Skocz do zawartości

[ergonomia] Podjeżdżanie pedałowanie a podejście na nogach co bardziej efektywne


Rekomendowane odpowiedzi

@wkg może i masz rację ale myślę że podchodzicie źle do mocy... 

Jak macie strony podjazd i staniecie na nim autem to możecie nie ruszyć. Nawet jeśli nie zerwiecie przyczepności to silnik się zadławi.... 

Jak na podjeździe dacie zły bieg to silnik zdechnie i staniecie... 

Ale jak jedziecie i nie zatrzymacie się to bez problemu podejdziecie. A dysponujecie przecież ta sama mocą. Ilość kucyków się nie zmienia. 

Tak samo na rowerze jak macie  powiedzmy 15proc.  to spokojnie podejdziecie. Jak się już stanie to ruszenie bywa trudne jeśli nie niemożliwe.  I nie koniecznie więcej watów by pomogło. 

Oczywiście zwiększyć obroty trzeba zanim nam zdławi nogi. Ale to daje dużo i można podjechać.trzeba tylko przełamać barierę psychologiczna i często ból w mięśniach. 

Oprócz świętych watów są jeszcze różne zachowania pędu i inne dziwne wymysły fizyków ale składają się one na całość podjazdu. 

I oczywiście że jak nas z tyłu zabraknie to Święty Boże nie pomoże. Ale technika pozwala dać sobie szansę żeby zabrakło nas dopiero na wypłaszczeniu a nie metr przed nim. 

Wiele razy widzę jak ktoś przed wystromieniem nie robi nic... Jedzie już na niskiej kadencji  i tak wchodzi w stromiznę. Czasem staje na pedały ale najczęściej i tak umiera....  A wystarczyło się rozkręcić przed i powinien spokojnie wykręcić. A skąd wiem że powinien wyjechać?  No skoro go Wiktoria objechała tam a gość ma łydek jak jej dwie to znaczy że było do podjechania.  Tak samo czasem palę podjazdy przez zwykle lenistwo czy zbytni optymizm. Młoda to wykorzystuje bez mrugnięcia okiem a wciąż więcej W w nogach nie ma.   

Technika i brak kompleksów to  klucz do przeskakiwania siebie.  Czasem wystarczy złapać koło kogoś przedd nami i się podjedzie żeczy które się normalnie pchało. Przecież to nie kwestia większej ilości watów magicznie nam spływających z konia przed nami. 

@wkg myślę nad tym cudem ale trochę mi szkoda kasy na kolejną zabawkę.  To z 5 weekendów w górach jest... I tak rower mnie sporo kosztuje. Poza tym zaraz będzie trzeba nowe torby bo stare się psują, łańcuchy pewnie wymienić....  Tanie to to hobby nie jest. A pomiar byłby w sumie zabawką bo i tak nie trenuje a jeżdżę dla przyjemności i ze słabszymi. Więc 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No niestety - trzy rzeczy są święte - Waty, moment i technika. @marvelo to dobrze wytłumaczył - nie zawsze da radę ciągnąć kadencją. Tak można na długich podjazdach bez technicznych szykan - te w gruncie rzeczy mało sie róznią od jazdy po płaskim - no, może dają więcej satysfakcji. Krótkie, techniczne ścianki robi się na małej kadencji.

FTP nie przeskoczysz. Nawet jak zciagniesz dług tlenowy to błyskawicznie trzeba go spłacić. A moment to właśnie siła i wytrzymałośc siłowa.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
Cytat

Ale jak jedziecie i nie zatrzymacie się to bez problemu podejdziecie. A dysponujecie przecież ta sama mocą. Ilość kucyków się nie zmienia. 

Zmienia, w przypadku samochodu moc to po prostu moment*obroty i nie jest stała. Masz chyba na myśli maksymalną generowaną moc, ale ona w zależności od silnika i osprzętu uzyskiwana jest dopiero w pewnym zakresie obrotów. Trochę kiepski przykład, bo akurat mocniejszy silnik trudniej zdusić, tym bardziej mając reduktor i w zasadzie w kolarstwie jest podobnie ;) 

Poza tym utrzymania prędkości wymagany jest dużo mniejszy moment obrotowy (w przypadku roweru nacisk na pedały) niż do rozpędzenia. 

