Skocz do zawartości

[cena do 5000] Rower na długie wyprawy?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam, jestem z natury ciekawską podróżniczką. Do tej pory poruszałam się autostopem z plecakiem na plecach. Chciałabym się przesiąść na rower, który byłby kompanem w moich wielodniowych podróżach. Roweru, na który załaduję namiot i cały dobytek. Jednak jestem jeszcze zielona w tym temacie, potrzebuję roweru na którym przygotuję do wyprawy po Szwajcarii, Rumuni czy Islandii. Znając swoją ciekawską naturę, najlepsze szlaki to te jeszcze niewydeptane, jednak i na szosie musi dać radę. Zagłębiając się w temat, początkowo myślałam, że rower trekkingowy będzie dla mnie odpowiedni, jednak jak się okazuje, tylko na krótkich trasach. Szukam roweru, który będzie się dobrze sprawował i będzie odpowiedni na wielodniowe, raczej długodystansowe przechadzki przez miejsca nieznane. Czy rower gravelowy będzie bardziej odpowiedni? Rozglądałam się za różnymi opcjami, wiele rowerów jest bez bagażników i błotników. Czy dodatkowy balast nie sprawi, że rower gravelowy przestanie się sprawdzać, jesli zamontuje tam kilogramy bagażu i błotniki np?  Rower gravelowy wydaje mi się nieco niewygodny, ale może się mylę.

Sprawdzałam różne opcje, początkowo unibike - które są niemalże niemożliwe do zakupu, ponieważ fabryka ma trudnosci z powodow pandemiopodobnych. 
 

Nie mam pomysłu, być może dla kogoś jest to śmieszny wpis, jednak szukam oświecenia w tym temacie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Waga roweru nie ma aż tak wielkiego znaczenia. Pamiętaj że jedziesz obładowana więc te 2-3 kg więcej lub mniej będą praktycznie niezauważalne. Gravel ma jak najbardziej sens. Sporo osób wybiera Marina Four Corners. Stalowa rama, prosta konstrukcja (łatwo naprawić i znaleźć części).

Poza tym obejrzyj: https://www.youtube.com/watch?v=jvgNJqjOAsA Koleżanka machnęła 24.000 :) Dość ciekawe spostrzeżenie ma na temat ekwipunku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może być gravelowy, może być też "odpowiednik" gravela z prostą kierownicą jak np. Marin Dsx 2 czy Giant toughroad.

Możesz rzucić okiem również na Specialized Sirrus 3.0 EQ 

Na baranku mogą być nieco większe problemy z ustawieniem roweru tak by nic nie bolało, ale masz więcej możliwości ułożenia rąk oraz odczuwalnie niższe opory powietrza przy wyższych prędkościach. Jeżeli zamierzasz jeździć w górach, to wybrałbym model z hamulcami hydraulicznymi, w przypadku graveli będzie o to ciężko w tej cenie (tylko romet aspre 2).

Pytanie czy zamierzasz jeździć z sakwami czy z torbami bikepackingowymi.

 

Jeżeli z sakwami, to z graveli warto rzucić okiem również na cube nuroad fe oraz focus atlas eqp.

Cena/osprzęt króluje Romet Aspre 2, ciężki do dostania, ale paru osobom ostatnio się udało.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby wyprawy były tylko po utwardzanych drogach to klasyczny trekking nie byłby złym rozwiązaniem . Nie wiem dlaczego piszesz , że to rower na krótkie trasy ? Wręcz przeciwnie to rower na którym można spędzić długie godziny i przejechać wiele km . Fakt że pozycja nie jest sportowa i generalnie rower nie jest stworzony do rozwijania wielkich prędkości . To rower turystyczny - jedziesz , patrzysz , jedziesz .

Co do graveli nie wypowiem się . Nie miałem , nie ciągnie mnie do baranka .

Są rowery specjalnie dedykowane do zastosowań o których piszesz np https://www.giant-bicycles.com/pl/bikes-toughroad-slr

Niestety nie mają damskich odpowiedników ale to nie musi być przeszkodą . Wiele kobiet jeździ na męskich ramach .

