Skocz do zawartości

[Zima na rowerze] Wszystko co z tym związane.


Rekomendowane odpowiedzi

W zimie wyskakiwałem zawsze na godzinkę, półtorej... zdecydowanie krócej niż w lecie. W niedzielę postanowiłem pojeździć dłużej, temperatura około zera.

 

Po 2,5 godzinie byłem tak wyczerpany a nogi tak nie miały siły kręcić, że ledwie jechałem. I kiedy już myślałem, że gorzej być nie może, że zaraz umrę... zaczął padać deszcz. Wykończyła mnie wilgoć ubranek i ostry, zimy wiatr jaki się zerwał. Wracam do krótszych tras, max 2h, bo dalej to była dla mnie katorga.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Ja z kolei strzeliłem sobie 3 godziny w sobotę ( 60 km z testem przełożeń na leśnych mini pagórkach ) + 2 g. w niedzielę ( 40 km w lesie ), i to po niedzieli bardziej byłem ujechany, mimo że teoretycznie powinienem być bardziej zmęczony po sobocie ( lekko zmęczyły mi się ręce, a dopiero po niedzieli poczułem nogi - znaczy się "weszło" :icon_cool: )...
Może to po części kwestia warunków, które mimo podobnej temperatury lepsze były w sobotę ( nawierzchniowo odwrotnie ) - tzn. w ogóle nie czułem, że jest + 2, a słoneczny dzień pewnie też działał na plus ( w niedzielę 1 - 0 i pochmurno ).
Poza tym znaczenie może mieć fakt, że jakby nie było jest zima, nastąpiła jakaś kumulacja wysiłkowa/braki witamin i minerałów/kiepskie nawodnienie, no i jeździłem dwoma rowerami - w niedzielę starszym 27.5" wymagającym serwisu, i najnerem nówką ( też niedługo powinien tam trafić ), ale wiadomo : "złej baletnicy"...😉
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, cervandes napisał:

Po 2,5 godzinie byłem tak wyczerpany a nogi tak nie miały siły kręcić, że ledwie jechałem. I kiedy już myślałem, że gorzej być nie może, że zaraz umrę... zaczął padać deszcz. Wykończyła mnie wilgoć ubranek i ostry, zimy wiatr jaki się zerwał. Wracam do krótszych tras, max 2h, bo dalej to była dla mnie katorga.

Po lasach tak nie wieje. Warto też spojrzeć na prognozy i kierunek wiatru, żeby w  miarę możliwości powrót był z wiatrem.
Mi to wygląda na standardowe spalenie się bez picia i jedzenia. Jak jest zimno to tak nie czuć, że organizm się odwadnia.

Można też ubrać się nieco cieplej, mniej przewiewnie i jechać wolniejszym tempem niż latem. Ewentualnie zabierać coś na przebranie, dołożenie warstwy nieprzewiewnej.

Ja okrutnie zmarzłem tydzień temu ale to przez stanie w miejscu na otwartej przestrzeni. Jak się czeka ze 40 minut na obfotografowanie samolotu, to nawet niewielki wiatr bardzo mocno chłodzi. Pod koniec to już mi łapy z aparatem drżały ;)

A ostatnia niedziela była ok, ten deszcz nie był taki zły. Mimo kiepskiej kondycji (jakieś zatrucie pokarmowe w środku tygodnia), to spokojnie te trochę ponad 2,5h poszło. Normalnie pewnie bym koło 4h pokręcił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...