 godzin temu, KNKS napisał:

Po prostu nie potrafię się doszukać pozytywnych aspektów negowania sensu używania jedynego zabezpieczenia jakie zostało wymyślone dla bezpieczeństwa kolarza/rowerzysty. Dla mnie jeżdżenie bez kasku jest niedopuszczalne, jednak daleki jestem od tego by coś komuś nakazywać lub czegokolwiek zabraniać. Jeśli chcesz przekonać się o sensowności powyższego to zapraszam do mnie, polecimy małą grupą szybką rundkę po płaskim na szosie. Teoretycznie nic nie powinno się stać, ale jest mokro i zimno... Kto wie...Zobaczymy czy zaryzykujesz jazdę bez kasku, czy przezornie założysz go na głowę.  Dla mnie rower+kask to jedyne możliwe połączenie. Tyle...no offence...

Nie dopuszczasz jazdy bez kasku, ale jazdę w grupie już tak? A czy jazda w grupie, czyli w domyśle z wykorzystaniem jazdy w cieniu aerodynamicznym za innym kolarzem, nie jest naruszeniem jednej z podstawowych zasad bezpiecznego poruszania się wszelkimi pojazdami, czyli zasady zachowania bezpiecznego odstępu od pojazdu poprzedzającego? Cała istota kolarstwa szosowego polega na łamaniu tej zasady. No bo czym jest jazda w peletonie, jazda na kole? Jedno liźnięcie koła, jeden błąd któregoś z zawodników i już leży nawet pół peletonu. Jedni wpadają na drugich, lecą przez kierownicę na pysk lub łamią obojczyki. Przytoczę choćby ostatni wypadek Ryszarda Szurkowskiego podczas wyścigu weteranów w Kolonii w 2018 roku. Był kask na głowie, było ogromnie doświadczenie, ale to w niczym nie pomogło, bo słynny kolarz doznał ciężkich obrażeń twarzy i kręgosłupa, wraz ze zmiażdżeniem rdzenia kręgowego i czterokończynowym paraliżem. Po prostu ktoś się przed nim przewrócił, a on był tym drugim. To jest ryzyko jazdy w peletonie i wykorzystywania cienia aerodynamicznego. Można jechać w kasku, ale tak naprawdę jedyną pewną metodą na uniknięcie tego ryzyka jest całkowita rezygnacja z takiego sposobu aktywności. Może to brzmi brutalnie, ale taka jest prawda. Dlatego dla mnie kolarstwo szosowe jest zbyt niebezpiecznym sportem, bo nie akceptuję takiego ryzyka. Kolarzem szosowym nigdy bym nie chciał być, choć jazdę po szosie jako taką bardzo lubię. Nawet w małych grupach czy w duecie już od wielu lat nie jeżdżę. Jedyny element jazdy w peletonie z jakim mam do czynienia to ze trzy, cztery wyścigi mtb w roku, gdzie zaraz po starcie jest trochę tłok i tą część wyścigu zawsze uważam za najbardziej niebezpieczną.

Kogoś bulwersuje jazda bez kasku, a mnie bulwersuje oglądanie kraks w peletonie i myślę wtedy: "Jak można dopuścić do takiego idiotyzmu?". Takie same mam wrażenie oglądając nokauty w boksie czy zamroczonych po zderzeniu głowami (przepraszam, kaskami) futbolistów amerykańskich. 

Ktoś zakłada kask, żeby zminimalizować ryzyko i jedzie na ustawkę, a ja nie zakładam kasku i nie jadę na ustawkę, tylko samotnie sobie pojeżdżę. W trosce o swoje bezpieczeństwo.

Ktoś inny zakłada fullface'a i ochraniacze i jedzie na jakieś tory robić takie rzeczy, że aż mnie ciarki przechodzą. Ma "niedolota", wali chronioną kaskiem głową w ziemię, otrzepuje się lekko zamroczony, chwali swój kask i po chwili wykonuje drugą próbę. Ale przecież on dba o bezpieczeństwo, bo ma kask. On się nie naraża. Ale ten bez kasku jadący Ukrainą po bułki to samobójca.      

 

Edytowane przez marvelo
  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie, mój drogi @marvelo , sam odpowiedziałeś sobie na pytanie dlaczego jestem zagorzałym zwolennikiem kasków. Obojczyk skręcą na śruby, stabilizującą płytką, chirurdzy na dowolnym SOR i za 2 miesiące będziesz jak nowy. Podobnie z kośćmi kończyn górnych i dolnych, których uszkodzenia rzadko stanowią zagrożenie dla życia . W przypadku urazu głowy sytuacja nie wygląda już tak kolorowo. Taki uraz niekoniecznie może ustąpić przed chirurgią twardą, bo tam już wchodzi w grę neurochirurgia.

Tak więc minimalizowanie powstania urazów czaszkowo-mózgowych, krwiaków nad i podtwardówkowych oraz temu podobnych, uważam za kluczowe. Oczywiście jak przewali się przez ciebie TIR z naczepą pełną węgla to styropianowy kask niekoniecznie pomoże, nawet jeśli ma MIPS 😉, ale przy klasycznych glebach, takich przy 30-32km/h, bez uderzenia w przeszkodę stałą, dość skutecznie ochroni, jeśli nie przed bezpośrednim uderzeniem w nawierzchnię, to przynajmniej przed obcierką. A każdy kto doświadczył, dajmy na to,  wstrząśnienia mózgu, wie że nie jest to coś do czego warto wracać.

Oczywiście możesz się nie zgodzić.