Ja osobiście mam zupełnie inny patent który sprawdza się w bliższej i dalszej turystyce .  Turystyczne MTB . Czyli rower górski , średniej klasy lub wyżej , ale taki ,, zwykły " bez zacięcia sportowego . Oczywiście rama z możliwością montażu bagażnika . Opony 2,1 " z jakimś uniwersalnym bieżnikiem , napęd najlepszy byłby starego typu np 3x9 ale nowy 2x10 też będzie ok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Breezer Radar Cafe lub Expert. Pomijam dostępność ale ciekawe rowery w kontekście Marina 4C.

Nawiasem, wyprawy wcale nie muszą wiązać się z zakupem trekinga albo wyprawowowego gravela.

Waga jednak ma znaczenie, jak się te dodatkowe kilogramy przemnoży przez kilometry i dni. Nie fiksowalbym się na stalowym gravelu.

Rama alu + karbon też robi robotę. Byle były mocowania na bidony, bagażniki i błotniki.

Edyta:

Każdy rower da się łatwiej lub trudniej objuczyć bagażem. I wtedy to już jest inna dyscyplina sportu. A jazda po bezdrożach to już zupełnie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dawno temu jeździłem z sakwami - jeśli rower jest dla Ciebie nowy, to pierwsza podróż może być bolesna, zanim ciało się przyzwyczai. Druga sprawa to ilość bagażu - trzeba to dobrze przemyśleć - my z roku na rok mieliśmy mniejszy. Sam rower - jak ktoś jest mocny rowerowo, to może mieć "szybszy" rower - z barankiem i niską pozycją i trzaskać trasy ponad 100km dziennie. Ale na początek lepszy mniej sportowy rower i planowanie krótszych odcinków. My jeździliśmy na "góralach" ale nie polecam - sprawdziła się pozycja rekreacyjnego MTB (nie XC) oraz szeroki zakres przełożeń, ale opony terenowe na asfalcie dawały duże opory. Polecam natomiast naukę podstaw samodzielnego serwisu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam jeszcze jedną uwagę odnośnie tego że wspomniałaś o:

4 godziny temu, TYSKA1991 napisał:

Szwajcarii, Rumuni czy Islandii

Będziesz musiała zmienić w rowerze korbę tak aby uzyskać jak najbardziej miękkie przełożenia. Jazda obładowanym rowerem pod górę na standardowych korbach które zwykle są montowane jest niewykonalna w takich terenach. Podjazdy po blisko 20% na przykład w Szwajcarii to prawie codzienność. Radzę najmniejszą zębatkę 22T z przodu i największą 36T z tyłu. A szybkimi przełożeniami w ogóle się nie przejmuj. Jechanie z sakwami powyżej 30 km/h jest po prostu nierozsądne nawet jak teoretycznie jest taka możliwość. Jakakolwiek problematyczna sytuacja na drodze może spowodować poważne konsekwencje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez przesady :)  Z dobrze wyregulowanymi hydraulikami jazda na prostej powyżej 30 km/h, czy z górki >60 km to nie jest nic specjalnie ryzykownego.

To oczywiście też kwestia ile się tego bagażu ma ze sobą. Raz mijałem kolesia, który był cały objuczony i miał ponad 30 kg bagażu, wówczas może rzeczywiście lepiej się przesadnie nie rozpędzać.

Ale szosowe 50x34 dla przeciętnej rowerzystki, w góry, do tego z sakwami będzie rzeczywiście zbyt twarde. Ale czy potrzeba aż 22? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez przesady ? W Szwajcarii (i w ogóle w terenach wysoko górskich) bardzo często spływają na drogę malutkie strumyczki które niosą ze sobą drobiny piasku. Jedziesz po suchej nawierzchni i nagle wjeżdżasz niemal na lodowisko. A to taki malutki lekko wilgotny fragment drogi który wygląda jakby kot na niego nasikał. Do tego po męczącym, czasami wielogodzinnym podjeździe, jesteś zdekoncentrowany i wtedy łatwo o minimalny błąd. Rower objuczony sakwami może się okazać nie do opanowania a pobocza są z reguły kamieniste albo w ogóle jest skalna ściana zamiast niego. Z tymi 20% nie żartowałem. A 12-15% to taki standardzik na warunki Szwajcarskie. Wybierając drogę zwracałem uwagę na kierunek największego wznosu tak żeby mieć na przykład 12-15% na podjeździe a 17-18% na zjeździe. Także naprawdę potrzeba 22. A za 42 z tyłu też bym się nie obraził :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@chrismel po Szwajcarii niestety jeszcze nie jeździłem, mam nadzieję, że w następnym roku to się zmieni. Piszę o jeździe po Polsce/Słowacji (w tym górach). W górach jeździłem z sakwą > 60 km/h. Po Mazowszu > 50 km/h. Oczywiście z górki. Bez górki, regularnie ~30 km/h i więcej (oczywiście średnie poniżej 30). 

