Skocz do zawartości

[wypadek w Ligocie] kobieta wjechała w grupę rowerzystów


sznib

Rekomendowane odpowiedzi

Moim zdaniem powstała tu przesadna g.. burza. Nie byliśmy tam i nie widzieliśmy. A kruczków zdarzenia może być wiele.

Jak kierowca mający prawie 2 miliony km. udokumentowane, powiem tak. Czasem rower czy pieszy jest niewidoczny dla kierującego szczególnie w nowszych autach gdzie słupek potrafi zasłonić bardzo skutecznie coś co się porusza pod odpowiednik kątem i z odpowiednią prędkością. jeżdżąc kilkoma samochodami by widzieć coś dalej w ostrzejszym zakręcie zmuszony jestem patrzeć przez boczną szybę! jednocześnie słupek nr1 zasłania mi 3/4 pasa którym się poruszam. Ba w peugeocie 206 miałem takie skrzyżowanie że jak do niego dojeżdżałem to samochód jadący około 40-50km/h o długości poniżej 5m chował się często za słupkiem tak że widoczny był dopiero jak byłem ok 10m od niego. A że to było niedaleko mojego domu to widziałem iż kilka takich aut tam skasowano. Inne żadko się tłukły. Tak samo skręcając przez chodnik nie ma możliwości z dostawczego czy ciężarowego zobaczyć kogoś kto się tym chodnikiem porusza gdy są ekrany wzdłuż chodnika, albo trzeba się zatrzymać gdy już zaczniemy skręcać. Jedzie się tylko na ślepo, z nadzieją że nikt nie wjedzie w nas. Jednocześnie wiem jak to wygląda z perspektywy rowerzysty bo dokładnie w tych samych miejscach jadąc rowerem potrafię widzieć np w lusterku czy przez szybę identycznego samochodu twarz kierowcy. Przekracza to moje rozumowanie ale jestem świadom tej sytuacji.

Jednocześnie jadąc pod światło wieczorem, kontrast jest taki iż mając prawie 40 lat nie widzę samochodów z przeciwka, a ponoć mam bdb. wzrok wedle okulisty. A on sam powiedział iż to normalne bo tak działa nasze oko, a właściwe oko może i widzi ale mózg ponoć lubi nas oszukiwać. :/

Sprawa trzecia przepisy są takie iż można spokojnie "Łamać" prawo jednocześnie zawsze będąc poszkodowanym(miałem w rodzinie takiego co zarabiał w ten sposób). Przykład prosty na którym łapią się setki kierowców:

Jeśli skręcamy w lewo np. na posesję zgodnie z przepisami sygnalizując zamiar itd.., ale uderzy w nas samochód który równocześnie wyprzedzał nas na podwójnej ciągłej przekraczając prędkość to my jesteśmy jedynymi sprawcami kolizji. A ta osoba jest jednocześnie w tej sytuacji bezkarna. O ile nie była pijana bo wtedy z jakiegoś paragrafu można mu zatrzymać prawko. Więc to co w artykule jest napisane o sprawcy to też nie zawsze tak jest na logikę. 

P.S. Sam popełniam błędy i jest mi wciąż głupio bo właśnie przez zasrany słupek miesiąc temu wjeżdżając na skrzyżowanie zajechałem drogę rowerzyście na "przejściu". Tak ruszałem bo zaświeciło mi się zielone. Życie jest pełne pułapek.

Pozdro i uważajcie na siebie, nie jest lekko. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego ciągle pokutuje przekonanie, że jak nie widzę, to mogę jechać i jakoś to będzie?
Fotel kierowcy powoduje przyspawanie i zesztywnienie ciała?

Można się trochę wychylić w tą czy tamtą i martwe pole się zmniejszy.
Mamy też XXI wiek, można sobie zamontować kamerki i pozbyć się tych martwych pól.

