Skocz do zawartości

[Zima na rowerze] Wszystko co z tym związane.


Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 22.11.2021 o 08:57, zekker napisał:

Podaj model opony, bo piszesz jakbyś jeden sezon na zimówkach przejeździł i trafił na warunki dopasowane do tych opon.

Wyżej nabazgrałem do kolegi że mam takie same tylko w rozmiarze 27.5 x 2.6, no chyba że nie zauważyłeś ;) także ... Shwalbe Ice Spiker Pro 27.5 X 2.6

A gdzie tam już tak idealnie trafiłem na warunki pogodowe dla tych opon, no tak w sumie trafiłem, ale potem troszku zelżało i nie chciało mi się zmieniać kół bo pewnie zaraz znowu dowali śniegu i zamrozi z powrotem i tak było, także miałem okienko pogodowe, jechałem na tych oponach także po kostce brukowej i jezdni, dobrze się trzymają, tylko troszku hałasują i się ludki oglądały co to jedzie ... :D     

W dniu 22.11.2021 o 08:57, zekker napisał:

Na śniegu kolce kompletnie nic nie dają.

Jak nie dają !!! mam gdzieś na strychu dedykowane opony na zimę ( opona przednia prowadząca czy jak to się tam nazywa + opona tylna napędowa ) na zimę i nie są lepsze od kolców, także możesz sobie wsadzić te swoje wypociny. Na zawodach ( Zima ) chłopaki miały założone opony bez kolców na śnieg i bardzo dobrze się trzymały, jak sprawdziły opony z kolcami na śniegu potwierdziły że opony z kolcami lepiej się trzymają na śniegu, a jak jest jeszcze pod śniegiem lód to już lepiej mieć kolce + opony na śnieg. Oczywiście nie ma nic do ciebie także spoko i nie patrz na moje słownictwo ... :D ;)  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.11.2021 o 08:57, zekker napisał:

Wymienne kolce fajnie brzmią ale zmiana wszystkich wychodzi bardzo drogo i potrzeba masę czasu - kompletnie nieopłacalne.

Ja już nie pamiętam ile kosztuje woreczek wymiennych kolców, jak nic się nie zmieniło to w woreczku jest chyba 50 szt ?, w zestawie jest jeszcze kluczyk. Wolę na lód kupić opony z kolcami niż robić druciarstwo, jak to debile po internetach robią opony na zimę z wkrętów, trzeba mieć nasrane na łbie ... :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.11.2021 o 15:38, Punkxtr napisał:


To była jedna zima, później miałem już sensowną odzież ale wystarczyło. Dziś palce mam notorycznie zimne i dla przykładu wczoraj było ok. 6 stopni i pomimo zimowych butów czułem już lekko zmarznięte stopy. Także przyjemności z tego nie mam, mogę jeździć ok godziny, maks. półtorej jak jest na minusie tylko trzeba mocno zaciskać zęby 😉

Podgrzewane wkłady dawały radę tylko szybko padły, może spróbuję jeszcze skarpet albo czegoś takiego. Nawet w ub. roku kupiłem wreszcie Ice Spikery, które zawsze chciałem mieć i świetnie się jeździło 🙂


  

 

 

Tu problemem może być krążenie, tak więc może warto zasięgnąć porady lekarza? Grube skarpety na pewno nie zaszkodzą, np. cos ze sklepu turystycznego. No i może wkładka z warstwą aluminium.

Ja z kolei szukam rękawic na warunki zimowe. Zastanawiałemm się nad takimi z Decathlonu, ale wpadły mi też w oko tego typu

https://www.militaria.pl/mechanix_wear/rekawice_mechanix_wear_coldwork_m-pact_black_grey_cwkmp-58_p1011067.xml

Z punktu widzenia rowerzysty ważne może byc to "Na zewnętrznej warstwie rękawic znajdują się wytrzymałe panele wykonane z tworzywa TPR (guma termoplastyczna), które świetnie chronią przed otarciami i uderzeniami dłoni o elementy otoczenia zewnętrznego. Panele spełniają wymagania normy ANSI 138 Level 2. Wyposażono je w specjalne przedziały umożliwiające zginanie palców i zaciśnięcie dłoni w pięść. Dodatkowe zabezpieczenie dłoni zapewnia wyściółka D3O®, która pochłania i rozprasza energię uderzenia."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Up, możliwe chociaż nie wiem czy z tym da się coś zrobić. Generalnie przetestowałem wszystko co się dało łącznie z podgrzewanymi wkładkami. I tylko one dawały radę, ale szybko się zepsuły 😕

