Skocz do zawartości

[ćwiczenie kadencji] Aplikacje typu metronom na smartfona


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

@Pablo59 boje się że dla większości ludzi którzy mieli w nosie kadencje 90 to jakiś kosmos i młynek bez oporu... A brutalna prawda jest taka że to żaden kosmos i wcale nie takie szybkie kręcenie.  Prędkość jest tu sprawą czwartorzędną. To czy jedziesz 16 czy 50 nie ma większego znaczenia.  Sens polega na tym żeby te 90 przestało być czymś nadzwyczajnym. I w tym żeby na podjazdach dawać radę się zbliżać do tych 90.  Wtedy podjazdy zaczynają znikać. A jak umiesz i pikawa pozwoli przeskoczyć ponad 110 to zaczyna się na tych samych podjazdach magia bo robią się poprostu płaskie.... ten sam podjazd spacerowo jak jade I kręcę 60-70 pod koniec powoduje zmęczenie mięśni czasem do bólu.  Więc jak się nie zasapie to wolę wyższą kadencje bo jest łatwiej...  

Na płaskim ta samą zasada jest. Im bliżej 90 tym jest lżej. Bez "oporow". Prawda taka że jak przy 90 czuje się  młynek i kręcenie jak oszalały to daleka droga do formy.   Ostatnie pare tygodni pokazywały że nie trzeba gór żeby kadencja się przydawała. Kilkadziesiąt km z wiatrem w pysk poodchodzacym pod 40km/h  dają swietna szkołę że podjazd można mieć nawet na zjeździe.  I to długi podjazd. 

To Kadencja jesteś w stanie twarda ściankę zrobić z uśmiechem na ustach i jej nie zauważyć.  To kadencją możesz przyspieszyć i objechać mocniejszego od siebie. To ładnie pokazuje mi jazda z dziewczynami szczegolnie ostatnie jazdy jazdy z Wiktorią po górach.  Podjazd, snujemy się spacerowo Ona już ma dość i chce odpuszczać i wystarczy magiczne słowo Kadencja i jak się przemoże żeby zacząć kręcić jak powinna to nieraz mam problem żeby się zebrać i ja dogonić.  Spalony podjazd nagle robi się szybszy o kilka km/h I co najważniejsze podjeżdżalny... czasem jak ją zrywam na podjeździe "czekajac i kręcącego powoli" a Ona się zbierze i wejdzie na kadencję potrafi mnie objechać nawet jak już ma dość. A jest jeszcze sporo słabsza. Moment kiedy dziewczynę zaczęły kręcić na sensownym poziome stał się tym w którym zaczęły  podjazdy.  Taki jest sens... zasadniczo jadąc powoli z osobami jadącymi z niską kadencją problemem jest to że bardzo łatwo zbliżając się do 90 zrywasz...  Tak że w czasie spacerku z słabszymi to walka ale jak jedziesz sam albo z kimś kręcącego tonsamo to prędkość 

Ale żeby opanować i wrażenie młynka i przywyknąć  trzeba jednak nawet jadąc głupie 16 móc kręcić bez problemu te 90. To poprostu musi stać się naturalne.  Nagle 110 jest szybkim kręceniem ale wciąż nie młynkiem bez oporu... 

Wszystkie moje najszybsze jady gdzie przeskakuje siebie to te w których kadencje mam bliżej niż dalej 90.jak na liczniku mam tylko kadencje i tętno i pilnuje się to robie lepszy czas mniejszym wysiłkiem. I nie jest istotny teren.  I żeby nie było to ja raczej po płaskim jade bo co to jest 200-300m na 50km?  Płasko I tyle.  Tak że jak się uczy to może wywalić wszystko i patrzyć tylko na kadencje  i prędkość jest nieważna ważne prxywykniecie. Może być i 10...   choć będzie ciężko tak wolno 😉

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale ja to naprawdę rozumiem - tylko chodzi mi o zaprzestanie wmawiania ludziom jeżdżacym po przysłowiowe bułki ( czy 4 km do pracy w obie strony ) że jak nie będą kręcić z kadencją 90 to po roku staną się pacjentami w kolejce po endoprotezy kolan... 