I tak, jeżeli przyczepność nie jest ograniczeniem to więcej watów (a więc większy moment obrotowy/nacisk na pedały) ułatwi sprawę, bo ten pierwszy obrót da większą prędkość i umożliwi wpięcie pedałów i dalsze rozpędzanie, które wymaga coraz mniejszej mocy. Oczywiście w praktyce ograniczeniem może tu być aktualnie zapięte przełożenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że porównanie z samochodem nie jest zbyt fortunne. Piszemy tu od kilku postów o mocy maksymalnej (chwilowej) potrzebnej do ruszenia czy przejechania jakiegoś technicznego segmentu. Mój absolutny sufit to 1200W i zbliżam sie do niego na małej kadencji. 

Generalnie dyskusja troche idzie w maliny bo czym innym jest jesdnostajny podjazd a czym innym kilkumetrowa scianka - a te sytuacje mieszają się tu dosyć płynnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@safian nasza moc też raczej nie jest stała. Moment też ma znaczenie.  Do tego dochodzi zużycie tlenu i inne takie. Tak że same Waty to nie wszystko.
I co byście nie pisali to poniżej pewnej kadencji podjazd nas zatrzyma. I albo umiemy utrzymać kadencję dającą nam moc maksymalną albo kaplica. I teraz na krótkiej ścince to będzie niższa kadencja kosztem palenia mięśni szybciej na dłuższej wyższa jeśli nam pikawa pozwoli.

 

51 minut temu, wkg napisał:

Generalnie dyskusja troche idzie w maliny

Głównie dlatego, że kilka osób założyło, że skoro nie daje ktoś rady podjechać to mu W się skończyły.  A ja jestem niemal pewien w większości wypadków tych watów by starczyło, ale trzeb się nauczyć je wkładać w korby.  Widze to i po sobie i po dziewczynach.  Nie ma opcji, żeby z dnia na dzień przybyło watów, a jednak wiele razy widziałem jak ścianki płaczu wczoraj, dzisiaj pokonywały z bananem na ustach na końcu.  Różnica taka, że jechałem i trułem im jak... I mówie  i o krótkich 20m ściankach, ale i o kilkunastoprocentowych dłuższych podjazdach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@KrisK zupełnie idziesz w maliny. Te ścianki płaczu to kwestia motywacji, hormonu walki (adrenaliny) który wyczerpuje się błyskawicznie. Dłuższe podjazdy to już tylko moc. Zużycia tlenu w to nie mieszaj bo już jest uwzględnione w FTP (tu właściwie oprócz beretu nic się nie liczy). Tu problem jest inny - nikt nie jedzie przez godzinę ze swoim FTP. Jeździ sie z 80-90 % FTP, 95% to już bardzo dużo. Ryjac sobie beret możemy do tej setki się zbliżyć -  to raczej nie jest problem fizjologiczny tylko mentalny. Ścigając się z kims jestes w stanie zbiliżyć sie do 100% ale nigdy nie przeskoczysz. To jak ściganie się z cieniem : )

O związku kadencji z moca już pisałem. A co to wogóle znaczy "maksymalna moc" ?? Bo używasz tego określenie nieprecyzyjnie. Generalnie kazdy ma swoja krzywą mocy i cześć. 

A że dziewczyny podjeżdżają - no podjeżdżają, gratulacje. Na podjazdach liczy sie W/kg i to dziewczyny czesto zadziwiają. 

Mówię Ci - kup miernik, zobaczysz jak Cie zaskoczy :)

16 minut temu, KrisK napisał:

A ja jestem niemal pewien w większości wypadków tych watów by starczyło, ale trzeb się nauczyć je wkładać w korby

