Skocz do zawartości

[Hobby] Rower a koszta jednego sezonu.


Rekomendowane odpowiedzi

Od paru lat zapisuję wszystkie wydatki. 1x11, 5000km rocznie.

 

W roku 2018 zbudowałem rower, więc dużo, 8200pln. W 2019: niecałe 2000pln, 2020: 4750. W tym roku 2165, ale mam dużo fantów na zapasie, bo zimą planuję remont złomka. Czekają na półce już tarcze, kaseta, przerzutka, zębatka itp. No tak średnio rocznie to poniżej 4,5k wychodzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Palacze nie liczą, że wydają rocznie 7000 zł + bro 1000 zł. 

Ja nie płaczę jak za dwa rowery wydam z widzi mi się + serwis samemu te 2000 zł na rok. Noclegów, dojazdów nie liczę, bo to spokojnie 3000 zł - ale to forma urlopu.

Jak już tak liczymy to wszystko co związane z rowerem zamykam rocznie w 5000 ( serwis samemu + częsci, wyjazdy ). To 400 zł na miesiąc, ale fakt wszystko zależy od tego czy ktoś ma rodzinę, ile zarabia i jakie ma ogólne wydatki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, spidelli napisał:

Domyślam się, że to "bezrefleksyjne wydawanie kasy" polega na tym, że ludzie kupując nie schodzą poniżej określonego pułapu cenowego czy marki, niezależnie od potrzeb? Jeśli tak, to się zgodzę.

Mnie bardziej chodziło w mojej wypowiedzi o to, że człowiek czasami głupio chce oszczędzić albo nie ma tyle grosza pod ręką a zakup trzeba zrobić. Dwa przykłady:

- jechałem klika dni z sakwami z Dekla za 150 zł para, podstawowy model, chciałem coś lepszego ale kasy nie było, dokupiłem tylko pokrowce na wierzch i worki wodoodporne na odzież do środka. Dopiero później kupiłem porządne sakwy;

- okulary - jak patrzyłem na wątki o fotochromach za 400 zł to się zastanawiałem, gdzie tu sens, teraz, po drugiej wyprawie, gdzie co chwila zmieniałem okulary z ciemnych na jasne, bo albo las albo słońce zaszło, to już tak o tych fotochromach nie myślę...

Pedałów zatrzaskowych sobie nie kupię, to wiem na pewno :D

Tu się zgadzam i sam się na to nadziewam, bo trochę szkoda kasy, a potem i tak się kupuje lepsze.

GPS: kupiłem Lezyne, teraz sobie pluję w brodę że nie przemyślałem i nie kupiłem Wahoo czy Garmina.

Opony: zamiast od razu kupić porządne, to kupiłem tanie, a po chwili sprzedawałem i brałem wysoki model. Nie wiem dlaczego, bo kasę i tak trzeba wydać, a doświadczenie mówi że na oponach się nie oszczędza.

Ubrania: kupowałem dużo z Decathlonu, bo mam co miesiąc voucher do wydania. Na lato są ok, ale jak zaczyna się robić gorsza pogoda, to jest problem, bo albo za gorąco albo za zimno. Zaprojektowane są średnio.

 

6 minut temu, spidelli napisał:

A teraz weźmy sobie codziennie piwko za 4 zł :) A kto na jednym poprzestanie :D

Ja nie piję i nie palę, a milionerem nie jestem. To niestety tak nie działa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomiędzy minimalizmem typu "mam jeden rower od X lat i tylko łańcuchy zmieniam" a bezrefleksyjnym wydawaniem kasy na każdą nowość z katalogu, jest całe spektrum zachowań, bez popadania w skrajności. Ale w intrenecie najłatwiej rozruszać dyskusję rzucając jakiś skrajny przykład. :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, skom25 napisał:

Ja nie piję i nie palę, a milionerem nie jestem. To niestety tak nie działa

Domyślam się :) Jest nawet fajny skecz o tym "kurde, mogłem palić droższe". Chodzi o to, że można pieniądze wydawać w dużo bardziej bezsensowny sposób :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, some1 napisał:

Pomiędzy minimalizmem typu "mam jeden rower od X lat i tylko łańcuchy zmieniam" a bezrefleksyjnym wydawaniem kasy na każdą nowość z katalogu, jest całe spektrum zachowań, bez popadania w skrajności. Ale w intrenecie najłatwiej rozruszać dyskusję rzucając jakiś skrajny przykład. :)

