Skocz do zawartości

[Kupno] Składany rower ze wspomaganiem do ok. 4 tysięcy.


Rekomendowane odpowiedzi

W Alpach to zaobserwowałem takie zjawisko - na podjeździe szutrem elektryczni wyprzedzali nas jeden za drugim, a potem wracali po śladach jak zobaczyli jak wyglada zjazd. Są też wyjątki. Spotkałem gościa na elektryku, który magicznie ciął do góry ścieżką, którą ja ledwo zjechałem w dół,  ale więcej spotkałem takich, którzy pchali elektryka przejezdną bez prądu ścieżką, bo było wąsko i kamieniście. A sprzęt był pierwsza klasa. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Wojcio ale czy tobie to przeszkadza ? Ja też czasem wyprzedzam na podjeździe kogoś na analogu . Nie specjalnie ale jeśli jadąc swoim tempem jestem szybszy . Ludzie mają różną kondycję , różne umiejętności ale i różne cele . Myślę że jeśli z e hulajnogami daje się żyć w mieście to i e bikami  w górach się da . W czeskich Izerach ponad 50% spotkanych rowerzystów była na e , a to łatwe góry . W okolicach Bielska jest podobnie i to nie tylko na górskich szlakach . I tak to będzie wyglądać . Z tego co słyszałem ,,na zachodzie " już tylko ludzie o typowo sportowym nastawieniu jeżdżą po górach na zwykłych .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, PiotrWie napisał:

Żeby jechać 35/h trzeba mieć zdjętą blokadę i manetkę - a wtedy nie jest to rower. Przeciętny turysta jedzie na zwykłym MTB pod górę 6 - 8 km/h a na elektryku 15 góra 20 . Mam wrażenie graniczące z pewnością że pod Jaworzynę czy Wierchomlę Ty byś nie dał rady podjechać nie tylko 35/h a nawet więcej niż 25/h na elektryku. Najłatwiej coś krytykować podając jako przykład patologię. Jedź w Alpy a takich tam nie zobaczysz pomimo przewagi optycznej elektryków nad rowerami bez wspomagania.

Owszem, czasami nawet i 40 kmh. Tymczasem nie wziąłeś pod uwagę aspektu do którego się odniosłem. Patologią jest niezdolność czytania ze zrozumieniem. I to nie jest wrażenie graniczące z pewnością. To fakt. 

Co do faktów: żeby jechać 35 na godzinę trzeba nie mieć blokady, nie trzeba mieć manetki. Doinformowanie wstępne jest przydatne,  jeśli zamierza się udzielać jakiejś dyskusji. 

8 godzin temu, WaGiant napisał:

@Wojcio ale czy tobie to przeszkadza ? Ja też czasem wyprzedzam na podjeździe kogoś na analogu . Nie specjalnie ale jeśli jadąc swoim tempem jestem szybszy . Ludzie mają różną kondycję , różne umiejętności ale i różne cele . Myślę że jeśli z e hulajnogami daje się żyć w mieście to i e bikami  w górach się da . W czeskich Izerach ponad 50% spotkanych rowerzystów była na e , a to łatwe góry . W okolicach Bielska jest podobnie i to nie tylko na górskich szlakach . I tak to będzie wyglądać . Z tego co słyszałem ,,na zachodzie " już tylko ludzie o typowo sportowym nastawieniu jeżdżą po górach na zwykłych .

50% było na razie. Mam wrażenie że w tym względzie będzie progres. 

Z doświadczenia kontaktu z ludźmi jeżdżącymi rowerami,  głównie mtb, poza xc-spinaczami reszta w miażdżącej przewadze lubi jeździć,  nie lubi się napinać. 

Im bliżej gór tym proporcje są zaciążające elektrycznie. 

W lipcu byłem na polskim urlopie,  odwiedziłem dwa lokalne sklepy. Jeden z nich poza ultra budżetowymi analogami nie sprzedał prawie żadnego roweru bez wspomagania w zakresie od klasy średniej. 

W zeszłym roku odwiedziłem Edynburg i przez 2 dni widziałem mniej niż 10 rowerów analogowych. 