I powtórzę - do jazdy 16 km/h kadencja 90 NIE JEST OPTYMALNA (piszę o płaskim, dla jasności) - a że nie zaszkodzi PEŁNA ZGODA. 

A zresztą - niech każdy rowerzysta inwestuje w liczniki po 400 z wodotryskami  i korby z mierzeniem rozwijanej mocy - będzie ogólnie zdrowiej ;)  ale jakby tak było to pewnie ten wątek by nie miał racji bytu. Przypomnę - zaczęło się od taniego sposobu na poznanie kadencji  :)

 

Jak "odkopię" artykuł na ten temat to wkleję link - bo widzę że inaczej się nie da...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Pablo59 napisał:

Też sądzisz - czytając jego opis - że w ramach testowania kadencji podjeżdżał sobie pod górę ?? :)  :)   Gratuluję zatem....

Czytaj uważnie. Bo wciąż nie ogarniasz. Po prostu sobie sprawdzał jak to jest - robił bardzo dobrze, tak właśnie powinny wyglądac pierwsze próby. Tak właśnie powinno wyglądać ćwiczenie kadencji - może na początku 80 a nie 90. 

Przy okazji licząc sobie kadencję z przełożeń. Gdyby cisnął 30 nie miałby głowy do liczenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, KrisK napisał:

To kadencją możesz przyspieszyć i objechać mocniejszego od siebie.

Cudów nie ma. Kadencja nie jest żadnym magicznym środkiem. Żeby wyprzedzić kogoś (dla uproszczenia pod górę, konkurenta na identycznym rowerze i o tej samej masie ciała) to musisz wygenerować większą moc od niego. Więc w tym momencie będziesz mocniejszy od tej osoby. Prędkość bierze się z mocy. Kadencja określa tylko sposób jej generowania. Czym szybciej kręcisz, tym mniejszy generujesz moment obrotowy. A moc jest pochodną momentu (i obrotów). Dopóki zwiększenie obrotów "nadrabia" spadający moment, możesz uzyskać większą moc, ale w pewnym momencie moc zacznie spadać. Faktem jest, że wytrenowane osoby szczytową moc chwilową osiągają przy wysokiej kadencji, raczej powyżej 100 obr/min, ale już jeśli chodzi o ekonomię, to wcale tak nie musi być. 

https://www.researchgate.net/figure/Relationship-between-peak-crank-torque-crank-velocity-ie-cadence-and-power-output_fig1_49284193  

Szybkie kręcenie w sytuacji, gdy nie ma dużego zapotrzebowania na moc (czyli przy małych oporach ruchu) jest zupełnie bez sensu i tylko powoduje niepotrzebne straty energii. To jak piłowanie samochodu na dwójce z prędkością 80 km/h po płaskim, gdy ani nie przyspieszamy, ani nie hamujemy silnikiem. Zwiększamy tylko niepotrzebnie zużycie paliwa, bo stosunek strat własnych w silniku do generowanej mocy jest bardzo niekorzystny. Szybko pedałujący z małym obciążeniem kolarz też tylko niepotrzebnie się męczy, bo musi walczyć z siłami inercyjnymi występującymi podczas wysokich kadencji, no i opory napędu też rosną. Po prostu większość pary idzie w gwizdek. Bez sensu.

Dlatego oderwanie kadencji od obciążenia jest wielkim błędem. Praktycznie każdy człowiek intuicyjnie zwiększy kadencję, gdy zapotrzebowanie na moc (czyli obciążenie) wzrośnie. Nie potrzeba do tego żadnych liczników kadencji, wystarczy obserwować swój organizm i prędkościomierz. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coast, J. R. and Welch, H. G. (1985) Linear increase in optimal pedal rate increased power output in cycle ergometry. European Journal of Applied Physiology and Occupational Physiology 53, 339-342 

Niestety wygląda że obecnie pełny tekst dostępny tylko odpłatnie - ale może gdzieś ktoś go sobie znajdzie.