Powtórzę się, 99% przypadków to brak próby rozejrzenia się, a nie ograniczone pole widzenia.
To jest największym problemem, że w świadomości uczestników ruchu nie ma innych osób, jest tylko on sam oraz punkt do którego dojeżdża.
Tutaj się zgodzę, że warto mieć świadomość ograniczeń drugiej strony, że bywają warunki uniemożliwiające zauważenie lub bardzo utrudniające. Warto też nauczyć się odpuszczać, jak się trochę zwolni i przepuści, to się wiele nie straci.

Odnośnie ekranów czy szerzej geometrii skrzyżowań, to w wielu przypadków powinien być kryminał dla projektantów oraz zatwierdzających projekt.
O ile w zastanym terenie jak wciskają ddr, to czasem niewiele da się zrobić ale przy budowie całkiem nowej drogi, czy dużej przebudowy, to mam ochotę tych projektantów i zatwierdzających powiesić za to i owo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obawiam sie ze nie miales okazji widziec jak malo widac z kabiny ciezarowki czy nawet zabudowanego dostawczego. Wychylanie sie powieksza to pole widzenia o powiedzmy 5%. Ja i tak mam 3 dodatkowe lusterka a nawet manewrowanie na parkingach odbywa sie na wyczucie. A czesto patrzac na cien rzucany przez samochody. Kamery to abstrakcja. Widac w nich na kilka metrow max. I obraz z racji iz wszystkie sa szerokokatne nie pozwala na ocene odleglosci do czegos co sie porusza. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

P.s. ponieważ mam taką możliwość zapytam u źródła jak to jest z tymi kamerami. Brat zajmuje się projektowaniem elektroniki w tym systemow bezpieczenstwa i monitoringu ruchu dla pewnej marki premium. Moze bedzie w stanie sie rzetelnie odnieść do kwestii kamer i  monitorowania ruchu pieszych i rowerzystow. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze powiedziawszy to rozumiem kolegę, który twierdzi że czasem z ograniczeniami widoczności nic się nie da zrobić będąc kierowcą. Ja mam tak jak skręcam jadąc z pracy do domu. Jest takie miejsce w którym z założenia - baranów którzy posadzili tam krzaki... (no jest ładniej) przeszkadzam jak ktoś jedzie ścieżką i przejeżdża przez jezdnię. Ja rozumiem mankament tego miejsca i nikomu krzywdy nie zrobię, ale na bank straszę już samym zamiarem. Jadę tam zawsze najwolniej jak się da, mam tam 2,5km/h na liczniku szyjoskręt... w pytę kamer w samochodzie, czujników, wyjców, wielkie szyby i szklany dach... A i tak g... widzę, dopiero jak już dotykam kołem ścieżki to wiem czy jechać czy wbić hebel.

Ps. Nic... poza właśnie przyjęciem na siebie trąbienia tych z tyłu i wytaczaniem się tempem ślimaka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, zekker napisał:

Dlaczego ciągle pokutuje przekonanie, że jak nie widzę, to mogę jechać i jakoś to będzie?
Fotel kierowcy powoduje przyspawanie i zesztywnienie ciała?

Można się trochę wychylić w tą czy tamtą i martwe pole się zmniejszy.
Mamy też XXI wiek, można sobie zamontować kamerki i pozbyć się tych martwych pól.

Powtórzę się, 99% przypadków to brak próby rozejrzenia się, a nie ograniczone pole widzenia.