Tu piszesz o technice, taktyce pokonywania technicznych przeszkód ale to oczywiste i bardzo dalekie od fizjologii wysiłku. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@KrisKwychodzi na to, że sporo ludzi w takim razie ze mną włącznie nie umie podjeżdżać. Widzisz gościa z grubą łydą, że prowadzi czy jedzie wolno więc pytanie zapytałeś się go ile ma już w nogach? Zakładanie, że ktoś jedzie tak a nie inaczej bez wiedzy na temat trasy jest zupełnie bez sensu. Ileś tam razy dziewczyna mnie objechała i co mam z tego powodu płakać? Niby czegoś nie umie? Może dopiero godzinę temu wystartowała a ja ma już 7 godzinę jazdy, nabite z 2 tys w górę albo jestem na 2-3 dniowej etapówce. A może faktycznie jest mocna ale tego nie wiem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie całe dzieciństwo młodość na 4 piętrze bez windy, nogi latały jak u Yogi góra dół na jednym oddechu,  teraz parter od dość dawna, odwiedziny w bloku z 4 piętrem, co za masakra.  
Nie tylko każdy jest inny, nawet ten sam organizm nie ma stałego wykresu podatności na obciążenia jeśli nie jest w reżimie powtarzających się cyklów danego wysiłku. Nawet nastrój,  wilgotność powietrza czy trawienie obiadu  albo za krótki sen wpływają na nasze pedałowanie pod górę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tyfon79 zakładasz że jestem lemingiem nie ogarniającym prostej żeczy....  Ale zapewniam Cię że nieważne ile ma taki w nogach to jeśli przed chwilą nas wyprzedził i pali podjazd który robi młoda to popełnia błąd a nie jest spalony.   Pomijam że za podjazdem znowu nas łyka jak pelikan. 

A i czasem mi się zdarzy pogadać z ludźmi. No i czasem ruszamy z tego samego parkingu.... Więc ten wykład o jest lekko bez sensu. Dodatkowo ludzie którzy oszczędzają siły raczej nie jadą do zatrzymania a odpuszczają z sporym zapasem. I to też jest dość znamienne. 

To że Cię dziewczyny objada to nie dziwi jeśli nie jesteś na strawie w topce. Z tym że ja piszę o dziewczynach które dość dobrze znam. I wiem że jeszcze troszkę im brakuje. Co nie zmienia faktu że jak zbyt radośnie podejdę do podjazdu to nie podjade tam gdzie one tak. I nic mi moja teoretycznie większą moc nie da. 

9 godzin temu, wkg napisał:

Tu piszesz o technice, taktyce pokonywania technicznych przeszkód ale to oczywiste i bardzo dalekie od fizjologii wysiłku. 

No oczywiście i czaly czas pisze że te wasze waty to se do kieszeni schować można.  Jak macie zawodników to tak oni pojadą pod kreskę. Ale założyciel tematu na 100%ma zapasy tylko się ze sobą pieści... 😉 Jedziemy w góry żeby jeździć a nie zeby pchać kloca do góry. Jak sobie wmowimy że efektywniej jest pchać to zaraz się okaże że efektywniej jest nie brać roweru bo strasznie dużo tego pchania. 

@marvelo ech....   Zawody tu wciskasz? 

Ale dobra 1:50....  Dwie opcje ścianka i objazd....  Ci co rwą stromszym przeskakują tych co wybrali łatwiejszą opcje. 

A dalej od 3:17...  Pięknie widać że opłaciło się jechać więcej... I widać różnicę w kadencji i technice. Pomijam dobór linii.  Dokładnie to o czym piszę. Przyjzyjcie się kilka razy jak ten po prawej kręci i jak przechodzi przez przeszkodę i potem odrazu dokręca 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, KrisK napisał:

kwestia co dla Ciebie to prawie zerowa prędkość.

Jak licznik przestaje pokazywać prędkość, jak już zaczyna być ciężko utrzymać pion ;)
Generalnie <3km/h

22 godziny temu, KrisK napisał:

Nie masz kamieni jeździj po schodach

Jest to jakiś sposób ale mimo wszystko nie to samo. Bardziej odpowiadają dużym kamieniom, czy wręcz skałkom.

22 godziny temu, KrisK napisał:

Co do procentów. To można więcej niż się nam wydaje. Ostatnio młoda z marszu podjechała pod wał przeciwpowodziowy.  Może 100% tam nie ma ale na pewno sporo więcej niż 50%...  Wbrew pozorom 45st. na pewnym odcinku jest do podjechania a to zaledwie 100%podjazd  

50% to niespełna 30st...   Wygląda źle ale wcale nie jest takie niemożliwe...jestem przekonany że 30% odcinki nie raz pokonywałeś i nawet nie wiedziałeś o tym. Wiadomo że sztywne 30% ciągnące się długo może zabić ale takie zeczy to zdarzają się sporadycznie.   Garmin pokazując pochył uśrednia na tyle skutecznie że jak pokazuje 20 to wiadomo że raczej było grubo ponad. Szacuje że on to tak ze 100m albo i lepiej średnią podaje.  I im się wolniej przemieszczamy tym głupsze żeczy pokazuje.