To co najistotniejsze mam skopiowane:

Moc [W]   kadencja optymalna

83 50
106 53
129 56
152 59
175 62
198 65
222 68
245 71
268 74
291 77
314 80
337 83
360 86
383 89
406 92
429 95
452 98
475 101
498 104
522 107
545 110
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pablo59 nie trzeba 400 wystarczy kolo 100. Druciarstw poprostu się nie opłaca.  A prawda jest taka że każdy kto poważniej podchodzi do jazdy szybko odczuje braki tanich licznikow. Dla tego czasem lepiej zainwestować więcej.  

Co do optymalności kadencji to ktoś to wymyślił i kolejne osoby jak dojdą do odpowiedniego etapu to poteiwrdzają że 90 jest w pewnym sensie złotym środkiem.... Tak do jazdy po bułki nie ma to znaczenia No chyba że robisz po te bułki nie 4 a 150km... 

Wtedy nagle ta kadencją już zaczyna mieć znaczenie  nawet przy 16... prędkość jest drugorzędną zmienną.  Jazda po płaskim z kadencją 90 i prędkością 16 jest... trudna. No chyba ze masz "wmordewind".  Więc zdarza się rzadko bo poprostu momentalnie pojedziesz szybciej bez wysiłku. Ale to wypadek akademicki bo nie jest istotne co jedziesz powinienes móc tak kręcić i się nie zasapać. 

Przy testach jak najbardziej prędkość nie ma znaczenia.  Bardziej kwestia jak szybko się zasapiemy. 

@marvelo

Cytat

Więc w tym momencie będziesz mocniejszy od tej osoby. 

To założenie jest prawie prawdziwe... Ale jest nie prawdziwe. 

Nie ma opcji żeby młodą była mocniejszą odemnie. Jeszcze nie.  Ale lepiej wykorzystując swoją moc w monecie kiedy ja tobrobie gorzej może mnie objechać.  Nie jest mocniejszą tylko mądrzejsza.  I zanim ja wejdę z powiedzmy z 60 na 100 kadencje ona może już mnie zerwać i zrobić np segment z lepszym czasem. Oczywiście czyto teoretycznie mogę próbować sama mocą nóg szarpnąć ale za nią i na tym etapie może się udać ale ryzykuje i spaleniem mięśni a nawet w skrajnym wypadku zerwaniem łańcucha. Za to z dużą pewnością na terenowym podjeździe utratą trakcji. 

Cała dyskusja sprowadza się do absurdu bo ktoś się uczepił 16/h podczas testu.   Czy to podczas jazdy 16 czy 30/h 90 obrotów dla kogos kto normalnie tak nie jeździł będzie to bardzo szybko.  Dla kogos kto jeździ tak to nie będzie problem.  Tak masz rację że minie się to z celem ale nie o to yy chodzi na początku zabawy żeby generować moc tylo żeby wyrobić sobie nawyk i przyzwyczaić pikawe 

@Pablo59 a jakikolwiek kontekst? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, KrisK napisał:

Co do optymalności kadencji to ktoś to wymyślił

Nie wymyślił - odkrył, zbadał i opisał :)    

Ale dopiero "wyrywanie"  fragmentów z kontekstu i podawanie jako bezdyskusyjnych "prawd objawionych"  (i bezkrytycznie powielanych ) zrobiło to, co zrobiło...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marvelo dobrze prawi.

53 minuty temu, marvelo napisał:

Dlatego oderwanie kadencji od obciążenia jest wielkim błędem.

Dokładnie, to tak jak rzucanie liczbą koni bez podania rpm. A i to nie ma znaczenia w oderwaniu od innych parametrów, jak np. masa pojazdu.

Jak ktoś chce się bawić w trenowanie, to zabawa w liczniki ma sens. Dla turystyki, po bułki - sztuka dla sztuki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, wkg napisał:

Tak jak na przykład szkodliwa, wyrwana z kontekstu tabelka która przytoczyłeś.