Zakładając że zaopatrzenie rynku jest ustawiane pod bogatsze kraje Europy czy Stanów może się okazać że analogi z pewnych segmentów rynku znikną zupełnie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dyskusja o wyższości Świąt Wielkiej Nocy nad Świętami Bożego Narodzenia 🙂

1. Kiedyś to w górach nie było wyciągów i na nartach zjeżdżało się to co wcześniej podeszło. Potem wszytkom się w głowach poprzewracało.... Do dzisiaj jak mój ojciec widzi współczesne buty narciarskie to się puka w głowę bo przecież w tym się wcale nie da chodzić 🤭. Widzimy, że narciarstwo w starym stylu wraca w postaci Ski Touring ale to jest nisza.

3. Pewnie tak samo będzie z rowerami górskimi i analogi w prawdziwych górach gdzie przewyższenia są na poziomie 500 m na każde 10 km będą niszą dla sportowców i pasjonatów.

4. Sam jeżdżę na analogu, startuje w zawodach MTB, w zeszłym roku dla żony poskładałem na bazie lekkiego Scotta rower elektryczny z centralnym napędem. Musze powiedzieć, że po 2 tyg urlopie w Szklarskiej był to strzał w dziesiątkę, mogliśmy razem przejechać na luzie trasy, które po przednio były dla małżonki zbyt wymagające fizycznie co kończyło się prowadzeniem roweru i kiepskim nastrojem.

5. Kręcąc się po Izerach w okolicach Orla czy Chatki Górzystów widziałem większość zarówno polaków przyjeżdżających ze Świeradowa jak i Czechów z Harahova na e-bikach. Na normalnych rowerach powiedzmy sobie szczerze albo by nie wjechali albo by się strasznie umordowali prowadząc rowery przez 6 km ze Świeradowa pod górę. Nie zauważyłem żadnego chamstwa wręcz przeciwnie cieszy widok całych rodzin spędzających razem czas, a to ze mnie ktoś wyprzedza pod górę jadąc dwa razy szybciej niż ja no cóż kwestia wyboru.

6. Ponieważ pesel jest nieubłagany bacznie przyglądam się temu co się dzieje w temacie elektryków i cieszę, że jest alternatywa.

 

Edytowane przez Kettler
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też uważam że najwyższy czas zakończyć tę dyskusję o wyższości świąt Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkiej Nocy. Uważam że tych którzy są uparcie na nie przekona pesel. Jednego chyba nikt nie odmówi elektrykom - potrafią zrównać grupę. Jak jeździliśmy z żoną na analogach to na każdym większym podjeździe ja podjeżdżałem i czekałem na górze - gdy ona podeszła jeszcze potrzebowała odpocząć. Gdy próbowaliśmy jechać na jednym elektryku i jednym analogu to ona wyjeżdżała i czekała zanim ją wyjadę i trochę odpocznę. Na dwóch elektrykach wyjeżdżamy razem i po chwili jedziemy dalej - jedyna różnica to zużycie prądu które mam o połowę mniejsze od żony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi nie przeszkadzają e-bike'i. Pewnie następny lub kolejny mój rower będzie miał silnik - lata lecą, niestety. Chcę tylko by osoby planujące zakup roweru jeszcze raz pomyślały, czy a pewno potrzebują elektrycznego, czy może lepiej dla nich będzie kupić lepszy rower "bio" - bo taniej, bo z większym wysiłkiem, ale przejadą te 20km po lesie, bo można się spocić, bo większa satysfakcja. Ja się ze wstydem przyznam, że miałem okres fascynacji samochodowym off-rondem - wtedy to "robiłem" trasy w górach Rumunii czy Ukrainy - to dopiero "sport". Żeby było weselej - ja sam jestem elektrykiem (inżynierem) :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiadając na pytanie autora:

1. Jeżeli ma jakieś przyzwoite rowery to można rozważyć opcje przeróbki.

2. Jeżeli nie to nie pchałbym się w żadne używane egzemplarze bo nigdy nie wiadomo co się kupuje a koszty części i napraw markowych silników są zaporowe o bateriach nie wspomnę.

3. Jak mają być wypady za miasto to to nie m co kupować 20 cali, opcja składania to fikcja nigdy nie wykorzystywana, 26 cali to już chyba martwy standard zostaje więc 27,5, 29 w pseudo MTB lub 28  treking.

4. Jak nowe to warto kupić rower od dostawców od których będzie wsparcie, propozycje kolegów są ok. (Decathlon i Ecobike) sam rozważałem zakup z tych firm.

 

 

Edytowane przez Kettler
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...