Ew. mógłbym jeszcze zainwestować w jakieś zimowe buty dla polarników typu 45NRTH czy coś w ten deseń 😉

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołożę swoje trzy grosze do dyskusji... Na rowerze jechałem w najniższej temperaturze minus 5 przy bezwietrznej pogodzie i jakoś się udało dotrwać dwie godziny bez odmrożenia czegokolwiek  ;) . W butach mam wkładki z warstwą aluminiową i do tego używam nakładek na buty, które bardziej chronią przed brudem i wiatrem aniżeli dostarczają "ciepła" ale to i tak już zawsze coś. Jeżeli chodzi o ubranie górne to ubieram się na "cebulkę" a do tego kiedyś kupiłem kurtkę zimową na rower w Lidlu i zaskoczenie jest ciepła!!!. Pod spód ubieram bieliznę termo aktywną ze sklepu "Tchibo" i tu też zaskoczenie daje radę, niestety podobna z lidla już nie :(. Rękawiczki z Decatholu polarowe, może mam dobre krążenie ;) bo koleżanka ma identyczne i po 30 minutach muszę dla niej uruchomić podgrzewacz bo jej "odpadają". Na głowę bezwzględnie kominiarka z czapeczką oraz komin na szyję. Tak uzbrojony jeżdżę sobie jak tylko pogoda i nawierzchnia pozwala, nie jeżdżę po śniegu i lodzie "życie i całe kości u mnie w cenie". Zapomniałem dodać mam też maskę... Pozdrawiam zimnolubnych :)    

P/S zdjęcie maski poglądowe, zawsze jeżdżę w kasku!!! Jeszcze jedno, zawsze ale to zawsze gorące napoje, termosy mam swoje ;) co widać na zdjęciu roweru. 

20211203_110205.jpg

20211203_111215.jpg

20211203_111857.jpg

20210128_103420.jpg

20200314_150005.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio widuję dwóch chłopaków na gassowej trasie. Jakoś tej jesieni na nich zwróciłem uwagę - bo mnie goście zszokowali nonszalancją, a strój jednego i przedwojenny siłowy styl jazdy spowodował, że zanotowałem Go w pamięci, zresztą kiedyś się tam za nas złapali jak od Góry K. jechaliśmy i trzymali się od Gassów do Obórek, nawet jakieś "dzięki" padło - chodzi o to że Ich kojarzę i nie jest to jakiś wybryk jednostkowy. W takich dziwnych temperaturach to ze 3 razy Ich widziałem - jeden ubrany w miarę normalnie ale drugi twardo jeździ w szortach i koszulce z krótkim rękawem. Jak ich ostatnio widziałem było w okolicach +5. Ja już miałem lekką termówkę (to może przesadna nazwa - cieplejszy długi rękaw pod koszulką), długie spodnie i ocieplacze na buty - taki lekko ocieplający zestaw. Widzę gościa w lekko powiewającej koszulce nie był ubrany w żaden strój - ot jakieś sportowe shorty i luźnawy t-shirt, a mi w głowie było tylko jedno - nie ma żadnego rozjazdu bo zamarznę... dziwnie mi się zrobiło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem w szkole gościa, który kurtkę w zimie nosił tylko po to żeby się nie patrzyli na niego jak na idiotę (zresztą zawsze koszulka + rozpięta kurtka nawet jak było -20). W spodenkach tak samo chodził do momentu aż kilka cm śniegu nie zalegało;P Ot, syberyjski organizm

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odczuwanie temperatury to indywidualna sprawa, ja pracuję z jednym gościem, który przez cały rok (nie ważne że jest 10cm śniegu) chodzi w sandałach ( oczywiści bez skarpet 🙂 ).