Gorączki się nie usuwa tłukąc termometr - a nie są to wyniki badań "radzieckich uczonych" ...

Empiria, wszystko na ten temat

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, żeby to była empiria musiałbyś rozumieć ta tabelkę, widzieć ją w kontekście. A wiele kontekstów Ci umyka stąd wprowadzasz niepotrzebne zamieszanie. Dodatkowo oceniasz niepotrzebnie zarzucając ludziom bezsens gdy tymczasem sam nie do końca rozumiesz temat wątku, potrzeby autora i tą - wyrwaną z kontekstu - tabelkę.

31 minut temu, spidelli napisał:

Jak ktoś chce się bawić w trenowanie, to zabawa w liczniki ma sens. Dla turystyki, po bułki - sztuka dla sztuki.

Wiesz, nie jestem przekonany. Kiedyś byłem świadkiem rozmowy starszej pary "sakwiarzy". Narzekali, że wiedząc, że powinni robić góra 100km dziennie nigdy im się to nie udawało. Czasem robili 150-200. Ludzie pod 70-kę. Jeździli z wysoką kadencją. Typowi turyści :) 

Zawsze się opłaca jeździć z optymalna techniką - jest bardziej ekonomiczna :)

Godzinę temu, marvelo napisał:

Faktem jest, że wytrenowane osoby szczytową moc chwilową osiągają przy wysokiej kadencji, raczej powyżej 100 obr/min

Raczej tak, tyle, że tu nie chodzi  o moc szczytową (ja ją zawsze osiągałem przy około 60 rpm) a moc "przelotową", możliwą do utrzymania przez długi czas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, KrisK napisał:

Nie ma opcji żeby młodą była mocniejszą odemnie. Jeszcze nie.  Ale lepiej wykorzystując swoją moc w monecie kiedy ja tobrobie gorzej może mnie objechać.  Nie jest mocniejszą tylko mądrzejsza.  I zanim ja wejdę z powiedzmy z 60 na 100 kadencje ona może już mnie zerwać i zrobić np segment z lepszym czasem. Oczywiście czyto teoretycznie mogę próbować sama mocą nóg szarpnąć ale za nią i na tym etapie może się udać ale ryzykuje i spaleniem mięśni a nawet w skrajnym wypadku zerwaniem łańcucha. Za to z dużą pewnością na terenowym podjeździe utratą trakcji. 

Jeśli jest lżejsza (a chyba jest) to nie musi być mocniejsza. Wystarczy, że ma korzystniejszy stosunek mocy do masy ciała. I w dodatku w danym momencie. 

O mocy można mówić albo jako energii mechanicznej wkładanej w napędzanie roweru w danym momencie, albo jako o maksymalnym potencjale danej osoby, który aby był wykorzystany, wymaga doboru odpowiedniego przełożenia i generowania odpowiedniego nacisku na pedały. 

Jeśli ktoś ma w samochodzie silnik o mocy maksymalnej 75 KM (generowanej przy 6000 obr/min) i jedzie na trzecim biegu z prędkością 80 km/h (mając około 4000 obr/min), a ktoś inny ma w takim samym samochodzie silnik o mocy 150 KM i jedzie też z prędkością 80 km/h, ale na szóstym biegu (mając 2000 obr/min) to jeśli obaj wcisną gaz do dechy to ten pierwszy może odjechać temu drugiemu, bo silnik w tym drugim będzie generował w tym momencie mniejszą moc.  Po prostu słabszy potencjalnie silnik, przy 4000 obr/min może mieć więcej mocy niż dwa razy mocniejszy przy 2000 obr/min. I dlatego odjeżdża.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak już się chcecie przerzucać papierami, tutaj coś bardziej aktualnego niż tabelka sprzed 35 lat: https://journals.lww.com/acsm-msse/Fulltext/2019/05000/The_Effect_of_Cadence_on_the_Mechanics_and.13.aspx

Cytat

 

At a constant power output, cyclists prefer to use a higher cadence than those that minimize metabolic cost. The neuromuscular mechanism underpinning the preferred higher cadence remains unclear.

