Skocz do zawartości

[200 km] Jak obliczyć zapotrzebowanie energetyczne?


IP68

Rekomendowane odpowiedzi

@JWO a ja jestem prawie pewien, że większość albo duża część z tego forum by dostała bzuma i albo pojechała szybciej, albo usnęła gdzieś w krzakach :)

Nadal nie o to chodziło mi w tym co napisałem. Posadzisz gościa co robi 30+ na szosie, na gravelu i na 100% mu średnia w terenie spadnie. Zużyje więcej energii i td i tp.  Każesz mu robić to w 10h to jak wyżej napisałem może psychicznie nie wytrzymać. Ja lubię się włóczyć i zwiedzać, a nawet gubić... Tępo spacerowe mnie resetuje... Ale jak wziąłem żonę na rower i jechaliśmy ze średnią pod 14 to w którymś momencie zacząłem odpisywać na maile. 

@IP68 nie mam na celu wjechania Ci na ambicję. Ale po prostu taka jazda rozwala Ci system. Czas wbrew pozorom jest największym przeciwnikiem. Kwestia skąd się taka prędkość bierze. Jeśli z wydolności/kondycji  to po prostu skup się na 50 szybciej.   Potem doskocz do 100. Będziesz miał dużo mniej problemów do rozwiązania.  Jeśli po prostu tak lubisz to inna bajka.
Weź też pod uwagę ze większość rad tutaj o jedzeniu jest jednak dla innego poziomu wysiłku.  Tak naprawdę bez wiedzy co i jak jeździsz i jaką masz kondycję i zapasy nikt Ci nie obliczy zapotrzebowania.  Dla mnie 100 w 5h jazdy to dość spacerowe jest i mogę nawet nie zjeść nic.  Tak będę głodny będę przymulony pewnie, ale spoko. Ale już jak zbliżam się do 4 zaczyna się trudniej to już tego jedzenia brakuje. Jak schodzę poniżej 4 to zaczyna być mocno ciężko i brak jedzenia praktycznie uniemożliwia taką zabawę.  Mowie tu o jeździe praktycznie bez postojów. 
Z kolei przy takich dłuższych spacerkach włóczęgach i błądzeniach (130+)  jedzenie zawsze powodowało, że potem jechało sie ciężko. Sennie bez energii. Wbrew pozorom postoje dłuższe i obiady wcale nie koniecznie będą najlepszym pomysłem.  Niby się odpoczywa niby sie regeneruje, ale nie jest to wcale takie oczywiste. Jak by jeszcze sobie po obiadku uciąć drzemkę :D, żeby to jedzenie się ułożyło i doszło...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak z ciekawości - jak Wy te średnie liczycie ? Z czasu jazdy czy z całościowego czasu od startu do mety ?

Zreszta to kwestia terenu - na ładnych szutrach można mieć średnią 25 z jazdy a w lesie czasem i 10 trudno miejscami uzyskac. Ostatnio przejechałem sie fragmentem Wanogi między Ustką a Rowami i dalej po Słowińskim. W jedną stronę po tracku Wanogi - lajcik kompletny. Nawet na bidagravelku da radę pojechć z wyjątkiem nielicznych piaszczystych czy stromych odcinków. Wracając jechałem ściezkami nieco obok. W jedną stronę  średnia 22, w drugą ujechałem się na podjazdach jak w MPK - średnia wychodziła czasami około 10 i to  z samej jazdy. 

12 godzin temu, KrisK napisał:

Z kolei przy takich dłuższych spacerkach włóczęgach i błądzeniach (130+)  jedzenie zawsze powodowało, że potem jechało sie ciężko. Sennie bez energii. Wbrew pozorom postoje dłuższe i obiady wcale nie koniecznie będą najlepszym pomysłem.

No to ja tego nie rozumiem. Jadąc cały dzień trzeba jeść bo odetnie i po zawodach. Mi tam obiad zawsze sił dodaje :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Średnia to średnia czyli z czasu jazdy a nie z postojów. 