Oczywiście, można się wiercić na fotelu i ruszać głową na boki, ale prawda jest taka, że współczesne samochody pod względem widoczności ze środka są beznadziejne. I to we wszystkich kierunkach. To jest obiektywny fakt, dający się pomierzyć odpowiednim sprzętem. Jest gorzej i kropka. Widać mniej i to nie jest coś, co można zniwelować działaniem kierowcy. Zawsze będzie gorzej. WojciechO. wspomniał o Peugeocie 206.Tym nie jeździłem, ale  od wielu lat mam 306-kę i w porównaniu do współczesnego samochodu klasy B, pewnej budżetowej marki, którym od kilku miesięcy również jeżdżę ta 306-ka to bajka. Wymiary prawie identyczne, rozstaw osi również, a jazda po mieście, a zwłaszcza cofanie tym nowym to dramat. Widać dużo mniej, dużo później, we wszystkich kierunkach. Na górskich serpentynach to musiałem wręcz przesuwać głowę w bok o kilkadziesiąt centymetrów, by widzieć drogę przed sobą. Jak wyjeżdżam tyłem z podwórka to najpierw sprawdzam, gdzie są psy (mój i sąsiada), bo boję się, że kiedyś mi podejdzie pod koła. Jadąc po mieście też jakoś mniej pewnie się czuję, piesi chowają się w słupkach, rowerzyści i motocykliści również. Podczas manewrów parkingowych czuję się jakbym dopiero robił prawo jazdy. Praktycznie wszystkie manewry wykonuję teraz dwa razy wolniej, po kawałku, by zminimalizować efekt ewentualnej kolizji, ale i tak czasem trzeba jechać w ciemno i czekać na klakson lub pisk hamulców. W normalnym ruchu ulicznym często nie da się robić czegoś dużo wolniej, więc jest mniej bezpiecznie i kropka.  

13 godzin temu, zekker napisał:

Odnośnie ekranów czy szerzej geometrii skrzyżowań, to w wielu przypadków powinien być kryminał dla projektantów oraz zatwierdzających projekt.

Do kryminału to ja bym zamknął tych projektantów współczesnych samochodów. Ja rozumiem, że stylistyka, bezpieczeństwo bierne, sztywność konstrukcji itp. ale są pewne granice, a kamery i czujniki martwych pół złej widoczności nie nadrobią. Priorytetem powinno być unikanie wypadków, a nie minimalizacja ich skutków.

Mój nowy samochód niestety też jest na tej liście: https://www.thisismoney.co.uk/money/cars/article-8324143/The-27-cars-new-sale-terrible-round-visibility.html 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak piszesz. Często jest tak że jeszcze póki stoimy równolegle do chodnika i ścieżki to coś widać. ale jak już zaczniesz siię składać to zapada "ciemność". A co do kwestii wychylania się to to niewiele da kierowca jest ograniczony pasami które niewiele pozwalają się odchylić. a tak żeby zobaczyć co jest na ścieżce to trzeba by usiąść na miejscu pasażera. 

Tu link jak to wygląda:

https://e100.eu/images/zzzz_francja-martwepole.jpg

Krótka odpowiedź brata bo nie chciałem go męczyć. Właśnie mu rower zwinęli :/ jest info w odpowiednim dziale. Ale powiedział tak.

"Problem jest taki iż z naszych badań w Krk wynika iż rowerzyści poruszają się po ścieżkach najczęściej z prędkością około 20-23km/h co wymagało by ostrzegania z odległości około 50-100m. A poza tym czujnik czy kamera musiały by być wysunięta od samochodu bo infrastruktura drogowa uniemożliwia wykorzystanie kamer stosowanych jako lusterka. Ale największym problemem jest to iż rower jest często dla algorytmu niewidoczny, poza tym mamy wielki problem z czarnymi pieszymi których kamery w ogóle nie widzą nawet w dzień."

No i na koniec 2 wspaniałe przypadki z mojego dzisiejszego powrotu do domu:

Pierwszy mnie rozbawił do łez. Drugi zmroził krew.

Mianowicie stałem na Kamińskiego na światłach a chodnikiem popylał mistrz 20+ zapatrzony w telefon. Wyobraźcie sobie że gość z pełną prędkością przywalił w koparkę! pracującą na chodniku, Była ona oświetlona jak lotnisko w balicach, choć nie miała włączonego koguta. Chciał bym widzieć zdziwienie operatora. 