(...)
Metabolic cost was lowest at 60 rpm, but the mean preferred cadence was 81 rpm. The distribution of joint work remained constant across cadences, with the majority of positive work being performed at the knee. The preferred cadence coincided with the highest VL power capacity, without a significant penalty to efficiency, based on fascicle shortening velocity.

 

I jeszcze drugi artykuł: https://journals.lww.com/acsm-msse/Fulltext/2019/08000/The_Impact_of_Cycling_Cadence_on_Respiratory_and.20.aspx
 

Cytat

 Cadences of 50 to 70 rpm have been shown to minimize oxygen uptake (V˙O2); however, road cyclists’ FCC typically range from 80 to 100 rpm (2) and cadences during track cycling can vary from approximately 120 to 135 rpm (3). This finding is in contrast to other endurance sports (e.g., running) where cadence is primarily influenced by the energetic costs of exercise (4). Despite decades of research, the physiological consequences of cadence and the factors underlying FCC are poorly understood.

 

Czyli w sumie nikt nie wie dokładnie dlaczego, ale większość rowerzystów preferuje wyższą kadencję niż tylko by wynikało z pomiaru obciążenia organizmu i zużycia tlenu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, wkg napisał:

Wiesz, nie jestem przekonany. Kiedyś byłem świadkiem rozmowy starszej pary "sakwiarzy". Narzekali, że wiedząc, że powinni robić góra 100km dziennie nigdy im się to nie udawało. Czasem robili 150-200. Ludzie pod 70-kę. Jeździli z wysoką kadencją. Typowi turyści :) 

Zawsze się opłaca jeździć z optymalna techniką - jest bardziej ekonomiczna

Ok, ja nawiązywałem do początku dyskusji, bo Autor w sumie chyba nie wspomniał, w jakim celu tę kadencję chce mierzyć. Zabawa w obliczenia kadencji "w głowie" na podstawie prędkości wydała mi się absurdalna, bo jak się trenuje, to zerkasz na licznik i tyle. U mnie percepcja spada ze zmęczeniem, jak mam kręcić dziś ponad 2 godziny na chomiku, to mi słabo, też szukam rozrywek dla mózgu, bo patrzenie w ścianę mnie zabija :) Ale na koniec to już jest walka o to, żeby nie spaść z rolek :)

Nie neguję samego sensu "zaznajomienia" się z tematem kadencji ale w przypadku jazdy nie będącej treningiem to tak jak z obrotomierzem w samochodzie - czasem na niego zerkasz i tyle. W czasie przejażdżki przecież nie będziesz "celował" w kadencję, tylko dobierasz prędkość, kadencję do warunków, z których ekonomia jazdy jest jednym z ważniejszych :)

Edyta:

No i wiedza, że lepiej kręcić szybciej niż mocniej - z punktu widzenia zdrowia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, spidelli napisał:

Zabawa w obliczenia kadencji "w głowie" na podstawie prędkości wydała mi się absurdalna, bo jak się trenuje, to zerkasz na licznik i tyle.

To bez dwóch zdań - no, może raz żeby się zorientować ile aktualnie się kręci - jak rozmiem po to było to ćwiczenie. Sam tak robiłem ale nic z tego nie wychodziło - kupiłem licznik który mozna wziąć bardzo tanio i to zupełnie zmieniło moją jazdę. 

6 minut temu, spidelli napisał:

W czasie przejażdżki przecież nie będziesz "celował" w kadencję, tylko dobierasz prędkość, kadencję do warunków, z których ekonomia jazdy jest jednym z ważniejszych :)

Problem w tym, że większość zupełnych amatorów dobiera ta kadencję źle, bo wydaje im się, że większa kadencja jest bardziej męcząca. Po kilku tygodniach jazdy z pomiarem to się zupełnie zmienia.