Do argumentów o "jeżdzie na kole" jak i bezsensu kraks w peletonie nie odniosę się, bo do dyskusji na temat techniki jazdy w grupie/wyścigu powinni być uprawnieni kolarscy praktycy, a znawcy sprzed telewizora, wędkarze, dojeżdżacze i działkowcy tylko zaciemniają obraz tejże.

Edytowane przez KNKS
  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czego się spodziewałeś? Że będą pisać o nakolannikach czy nałokietnikach jaki jest ich sens i kto jeździ, to od razu mogę Ci podpowiedzieć że nikt ( nie licząc kilku wyjątków ) nie jeździ. 

Widujesz kogoś w zbroi, bo ja widuje na pokazach rycerzy ;) .

Także ten temat już dawno się skończył, kto miał coś do napisania to napisał, reszta to przepychanki. Temat już dawno temu powinien być zamknięty. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 27.12.2022 o 13:45, KNKS napisał:

Po prostu nie potrafię się doszukać pozytywnych aspektów negowania sensu używania jedynego zabezpieczenia jakie zostało wymyślone dla bezpieczeństwa kolarza/rowerzysty. Dla mnie jeżdżenie bez kasku jest niedopuszczalne, jednak daleki jestem od tego by coś komuś nakazywać lub czegokolwiek zabraniać. Jeśli chcesz przekonać się o sensowności powyższego to zapraszam do mnie, polecimy małą grupą szybką rundkę po płaskim na szosie. Teoretycznie nic nie powinno się stać, ale jest mokro i zimno... Kto wie...Zobaczymy czy zaryzykujesz jazdę bez kasku, czy przezornie założysz go na głowę.  Dla mnie rower+kask to jedyne możliwe połączenie. Tyle...no offence..

A gdzie ja neguję?
Ja po prostu nie jestem ślepym wyznawcą, widzę też jego wady, gdzie może zawieść, gdzie pogorszyć sprawę. Gdyby to był ochraniacz idealny, bez wad, to by nie było takiej dyskusji.

Problem w tym, że większość argumentuje za kaskami w sposób emocjonalny, wręcz fanatyczny. Uważam to za błędne podejście, które prowadzi do fałszywego poczucia bezpieczeństwa, do mitologizacji tego kawałka styropianu i plastiku.
Potem powstają takie fałszywe tezy, że kask poprawia bezpieczeństwo. Nie, nie poprawia, nie minimalizuje ryzyka wystąpienia wypadku (a nawet potrafi podnieść to ryzyko), co najwyżej zmniejsza obrażenia.

W dniu 27.12.2022 o 14:28, Mandoleran napisał:

Więc zakładam że jesteśmy zgodni że głowa pikuje w dół i naprawdę chcesz ryzykować swoim zdrowiem czy nawet życiem opierając się na teorii że waga kasku uszkodzi mi szyje?

Podstawą jest nie lecenie bezwiednie głową w grunt czy inne przeszkody. Od tego masz wyrobione odruchy obronne, że tą głowę osłaniasz, próbujesz zamortyzować upadek.

Zadam zaczepne pytanie ale nie traktuj tego personalnie, tylko jak chwilę refleksji dlaczego taki pomysł większość uznaje za szkodliwy.
Czy jesteś za tym, żeby dzieci raczkujące i uczące się chodzić miały zakładane kaski, w końcu nie trudno o rozbicie głowy?

No i czy jeżeli ryzyko na rowerze jest tak duże, to czy wszystkie kaski nie powinny być pełne?

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Thomlodz napisał:

Proponuję modom zrobić przyjemność koledze Tobo i skasować także i ten temat. Ciągłe czytanie o kaskach robi się nudne.

Proponuję tobie nie produkować wujowych śmieciotematów. Zmajstrowałeś ich kilka i nadal to robisz. Ten o obowiązku obywatelskim mod posprzątał,  chwała mu. Korborandki, jazda na ślepego,  jajochrony.  Zacznij od siebie,  reszta problemów nie będzie miała miejsca. 

Naprawdę nie masz sensownych pytań okołorowerowych? 

Gdyby np w wątku o ochraniaczach naprawdę zależało ci na uzyskaniu tematycznych odpowiedzi a nie tworzeniu bzdetów dla ubawu to widząc że ktoś robi śmietnik powinieneś poprosić udzielających się o trzymanie się tematu a moderację o posprzątanie. Ale przecież ochrona części ciała nie jest powodem powołania tematu do życia,  co? 

Mogę stwierdzić z dużym prawdopodobieństwem że jesteś,  jak większość z nas,  mistrzem obsługi gugla i jednym poszukiwaniem wygugliłbyś dostępne opcje ochrony łokci,  klaty,  piszczeli czy krocza. Wyszukiwarka to mistrzostwo świata i dostarczy ci masę wyników dając praktycznie pewność jak się sprawy mają. 

Chyba że naprawdę masz problem z trzymaniem się realiów i rozkminiasz czy użytkownicy forum też chcieli wyrwać dupeczkę z portalu randkowego a wycieczka rowerowa okazała się sposobem na zaopatrzenie laski w jakieś trunki? 

Uważam że możesz próbować jak to zadziała,  doświadczalnie albo wejść w jakąś trwałą relację,  zamieszkać razem i przetestować reakcję kobiet(y) na użycie łazienki jako myjni. 

Teoretycznie i praktycznie jestes anonimowym użytkownikiem forum wie możesz mieć wyrąbane co spłodzisz i co na Twój temat pomyślą ludzie. Jednak,  co mi przechodzi przez głowę,  gdybym wirtualnie robił zamęt i śmiecił to jest pewna szansa że w rzeczywistości kogoś spotkam i popatrzy na mnie niezbyt...przyjemnie. Oczywiście- możesz mieć to gdzieś. 

Edytowane przez tobo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...