Co do jedzenia to może to kwestia wyćwiczenia, samego organizmu, ... a może tempa jazdy. Przecież nie rozmawiamy o jechaniu w trupa. Tak z wczoraj zrobiłem mój top rekord w tej kwestii. Pętla po Pieninach, Wietrzny Wierch i dalej granicą Radziejowa, Przehyba. 60 km i 2400 w górę. W tym czasie (9 godz) obiłem o 2 litrach picia i jednej bułce i Lionie i trochę jeżyn jak zwykle. Resztę czyli drugą bułkę i jabłko zjadłem już na parkingu. Na plecach i tak jest pod 5 kg to ile trzeba by zabrać i do czego by jeść co godzinę i pić jakieś duże ilości. Po drodze nie ma nawet jak się zaopatrzyć bo niby gdzie? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 15.09.2021 o 04:45, JWO napisał:

Wysiłek inny, tylko 100km w 10 godzin w gravelowym terenie zrobi 80% rowerzystów, a 100km w 3 godziny po szosie 20% 

W życiu pokonałem cztery trasy powyżej 200 km (maksymalnie 269 km w ciągu dnia), takich ponad 100 km to były dziesiątki a może i setki, a nigdy nie udało mi się zrobić sportowo 100 km w 3 godziny. Kilka razy taką próbę robiłem na trasie Krasnystaw - Chełm - Piaski - Krasnystaw (wychodziło kiedyś, gdy nie było jeszcze obwodnicy w Piaskach, 105,5 km) i jedyne co mi się udało, to utrzymać średnią tuż powyżej 30 km/h. Realny czas przejazdu całej trasy (z przystankami, ale to tylko żeby ewentualnie kupić jakiś napój w sklepie) wyszedł mi np. 3h37min29s (2003 rok, mam to w swoich zapiskach, średnia z jazdy 30,5 km/h, średnia kadencja 73 obr/min). W 2004 roku podobnie (3h38min), kadencja 75 obr/min).

W 2005 roku bylem w Kazimierzu (tam przez Żółkiewkę, powrót przez Lublin, łącznie 220,5 km) i czas przejazdu brutto to był wyjazd 10:40, powrót 20:20, czyli 9h40min). Średnia z licznika 28,6 km/h, kadencja 73 obr/min. Żadnych obiadów czy dłuższych przerw na jedzenie. Zwykle takie kilkuminutowe, może na miejscu nieco dłużej. Jakaś kanapka, batony, banany i napoje z cukrem i woda.

Życiowy rekord to wyjazd nad Solinę w 2004 roku (sierpień).

Trasa 269 km (przez Przemyśl). 

W tamtą stronę (05.08) miałem mocno z wiatrem i wyszło tak:

6:00 - 17:30, średnia z licznika 26,5 km/h (kadencji nie zapisałem).

Z powrotem  (08.08) pod wiatr, trochę deszczu z rana:

6:35 - 19:50, średnia z licznika 23 km/h. .

Przed tym wyjazdem tego sezonu, jako zaprawę,  zrobiłem osiem tras 100-150 km, a łącznie miałem przejechane niecałe 4400 km.

Rower (stara stalowa szosówka MBK, miała zamontowany bagażnik, a na nim torbę z około 7 kg bagażu. Napęd 53/42, kaseta 11-24 (7rz), czyli po górach bolało. Na zjazdach bywało ponad 70 km/h, max to chyba 75 km/h.

Tak więc długie trasy to żaden problem, jeśli się ma dużo czasu i potrafi jechać ekonomicznie (na szerszym zakresie miękkich przełożeń na pewno na tych podjazdach bym mniej cierpiał i ogólnie przyjechał w lepszej formie), i jeśli wcześniej zrobiło się kilka tras w granicach piłowy docelowego tystansu. Jeść trzeba, ale je też nie lubię długich przerw. Wybijają z rytmu. Mała kanapka, batonik, trochę soku owocowego w rozcieńczeniu lub bez (w zależności od temperatury otocznia), czasem trochę Pepsi lub Coca-Coli.

W ciągu ostatnich lat trasę o długości około 100 km udaje mi się zrobić  raz, dwa w roku. Na więcej jakoś nie mam czasu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@wkg jak ja liczę to chyba wiesz. Zawsze staram się podawać czas netto i brutto.  To wiele zmienia w obrazie jazdy.  Ale 100samotne w większości robię be postojów no chyba że po to żeby się wysikać albo jedzenie poprzekladać.   Poprostu nie mam po co stawać.    Zdjęcia też w czasie jazdy najczęściej robię.   Odpoczywam zwalniając i jedząc.  Trochę to zabija średnia z jazdy i gorzej wygląda na stravie ale cóż ja tak wolę. 