8 minut temu, some1 napisał:

większość rowerzystów preferuje wyższą kadencję niż tylko by wynikało z pomiaru obciążenia organizmu i zużycia tlenu. 

Będąc dokładny - z metabolizmu. Nic tu nie pisza o zużyciu, zmęczeniu mięśni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otóż to - ja sobie teraz coś tam kręcę - mam jakąś tam rozpiskę w oparciu o tętno i kadencję, bo pomiar mocy to już nie moja liga. Powiedzmy, że trenuję :)

Za dwa tygodnie ruszam z sakwami - i wtedy kadencja już mnie nic nie będzie obchodziła tylko dystans :)

9 minut temu, wkg napisał:

Problem w tym, że większość zupełnych amatorów dobiera ta kadencję źle, bo wydaje im się, że większa kadencja jest bardziej męcząca. Po kilku tygodniach jazdy z pomiarem to się zupełnie zmienia.

Coś w tym jest. Brat mi mówił, że był na rowerze i bolą go kolana :) Ale jemu wystarczy wskazówka, żeby używał bardziej miękkich przełożeń i kręcił szybciej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, wkg napisał:

Będąc dokładny - z metabolizmu. Nic tu nie pisza o zużyciu, zmęczeniu mięśni.

Piszą piszą (RPE - perceived exertion), ale skąd miałbyś to wiedzieć, przecież w 5 minut nie przeczytałeś dwóch artykułów. ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem to co - uznając zapewne za ważne - skopiowałeś i wyciągnąłeś wniosek, że nikt nie wie dlaczego wybierają większa kadencję niz to wynika z metabolizmu. I odpowiedziałem, że nie zawsze o metabolizm chodzi. Dlatego wybiera się większą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@marvelo dzięki udowodniłeś że ktoś z mniejszą mocą może objechać kogoś z większą ;) czyli potwierdziłeś to co napisałem...   Technika I jej odpowiednie użyci umożliwia nam po pierwsze wyciągnięcie z organizmu o wiele więcej po drogie daje przewagę nad kimś kto ma gorsza technikę albo zaspał.  

Obroty optymalne to podstawa. Po to są skrzynie i po to są przerzutki 

@spidelli kadencja nie długim dystansie może bardzo pomóc właśnie jak wpada znudzenie i zmęczenie.  Zdazylo mi się na dojeździe tych ostatnich 30km po całym dniu w słońcu ratować tempo skupianiem się na kadencji.   Dawało to drugi oddech  ustabilizowało jazdę oczyściło umysł i zaczęło się jechać lżej. Pomijam że dojechanie do domu na spokojnie z wysoką kadencją naprawdę daje olbrzymi profit na następny dzień bo mięśnie zupełnie inaczej się zachowują niż po nawet leniwym siłowym kręcenia 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, wkg napisał:

Przeczytałem to co - uznając zapewne za ważne - skopiowałeś i wyciągnąłeś wniosek, że nikt nie wie dlaczego wybierają większa kadencję niz to wynika z metabolizmu. I odpowiedziałem, że nie zawsze o metabolizm chodzi. Dlatego wybiera się większą.

Subiektywne uczucie zmęczenia czy też wysiłku fizycznego również było przedmiotem podobnych badań. Odwołują się do nich w tekście i w najlepszym razie wyszło, że nie ma tam korelacji. 

Generalnie jeśli w artykułach naukowych piszą, że coś nie ma aktualnie wytłumaczenia, to jest duża szansa, że wszelkie proste rozwiązania, które laikowi przychodzą do głowy w ciągu kilku minut, zostały już jednak sprawdzone :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@KrisK Ostatecznie ten mocniejszy samochód będzie górą, no chyba że waży znacznie więcej od tego pierwszego :) Jeden parametr to za mało, żeby wyciągać daleko idące wnioski, bo masa też ma tu znaczenie.