Ja mogę jeździć w krótkim rękawku - ale ważne, że w stopy i ręce jest mi ciepło. Dlatego praktycznie od +8-10 Stopni jeżdżę w : image.jpeg.c2e26f9c32adb324083dbfecffd7820d.jpeg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.12.2021 o 21:22, _Piotrek napisał:

Wyżej nabazgrałem do kolegi że mam takie same tylko w rozmiarze 27.5 x 2.6, no chyba że nie zauważyłeś ;) także ... Shwalbe Ice Spiker Pro 27.5 X 2.6

Jak nie dają !!! mam gdzieś na strychu dedykowane opony na zimę ( opona przednia prowadząca czy jak to się tam nazywa + opona tylna napędowa ) na zimę i nie są lepsze od kolców, także możesz sobie wsadzić te swoje wypociny. Na zawodach ( Zima ) chłopaki miały założone opony bez kolców na śnieg i bardzo dobrze się trzymały, jak sprawdziły opony z kolcami na śniegu potwierdziły że opony z kolcami lepiej się trzymają na śniegu, a jak jest jeszcze pod śniegiem lód to już lepiej mieć kolce + opony na śnieg. Oczywiście nie ma nic do ciebie także spoko i nie patrz na moje słownictwo ... :D ;)  

Mogłem nie zauważyć.

Śnieg jest za miękki, żeby kolce cokolwiek zmieniły. Najdobitniej pokazuje to porównanie Kendy Klondike (29x2,1" 360-400 kolców, różnie podają) na ubitym śniegu (czyli dosyć twardym) z Schwalbe Marathon Winter (28x1,6", 240 kolców) oraz Schwalbe Winter (tak samo 1,6", 120 kolców). Kendy rodziły sobie najgorzej, było czuć, że gorzej trzymają i łatwiej o uślizgi. Schwalbowe obie podobnie.
Na luźnym, Kendy już wygrywają, bo są szersze i mają bardziej agresywny bieżnik. Wintery mają tendencje do bocznych uślizgów, bo nie mają bocznych klocków, które by się wgryzały w śnieg.
Tutaj przede wszystkim liczy się bieżnik i guma. Gdyby Klondike miały lamelki, to prawdopodobnie byłyby o wiele lepsze.

Na lód to bez kolców jest kiepsko, tu nie ma co się rozwodzić.

W dniu 2.12.2021 o 21:37, _Piotrek napisał:

Ja już nie pamiętam ile kosztuje woreczek wymiennych kolców, jak nic się nie zmieniło to w woreczku jest chyba 50 szt ?

Ostatnio jak kupowałem to stalowe wychodziły po 60gr od sztuki, a aluminiowe po 80gr.
Dla twoich podają 344 kolców, co daje około 275zł (masz alu) za wymianę wszystkich kolców. Nowe opony widziałem od 290zł, średnio około 350zł. Ile godzin trzeba poświęcić na wymianę wszystkich, to nawet szkoda gadać.

W moich było 240, co da 144zł (stalowe), nowe obecnie da się dostać poniżej 200zł (w 2010 kupiłem komplet ze 250zł). Tak samo masa godzin na wyjęcie starych i włożenie nowych - niewarte tych 60zł mniej.

Teraz widzę na allegro stalowe po 1zł od sztuki, a zestaw 50 z kluczem 70zł (1,4zł od kolca). Czyli wymiana w twoich wyjdzie 344zł (praktycznie tyle samo co nowa lub drożej), moich 240, 360-400 (zdecydowanie drożej od nowych).

Jest jeszcze taki problem, że otwory na kolce się wyrabiają tak od jazdy, jak i wyjmowania i wkładania kolców. Po wsadzeniu nowych nie trzymają się już tak dobrze, mają tendencję do przekrzywiania się lub wypadania.

Ostatni raz bawiłem się w dokładanie. Kupiłem zwykłe Wintery i kolce, bo wychodziło taniej. Upierdliwości dziergania w oponie i poświęconego czasu nikt mi nie zwróci. Więcej na taką operację raczej się nie zdecyduję.