Zaczynasz wchodzić w takie wartości stopni, że zaczyna być istotna metoda wyliczenia %.
Z tego co piszesz, to posługujesz się tangensem, który od pewnego momentu szybciej rośnie niż sinus. Np. dla tych 30° sin ma 50%, tan 57%. 100% dla sinusa to 90°, dla tangensa dopiero 45°.
30% to nie jest mało, to jak na długości mieszkania (+/- 10m) wjechać piętro wyżej (+/- 3m).

Zgadza się, że Garmin uśrednia (według mnie z krótszej odległości niż 100m) i przekłamuje chwilowe nachylenia. No właśnie, chwilowe, które w większości przypadków zrobi się z rozpędu. Takich "podjazdów" nie ma co brać pod uwagę, bo nie oddają w żadnym przypadku problemu o jakim rozmawiamy. Mi chodzi o takie, gdzie nachylenie jest stabilne i podjazd dłuższy niż kilka metrów.

Wiele rzeczy da się podjechać, znam takie miejsca w swoich lasach, gdzie z trudem wpycham rower, a na zawodach czołówka to podjeżdża.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Zaczynasz wchodzić w takie wartości stopni, że zaczyna być istotna metoda wyliczenia %

Metoda wyliczenia nachylenia jest jedna. Wysokość/Długość(w poziomie) * 100, czyli tangens*100. 100% to 45deg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, KrisK napisał:

@Tyfon79 zakładasz że jestem lemingiem nie ogarniającym prostej żeczy.... 

Od razu lemingiem... Raczej pełna profeska. Nie wiem jak technicznie jeździsz ale naprawdę blisko by iść do ciebie na szkolenia. Nadal się zastanawiam w kwestii wiedzy jaką posiadasz na temat czyjejś jazdy jak ktoś was mija lub na odwrót. Mielisz taką ilość informacji co już dla mnie jest zaskakujące. Ja tak nie potrafię i nie potrzebuję. Chyba mylisz dyscypliny. Swego czasu miałem zastanowienie czemu faktycznie sporo ludzi mnie objeżdza. Ale tak potem analizuję o której oni zaczynają, ile się wypakowują, sprawdzają te swoje maszyny, pompują amory, opony, smarują napęd potem kupę czasu na piwsku i wyszło mi, że to co oni robią za cały dzień jak potrafię na pełnym ogniu zrobić po południu. I tak mi przeszły analizowania czyiś kondycji bo to droga donikąd . Oczywiście są podjazdy gdzie nawet w zmęczeniu wstyd prowadzić ale raczej o takich tutaj nie rozmawiamy. A założyciel tematu raz się ulotnił a dwa ma takie przełożenia o czym pisałem, że nawet Nino Schurter ze swoją mocą i wydolnością by się rozpłakał a po pół godzinie jego kolana prosiły by o pomoc. Tak swoją drogą ciekawi mnie ile x był byś wstanie w ciągu dnia zrobić taki podjazd na Magurkę z Wilkowic. Miejsce dość szczególne bo asfalt ale pokonywany przez sporą rzeszę ludzi na fullach w tych tych z kategorii ciężkich. Po którym razie uchodziło by z ciebie życie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, JWO napisał:

Metoda wyliczenia nachylenia jest jedna. Wysokość/Długość(w poziomie) * 100, czyli tangens*100. 100% to 45deg

Zawsze mnie to dziwiło, przecież i tak trzeba przejść przez sinusa żeby dojść do poziomej przyprostokątnej. 

Taki niepraktyczny sposób chyba wziął się z liczenia nachylenia dachów. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe.... Tyle, że zwykle znamy tylko przejechaną drogę i wznios. Przejechałem 10km, wjechałem z 500 na 1200 i co? :) Kalkulator, kąty, Pitagoras...

Jak zaczynali budować dachy to im pasowało zmierzyć poziom a tu - nie ma jak ale historycznie się przyjęło. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Tyfon79 napisał:

Nie wiem jak technicznie jeździsz ale naprawdę blisko by iść do ciebie na szkolenia.