 

Mam w sumie siedem rowerów. Nie wiem, skąd się one biorą, bo w całości kupowałem tylko trzy, i żadnego w sklepie jako nowy (no dobra, nowy był komunijny składak Wigry 3, ale tego nie liczę). Rowery się mnożą, bo powstają z części i ram, które już przeszły jeden cykl używania. Szosówką z barankiem, która kosztowała mnie najwięcej, w 2020 roku w ogóle nie jeździłem, a w 2019 parę razy. W tym roku dosiadłem ponownie i niby jest ok, ale też chyba tysiąca kilometrów nią nie zrobię. Czasem nawet wolę trzasnąć  po asfalcie 40 km góralem na oponach 2.3-2.4 cala albo damką i czerpię z tego więcej radości. Ale szosy chyba się nie pozbędę. Stoi i jeść nie chce, już tam nic tuningował nie będę, bo za rozsądne pieniądze nic się nie da zrobić. 

Miałem plan na sztywnego górala na kołach 29 bo czasem mam wrażenie, że jednak na sztywnym 26"  trochę na zawodach tracę, zwłaszcza na nierównym terenie i na zjazdach mnie wyprzedzają.  

Ale ceny poszły w górę, no i jakoś nie mam ochoty na aluminiowe ramy. W sumie to pasowałby mi jakiś używany frameset z Muirwoods'a (tego starego) albo coś w tym stylu, nawet pod V-brake, tylko aby mieścił opony 2.0 - 2.2.

Po wielu latach na różnych rowerach jakoś nie mam parcia, by wejść do sklepu i kupić sobie nowy drogi rower, z nadzieją że diametralnie odmieni moją jazdę. W gotowcach zwykle coś mi nie pasuje. W temat amortyzacji nie chcę nawet  wchodzić, bo dopiero się zacznie. W cenie jednego dobrego amortyzatora można poskładać niezły rower. 

A z kupnem dobrych opon to potwierdzam, że nie warto oszczędzać, zwłaszcza gdy nie robi się ogromnych przebiegów i chodzi o opony wyścigowe. Kupiłem z 10 lat temu Race Kingi 26x2.2, te zwijane Performance (całkiem dobre opony), ale  ciągle teraz żałuję, że nie wziąłem od razu wersji Race Sport. Byłyby po 100 g lżejsze na sztuce, no i  mieszanka Black Chilli. Teraz trzeba za nie wybulić po 200 zł za sztukę (albo i więcej).

Choć z drugiej strony różne opony, które posiadam staram się zużywać po trochu, zmieniając co jakiś czas. Dlatego na oponach do górala nie zauważam praktycznie zużycia.

W szosówce tylną kiedyś zmieniałem co sezon, a teraz już nie pamiętam kiedy.     

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu, some1 napisał:

całe spektrum zachowań, bez popadania w skrajności. Ale w intrenecie najłatwiej rozruszać dyskusję rzucając jakiś skrajny przykład.

IMHO w niemal każdym "sprzętowym" hobby jest to jednak dość cienka granica. To co postuluję, to po prostu pragmatyzm i rozważenie co dany zakup nam da, czy jest konieczny, itp. Ja też miałem różne zachcianki i marzenia i akurat wydana na to kasa i to że nic mi to finalnie nie dało, to mnie wyleczyły :) Jak to mówią nauka kosztuje. Oczywiście można też YOLO, tylko po co wtedy jednak wielu próbuje bawić się w jakąkolwiek racjonalizację czy pytania co wybrać..? ;) Można przecież wszystko wybrać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hobby to "takie coś" co nie przynosi zysku a cieszy. 