No i generalnie, jak ktoś ma używać roweru głównie/jedynie do sakw i nie będzie z nimi jeździł szybko (powiedzmy minimum 25 km/h), to imo kupowanie roweru z barankiem mija się nieco z celem, szczególnie, że za baranka trzeba "nieco" dopłacić. No i jeżeli autorka potrzebuje bardzo lekkich przełożeń, to znacznie prościej będzie dobrać napęd w przypadku roweru z prostą kierownicą.

Generalnie dobrze by było jakby autorka wypożyczyła rower, założyła sakwy i pojechała chociaż w polskie góry na 2 dni sprawdzić jak lekkich przełożeń potrzebuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie z kolei baranek jest o niebo wygodniejszy na dłuższą metę. Na rowerze z płaską kierownicą po dwóch godzinach nie mogę już wysiedzieć, chciałbym się np. położyć na kierownicy i zmienić pozycję. Poza tym dla mnie trzymanie dłoni wzdłuż osi roweru jest bardziej naturalne niż w poprzek. Być może sprawę załatwia zamontowanie lemondki na płaskiej kierownicy, ale nie mam doświadczenia w tym zakresie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szwajcaria jest o tyle specyficzna że możliwy jest wjazd na wysokość ponad 2500 m czyli wyżej niż Rysy. Różnice wysokości są naprawdę spore. Polskie góry mają się nijak do tych wysokich Alp. Spędziłem wiele wakacji w Szwajcarii więc można mi wierzyć na słowo że kombinacja 22/36 nie będzie przesadą. To co zaproponował @wkgczyli 22-30-40 + 11-36 jest rozsądne i powinno wystarczyć. Natomiast co do baranka - nie wiem. Miałem w szosie i było wygodnie. Ale szosą nie jeździłem z ładunkiem bo wtedy używałem trekkinga. Jak oglądam filmy doświadczonych podróżników to wybierają do jazdy z sakwami zarówno proste kierownice jak i baranki. Pewnie zależy to indywidualnych upodobań i terenu po jakim się poruszają. Nie zauważyłem żadnej metodologii czyli nie polecę ani nie odradzę. No chyba że za jakiś czas bo właśnie jedzie do mnie Four Corners i chcę samemu się przekonać czy do turystyki będzie wygodniejszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzecz w tym, że koleżanka potrzebuje napędu MTB, mocowań pod bagażnik, sztywnego widelca. Napęd mocno ogranicza wybór rowerów z barankiem a i o rower z napędem 3x coraz trudniej. Do tego niezawodne hamulce!!! 

Nie znając umiejętności i preferencji trudno coś doradzić. Ja pod takie zadania dostosowałbym coś w rodzaju Marina DSX. Ale to nie są tanie rzeczy. Nie chciałbym zeby w Rumunii czy na Islandii hamulec mi się zesikał.

Na pewno opona powinna się mieścić 2.0. Na Islandii jest zawsze mokro, poza asfaltem....hmmm... 