A drugi przypadek na łuku drogi wylotowej z Krakowa w okolicach Babińskiego jest przejście dla pieszych. Zwolniłem do niego bo samochód przedemna przepuścił grupkę pieszych jechaliśmy około 40km/h. Gdy przejeżdżałem przez przejście zobaczyłem iż minął mnie chodnikiem rowerzysta(zauważyłem tylko kask) po czym w lusterku widziałem jak ląduje na jezdni. Okazało siię iż młody około (12-13lat) stwierdził iż zmieści się między samochodami. Ale zjeżdżając z krawężnika zaliczył glebę. Na szczęście ten za mną miał jakieś 10-15m na wyhamowanie. i udało mu się. Skończyło się na siniakach.

Tak że niestety poziom myślenia w naszym narodzie chyba coraz niższy. Ale Nie piję tylko do rowerzystów czy pieszych. Kierowcy puszek mają podobnie. Szlag mnie trafia jak jeżdżę po naszym kraju. Nie wiem co jest w innych bo za rzadko bywam by się wypowiedzieć.

Jeszcze jedno

https://www.wyborkierowcow.pl/martwe-pole-w-180-samochodach-ranking/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, WojciechO. napisał:

Pierwszy mnie rozbawił do łez.

................

 Wyobraźcie sobie że gość z pełną prędkością przywalił w koparkę! pracującą na chodniku, Była ona oświetlona jak lotnisko w balicach, choć nie miała włączonego koguta. Chciał bym widzieć zdziwienie operatora. 

Ha ha ha. Faktycznie można się uśmiać :( Ubaw po pachy - rowerzysta przywalił w koparke:/

Jak można nie oznakować kilkadziesąt metrów cześniej koparki na chodniku. Taśmą, słupkami ... faktycznie chodnik to przeciez miejsce dla koparek :/ 

Ciekawe, czy operator koparki był trzeźwy że się wtrynił na chodnik z koparką. W krajach cywilizowanych rzecz nie do pomyślenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rowerzysta. Debil.

Tak można koparkę na chodniku postawić jeśli ona kopie akuratnie co wtedy robiła. Oznakować wcześniej jak? zasłonić dojście do przystanku? a kładzenie tablicy na koparce jaki ma sens?

https://joemonster.org/filmy/110531/Co_on_sobie_myslal

Idź już spać. Nie szukaj wytłumaczenia na swój sposób.

Pominąłeś najważniejszy szczegół czyli że gapił się w telefon jadąc. A to już jest przekręcanie faktów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tłumaczę twój post późną pora i chęcią błyśnięcia :(

Ani to smaczne ani dowcipne :( Żałosne. Pokazałeś dowód kultury - śmiać się, że 

Godzinę temu, WojciechO. napisał:

gość z pełną prędkością przywalił w koparkę!

Cóż - taka przyszłośc Rzeczypospolitej jakie młodzieży chowanie :(

18 minut temu, wkg napisał:

Taśmą, słupkami ...

Czytaj uważnie. Tak się znakuje takie dziwolągi w krajach cywilizowanych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja już nie młody. Ale fakt kulturalny nie jestem za bardzo tu przyznaję rację.

Co do błyszczenia. No sorry daj już spokój.

Młodzi delektują sie rzeźnią na ulicach Brazyli. Naprawdę dzieciaki oglądają jak oni się tam zarzynają. Ew cieszą ich filmiki jak ludzi rozpier... maszyny przy których pracują. Niestety mam taką patologię pod sobą.:/

Jednak wróćmy do tematu bo trochę odjechaliśmy na głupoty

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, marvelo napisał:

Do kryminału to ja bym zamknął tych projektantów współczesnych samochodów.

To będą mieli projektanci towarzystwo ;)

Odnośnie ograniczonej widoczności, to mógłbym się zgodzić, gdyby nie to co codziennie widzę. A widzę bardzo często tył głowy kierowcy wyjeżdżającego z bocznej drogi, widzę w jaki sposób podjeżdżają do krawędzi jezdni. Po prostu nawet z doskonałą widocznością drogi, z dobrą widocznością z samochodu, nawet nie próbują się rozejrzeć. Do tego nie są kompletnie gotowi do zatrzymania się przed przejściem czy przejazdem rowerowym, wyznaczyli sobie punkt zatrzymania przy krawędzi jezdni i nic innego nie istnieje.