Zapewnie słabiutko. Kiedyś było lepiej teraz IMO jest dramat. Strach nie pomaga.  Ale nie dopisuje do moich braków ideologi że niby łatwiej jest wypchać. Jak mnie ktoś objedzie nie zastanawiam się czy jest mniej zjechany tylko patrzę jak to zrobił i co mogę poprawić. Ja widzę gości latających z średnimi 36 to nie zakładam że mieli lżejsze zabawki w dzieciństwie.  Owszem czasem się zastanawiam czy nie mają jakiegoś lepszego szpinaku 🤣 ale co do zasady szukam przyczyny w sobie a nie wszedzie na około.

Pamiętaj też że to że wiem jak coś zrobić lepiej nie znaczy że umiem mam siłę i że mi się chce nad tym pracować.  Przejście od teorii do praktyki jest trudne. Im bliżej tego jesteś tym bliżej Ci do mistrzostwa. Ale i tak większość ludzi jak się okazuje że teoria jest trudna do wprowadzenia to zakłada że to stek bzdur i odpuszcza sobie. Albo poprostu szuka wymówek. 

I tak samo to że ja czegoś nie potrafię czy nie daje rady to nie znaczy że  to jest nieopłacalne. Widzę gdzie odpuszczałem i teraz widzę gdzie daje radę. I widzę że dając radę daje mi to korzyść. Im więcej podjadę tym jest lepiej.  Im więcej jadę na kołach tym szybciej jestem na górze. Mniejszym wysiłkiem w krótszym czasie. 

Sam zauważyłeś że autor robi coś abstrakcyjnego.  A już argument o oszczędzaniu napędu powala.  To rower w ramę na ścianę a jeździć na butach... 

I patrząc na twoje dystanse i przewyższenie zakładam że mnie o jedziesz w górach dlubiac w nosie i czytając gazetę...  No chyba że nosisz ten rower na plecach 🤣

@zekker trzymam się standardu dla podjazdów w stravie i opisu stoków.  Stopnie przytoczyłem bo one bardziej działają na wyobraźnię niż procenty. 50%jawi się strasznie i wygląda źle a wiele wyjazdów z garażu tyle ma i podjedziemy to bez mrugnięcia okiem i rozkminiania. 

Taki abstrakcyjny przypadek anegdotyczny... Wczoraj żonę po dlugimmmmm czasie wyciągnąłem na rower.  Jedziemy sobie podjazd 2% imeczy go koszmarnie.  Mowie zredukuj ona mi tak dobrze ... W końcu moja upierdliwość wygrała zredukowała kadencja zaczęła być sensowna a i podjazd z 2 zrobił się 4% 

O dziwo jechała go o około  60% szybciej i zdziwiona że da się... Ale na koniec i tak usłyszałem że ona jednak woli po swojemu.... I jak lata temu nie lubiła podjazdów tak dalej nie lubi i jak nie zmieni podejścia to nie polubi. 

Moja córka jak załapała to przestała mnie na podjazdach wyzywać. Jej koleżanka też co więcej teraz jak słyszy o płaskich trasach to mnie chce. Na suchej gałęzi wieszać bo to nudneeeeee.  Czy podjazdy je męczą?  Tak. Czy mają ich czasem dość? Tak. Ale ta satysfakcja że się dało radę że się podjechało że z każdym kolejnym razem jest ten podjazd jakieś taki coraz bardziej płaski....  

To jest nagroda ... Jak ktoś nie lubi musi się przeprowadzić tam gdzie trudno o podjazdy i tyle...  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednostajnym, nieustannym wysiłkiem pod progiem. I nudą. Strava w Garminie pomaga. Na podjazdach zawsze się coś dzieje, zmiana pochylenia, nawierzchni, satysfakcja z technicznego segmentu... no i widać jak miasteczka robią się malutkie. 

No, ale jak się podjeżdża na wyciągu :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@wkg mi tu po wyciągach nie ciśnij 🤣.  Jak jest wyciąg na pierwszy podjazd to potem i tak metry się zgadzają....  Nie latam sam więc czasem muszę na kompromisy iść ale też bez przesady bo nadal większość jest z podjazdami z parkingu. 

Ale ciekawą zauważyłem zależność. Podjazdy w górach są o wiele mniej nachylone przy tych samych procentach ...🤪  Dla mnie o wiele przyjemniej się je robi i o wiele mniej widzi i czuję to nachylenie.  I nawet nie chodzi o przełożenia bo to samo odczucie mam jadąc szutrami na gravelu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...