Zacząłbym z pewnością od Polski czy potem Austrii, Szwajcarii. Potem będzie już sama wszystko wiedzieć :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oglądałeś film Marysi na kanale "rowerowewyprawy" który podlinkowałem ?  Koleżanka nie znała angielskiego, bała się kupić bilet lotniczy i pojechać sama autostopem więc zaczęła od obu Ameryk i 24.000 km :)

A wracając do korby napisałem wcześniej że trzeba będzie zmienić tą fabryczną bo będzie do bikepackingu za twarda. Nawet na teoretycznie płaskiej Islandii problemem może się stać "zwykły" wiatr. Jak dużym ? Tu odsyłam do innego filmu: https://www.youtube.com/watch?v=aZkdnJ4Ghec od ~2:50 do ~3:25. Takie rzeczy przekonują że do podróży z sakwami serio są potrzebne miękkie przełożenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, kotlet79 napisał:

Dla mnie z kolei baranek jest o niebo wygodniejszy na dłuższą metę. Na rowerze z płaską kierownicą po dwóch godzinach nie mogę już wysiedzieć, chciałbym się np. położyć na kierownicy i zmienić pozycję. Poza tym dla mnie trzymanie dłoni wzdłuż osi roweru jest bardziej naturalne niż w poprzek. Być może sprawę załatwia zamontowanie lemondki na płaskiej kierownicy, ale nie mam doświadczenia w tym zakresie. 

A ja do turystyki zdecydowanie wolę prostą. Lemondki nie próbowałem i raczej nie widzę jej w turystyce, bo duże to, ciężkie, zajmuje miejsce na kierownicy tam gdzie się montuje różne rzeczy, a i prowadzenie chyba specyficzne. Ale do prostej kierownicy jest banalne, lekkie i tanie rozwiązanie znacznie poprawiające komfort na długich trasach i ilość chwytów - rogi. Najlepsze moim zdaniem takie długie, zagięte. Kosztują 30-50 zł, ważą poniżej 200g i dają całkiem dużo chwytów.

Ten ostatni to taka prawie lemondka, z oparciem przedramion na kierownicy. Leciałem tak dzisiaj moją białą damką z wiatrem z Horodyska na Krasnystaw i lekko z górki spory odcinek prędkość przekraczała 40 km/h, momentami blisko 50 km/h. Powyżej 45 km/h odruchowo palec wskazujący szuka już twardszego biegu, bo 42/11 dla mnie już przy tych prędkościach nieco za miękkie.

W każdym razie ja na prostej kierownicy z takimi rogami mogę jechać cały dzień, a i w terenie (mam podobne w crossie i góralu) też się przydają, zwłaszcza na stromych podjazdach atakowanych na twardo, albo na asfaltowych odcinkach na maratonach mtb (ten ostatni chwyt pozwala mi wtedy często odjeżdżać konkurentom). 

 

DSCF3128.thumb.JPG.0d38773ff7976a804f6e55672f52d0fd.JPG

DSCF3120.JPG

DSCF3124.JPG

DSCF3127.JPG

DSCF3125.JPG

DSCF3126.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, chrismel napisał:

Oglądałeś film Marysi na kanale "rowerowewyprawy" który podlinkowałem ?  Koleżanka nie znała angielskiego, bała się kupić bilet lotniczy i pojechać

Ja to rozumiem ale wiesz... nie każdy jest Marysią :) Ale w AP ludzie są przyjaźni, radośni i pomocni. Mi kiedyś w Argentynie pchali auto 6 km i nic nie chcieli :)

23 minuty temu, chrismel napisał:

Nawet na teoretycznie płaskiej Islandii problemem może się stać "zwykły" wiatr.

Zwykły wiatr tam potrafi zwiać dom do morza. Coś takiego mnie złapało pod Reykiavikiem w rejsie na Wyspy Owcze. 

Podsumowując :Lepiej jest mieć za miękko niż za twardo, niezawodnie a reszta to kwestia preferencji

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powinniśmy zacząć od pytania, czy Koleżanka w ogóle jeździ na rowerze. Może się mylę, ale najpierw szukamy roweru pod siebie, a potem zakładami sakwy, jak łapiemy bakcyla. Chyba, że ktoś zaczynał od roweru zdecydowanie nie pasującego do sakwiarstwa, to zmiana/dokupienie czegoś do turystyki jest konieczne.

Z reguły jest to proces, oparty o próby i błędy, chociaż sam na tym forum pisałem, że w doborze sprzętu lepiej od razu iść w model docelowy i np. nie kupować sakw z Decathlonu jeśli Ortlieb wydaje nam się drogi, bo i tak skończymy z Ortliebem (i sakwami z Decathlonu) :)

Tutaj widzę taką chęć przestawienia się z marszu. Owszem, rady z forum mogą być pomocne ale trzeba własnym tyłkiem popróbować :)

 

I zgadzam się z opinią, że jazda na rowerze a jazda z sakwami, to dwie różne dyscypliny. Dobre hamulce, miękkie przełożenia, wygodna pozycja, chwyty - to są sprawy najważniejsze, bo mnożymy wszystko przez kilometry i dni, przez co wszystko się kumuluje.