Irytuje mnie wyciąganie słupków czy innych elementów samochodu ograniczających widoczność z samochodu, bo głównym problemem jest brak chęci rozejrzenia się i dostrzeżenia innych uczestników ruchu. Za często to się pojawia jako wymówka, a bo słupek, a słońce, a za szybko rowerzysta jechał i pojawił się znikąd.

Myślę, że doświadczenie na drogach mam już na tyle duże, że mam świadomość ograniczeń widoczności. Pod tym względem chyba najniebezpieczniejsze jest wjeżdżanie na środkowej fazie zielonego przy skręcających w prawo, kiedy jadę szybciej od kierowców. 120% uwagi i próba wyczucia, czy mnie zauważyli, czy przepuszczą. Czasem udaje się bardzo płynnie wpasować i przejechać, czasem trafi się na mniej doświadczone osoby.
Start po czerwonym jest łatwiejszy i bezpieczniejszy, no chyba że faza zielonego jest dziwnie opóźniona na przejściu i przejeździe albo rafią się spóźnialscy z zielonej strzałki.

42 minuty temu, wkg napisał:

Ha ha ha. Faktycznie można się uśmiać :( Ubaw po pachy - rowerzysta przywalił w koparke:/

Jak to zrobił z własnej głupoty gapiąc się w telefon zamiast na drogę (nie wiem czemu to pominąłeś), to jakiś element komediowy w tym jest.
Bolesne ale może się czegoś nauczy i następnym razem poświęci znacznie więcej uwagi na to gdzie jedzie, a nie co ma na ekranie.
Life is brutal, zrobił to na własne życzenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli przeżył. 

No jakos nie potrafię się uśmiać. Może dlatego, że czasem też popełniam głupie błędy błędy - patrzę na licznik, sięgam po bidon, zapatrzę sie na jakąś pannę, na nawigacę w komórce (rok temu nad Mienią przywaliłem kaskiem w gałąź w ten sposób). 

Pominąłem bo mnie zemdliło od tego posta. I trochę się zadumałem nad filozofią moderacji - ale to mniej istotne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
7 godzin temu, zekker napisał:

głównym problemem jest brak chęci rozejrzenia się i dostrzeżenia innych uczestników ruchu.

Dokładnie. Pamiętam kiedyś miałem sytuację jak mi gościu wymusił wyjeżdżając z podporządkowanej. I żeby było "zabawnie" to patrzył w moim kierunku i przepuścił dwa samochody jadące zaraz przede mną.

Inna sytuacja dobitnie pokazująca jak niektórzy kierowcy ignorują pieszych i rowerzystów; wyjazd z podporządkowanej, na końcu przejście, główna droga jednokierunkowa. Kierowcy zatrzymują się przed przejściem i patrzą na główna drogę żeby wyłapać okienko i włączyć się do ruchu (główna droga przez miasto, duży ruch). No i sobie kiedyś tamtędy szedłem z psem, stała babeczka samochodem właśnie w takiej sytuacji, więc przechodzę, jej akuratnie wyskoczyło okienko i ruszyła, prosto we mnie. Bo nawet nie odwróciła głowy żeby zobaczyć czy ktoś jest na przejściu, ruszyła cały czas patrząc w lewo (ja nadszedłem z prawej). Na szczęście ruszyła wolno i szkód nie narobiła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, wkg napisał:

Jeżeli przeżył. 

No jakos nie potrafię się uśmiać. Może dlatego, że czasem też popełniam głupie błędy błędy - patrzę na licznik, sięgam po bidon, zapatrzę sie na jakąś pannę, na nawigacę w komórce (rok temu nad Mienią przywaliłem kaskiem w gałąź w ten sposób).