Ja swój pierwszy rower kupiłem za 199 zł w TESCO miałem go 18 lat i przejechałem na nim nie wiem ile... później już jako "dojrzały" rowerzysta (kolarza) nabyłem droga kupna nówkę Rometa Ramblera 6.0. Oddając go na przegląd gwarancyjny po roku do serwisu ze sklepu wyjechałem nową Merdia Crosway  500 ;) "stary" oddałem zięciowi :) i minął rok 😄 i kupiłem szosówkę SENSE... w międzyczasie kupiłem rower żonie na którym przez pierwszy rok zrobiła 120 km (sto dwadzieścia). Potem przyszły ubrania na rower, byty, kaski, oświetlenie, komputerek rowerowy (bez reklamy) Garmin 520 ze wszystkimi czujnikami. Teraz "chodzi" mi po głowie Garmin 530 ewentualnie 830 i tu jest problem. Żeby robić fajne zdjęcia kupiłem nowy telefon S20 i to wszystko w ramach hobby i jak tu nie kochać "tego" hobby... jak kogoś stać to niech kupuje do woli i napędza gospodarkę ;)  

Dodam tylko że nie robię "grubych" serwisów sam to koszt jednego około 200 zł na sezon chyba że jest coś do wymiany wtedy koszty rosną ale nie więcej jak na razie niż 400 zł. Sam ograniczam się do mycia napędów i delikatnej regulacji.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żaden zakup w hobby nie jest "konieczny", bo samo hobby nie jest "konieczne" do życia. Owszem, posiadanie hobby poprawia samopoczucie, co ma przeważnie pozytywny wpływ na inne aspekty życia, o ile nie zaniedbuje się przez to pracy, rodziny, nie zadłuża, itd. :)

Niektórzy jeżdżą na czymkolwiek, bo to z jazdy czerpią największą przyjemność. Dla innych sprzęt i technikalia to właśnie esencja hobby, nie tylko rowerowego. Dla niektórych 2 tysiące PLN na rower to rok oszczędzania, kto inny bez mrugnięcia wyda 20 tysięcy jakby kupował bułki. Różne potrzeby, różne możliwości, różne sposoby na hobby. 

 

Godzinę temu, m0d napisał:

Ja też miałem różne zachcianki i marzenia i akurat wydana na to kasa i to że nic mi to finalnie nie dało, to mnie wyleczyły :) Jak to mówią nauka kosztuje. Oczywiście można też YOLO, tylko po co wtedy jednak wielu próbuje bawić się w jakąkolwiek racjonalizację czy pytania co wybrać..?

I znowu same skrajności. Albo nic, albo YOLO. 

Fakt, przeglądając internet łatwo ulec wrażeniu, że potrzeba super sprzętu za grube tysiące, bo inaczej to żadna jazda. Tymczasem rower to ciągle dwa koła, pedały, kręcisz to jedzie. Ja mam tyle samo frajdy z jazdy tanim rowerem i drogim, ale też nie zaklinam rzeczywistości twierdząc, że jeżdżą tak samo. 

Swoją drogą w tym roku na serwis i naprawy tego taniego roweru wydałem więcej niż na ten droższy. :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Q_u napisał:

Palacze nie liczą, że wydają rocznie 7000 zł + bro 1000 zł. 

Ja nie płaczę jak za dwa rowery wydam z widzi mi się + serwis samemu te 2000 zł na rok. Noclegów, dojazdów nie liczę, bo to spokojnie 3000 zł - ale to forma urlopu.

Jak już tak liczymy to wszystko co związane z rowerem zamykam rocznie w 5000 ( serwis samemu + częsci, wyjazdy ). To 400 zł na miesiąc, ale fakt wszystko zależy od tego czy ktoś ma rodzinę, ile zarabia i jakie ma ogólne wydatki.

hehe, przypomniało mi sie jak lata temu skutecznie rzuciłem palenie ... dzięki rowerowi.

Kilka prób wcześniejszych było nieudanych (w tym jeden zawalony urlop - nigdy nie rzucajcie palenia w czasie urlopu !). 

Pod koniec stycznia trafiłem w sklepie na przecenę pięknego Wheelera z wyżej półki tylko po odliczeniu wydatków na życie kasa się nie zgadzała.

W końcu wyszło na to ze jeśli go kupię to przez dwa miesiące nie będę palił.  Była zima i śniegi, nowy rower wstawiłem sobie  do pokoju.

Jak mnie skręcało bez fajek to patrzyłem na niego i mówiłem sobie - patrz za co cierpisz, warto ! I tak definitywnie rzuciłem palenie.