 

W dniu 3.12.2021 o 10:50, Punkxtr napisał:

Up, możliwe chociaż nie wiem czy z tym da się coś zrobić. Generalnie przetestowałem wszystko co się dało łącznie z podgrzewanymi wkładkami. I tylko one dawały radę, ale szybko się zepsuły 😕

A tak zapytam, co masz ubrane powyżej butów?
Kiedyś zauważyłem, że jak przedramiona mam gorzej dogrzane, to dłonie i palce zdecydowanie bardziej cierpią. Ze stopami może być podobnie, jeżeli łydka wychłodzona, to krew nie dopłynie do stóp i będą marzły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@zekkerw zależności od pogody mam różne ciuchy. Od klasycznych, jesiennych i zimowych obcisłych spodni z membraną i bez niej, poprzez luźne Gore Bike Wear z Gore Tex'u. Na górę ocieplana bluza, jak jest bardzo zimno to dodatkowo potówka i na wierzch kurtka Gore. Plus tej całej sytuacji jest taki, że kiedy robi się 30 stopni i więcej mogę robić co chcę i ile chcę, kiedy większość woli siedzieć w cieniu bez ruchu 😉

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Moje wnioski z zimowych przejażdżek są takie:

1. Odczucie zimna jest subiektywne. Czasem i grube rękawiczki oraz skarpetki z wkładkami nie pomogą, a czasem jest nam ciepło gdy jesteśmy lekko ubran, ale jedziemy w towarzystwie ładnej dziewczyny :) . Myślę, że warto zgłębić temat i zorientować się jak to jest z naszym organizmem. https://www.poradnikzdrowie.pl/sprawdz-sie/objawy/dlaczego-ciagle-jest-mi-zimno-8-powodow-czestego-odczuwania-aa-b2cJ-je3x-pbxx.html

2. Warto zabierać termos z gorącą herbata z sokiem.

3. Gdy stopy zmarzną można część trasy przejść pieszo.

4. Co do napędu - przypomnę ten wątek :) https://www.forumrowerowe.org/topic/248124-konserwacja-konserwacja-roweru-po-jeździe-po-śniegu/

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Czasami trudno to wszystko ogarnąć - np. w sobotę przy dużej wilgotności i temperaturze +1 nie zmarzłem, a w niedzielę przy podobnej wilgotności i temperaturze -2 marzły mi już palce u rąk i nóg...
Wraca temat jakiegoś ciepłego, albo chociaż letniego napoju - ostatnio zdarzyło mi się pierwszy raz coś wieźć pod kurtką - dokładnie soczek guava ( polecam ), i zimny nie był, a temperatura powietrza była podobna ( 2 do -1 ).

Znów chodzi mi po głowie rodzaj bidonu -termosu, żeby nie trzeba było wozić plecaka - świadomie z niego zrezygnowałem, żeby mieć suche i "wolne" plecy ( ten ostatni w wersji z bukłakiem mógłby się przydać latem przy dłuższych trasach, żeby nie trzeba było szukać sklepów, ujęć, czy źródeł wody ).
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to nie są długie wypady, to może wystarczy kubek termiczny? Chyba łatwiej dostępne, a na pewno wygodniejsze niż normalny termos.
Jedyny minus to trzeba kombinować z innym uchwytem niż zwykły koszyk na bidon. U mnie sprawdza się decathlonowy tekstylny, musiałem tylko dodać pasek od dołu, żeby usztywnić mocowanie (patent podpatrzony od Jack Pack-a).
Trochę miejsca na kierownicy zabiera ale jest pod ręką.

W dniu 13.12.2021 o 08:06, Thomlodz napisał:

3. Gdy stopy zmarzną można część trasy przejść pieszo.

Niewygodnie, bo śnieg się przykleja do podeszwy i bloków.
Niekoniecznie cieplej, bo przez blok i podeszwę potrafi ciągnąć zimnem. Już lepiej zrzucić bieg, dwa i pokręcić na wyższej kadencji.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
11 godzin temu, zekker napisał:

Jak to nie są długie wypady, to może wystarczy kubek termiczny? Chyba łatwiej dostępne, a na pewno wygodniejsze niż normalny termos.
Jedyny minus to trzeba kombinować z innym uchwytem niż zwykły koszyk na bidon. U mnie sprawdza się decathlonowy tekstylny, musiałem tylko dodać pasek od dołu, żeby usztywnić mocowanie (patent podpatrzony od Jack Pack-a).
Trochę miejsca na kierownicy zabiera ale jest pod ręką.