Powiem bardzo brutalnie. Jeżeli nie przeżył, to zasłużył na nagrodę Darwina. Tutaj uszkodził siebie, inny zagapiony może wjechać w ciebie.
Nie sądzę, żeby ta koparka mu wyskoczyła 10m przed nim, tylko była widoczna ze znacznie większej odległości. Około 14s przy 25km/h to jakieś 100m, przynajmniej na taki odcinek jedziesz kompletnie na ślepo. Dla mnie to czysta głupota i szczęście jak uszkodził tylko siebie.

Nie raz miałem nieprzyjemne sytuacje jak osoba z naprzeciwka gapiła się w telefon zamiast na drogę i zaczęło ją znosić na moją stronę. Raz taki miszczu ściął sobie szykanę, dałem po hamulcach i poczułem jak ten z tyłu we mnie wjeżdża, bo też się zagapił.

Każdy popełnia błędy i warto mieć tego świadomość ale zabawa komórką, to nie jest błąd, to czysta głupota i proszenie się o kłopoty. Chcesz się pobawić, poczytać - no to stań z boku i jak się już nasycisz treścią jedź dalej.
Przed spojrzeniem w licznik można "przeskanować" otoczenie i się zorientować w sytuacji. Samo spojrzenie to ile zajmuje, sekundę? Jak potrzebujesz dłużej w nawigację popatrzeć, to zwolnij lub się zatrzymaj.
Chyba w większości jesteśmy tutaj dorośli, wypadałoby mieć jakieś rozsądne priorytety na drodze, a nie szukać wymówek dlaczego robi się coś innego niż prowadzenie pojazdu i ogarnianie sytuacji na drodze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, sznib napisał:

Inna sytuacja dobitnie pokazująca jak niektórzy kierowcy ignorują pieszych i rowerzystów; wyjazd z podporządkowanej, na końcu przejście, główna droga jednokierunkowa. Kierowcy zatrzymują się przed przejściem i patrzą na główna drogę żeby wyłapać okienko i włączyć się do ruchu (główna droga przez miasto, duży ruch). No i sobie kiedyś tamtędy szedłem z psem, stała babeczka samochodem właśnie w takiej sytuacji, więc przechodzę, jej akuratnie wyskoczyło okienko i ruszyła, prosto we mnie. Bo nawet nie odwróciła głowy żeby zobaczyć czy ktoś jest na przejściu, ruszyła cały czas patrząc w lewo (ja nadszedłem z prawej). Na szczęście ruszyła wolno i szkód nie narobiła.

Nie chcę usprawiedliwiać tej kobiety, ale tak niestety działa ludzki mózg. Nie jesteśmy cyborgami, nie ma czegoś takiego, jak podzielna uwaga. Uwagę możemy tylko przenosić z jednej rzeczy na drugą, a jeśli mocno skupimy się na jednym trudnym zadaniu, możemy nie zarejestrować rzeczy które dzieją się tuż przed naszym nosem. Patrzymy, a nie widzimy. 

https://lumine.me/blog/terapia/slepota-pozauwagowa-co-to-jest

Myślę, że każdy z nas, jeśli uczciwie przeanalizuje swoje doświadczenia za kierownicą, znajdzie podobne sytuacje. Zwłaszcza w gęstym ruchu miejskim, gdzie mózg jest przeładowany bodźcami, a szczególnie w nieznajomym środowisku (np. przyjezdny z małego miasteczka w obcej, dużej aglomeracji) człowiek może popełniać błędy. Oczywiście naszym zadaniem jako kierowców jest dokładać wszelkich starań, by nie popełniać takich błędów, ale wypadki niestety się zdarzają. To nieodłączny element ruchu pojazdów, zwłaszcza gdy jest ich duża gęstość.

Nawet w lotnictwie cywilnym, gdzie są bardzo rygorystyczne procedury i zwielokrotnione zabezpieczenia czasem zdarzy się katastrofa. Przy nieszczęśliwym zbiegu okoliczności, gdy nałoży się wiele niekorzystnych czynników, zarówno technicznych jaki i ludzkich, może dojść do tragedii. 