A rower... był super ale dwa lata później włamali mi się do garażu i z 3 rowerów ukradli właśnie tylko ten jeden. Selavi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, some1 napisał:

Fakt, przeglądając internet łatwo ulec wrażeniu, że potrzeba super sprzętu za grube tysiące, bo inaczej to żadna jazda. Tymczasem rower to ciągle dwa koła, pedały, kręcisz to jedzie. Ja mam tyle samo frajdy z jazdy tanim rowerem i drogim, ale też nie zaklinam rzeczywistości twierdząc, że jeżdżą tak samo. 

Otóż to. 

Rower to w sumie i tak tanie hobby. 

Weźmy dla porównania tzw. audiofilię. Sam trochę miałem w tym kierunku odjazd, ale się wyleczyłem, głównie z braku funduszy w tamtym okresie (oczywiście nie do końca i wciąż twierdzę, że kable, kondensatory i rezystory też "grają", nie mówiąc już o całych komponentach, czyli kolumnach, wzmacniaczach, źródłach).

https://allegro.pl/oferta/kabel-interkonekt-rca-audioquest-fire-0-75m-10038330497

https://www.poweraudio.pl/mundorf-supreme-evo-silver-gold-oil-47-00-uf-p-5477.html 

Ostatecznie to jednak muzykę słyszymy w głowie, tam następuje dekodowanie i przetwarzanie muzyki na emocje. Właściwie to nawet muzyka z Youtube sprawia mi przyjemność, choć to tylko cień tego, co można usłyszeć na dobrym sprzęcie.

   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, some1 napisał:

I znowu same skrajności. Albo nic, albo YOLO. 

To przejrzyj tematy typu "co kupić, co zmienić, co ulepszyć" :) Jak się patrzy z boku to większość to zwyczajne fanaberie, typu "chcę mieć przerzutkę xt, jeżdżę po bułki". Sorry, tak to wygląda.

Dla mnie hobby to JAZDA NA ROWERZE, a nie kupno roweru i części. Rower jest tu narzędziem, co z nim zrobimy, jak go wykorzystamy zależy od naszych umiejętności i kondycji. Kupno "nowego, lepszego" rzadko kiedy wpływa na coś innego niż lepsze samopoczucie albo chęć pokazania się z tymi czy innymi gratami. I tak jest w większości hobby związanych ze sprzętem :) 

Dla fotografii powstały tego typu humorystyczne wykresy jak poniższy, myślę że coś podobnego można by zrobić dla kolarstwa zbierając umiejętności, sprzęt , wyniki i mniemanie o sobie :D 

Zobacz obraz źródłowy

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wystarczy podmienić opis i będzie pasowało.

Z tym że rzadko wpływa i jest chęcią pokazania się, to tak nie do końca. Jeżeli chodzi o rower szosowy, to na płaskim Mazowszu da się jechać wszystkim. Tylko pojedź takim rowerem w góry... Z MTB podobnie.

Są też ludzie którzy kupują na wyrost, a są też tacy którzy wymieniają bo... ktoś tak powiedział.

Mam takiego znajomego. Szukał szosy, miała być na tarczach bo to najlepsze rozwiązanie. Tylko tarcze. Ktoś mu powiedział że tarcze w szosie to grzech. No to zmiana o 180 stopni, tylko hamulce obręczowe. 

Miał jakieś opony w MTB, chwalił jakie są genialne. Ktoś mu powiedział że XYZ lepsze. Nagle się okazało że aktualne są beznadziejne i koniecznie musi mieć tamte drugie.

Co jakiś czas wymienia koła, napęd czy widelec. Po co? Nie mam pojęcia. Gdyby te zmiany jeszcze miały ręce i nogi. Aktualnie to wygląda jak zlepek losowych części.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
Godzinę temu, m0d napisał:

Dla fotografii powstały tego typu humorystyczne wykresy jak poniższy, myślę że coś podobnego można by zrobić dla kolarstwa zbierając umiejętności, sprzęt , wyniki i mniemanie o sobie :D 

Trochę może i tak, ale z drugiej strony to nie rozumiem po co zaglądać komuś do portfela? Tak jak wcześniej padło - po to się zarabia, żeby wydawać a nie patrzeć na swoje marzenia przez szybę. Dla jednego wydanie 15k na pierwszy rower bez doświadczenia może być łatwiejsze niż dla kogoś na jakiś podstawowy sprzęt za 2k. Życie jest za krótkie żeby sobie odmawiać przyjemności 😛 