Co do długiej jazdy - tu też jest wiele czynników - ukształtowanie terenu, nawierzchnia, wiatr, upał itp. Tutaj warto stosować tę ekonomię jazdy, którą przywołał Kolega Witek - ile mam siły, jak się czuję ile mi zostało do przejechania. Kadencja jest tylko końcowym efektem. No ale każdy z nas ocenia pod kątem własnych doświadczeń, a te mogą być różne. Ja na pewno unikam jazdy siłowej, wymagające podjazdy zawsze biorę najwolniej jak się da - po prostu ekonomicznie; chyba że chodzi o trasy poniżej tych 50 km.

Edyta:

No i zapomniałem, że w "wyprawowcu" nie mam pomiaru kadencji :) Siedzi w szosówce, którą kręcę na rolkach :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, some1 napisał:

Odwołują się do nich w tekście i w najlepszym razie wyszło, że nie ma tam korelacji. 

 

20 minut temu, some1 napisał:

jest duża szansa, że wszelkie proste rozwiązania, które laikowi przychodzą do głowy w ciągu kilku minut, zostały już jednak sprawdzone :)

Mogę tylko stwierdzić jak to u mnie wyglądało. Gdy jeździłem na niskiej kadencji wysiadały mi najpierw nogi. Jakoś to tam szło ale podjazdy były słabe. Gdy zwiększyłem kadencję zwiększyła mi się szybkość (co mogło być też wynikiem pewnego wytrenowania) ale zupełnei inaczej wyglądały podjazdy. Podjazdy robię na niższej kadencji, siłowo - bo siły zostaje. Potem na płaskim kadencja rośnie. 

I z tego co czytałem tak to własnie powinno wyglądać. Piszę tu o krótkich podjazdach - tak kilaknaście - kilkadziesią m vert. Na długich, uciążliwych wygląda to inaczej - kadencja jest średnia. Poniżej tej przelotowej 90 ale nieduzo. Tak koło 80. Za to - a tego nie tylko naukowcy, tego nawet ja nie rozumiem :D pod wiatr kadencja mi rośnie.

Czy naukowcy rozumieją dlaczego tak jest - nie wiem - wielu rzeczy nie rozumieją.

20 minut temu, spidelli napisał:

Ja na pewno unikam jazdy siłowej, wymagające podjazdy zawsze biorę najwolniej jak się da - po prostu ekonomicznie; chyba że chodzi o trasy poniżej tych 50 km.

A no to oczywistość. Przy długich, wielogodzinnych jazdach każde "szarpnięcie" jest bardzo kosztowne. Koszt wyłazi w tych dalszych kilometrach :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Ostatecznie ten mocniejszy samochód będzie górą, no chyba że 

@spidelli teoretycznie i przy łatwych warunkach tak.  Ale jak dojdzie smaczek w postaci trudności technicznych konieczności posiadania umiejętności to nagle moc przestaje być kluczową...  zaczyna kluczem być umiejętność jej wykorzystania.  I mowie o mocy po uwzględnieniu czynników zmieniających.  

Kadencja nie jest końcowym efektem a bardziej narzędziem.  Trzeba się naumieć i zrozumieć.  Potem można lepiej lub gożej  stosować.  Ale żeby móc stosować trzeba przebrnąć przez trudny etap łamania się psychicznie kiedy wydaje się że się kręci w miejscu jak wariat.... Potem trzeba jakoś dojść do ładu z sercem które nagle dostaje zupełnie inne zadania niż przy jeździe z niskimi kadencjami. Nogi też muszą się nauczyć wykonywać zupełnie inną pracę.   

A co do długich dystansów to też jest kolejna zmiana.  Koń co nigdy wiele ponad 100km nie zrobił nie koniecznie pojedzie bez problemu 150 nie mówiąc o 200...  ma moc ale jego wytrzymałość jest  na pewnym stałym poziomie.   Jak zmniejszy intensywność pewnie wyłożyć dystans choć niekoniecznie. Moc jest fajnym parametrem ale też nie daje wszystkich odpowiedzi. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...