Zasadniczo każdy z nas chce żyć, nikt też nie chce mieć nikogo na sumieniu i jeśli nie popełnia się rażących zaniedbań (np. ten nieszczęsny smartfon za kierownicą, czy znaczne przekraczanie prędkości), to zwykle nic złego się nie dzieje. Ale czasem ktoś ma gorsze samopoczucie, wydłużony czas reakcji, słońce oślepi, słupek zasłoni, nerwy puszczą bo nikt nie chce wpuścić z podporządkowanej i ktoś pomyśli "teraz albo nigdy" no i może czegoś nie zauważyć. Będzie w 100% skoncentrowany na wpasowaniu się w lukę i w tym momencie będzie w 100% ślepy na sytuację przed nosem. Tak się zdarza, po prostu. Trzeba się z tym liczyć wyjeżdżając na drogę. Ja staram się być wyrozumiały dla błędów innych i czasem liczę na wyrozumiałość wobec moich błędów.   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Trochę pokrętne to tłumaczenie, ale co by nie mówić, jak ktoś spowoduje wypadek bo się zagapił to wcale nie umniejszy jego winy. Poruszanie się w ruchu ulicznym jest tak niebezpieczne że trzeba mieć oczy dookoła głowy. Zresztą większość wypadków to wina zagapienia czy jazdy bez wyobraźni, nikt raczej specjalnie nie wjeżdża w pieszych czy rowerzystów (poza marginalnymi przypadkami).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście. Tylko jest jednak różnica w ciężarze gatunkowym zagapienia się, nieuwagi czy błędu a np. strzelaniem do rowerzysty (jak ostanio w Rybniku) czy celowym rozjechaniem. 

Ja np. na Ursynowie wyjeżdżając spod sklepu praktycznie nie mam szans zauważyć rowerzysty. Jeżeli szybko jedzie - no way. To parkuję dalej i dymam z zakupami pieszo. Są takie miejsca gdzie po prostu nie da rady :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@marvelo

I takich rzeczy powinni uczyć na kursach, powinny szerzej pojawiać się w różnych kampaniach edukacyjnych.

Kiedyś trafiłem na dobry artykuł, gdzie pilot wojskowy opowiadał o sposobach obserwacji, co umyka uwadze itp. Były praktyczne porady typu nie gapić się w jedno miejsce, a przeczesać wzrokiem 3 punkty, bo oczy/mózg mają tendencję do "kasowania" niektórych elementów obrazu im dłużej się patrzy w jeden punkt, pogarsza się rozdzielczość oka itp. zjawiska.

Z własnych doświadczeń, to warto sobie testować np. po przejechaniu skrzyżowania, ile rzeczy umknęło uwadze, jaki obszar obserwowaliśmy, co przegapiliśmy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

A ja myślę że powinni po prosu uczyć żeby zwracać uwagę na wszystkich uczestników ruchu drogowego, nie tylko na inne samochody. Bo popatrz; przy prawie identycznej sytuacji, czyli włączanie się do ruchu z drogi podporządkowanej, ale kiedy droga główna jest dwukierunkowa jakoś kierowcy potrafią bez problemu ogarnąć dwa kierunki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U nas uczy się tylko zdać, prawko. Temat tego jak złe  nauczanie posługiwania się samochodem w Polsce, to mógł bym wypunktować kilka stron. Stop. To nie jest złe, to jest patologia i to tak naprawdę bardzo ciężka bo dostajemy często około 2 tonowy kawał żelastwa mogący nieźle narozrabiać częsot nie umiejąc nad nim panować. A tak naprawdę większość swej wiedzy uzyskałem po 20 latach z prawkiem na dodatkowych kursach.

Najgorsze że uczy się tylko jak zdać. Ja mniełem wspaniałego instruktora który uczył tak: Słuchaj żeby zdać bez problemu jedziesz tak..... A żeby nie bruździć innym, Tobie było dobrze i nikt się nie przyczepił to pojedź tak... A teraz jedziemy pokażę CI przej... skrzyżowanie gdzie trzeba pomyśleć, albo Cię zabiją, lub Ty kogoś.... No i dość mi się udaje. 