 

A jeżeli chodzi o koszty w takim sezonie jak ten, czyli bez poważnych wymian sprzętu to u mnie spadły w porównaniu do wcześniejszych lat. Co prawda części trochę droższe, ale u mnie to ze 2 łańcuchy, kaseta i jakaś drobnica, więc max te 200-300zł więcej. Natomiast dużo mniej kasy w tym roku idzie na opłaty startowe :D BikeMaraton wywalił całkowicie możliwość wykupienia kilku startów, podnosząc jednocześnie opłaty do 100 (120 na <10 dni przed) a i przy okazji obcinając pakiety startowe. Także jak wcześniej 10 startów wychodziło 580 (i można było potwierdzić na 2 dni przed startem) tak teraz płacisz 1000zł, dostajesz mniej i jeszcze musisz się deklarować 10 dni wcześniej, bo inaczej opłata przepada :D 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, m0d napisał:

Dla mnie hobby to JAZDA NA ROWERZE, a nie kupno roweru i części. 

Źle kładziesz akcent, powinno być "DLA MNIE hobby to jazda na rowerze...." :)

4 godziny temu, m0d napisał:

Kupno "nowego, lepszego" rzadko kiedy wpływa na coś innego niż lepsze samopoczucie albo chęć pokazania się z tymi czy innymi gratami.

A przepraszam, o co innego chodzi w hobby jak nie o lepsze samopoczucie? Do samego robienia formy, to lepszy będzie trenażer czy karnet na basen/siłkę.

Ci, co chcą tylko szpanować sprzętem raczej nie szukają porady na forum, po prostu kupują co najdroższe albo najładniejsze. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, marcusling napisał:

@wkg W jaki sposób wydajesz na rower tyle ile na auto - jak wspomniałeś w pierwszym poście tego tematu jak praktycznie piszesz na forum 15 godzin na dobę w dzień w dzień . To kiedy właściwie jeździsz na rowerze? 

No nie wiem, a może jak zatrzymuje się na chwilę, to napisze kilka postów?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, some1 napisał:

Do samego robienia formy, to lepszy będzie trenażer czy karnet na basen/siłkę.

No nie bardzo. Na chomiku bazę trudno robić ... półtorej godziny i człowiek ma dosyc- tyłek boli. Zrobisz nogę na basenie ? Jaki puls masz na (fuj !) siłowni czy basenie ? Że o technice nie wsponmę ....

Żeby jeździć trzeba jeździć. A żeby wystrzeliła forma trzeba przestać :D

@skom25 właśnie zauważyłem - czarny kolor, Uber, źle to się kojarzy :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, some1 napisał:

A przepraszam, o co innego chodzi w hobby jak nie o lepsze samopoczucie? Do samego robienia formy, to lepszy będzie trenażer czy karnet na basen/siłkę.

Mi w fotografii chodzi o zdjęcia, a w rowerze o jazdę na nim np. w fajnych okolicznościach przyrody :) Nie o aparat i rower sam w sobie, to tylko narzędzia ;) Im bardziej dostosowane do potrzeb tym lepiej, a nie im droższe czy bardziej bajeranckie. Umiejętności i forma, a nie tylko forma - tak naprawdę pierwszego nie zrobisz w ogóle na trenażerze (chyba że chodzi o ćwiczenie równowagi na rolkowym) a i drugie nie tak do końca. Lepsze samopoczucie, przyjemność - to jest z jazdy i to jest hobby :) Ja generalnie nie trawię wszelkich popisów dla samych popisów, wydumanych koncepcji usprawiedliwiania kolejnych bezsensownych zakupów itp. Kasę można wydawać po prostu z głową, nie na byle co i nie przepłacając za zbędne rzeczy. Choć oczywiście kto bogatemu zabroni jak to powiadają, ale czyż to nie bezmyślna konsumpcja? Po prostu kompletnie nie kupuję konceptu, że hobby to uzależnienie od kupowania. Nawet takie wymagające sprzętu do uprawiania. Jeśli komuś sprawia wybitną przyjemność kupowanie rowerów i części, to po prostu ma manię kupowania rowerów i części, a nie hobby pod tytułem kolarstwo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...