Zimą, tzn. w niskich temperaturach nie przekraczałem raczej 2 -3 g. na zewnątrz.
Z tego tekstylnego możesz pić podczas jazdy ?
Kierownica odpada...

Co do Deboyo, to widziałem go już prawie 4 zimy temu, ale chyba opinie były różne.
Teraz trafiłem na coś o niedwuznacznej nazwie "Thermos" :
obraz.png.d7f4efb49e8b087bb616d35a5f9f6f27.png

Plusem jest obsługa jedną ręką - przyzwyczaiłem się, bo mam Contigo Devon.
Pytanie, czy ustnik nie będzie miał jednak tendencji do zamarzania ?
Minus to dość wysoka cena - ok.150 zł, ale jeśli to warte, to OK.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, zekker napisał:

Jak to nie są długie wypady, to może wystarczy kubek termiczny? Chyba łatwiej dostępne, a na pewno wygodniejsze niż normalny termos.
Jedyny minus to trzeba kombinować z innym uchwytem niż zwykły koszyk na bidon.

 

Nie zgodzę się z tym. Stalowych termosów jest pełno w marketach i w necie , z pokrowcami i bez,  można je wkładać w uchwyt na bidon, są zresztą specjalne długie uchwyty. Zimą się nie pije tak często jak latem, poza tym picie bardzo gorącej herbaty podczas jazdy wydaje mi się lekko hardcorowe :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, KrissDeValnor napisał:

Z tego tekstylnego możesz pić podczas jazdy ?
Kierownica odpada...

Mogę, kwestia czy bidon/kubek pozwala na swobodne picie.
Minus, że nie zawsze pozwala na swobodne wsadzenie z powrotem ale to kwestia wyregulowania gumki zaciskającej.

To taki tekstylny uchwyt raczej też odpada.

@Thomlodz

Kwestia czy da się z nich swobodnie pić, czy trzeba jednak się zatrzymać, poodkręcać itp.
A kto ci każe lać wrzątek? Ja staram się mieć gotowe do picia, może trochę zbyt ciepłe ale nie prosto z czajnika.

A odnośnie ilości picia, to błąd. Zimą też się człowiek poci, tak samo woda ucieka z oddechem i trzeba uzupełniać. Nie czuć tak tego jak jest zimno ale odwodnić można się tak samo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, KrissDeValnor napisał:

Co do Deboyo, to widziałem go już prawie 4 zimy temu, ale chyba opinie były różne.

Mam deboyo już 2 lata, jedyny minus to ustnik, ale w tym roku go poprawili więc bym się w tym momencie nie zastanawiał tylko go brał w ciemno.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Dojeżdżam do pracy jakieś 18km w jedną stronę.

Tak do -10 daję radę. Śnieg tak nie przeszkadza. Nawet pomaga Najchętniej marzną ręce i stopy.

Natomiast jak jest -1 i mokrawo = lodowisko. Raz wystarczyło, że na zakręcie jadąc, bardzo wolno -  myślałem , że ostrożnie, zupełnie straciłem panowanie,  ze względu na bardzo wolną prędkość  próbowałem utrzymać się jakoś nogami. Zeskoczyłem z pedałów i nogi też wpadły w poślizg, rozjechały się, jakoś lekko poleciałem do przodu  Troszkę na szczęście złapałem równowagę, ale jednak nie do końca. Moje klejnoty opięte w obcisłe lajkry zapewniające im zerową możliwość ucieczki pacnęły o ramę na tyle silnie, że do końca jazdy kolana miałem ugięte z bólu, zniosłem to po męsku i tylko przy uderzeniu wydałem pisknięcie. Dopiero w zaciszu domu jak już nikt nie widział padłem na łóżko i przez półgodziny trzymałem się za moje maleństwa chlipając "wkłądka wcale tak dobrze nie chroni"

Już wolę siedzieć w autobusie niż jeździć po gołoledzi.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...