A obiad dla mnie to za długa przerwa zresztą i dla dziewczyn też  bo nieraz zabijało to dalszą jazdę.  Owszem jak jedzie się słabo i nie idzie to taki obiad może być pomocny. Byle nie zamulił o co nie jest wcale tak łatwo. 

Na ten moment najlepsze dla mnie są żele ciastka owsiane i chałwa ;) ta ostatnia szczególnie w zimowe 100 na festivie robiła robotę.  Szczególnie że nie było za bardzo gdzie się zatrzymać i ogrzać. 

A prawda taka że najgorszymi przeciwnikami jest leń i własna głowa.  Wiem że forma mi rośnie że pewne żeczy wymagają odemnie mniej a nie mogę się zebrać na jazde.  No ale życie czasem ciągnie w dół i nie chce puścić. No i nuda w czasie jazdy.... Może jakieś książki sobie do słuchania kupię i będzie lepiej. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 15.09.2021 o 04:45, JWO napisał:

Wysiłek inny, tylko 100km w 10 godzin w gravelowym terenie zrobi 80% rowerzystów, a 100km w 3 godziny po szosie 20% 

Jeżeli bierzesz pod uwagę rowerzystów dużo i regularnie jeżdżących na rowerze, to sie zgodzę, inaczej... liczby będą co najmiej kilka razy niższe.

 

 

Jedzenie dużych posiłków w międzyczasie, to kwestia indywidualna. Mnie duży posiłek przymula nieco. 

Dlatego jak mam jako taki zapas energii + mam jeszcze sporo do przejechania, to raczej wybiorę w barze/restauracji jakąś pożywną zupę, zamiast dwudaniowego zestawu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zupy są super, podobnie makaron, tylko stosunkowo trudno dostępne. Nie ma ich ani na stacji benzynowej, ani w sklepach, trzeba szukać baru i to takiego, gdzie mają coś oprócz piwa i czipsów. Mi osobiście najbardziej podeszły wpomniane wcześniej żele owocowe z Biedronki, a szok spowodwał tani żel SIS z maltodekstryną. Niesamowity kop w ciągu pół godziny od spożycia. Uświadomiłem sobie ten zastrzyk energii dopiero u celu. Ciężki obiad faktycznie spowalnia, ale dobrze mi robi na psychikę. Wszytko to oczywiście jest indywidualne, ale po to właśnie to robię, żeby wypracować swoją metodę w oparciu o Wasze doświadczenia i rady.

Mam w bagażniku nowy trailowy rower z kołem 29. Po przesiadce z 26 oczekuję przede wszystkim możliwości właśnie szybszej jazdy po twardej ale nierównej nawierzchni, jak trawa na koronie wałów przeciwpowodziowych. Tylko że nie wiem, kiedy na niego wsiądę. Oby weekend był w miarę pogodny to może chociaż uda się wyrwać trochę czasu na 50 km:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jak chcę coś konkretniejszego, niż zawartość kieszonek to wrzucam w siebie hotdoga (pod warunkiem, że trafi się stacja benzynowa po drodze albo sklep spod znaku płaza). Mi to daje wystarczająco dużo a czas przerwy jest na tyle krótki, że nie ma rozleniwienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sobotę przejechaliśmy z żona 201km. (9h05m czas netto), średnia 22.1km/h. Więc mam świeże dane na temat odżywiania.

Mieliśmy trzy przerwy na jedzenie po około 50-60km.
1. Bułka (wielkości dwóch kajzerek) z jajkiem i pomidorem
2. Taka sama bułka + batonik czekoladowy
3. Frytki + pół chickenburgera w KFC.

Jakbym jechał sam to pewnie zjadłbym jedną bułkę czekając na czerwonym świetle. :D
Żona jednak potrzebowała troche odpoczynku i więcej jedzenia. Jedzenie w trzeciej przerwie nie było konieczne, wyszło raczej przy okazji odpoczynku.

Jak dla mnie na 200km trzy banany + trzy czekoladki/batony byłoby wystarczające.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...