Kolejną kwestią jest Polska mentalność i kultura wschodnia do której jak by nie patrzeć z antropologicznego punktu należymy. No i wychowanie że mnie se należy i to ja jestem król. Wszyscy z drogi bo ja mam suva czy inną ciężarówkę. No i jak puścisz jednego z podporządkowanej to dopóki nie wjedziesz w któregoś to sie będą pchali na ciebie i strąbią. A jak stoisz się włączyć to nawet jak będzie miejsce i nigdzie dalej nie pojadą to Ci specjalnie zastawią wyjazd.... Eh bo mnie cisnie.... Ide z tego wątku. 

P.S. Ale jest pozytyw. od 2-3 dni jeżdżę i próbuję przyłapywać się na tym co zrobiłem nie tak...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, WojciechO. napisał:

Kolejną kwestią jest Polska mentalność i kultura wschodnia do której jak by nie patrzeć z antropologicznego punktu należymy.

To jest jedyna kwestia. Widziałeś egzamin w USA i ich kodeks drogowy ? I dają radę: proszę, przepraszam, dziękuję. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, sznib napisał:

A ja myślę że powinni po prosu uczyć żeby zwracać uwagę na wszystkich uczestników ruchu drogowego, nie tylko na inne samochody.

Jedno łączy się z drugim. Główny problem, żeby zmienić podejście, poustawiać sobie w głowie i te nauki stosować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.05.2021 o 08:45, zekker napisał:

Dlaczego ciągle pokutuje przekonanie, że jak nie widzę, to mogę jechać i jakoś to będzie?
Fotel kierowcy powoduje przyspawanie i zesztywnienie ciała?

Dokładnie, często to obserwuję jeżdżąc autem. Ja jestem już na tym etapie, że nie wyprzedzam dla wyprzedzania. Może dlatego, że mam słabe auto :) Droga krajowa, jedzie TIR, za nim kilka osobówek. Za kilka kilometrów jest autostrada, wyprzedzanie TIRa na siłę nie ma sensu. Ale ok, załóżmy, że kierowcy o tym nie wiedzą.

Podążam tą trasą do pracy, więc mam obserwacje kilkuletnie. Większość kierowców wyprzedza nie widząc, co się dzieje z przodu - albo na łuku, albo na lekkim wzniesieniu. Do tego jadą na zderzaku TIRa, więc muszą się zza niego "wychylić" żeby cokolwiek zobaczyć.

Oni nie wyprzedzają upewniwszy się, że jest bezpiecznie. Oni wyprzedzają bo nie widzą auta z naprzeciwka.

Najlepsze, że wielu z nich wyprzedza, żeby za 3 km zjechać na stację paliw przed autostradą.

 

Piszę o tym dlatego, że wspólnym mianownikiem jest pośpiech (pewnie bezsensowny), poczucie bezkarności i głupota. Ktoś, kto niemal taranuje auto jadące prawidłowo albo unikający na żyletki czołówki z TIRem nie będzie miał sentymentu dla rowerzysty (o ile go zauważy).

Sporo osób nie zna też aktualnych przepisów, np. związanych z pierwszeństwem na DDR czy nie odróżniają miejsc, gdzie rowerzysta może przejechać przez jezdnię, a gdzie powinien przeprowadzić rower. I to dotyczy i kierowców i rowerzystów. Albo piesi łażący po DDR.

Nie jestem święty, ani jako kierowca ani jako rowerzysta ani jako pieszy. Ale też staram się nie utrudniać życia innym. Mój szef nie doceni tego, że kogoś potrąciłem na przejściu dla pieszych spiesząc się do pracy... Nie jeżdżę na rowerze w słuchawkach na uszach, staram się być widoczny, jadąc autem wiem, że wyprzedzany rowerzysta może nagle odbić do środka jezdni bo krawędź jezdni jest urwana i wpadłby w dziurę na pół koła.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...