Co do hamulców - też szedłbym w prostotę czyli linki i tarcze (szczęki zbierają błoto z obręczy). Mojej żonie w pierwszym dniu wyprawy gałąź w lesie wyrwała przewód hydrauliczny z mocowań, na szczęście prowadziła wtedy rower, więc układ się nie rozszczelnił.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a dlaczego nie MTB?

11x50 i z przodu 34 ogarnie spokojnie wszystkie podjazdy

gumy 2,2-2,3 na asfalcie są tylko minimalnie gorsze od 1,9-2,1 a w terenie są o klasę lepsze.

Moim zdaniem właśnie 29 cali na lekkiej oponie 2,2-2,3 będą najbardziej wszechstronną opcją. Można sobie dowolnie zjechać z trasy, można wygodnie jechać asfaltem czy szutrem.

Szczerze powiedziawszy nie wyobrażam sobie jazdy z sakwami po żwirze/piachu na jakiś gravelowych oponach

Ja bym brał XC100 z decathlonu albo lepiej XC500.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Płytka wyobraźnia to kalectwo. Jeździłem na dłuższe i krótsze wypady ze sporymi bagażami z oponami od 38 mm do 57 mm, utknąłem niemal dokładnie po środku - 47 mm albo 1,75", nigdzie nie jest idealnie, ale dla mnie średnio jest najlepiej. 

W temacie graveli - nie mam i raczej mieć nie będę, z wiekiem spadły mi wymagania odnośnie bycia na czasie ze sprzętem i bycia gdzieś godzinę przed innymi, ale znam wiele osób, które bardzo sobie chwalą, czasem mam wręcz wrażenie, że odżyły rowerowo po zakupie takie sprzętu, więc nie warto skreślać, bo może znajdzie się taki model, że wsiądziesz i doznasz olśnienia (miałem tak raz w życiu, kiedy wsiadłem na rower marki Gary Fisher), na dalsze wyjazdy jeżdżę na starym mtb 26", choć bliższe pokazuję, że wygodniej jest na większym kole, bez amortyzatora potrafię się obyć, ale z drugiej strony uprzyjemnia on jazdę... Wiem, że trochę mieszam, ale ogólnie zmierzam do tego, żeby się nie nastawiać na konkretny rodzaj roweru, a raczej skupić na wygodzie i na tym, by być sprzętu pewnym. Jeśli chcesz objuczyć rower bagażem, to ważne jest, żeby rower miał odpowiednie mocowania i im więcej, tym lepiej. Tak, można używać protez, ale jak tubus disco wyrywa oś z haków, to człowiek inaczej zaczyna patrzeć na wszelkiej maści adaptery :)

Patrząc na to, co jest teraz dostępne, to na jakieś 95% wziąłbym Ginat Toughroad, te 5% to na jakieś przypadkowe olśnienie w sklepie (na przykład marin 4 corners wygląda na żywo o wiele lepiej, niż na fotkach w necie, Genesisy CDA i Croix de Fer są piękne).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro wspomniałeś o wygodzie to zwrócę uwagę na jeszcze jeden element. Znacznie ważniejszy od samego roweru. Siodełko. Musi być naprawdę wygodne. Nie takie w miarę może być. Ma być bardzo wygodne. I to chyba najtrudniejszy element do znalezienia. Plus oczywiście porządne spodenki z przyzwoitą wkładką. Gdybym miał się wybierać na wakacje nowym rowerem w przyszłym roku zacząłbym poszukiwania już teraz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja obserwacja jest taka, że ważniejsza jest pupa. Na początku sezonu, to i w dobrych spodenkach i na ulubionym siodełku boli. Teraz, latem, to samo siodełko, zwykle szorty i nic. Po zimie zawsze to samo. Dlatego przed wyprawą trzeba trochę pojeździć po okolicy. Sprawdzić sprzęt i siebie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...