Skocz do zawartości

[trening] Jak zwiększyć dystans tras rowerowych?


Mortyr01

Rekomendowane odpowiedzi

  • 4 tygodnie później...
W dniu 27.03.2021 o 21:02, Mortyr01 napisał:

Ma kilku kolegów, którzy mogliby mnie poratować w razie W, ale pracują na dwa etaty i nie miałem tego koła ratunkowego w zeszłym sezonie, jak pękło mi koło (wracałem 30 km na piechotę). Dobrze, że udało mi się rozkręcić to i owo, że rower mogłem prowadzić. Może to irracjonalna obawa w stylu: "a jak potem wrócę do domu w razie czego?"

Przy spokojnej jeździe i sprzęcie w dobrym stanie, niewiele jest usterek, których człowiek odpowiednio wyposażony nie jest w stanie naprawić w trasie.

Obejrzyj/poczytaj o podstawowych narzędziach, które powinieneś mieć przy sobie na rowerze. Wszystko wchodzi do podsiodłowej torebki (zapasowa dętka, łaty, łyżki, rozpinacz i spinka do łańcucha, zestaw kluczy). Poćwicz sobie naprawianie najczęściej występujących usterek. 

Są też ubezpieczenia, w których pakiet wchodzi zbieranie delikwenta z trasy w razie usterki (nie podam Ci firmy bo nie mieszkam w Polsce, nie wiem co tam na rynku jest, ale przyjaciółka ma taki pakiet). Ubezpieczenie na rower to w ogóle dobra rzecz.

Na temat nawadniania i odżywiania już napisano wiele, ja też uważam, że problem masz w głowie, ale to jest do opanowania. Powodzenia ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie to już chyba wszystko zostało napisane, ja dodam tylko, że w moim przypadku bardzo dobrym zwyczajem jest planowanie trasy tak żeby jechać pod wiatr a wracać z wiatrem.

Kilka razy miałem tak że wypuściłem się z mocnym dopingiem w plecy. Lecę sobie ze średnią 25-26km/h bez jakiegoś specjalnego wysiłku. Myślę ale mam power. A potem okazuje się że z powrotem wychodzi 15-18km/h z ryjem na kierownicy. I to jest mega masakra zrobić 50km ze wspomaganiem i drugie 50km jak już jednak czuje się nogi pod wiatr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

I to jest mega masakra zrobić 50km ze wspomaganiem i drugie 50km jak już jednak czuje się nogi pod wiatr.

Ale to jest najlepsza opcja, jakbyś miał wiatr w twarz od początku to mógłbyś zrezygnować z dotarcia do celu a tak nie masz wyjścia, wrócić jakoś trzeba to i noga się wyrobi ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.06.2021 o 08:41, pinok napisał:

Ale to jest najlepsza opcja, jakbyś miał wiatr w twarz od początku to mógłbyś zrezygnować z dotarcia do celu a tak nie masz wyjścia, wrócić jakoś trzeba to i noga się wyrobi

No niestety nie mogę się zgodzić.   To prosta metoda na spalenie sobie mięśni.   Z wiatrem jedziemy sobie spokojnie docisniemy i w powrotnej drodze zaczyna się problem.  Dociskanie kozę przeciążyć  nad dość skutecznie  Pomijam że to dołujące jak się na końcówce wlecze własne zwłoki. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sądzę, że trzeba starać się rozłożyć siły na cały dystans. Ja planuję sobie zawsze pętlę.

W mojej okolicy mogę być pewny że będzie pod górę. Z wiatrem jest gorzej, bo w takim układzie nie wiem do końca, jak będzie wiało.

Dotychczas jednak pętle ustawiałem tak, żeby najtrudniejsze czyli podjazdy były na początku. I robiłem je jak najekonomiczniej.

Z tym, że to nie był raczej stricte trening a wyzwanie ;)

 

1593508525_Zrzutekranuz2021-06-1407-08-22.thumb.png.3411a2e2fb996d12ddf951737759f237.png

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@wkg niestety korekta w Samsungu jest zabójcza w swych pomysłach.  I niestety działa z pewną bezwładnością i potrafi zmieniać zdania wcześniej...  

 

Wracając do tematu to jeśli powrót/ końcówka są lżejsze niż start to świetnie wpływa na psychikę.   Człowiek nie wraca styrany psychicznie nawet jeśli fizycznie wysiłek był wymagający i z wiatrem się nadal dociskało a nie odpuszczało sobie.   To samo  z górami.  Ciężki nawet za ciężki podjazd z sporą ilością wypychu na początku  zostaje zapomniany jeśli potem jest "z górki".  Jak takie cudo się znajdzie pod koniec to nawet ostatni zjazd nie zetrze zmęczenia.  Oczywiście sporo zależy od osoby podejścia i dnia bo niektórym to rybka jaka jest trasa. Ale to wyższa forma masochizmu choć ja rozumiem. Ale nawet koń maschista potrafi czasem mieć demota i przeklinać pomysł wyjazdu na rower. 

Wprzypadku osób słabszych to jednak już ma duże znaczenie.  Tak samo jak np wyjazd w górach  kolejką na start potrafi sporo zmienić pomimo że suma podjazdów wcale nie będzie wiele mniejsza niż bez niego.  

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OT: u mnie niestety nie da się używać Firefoksa w komórce do pisania postów - kursor żyje własnym życiem i nigdy nie wiem, gdzie pojawią się kolejne litery...

Chyba najważniejsze jest, żeby jakiś dystans w ogóle przejechać. Kolejnym razem można już powalczyć o czas, chociaż wiatr będzie tu miał znaczenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to mawiają Finowie, czy Norwegowie, plan to połowa roboty. Ja czy jadę 40, 100 czy 200km, na ostatnich 20 sprawdzam ile zostało , i myśle o zimnym piwie w lodowce. Wmoredewind jest przeszkoda, ale przewidzieć się go zbytnio nie da, górki już tak. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...